0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Piotr Skornicki / Agencja Wyborcza.plFot. Piotr Skornicki...

Do końca czerwca ZUS przyjął 29 tys. wniosków o świadczenie wspierające, zaczął wypłacać 12 tys. świadczeń, a poszło na to 211 mln 386 tys. 414 zł i 90 groszy. To dane ZUS według stanu na 25 czerwca, godz. 11:57. Otrzymaliśmy je z Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.

Ustawa o świadczeniu wspierającym przyjmowana była w 2023 roku w pośpiechu, bez konsultacji i bez symulacji, na które trzeba czasu. Miała szczytny cel, ale czy w detalach była dopracowana?

Założenia były takie:

  • ustawa zakładała, że wysokość świadczenia zależeć będzie od indywidualnej oceny sytuacji życiowej danej osoby. Ale ponieważ system oceny nie był gotowy w momencie przyjmowania ustawy, nie było też szacunków, ile osób dostanie jakie wsparcie;
  • wiadomo jednak było, że w 2024 roku państwo może na nowe świadczenie wydać 3,7 mld zł (z czego 3,7 mln na wdrożenie i obsługę systemu);
  • władza szacowała, że ustawa dotyczy 4 mln osób: 3 103 574 osób, które mają w Polsce orzeczenie o niepełnosprawności (z czego 1 013 755 osób z orzeczeniami o niepełnosprawności o stopniu znacznym) oraz 1 108 500 osób zajmujących się w rodzinach wsparciem i opieką nad osobami z niepełnosprawnościami (tzw. opiekunów)

Jak widać, na nowe świadczenie poszedł na razie ledwie ułamek planowanej kwoty. Ale to nie dziwi, skoro zespoły orzekające formowane były i szkolone w ostatniej chwili.

System się dopiero rozkręca. W którą stronę jedzie?

Wielka, spóźniona reforma

Świadczenie wspierające jest częścią wielkiej reformy, która ma m.in. doprowadzić do poszanowania Konstytucji – czyli praw osób z niepełnosprawnościami.

Zamiast systemu opartego na opiece, ocenianiu, do czego dana osoba jest niezdolna, i decydowaniu za nią, mamy mieć państwo, które wspiera obywateli w niezależnym życiu, redukując ograniczenia wynikające z niepełnosprawności. Państwo, które jest w stanie ustalić, co jest komu potrzebne, i zapewnić z tego wszystko, co możliwe. Czyli państwo po prostu lepiej działające.

Bo wsparcie dla osób z niepełnosprawnościami każdemu może się kiedyś przydać.

Historia wdrażania tej zmiany jest długa i wielokrotnie przypominana. Tutaj tylko mały skrót:

Świadczenie wspierające to nowa forma wywiązywania się państwa z obowiązku wobec osób z niepełnosprawnościami. Tę zmianę wymusza Konwencja ONZ o prawach osób z niepełnosprawnościami, ratyfikowana przez Polskę w 2012 roku, ale wdrażana z kłopotami.

W przypadku świadczenia wspierającego chodzi o to, by nie oceniać człowieka pod kątem niesprawności i tego, do czego się nie nadaje, a potem, dać mu za to jakieś pieniądze. Chodzi o ustalenie, jakie wsparcie finansowe jest potrzebne w konkretnej sytuacji. Dodatkowe koszty życia (patrz zdjęcie na samej górze) niekoniecznie bowiem zależą od tzw. grupy inwalidzkiej.

Do kompletu, oprócz systemowego wsparcia finansowego, potrzebna jest jeszcze ustawa wprowadzająca na poziomie centralnym usługę asystencji osobistej. Czyli o pomocy, którą państwo dziś zwala na rodziny (owszem, usługi asystencji osobistej są świadczone w Polsce lokalnie, ale w trybie konkursowym – kto zdobędzie państwowe pieniądze, ten może usługi świadczyć, aż mu się te pieniądze skończą).

