0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Wojciech Olkuśnik / Agencja GazetaWojciech Olkuśnik / ...

Rodziny ofiar katastrofy prezydenckiego Tu-154 od kilku miesięcy składają do sądów wnioski o zadośćuczynienia za stratę bliskich. Wzywają Ministerstwo Obrony Narodowej do zawarcia ugód. Żądają setek tysięcy, a nawet milionów złotych.

OKO.press ujawniło te fakty na początku września 2016 r., w artykule „Rachunki krzywd smoleńskich".

Przeczytaj także:

Wcześniej – w lipcu zapytaliśmy ministerstwo, ile osób domaga się zadośćuczynienia, jaka jest suma roszczeń i ile pieniędzy już wypłacono. Do dziś nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Sprawę nieudzielenia informacji publicznej przez MON skierowaliśmy więc do sądu i prokuratury.

Równocześnie wystąpiliśmy do Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia, do którego trafia większość pozwów przeciwko MON, o listę spraw złożonych przez krewnych ofiar katastrofy smoleńskiej. A następnie - o zgodę na zapoznanie się z aktami.

Przeczytaliśmy dokumentację 47 takich postępowań. Bliscy ofiar domagali się w nich łącznie 39,4 mln zł. W 18 sprawach podpisano już ugodę z MON. Resort wypłacił w związku z tym ponad 4,2 mln zł.

Rodzina lekarza prezydenta: 3 x 180 tys. + 2 x 150 tys.

Wnioski o zadośćuczynienia, które czytaliśmy w Sądzie Rejonowym dla Warszawy- Śródmieścia składały najczęściej – grupowo lub pojedyńcz0 - całe rodziny, czasem trzypokoleniowe.

Pieniędze wypłacono już pięciorgu bliskich Wojciecha Lubińskiego, lekarza prezydenta Lecha Kaczyńskiego, wicekomendanta Wojskowego Instytutu Medycznego CSK MON. Jego rodzice, żona i dzieci otrzymali wcześniej po 250 tys. zł zadośćuczynienia (łącznie 1,25 mln zł). A dzieci dostały dodatkowo rentę specjalną od premiera Donalda Tuska (po 2 tys. zł miesięcznie każde) i rentę wojskową (6 tys. zł na dwoje).

We wnioskach do sądu przekonywali jednak, że ta pomoc nie była adekwatna do straty, którą ponieśli. Żona Lubińskiego - w imieniu swoim i dzieci - pisała, że w momencie katastrofy był on „w przełomowym momencie kariery zawodowej, z doskonałymi rokowaniami na przyszłość” i że to on utrzymywał dom, a ona zajmowała się dziećmi. Po jego śmierci utrzymanie domu i spłata kredytu zaciągniętego na jego budowę spadły na nią. Niestety pracuje tylko na pół etatu, a świadczenia które otrzymują dzieci „nie są adekwatne do (ich) potrzeb życiowych”.

Rodzice Lubińskiego tłumaczyli, że był on dla nich oparciem jako syn i lekarz – oboje są bowiem schorowani. Przez katastrofę zostali pozbawieni tej pomocy.

Cała rodzina podkreślała, że „dotkliwość krzywdy” jaką ponieśli, pogłębia to, że katastrofa jest wciąż badana przez prokuraturę i zajmuje opinię publiczną. Domagali się po 250 tys. zł zadośćuczynienia na osobę. Ostatecznie MON wypłacił rodzicom i żonie po 180 tys. zł, a dzieciom – po 150 tys. zł.
Spotkanie związane z powołaniem przez Antoniego Macierewicza komisji, która ma na nowo zbadać katastrofę smoleńską. Fot. MON

Resort obrony zawarł już również ugody z czteroosobową rodziną Dariusza Jankowskiego byłego urzędnika z Kancelarii Prezydenta RP. We wspólnym wniosku do sądu żądali 2,5 mln zł. Otrzymali - 800 tys. zł.

Rodzina senator (2 x 200 tys.) i rodzeństwo przewodniczącej (150 + 120 tys.)

Zadośćuczynienia wypłacono także mężowi i synowi zmarłej w Smoleńsku senator PiS – Janiny Fetlińskiej (chcieli po 750 tys. zł, dostali po 200 tys. zł) oraz rodzeństwu Bożeny Mamontowicz-Łojek, byłej przewodniczącej Federacji Rodzin Katyńskich.

