Eileen – córka uchodźców z Iraku ostatni raz była widziana poniedziałek w nocy po polskiej stronie. Rodzice zostali wyrzuceni przez polską Straż Graniczną na Białoruś. Idą potężne mrozy, a służby już nie prowadzą poszukiwań. Oficer dyżurny KWP w Białymstoku: „Nawet nie wiem, o czym pan mówi”
„W nocy dostaliśmy wiadomość od zrozpaczonych rodziców, uchodźców z Iraku. Na pograniczu zaginęła ich 4-letnia córka Eileen. Ostatni raz była widziana w okolicy Nowego Dworu, po polskiej stronie. (…) Dziewczynka jest ubrana w czerwoną kurteczkę. Białoruska SG zniszczyła ich telefon, na którym mieli zdjęcia córki, dlatego posiadamy tylko jedno zdjęcie, które załączamy. PCK i polskie służby zostały już poinformowane o zaginięciu” - w południe we wtorek 7 grudnia 2021 informowała Marysia Złonkiewicz z Grupy Granica. Załącza hasztag #gdzieJestEileen.
W poniedziałek w nocy, według Straży Granicznej ok. godz. 22:00 lub północy, z pomocą drona z termowizją, SG namierzyła dwie grupy migrantów w strefie działania placówki w Nowym Dworze. Zatrzymała sześć osób dorosłych. Rzeczniczka SG twierdzi, że nie było tam żadnego dziecka.
Zrozpaczeni Irakijczycy przekazali aktywistom pinezkę z miejscem, w którym Eileen zniknęła w lesie podczas obławy pograniczników. To okolica Dubnicy Kurpiowskiej - miejscowości tuż przy granicy, niedaleko Nowego Dworu.
Eileen była w towarzystwie mężczyzny, który pomagał ją nieść. Nie jest on ani krewnym ani bliskim rodziców, a jedynie członkiem grupy przechodzącej granicę.
Rodzice już wówczas byli w tak złym stanie fizycznym, że trudno im było iść. Tkwią teraz zrozpaczeni na Białorusi. Po zatrzymaniu rodzice mówili polskim strażnikom, że w lesie została ich córka. Prosili, by pomóc ją znaleźć.
„Polscy strażnicy powiedzieli: »To nie nasz problem«” - relacjonuje słowa rodziców aktywistka, która jest z nimi w kontakcie.
Aktywiści obawiają się o życie dziewczynki - nawet ze wsparciem dorosłej osoby może nie przeżyć nocy. W tych okolicach temperatura ma spaść nawet do minus 12 C!
Aktywiści z Fundacji Ocalenie i Grupy Granicy ruszyli na poszukiwania Eileen ok. 11:00 rano. Lasy w okolicach, gdzie zagubiła się dziewczynka, podzielono na 3 strefy i te przeczesywały grupy wolontariuszy z Sokółki, Białegostoku. Aktywiści, którzy mieszkają w strefie i mogą tam działać, sprawdzali tereny przy granicy.
„Nic żadnego śladu. Wróciliśmy z pustymi rękami” - opisuje Agata Kołodziej z Ocalenia.
Wolontariusze, którzy szukali w strefie, uważają, że służby nie prowadziły tam wtedy żadnych poszukiwań. „Widzieli trzech żołnierzy, pojawiły się dwa helikoptery, ale nie było żadnych szeroko zakrojonych poszukiwań w tym terenie. Ze swoich źródeł wiemy, że nie wysłano tam grup poszukujących zaginionych” - twierdzi jedna z aktywistek.
„Nikt nie widział tej dziewczynki. Mieliśmy ujawnienia osób dronem z powietrza. Nawet gdyby oddaliła się od tej grupy, to byłoby ją widać”
- twierdzi mjr. Katarzyna Zdanowicz, rzeczniczka prasowa podlaskiego oddziału SG. Dodaje, że gdy we wtorek uzyskali informacje o zagubieniu dziecka z biura Rzecznika Praw Obywatelskich, to kilka godzin prowadzili poszukiwania w terenie i z powietrza. „Wysłaliśmy tam patrole. Nikogo nie znaleźliśmy w ciągu dnia. Informację o zagubionych dostaliśmy chyba ok. 11:30” - twierdzi mjr Zdanowicz. Nie wspomina, by były to szeroko zakrojone poszukiwania.
Z wypowiedzi mjr Zdanowicz wynika, że SG już nie prowadzi poszukiwań.
Sprawdzamy, czy policja cokolwiek robi w tej sprawie.
Posterunek Policji w Kuźnicy nie odbiera telefonu.
Kierownik tego posterunku asp. sztab. Marek Kochanowski, odbiera. „Nie orientuję się, nie będę się wypowiadał” - ucina. W sprawie poszukiwań odsyła do rzecznika Komendy Wojewódzkiej Policji. Tenże, podinspektor Tomasz Krupa z Podlaskiej Policji, nie odbiera telefonu, nie oddzwania. Oficera dyżurnego KWP w Białymstoku - nie przedstawia się - pytamy, czy są prowadzone poszukiwania 4-letniej dziewczynki zaginionej przy granicy:
„Nie mam nawet pojęcia o czym pan mówi”- odpowiada.
Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.
Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.
Komentarze