Tej ustawy nie ma. Istnieje bardzo spóźniony bardzo, bo obiecany na rok 2021, projekt prezydencki, a w ministerstwie rodziny trwają prace nad wersją rządową. Jest to wszystko bardzo trudne – wystarczy uświadomić sobie skalę operacji. Państwo musi ocenić skalę potrzeb i zbierać o nich informacje indywidualnie, za pomocą lokalnych służb. Stworzyć narzędzia do dzielenia tej pomocy, by obiektywnie ustalić, ile godzin i jakiej pomocy asystenta ktoś konkretnie potrzebuje. Musi więc zbierać dane bardzo osobiste – i przetwarzać je tak, by nie dostały się w niepowołane ręce.

Horror z uchwalaniem ustawy

Jeśli zaś chodzi o samo świadczenie wspierające, to ustawę wprowadził rząd PiS. Zakłada ona, że to, jakie kto dostanie wsparcie finansowe, zależeć będzie od szczegółowej punktacji. Zespoły orzecznicze badać będą aż 32 obszary życia danej osoby i oceniać, na ile sobie ona w nich radzi. A potem to wszystko przeliczać na punkty.

Szczegóły samej punktacji, dzięki której mierzy się indywidualnie potrzebę finansowego wsparcia, ustalano w rozporządzeniu w momencie zmiany władzy, późną jesienią 2023 roku. Poprawki były wprowadzane w ostatniej chwili.

Czego ludzie się bali

Zmiana jest rewolucyjna.

  • Nowe świadczenie należy się samej osobie z niepełnosprawnością, a nie jej rodzinie. Osoba z niepełnosprawnością staje się podmiotem działań państwa, a nie obiektem jego troski.
  • Do tego znika zakaz pracy dla rodziców opiekujących się dziećmi z niepełnosprawnościami (wcześniej państwo zrzucało pracę opiekuńczą na rodziny w zamian za świadczenie niższe od płacy minimalnej, ale zakazywało jakiejkolwiek pracy zarobkowej).
  • Jeśli w rodzinie jest dwoje dzieci z niepełnosprawnością, to rodzice otrzymują dwa świadczenia – a nie jedno, jak do tej pory.

Zmiana jest bardzo głęboka także dlatego, że jeśli osoba z niepełnosprawnością zdecyduje się pobierać świadczenie wspierające, to opiekunowie muszą zrezygnować z dotychczasowego świadczenia pielęgnacyjnego (w przypadku opiekunów osób, które niepełnosprawność nabyły w dzieciństwie lub do końca edukacji, jest to 2988 zł. Dlaczego nie da się tego napisać prościej? Bo jesteśmy w Polsce i wsparcie dla rodzin osób, które sprawność utraciły jako osoby dorosłe, albo na starość – było dużo niższe, a czasem – żadne. A rząd nic sobie nie robił z tego, że w 2014 r. Trybunał Konstytucyjny uznał taki podział osób z niepełnosprawnościami za niekonstytucyjny).

Dlatego w przypadku rodziców dzieci z niepełnosprawnością pojawił się lęk przed utratą świadczenia. Nie było jasne, ile wyniesie nowe świadczenie. A poza tym, z czego ma żyć opiekun, a dokładnie – opiekunka (matka), która przez lata nie była w stanie pracować zarobkowo, bo zajmowała się wspieraniem dziecka z niepełnosprawnością.

System był nowy – no i niekonsultowany w taki sposób, by lęki te ukoić.

Jak się ma reforma po pół roku?

Ustawa weszła w życie 1 stycznia 2024. W listopadzie i grudniu 2023 trwały szkolenia dla członków nowych zespołów orzeczniczych – nie lekarzy, bo nie o stan zdrowia tu chodzi, ale pracowników socjalnych, psychologów, fizjoterapeutów, doradców zawodowych oraz pielęgniarek.

To te zespoły mają ocenić sytuację danej osoby i to, jak należy jej wyrównać wydatki, które ponosi w związku z niepełnosprawnością. Ocena ta zawiera się w punktach – od 0 do 100. Wsparcie finansowe jest przyznawane od 70 punktów i wraz z pokonywaniem kolejnych progów znacząco rośnie.

Zaczyna się od 712 zł, a kończy na prawie 4 tysiącach.

Świadczenie wspierające wynosi od 40 do 220 proc. aktualnej wysokości renty socjalnej (obecnie 1780,96 zł).

  • 95–100 pkt. – 3918 zł (220 proc. renty socjalnej)
  • 90–94 pkt. – 3205 zł (180 proc. renty)
  • 85–89 pkt. – 2137 zł (120 proc. renty)
  • 80–84 pkt. – 1425 zł (80 proc. renty)
  • 75–79 pkt. – 1068 zł (60 proc. renty)
  • 70–74 pkt. – 712 zł (40 proc. renty).

Pierwszy wniosek z danych: Kolejki do zespołów są długie – od trzech do czterech miesięcy, w zależności od województwa. Wniosek drugi: Co druga osoba, której sytuację badały zespoły, wymaga wysokiego wsparcia. Co trzecia – najwyższego.

To oczywiście może świadczyć o tym, że osoby z niepełnosprawnością, które radzą sobie lepiej, nie zgłaszają się jeszcze do zespołów, bo wiedzą, że w tym roku świadczenia nie dostaną.

Pokazuje to jednak także, że przez pół roku do instytucji państwa zgłosiło się 25 tys. osób, które potrzebują istotnego wsparcia finansowego, by jako tako funkcjonować. Tymczasem dotychczasowy system tego w ogóle nie przewidywał.

Świadczenie wspierające jest wprowadzane w trzech etapach

  • Osoby z 87-100 pkt – od 2024 roku,
  • osoby z 78-86 pkt – od 2025 roku,
  • a osoby z 70-77 pkt – od 2026 roku.

Dwie ostatnie grupy mogą dostać świadczenie już teraz, jeśli ich opiekunowie mieli przed 1 stycznia 2024 prawo do świadczenia (pielęgnacyjnego, specjalnego zasiłku opiekuńczego albo zasiłku dla opiekuna).

Wiek. Seniorzy, ale nie tylko

Przed wejściem w życie ustawy specjaliści obawiali się, że przy naszym niewydolnym systemie wsparcia seniorów nowe świadczenie trafi przede wszystkim do nich.

I rzeczywiście – najwięcej świadczeń przyznawanych jest osobom w wieku 70-90 lat.

“Wcześniej osoby w starszym wieku często nawet nie występowały o orzeczenie o niepełnosprawności. Traktowały zmiany w ich życiu jako objaw starości. Podobnie rodziny takich osób nie widziały potrzeby, by niepełnosprawność biologiczną potwierdzać prawnie. Świadczenie wspierające to zmienia – w przypadku osób z grupy najstarszych starych, np. ze zmianami dementywnymi to ogromna różnica” – mówi prof. SGH Paweł Kubicki, socjolog i ekonomista zajmujący się polityką publiczną wobec osób z niepełnosprawnościami i seniorów.

Jednak – jak zauważa Kubicki – choć na kolejne młodsze grupy wiekowe przypada mniej świadczeń niż w przypadku osób w wieku 70+, to w sumie na ludzi poniżej 70-tki przypada ponad połowa nowych świadczeń.

„To nie jest świadczenie senioralne, choć pewnie w kolejnych latach przewaga osób starszych wśród osób je pobierających będzie się zwiększać. Po pierwsze na skutek zmian demograficznych, po drugie ze względu na jego relatywnie dużą wysokość w stosunku do innych form wsparcia, a po trzecie jego upowszechnienia, gdy bliscy i znajomi potencjalnych świadczeniobiorców zaczną je pobierać”.

Świadczenia na mapie. Polska południowa górą

Rozkład geograficzny pokazuje, że wsparcie popłynęło w największym stopniu do Małopolski, Podkarpacia i Świętokrzyskiego. Co się zgadza z wiedzą o tym, że jest tam wielu seniorów pozostających do tej pory poza systemem wsparcia. Ale wysoko jest też dużo mniej liczne Zachodniopomorskie.