Brat i siostra Mamontowicz Łojek w wezwaniach do ugody, dowodzili zgodnie, że niesłusznie nie przyznano im wcześniej zadośćuczynień (w 2011 r. pieniądze dostała tylko ich matka), bo oboje bardzo dotkliwie odczuli śmierć siostry, z którą "rozwiązywali sprawy rodzinne". Brat zmarłej pisał, że "tworzyła ona rodzinną atmosfetę", a siostra - że zmarła "z racji różnicy wieku zawsze jej matkowała". Oboje chcieli po 500 tys. zł zadośćuczynienia. W wyniku ugody MON wypłacił bratu 150 tys. zł, a siostrze- 120 tys. zł.

Rekordowe 3,75 mln

Kolejka po zadośćuczynienia za katastrofę jest długa.

O największą kwotę – w sprawach, których akta czytaliśmy – wystąpiła rodzina Czesława Cywińskiego, byłego prezesa Światowego Związku Żołnierzy AK: córka i dwoje wnuków. W 2011 r. zadośćuczynienie dostała tylko córka. We wnioskach złożonych do sądu w tym roku każde z nich domagało się 1,25 mln zł (łącznie 3,75 mln zł).

Córka Cywińskiego – który w dniu katastrofy miał 84 lata - pisała, że jej ból „nie jest powodowany tylko samą śmiercią, co jest nieuchronnie wpisane w ludzki żywot, lecz zwłaszcza niezwykłymi warunkami śmierci; faktem, że przyczyniło się do tego niedbalstwo osób odpowiedzialnych za lot jak i wrzawa medialna po katastrofie.”

Wszyscy troje przekonywali, że odejście Czesława Cywińskiego było dla nich bolesne, bo „niemal codziennie” rozmawiali z nim przez telefon i że wspierał ich „emocjonalnie a czasami finansowo”.

Wnuki dodawały, że „utrata tak ważnej więzi rodzinnej, jak intymność łącząca dziadków i wnuki, uzasadnia roszczenie”.

Na razie MON podpisał ugodę tylko z córką Cywińskiego – na 220 tys. zł.

Zuzanna Kurtyka i Magdalena Merta

Rodzina Tomasza Merty i Janusza Kurtyki

Sporej kwoty domagała się też rodzina wiceministra kultury Tomasza Merty – żona Magdalena i trzy córki chcą łącznie ponad 3 mln zł. Wdowa, w swoim wniosku o przyznanie 2 mln zł zadośćuczynienia, podnosiła, że jej mąż zarabiał rocznie 190 tys. zł. W chwili katastrofy miał 44 lata, „był w pełni zdrowy i aktywny” – mógł więc jeszcze pracować co najmniej 20 lat. Przekonywała, że w związku z tym, żądana przez nią kwota nie jest wygórowana. MON uznał jednak widać inaczej – wypłacił jej 200 tys. zł. Sprawy trzech córek Mertów, w których domagają się one łącznie 1 mln 50 tys. zł, czekają jeszcze na rozpatrzenie.

Całą rodziną wystąpili o odszkodowania bliscy zmarłego pod Smoleńskiem szefa IPN- Janusza Kurtyki. Wdowa po nim - Zuzanna Kurtyka-

domaga się miliona złotych zadośćuczynienia, ale ze względu na "ograniczenia finansowe Skarbu Państwa" jest skłonna zgodzić się na wypłatę 500 tys. zł.

Uzasadnia, że straciła osobę, z którą utrzymywała „stały, serdeczny kontakt i głęboką relację”. A także, że jej mąż zarabiał 240 tys. zł rocznie i przez „20 lat spodziewanej aktywności zawodowej” zarobiłby co najmniej 4,8 mln zł. A w związku z jego śmiercią zmuszona jest "samodzielnie utrzymywać dom i pomagać dzieciom (…) i samodzielnie spłacać kredyt hipoteczny zaciągnięty na zakup domu”.

Oddzielny wniosek złożyła w imieniu swojego młodszego syna – Krzysztofa Kurtyki. Domagała się dla niego 450 tys. zł zadośćuczynienia. W wyniku ugody MON wypłacił mu 210 tys.

