0:00
0:00

0:00

Opublikowany w piątek 6 kwietnia sondaż IBRiS dla "Rzeczpospolitej" przynosi kolejny dowód, że PiS traci poparcie. Dziennik zwraca uwagę na spadek o 8 pkt proc., bo porównuje z sondażem z 1-2 marca 2018, ale gdy sięgnąć do sondażu z 1-2 lutego, strata wynosi 11 pkt proc. Jak widać na wykresie, duży wzrost zanotowało SLD, a w hipotetycznym Sejmie PiS mógłby rządzić tylko pod warunkiem koalicji z Kukiz'15 (razem mieliby 236 mandatów).

Aby ocenić kwietniowy sondażu IBRiS zebraliśmy wszystkie sondaże tej pracowni od czasu wyborów - było ich aż 73. W styczniu/lutym PiS uzyskał w nich najwyższe poparcie 43 proc., od tego czasu stracił z tego 11 pkt proc. Uderzające, że podobna była strata w sondażach Kantar Millward Brown - 12 pkt proc. tyle, że w pięć tygodni: od 20 lutego do 27 marca.

W obu sondażowniach końcówka lutego była dla PiS wciąż bardzo mocna - 40 proc., poparcie posypało się potem.

wszystkie Sondaż IBRIS 2015-2018
wszystkie Sondaż IBRIS 2015-2018
Poparcie dla PiS, PO i Nowoczesnej. Sondaże Kantar Millward Brown. Listopad 2018
Poparcie dla PiS, PO i Nowoczesnej. Sondaże Kantar Millward Brown. Listopad 2018

Wykresy partyjnego poparcia Kantar MB i IBRiS są generalnie podobne. Poprzedni dołek (taki sam w obu badaniach - 29 proc.) PiS notował w marcu-kwietniu 2017, po kompromitacji w Brukseli przy wyborach Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej. Od tego momentu notowania PiS rosły - i tu, i tu - aż do lutego/marca 2018.

Raczej pazurki niż same nagrody

Ujawnienia nagród, jakie w 2017 r. przyznała sobie i swemu rządowi Beata Szydło miało miejsce 7 lutego 2018, a 9 lutego PO skierowało do premiera interpelację. PiS próbował przeczekać i udzielał miękkich odpowiedzi. Premier Morawiecki tłumaczył 9 lutego tylko, że "nic nie dzieje się po cichu" i ważniejsze są dobre wyniki gospodarcze.

Dopiero 6 marca poinformował, że swoją nagrodę przeznaczył na cele charytatywne i więcej nagród w rządzie nie będzie.

To mogło wyciszyć temat. Ale potem (tuż przed 22 marca) doszło do spotkania Jarosława Kaczyńskiego z Beatą Szydło (a zapewne w szerszym gronie). Znamy je z zaskakująco szczerej relacji w wywiadzie prezesa PiS dla wPolityce, w którym twierdził, że "trzeba bronić tych nagród, bo nie można popadać w szaleństwo". Ujawnił też: "Przed tym wystąpieniem [Beaty Szydło w Sejmie w sprawie nagród] powiedziałem jej: pokaż proszę pazurki".

Tę strategię pokazania pazurków zamieniła w czyn już wcześniej, 21 marca Beata Kempa, która według RMF FM była autorką pomysłu wypłacania rządowi comiesięcznych "nagród". Kempa mówiła w Radiu Zet:

"Uważam, że praca, którą wykonali ministrowie i wiceministrowie, była pracą, którą warto było nagrodzić. Jest to transparentne, nikt tego nie ukrywał.

Mamy czyste sumienie, nikomu niczego nie zabraliśmy, nie ukradliśmy. Moje koleżanki i koledzy pracowali bardzo ciężko, koniec kropka".

Beata Kempa stała się łatwym celem tabloidów:

Jeszcze mocniej pazurki pokazała Beata Szydło 22 marca w Sejmie (jej wystąpienie można/warto zobaczyć tutaj):

"Ministrowie i wiceministrowie w rządzie PiS otrzymywali nagrody za ciężką, uczciwą pracę. Te pieniądze im się po prostu należały".

"To były nagrody oficjalne, które zostały przyznane w ramach budżetu uchwalonego w tej izbie, a nie zegarki od kolegów biznesmenów. Ci ludzie ciężko pracowali i pracują, po to, żeby wszyscy Polacy mogli cieszyć się z rozwoju Polski, a nie wybrane grupy interesów. Chcemy dalszego rozwoju. Chcemy, żeby Polska nadal budowała swoją silna pozycję na świecie, w Europie, żeby była państwem rozwijającym się".