Widać też rozbieżności regionalne w rozkładzie punktacji. W warmińsko-mazurskim i łódzkim połowa decyzji dotyczy osób potrzebujących najwyższego wsparcia, inne województwa zbliżają się do średniej krajowej (30 proc. takich ocen). Różnice widać na tym wykresie:

“Różnice geograficzne trudno na razie jednoznacznie interpretować„ – mówi prof. Kubicki. ”Rząd będzie musiał to jednak zrobić, bo na nowe świadczenie idą naprawdę duże pieniądze. Ważną zmienną mogą być różnice w sprawności instytucji odpowiadających za przyznawanie świadczeń, a za część zróżnicowania odpowiadają też pewnie regionalne uwarunkowania demograficzne i zdrowotne” – mówi ekspert.

Rzeczywiście, jeśli porówna się czas oczekiwania na decyzję zespołu orzekającego (ponad 4 miesiące w łódzkim i wielkopolskim, 3-3,5 miesiąca w świętokrzyskim i zachodniopomorskim) z liczbą przyznanych świadczeń, to widać, że świadczeń jest więcej tam, gdzie operacja po prostu idzie sprawniej – a nie gdzie więcej jest potrzebujących.

Tego, gdzie jest potrzebna jaka pomoc, statystyki jeszcze nie pokazują.

200 mln na pomoc OzN. Czy to coś zmieni?

Czy te 200 mln zł, które już poszło na wsparcie dla osób z niepełnosprawnościami, zmieni stan usług społecznych? Zwiększy liczbę opiekunów i rehabilitantek?

“Niekonieczne. Te pieniądze trafią przede wszystkim do samych osób z niepełnosprawnościami i ich rodzin. Tam będzie udzielana wsparcie – jak do tej pory. Na rozwój usług może się przełożyć w większym stopniu planowany przez rząd bon senioralny (pracujące dziecko przekaże swój bon do miejsca zamieszkania rodzica, żeby mógł on dostawać potrzebne mu wsparcie).

Niestety, należy się raczej liczyć z tym, że świadczenie wspierające zwiększy rynek i koszt usług komercyjnych. Niektóre osoby otrzymujące świadczenie będą chciały korzystać z rehabilitacji i terapii. Dzięki nowemu świadczeniu będzie je na to stać. Co spowoduje jeszcze większy odpływ do sektora komercyjnego, a ceny tam wzrosną. Co niestety oznacza, że tych, których dziś na to nie stać, a jeśli już korzystają, to głównie z usług publicznych, jeszcze bardziej nie będzie stać” – mówi prof. Kubicki.

Wnioski po pierwszym półroczu

„Ustawa o świadczeniu wspierającym i wprowadzona przez nią ocena poziomu potrzeby wsparcia to niewątpliwie krok w dobrą stronę. Umożliwia podjęcie realnych działań na rzecz osób, które wymagają najbardziej intensywnego wsparcia. Zwiększa przez to możliwość prowadzenia niezależnego życia" – mówi OKO.press dr Krzysztof Kurowski, przewodniczący Polskiego Forum Osób z Niepełnosprawnościami.

Są jednak wątpliwości:

  • Niepokój budzi długi czas oczekiwania na samą ocenę, a w części przypadków także jej rzetelność.
  • Z informacji ze środowiska wynika, że osoby funkcjonujące podobnie mogą otrzymywać skrajnie różne wartości punktowe, co stawia pod znakiem zapytania jakość szkoleń członków zespołów.
  • Pytanie też, czy duża reprezentacja seniorów wśród osób, którym przyznano wysoką punktację, nie wynika z tego, że zespoły ustalające potrzebę wsparcia nie stosowały zasad zawartych w rozporządzeniu. Bo one mówią, że należy oceniać funkcjonowanie danej osoby adekwatnie do wieku.
  • Należy przy tym ponownie powtórzyć, że drugim elementem, komplementarnym ze świadczeniem wspierającym, powinna być ustawowa, systemowa asystencja osobista, nad którą prace niezwykle się ślimaczą – przypomina dr Kurowski.

Zeszłoroczne boje o ustawę o świadczeniu dały przynajmniej to, że rząd wpisał do niej obowiązek przeprowadzenia po roku oceny, co działa, a co nie. Ta ocena powinna powiedzieć więcej o tym, jak działa państwo i czego nadal nie umie.

;
Na zdjęciu Agnieszka Jędrzejczyk
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)

Komentarze