O rekompensatę za śmierć ojca ubiega się także starszy syn Kurytków – 26-letni Paweł. Uzasadnia, że w przyszłości nie będzie mógł liczyć na pomoc finansową ze strony ojca. I, że mógłby dochodzić 2,4 mln zł „tytułem utraconych dochodów ojca” (zakładając, że ojciec mógłby jeszcze pracować przez 10 lat), ale „ogranicza swe żądania” do 350 tys. zł.

Kolejne roszczenia:

  • O 1,75 mln zł od MON stara się córka Edwarda Duchnowskiego, zmarłego pod Smoleńskiem działacza Związku Sybiraków.
  • Po 1,25 mln zł chcą od państwa żona i córka byłego rzecznika praw obywatelskich Janusza Kochanowskiego, syn Anny Walentynowicz oraz syn technika pokładowego TU-154 Andrzeja Michalaka.
  • Także o 1,25 mln zadośćuczynienie występowała żona Andrzeja Michalaka (MON przyznał jej jednak tylko 220 tys. zł) oraz
  • wdowa po Władysławie Stasiaku, szefie kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego (wypłacono jej 250 tys. zł).

Dużych zadośćuczynień chcą także rodziny stewardes, które zginęły w Smoleńsku – Natalii Januszko (3 mln na trzy osoby), Barbary Maciejczyk (2 mln na trzy osoby), i Justyny Moniuszko (1,5 mln na dwie osoby).

W większości spraw, których akta czytaliśmy, mecenas Andrzej Lew- Mirski, zadeklarował, w imieniu MON, chęć zawarcia ugody "o ile jej warunki– związane z ograniczeniami budżetowymi – zostaną zaakceptowane”.

W 2011 r. wypłacono 67,5 mln

Przypomnijmy, że w 2011 r. państwo wypłaciło już rodzinom ofiar pierwsze zadośćuczynienia.

Po 250 tys. zł dostali wówczas mężowie, żony, dzieci i rodzice osób, które zginęły pod Smoleńskiem - łącznie 270 osób. Skarb Państwa wydał wówczas na rekompensaty 67,5 mln zł.

Rodziny dostały także wsparcie finansowe w wielu innych formach. Choć kwoty zadośćuczynień były ogromne jak na polskie warunki (bliskim osób które zginęły w wypadkach sądy wypłacają ułamek tych kwot), w ugodach zapisano, że nie zamykają one możliwości zgłaszania dalszych roszczeń.

W kolejnych latach wiele rodzin wzywało Ministerstwo Obrony Narodowej do zawierania kolejnych ugód i przyznania dalszych zadośćuczynień. Wnioski składali także ci, którzy w ogóle nie dostali pieniędzy – bracia, siostry, wnuki i prawnuki ofiar.

W 2011 r. przedstawiciele władz, prowadzący negocjacje z rodzinami, uznali, że dorosłe rodzeństwo czy dziadków i wnuków rzadko wiążą na tyle silne relacje, by uzasadniona była wypłata zadośćuczynienia. I że każdy taki przypadek powinien zbadać sąd.

Za rządów PO ministerstwo obrony konsekwentnie odmawiało zawierania nowych porozumień z bliskimi ofiar – zdając się na decyzję sądów. Teraz wnioski rodzin ocenia, upoważniony przez min. Antoniego Macierewicza, mecenas Andrzej Lew- Mirski. On też negocjuje z rodzinami, proponuje im wysokość rekompensat i podpisuje z nimi ugody.

Współpraca:

Patryk Szczepaniak

Konrad Szczygieł

Mecenas Andrzej Lew- Mirski podczas posiedzenia sądowego ws. zadośćuczynienia dla jednej z rodzin smoleńskich

Z ostatniej chwili:

14 października 2016 r. dostaliśmy informację, że od czasu, gdy wystąpiliśmy z wnioskiem o udostępnienie akt spraw smoleńskich - czyli od końca sierpnia 2016 r. - do Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia wpłynęło kolejnych 14 wniosków o zadośćuczynienia za katastrofę smoleńską. A do Sądu Rejonowego Warszawa- Mokotów - 10 wniosków.

;

Udostępnij:

Jakub Stachowiak

Dziennikarz "Superwizjera" TVN

Bianka Mikołajewska

Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.

Komentarze