Szydło przyznała jednak, iż "naszym błędem było, że na początku kadencji nie porozmawialiśmy z rodakami, jak należy wynagradzać uczciwie pracujących urzędników. Wierzę w to głęboko, że ten temat zostanie w tej chwili uporządkowany i zamknięty".

Posłowie PiS wpadli w euforię skandując "Beata, Beata".

Można łatwo odtworzyć strategię wyciszenia sprawy nagród, jaką wybrał Kaczyński w połowie marca:

  • nagrody się należały, za ciężką pracę;
  • były legalne;
  • były uzasadnione osiągnięciami PiS;
  • można było jedynie lepiej o nich informować.

Kaczyński liczył na wysokie poparcie, jakim cieszył się PiS, dobre nastroje, rekordowy poziom optymizmu (OKO.press pisało nawet o "optypistach"). Innymi słowy,

Kaczyński dał się ponieść arogancji władzy, która uważa, że jest tak popularna, że wszystko jej wolno.

Jeszcze 17 marca poparcie dla PiS wg IBRiS sięgało 37 proc., temat nagród dopiero się rozpędzał, drugiej połowie marca spadek ostro przyspieszył.

Sondaż Kantar MB robiony był 26-27 marca, tuż po pokazaniu pazurków przez obie polityczki PiS. Wynik 28 proc. był najniższy w całej historii badań Kantar MB po wyborach 2015.

Na panelu też ubywa

Na pasku TVP Info w piątek 6 kwietnia leciał non stop sondaż Pollster dla Super Expresu: PiS 40 proc., PO 21 proc. itd. Miało to uspokajać zwolenników PiS, że notowania partii są doskonałe. Identyczny statystycznie wynik (PiS 39 proc., PO - 22 proc.) uzyskał Pollster w badaniu dla "Wiadomości" TVP reklamowanym fałszywie jako dowód, że "przewaga PiS jest stabilna".

Przeczytaj także:

Rzecz w tym, że także w badaniach firmy Pollster zanotowano w marcu spadek. W styczniu PiS miał wg Pollster 49 proc., a w lutym 47 proc., w kwietniu już tylko 39 i 40 proc. Trzeba też pamiętać, że Pollster używa tzw. panelu badawczego o nazwie „Reaktor Opinii”, gdzie ankiety wypełniają internauci, a jego wyniki nie są w pełni reprezentatywne.

Ponadto, Pollster podaje odsetki tylko wśród wyborców zdecydowanych, czyli w stosunku do sondaży telefonicznych poparcie wszystkich partii jest z definicji wyższe.

PiS chowa pazurki. Czy to wystarczy?

Oczywiście nawet najnowszy sondaż IBRiS nie łapie reakcji wyborców na deklarację Kaczyńskiego z 5 kwietnia, że rząd przeznaczy rządowe nagrody na Caritas, a Sejm będzie ciął zarobki parlamentarzystów i samorządowców, bo ma być "dużo skromnej". Jak sam Kaczyński otwarcie mówi, zareagował na sondaże, zapewne także te, które partia prowadzi w tajemnicy przed opinią publiczną (podobno miała umowę z GfK Polonia).

Trudno powiedzieć, czy zmiana strategii wystarczy. Została przedstawiona jako radykalna, a Kaczyński podkreśla, że ustępuje wobec opinii suwerena. To może zostać uznane zarówno za "słuchanie ludzi", co było populistyczną obietnicą PiS, jak i wymuszone, a zatem fałszywe ustępstwo.

W historii partyjnych notowań po wyborach 2015 jest przykład uszkodzenia wizerunku, którego już nie udało się naprawić: to słynna wyprawa "na Maderę" Ryszarda Petru, po której Nowoczesna utraciła dwie trzecie zwolenników (zobacz oba wykresy Kantar MB i IBRiS).

Jest też kontrprzykład - po wpadce z forsowaniem Jacka Saryusza-Wolskiego, operetkowego kontr-kandydata dla Donalda Tuska i porażce w głosowaniu na "prezydenta Europy" 1 do 27, PiS odzyskał utracone poparcie.

;

Udostępnij:

Magdalena Chrzczonowicz

Wicenaczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej przez 15 lat pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze