Za kopalnię Turów i Izbę Dyscyplinarną Polska jest winna już 45 mln euro, a kwota ta rośnie z każdym dniem o 1,5 mln. Tymczasem Ziobro zaskarżył unijne przepisy nakładania kar do TK. Po co? Trudno powiedzieć, bo ewentualny wyrok nie będzie miał żadnego wpływu na działania instytucji unijnych
Na Polsce ciążą obecnie dwie kary dzienne naliczane za niezastosowanie się do orzeczeń TSUE o środkach tymczasowych. Chodzi oczywiście o kopalnię odkrywkową węgla brunatnego Turów oraz Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego.
W tej chwili (stan na 18 listopada 2021) zaległości te wynoszą aż 45 milionów euro. Z każdym dniem powiększają się o kolejne półtora miliona euro - 500 tysięcy za Turów i milion za Izbę Dyscyplinarną.
Rząd stoi na stanowisku, że kary są bezprawne, ponieważ z jednej strony godzą w bezpieczeństwo energetyczne Polski, z drugiej - wkraczają w kompetencje państw członkowskich do kształtowania ustroju sądownictwa. Szereg polityków obozu rządzącego (m.in. Michał Woś, Zbigniew Ziobro, Marek Suski) wprost zapowiadało, że żadnych kar płacić nie będziemy, sugerując, że Komisja będzie sobie je musiała potrącić z wypłacanych Polsce funduszy.
15 listopada Prokurator Generalny i Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro poszedł o krok dalej. Prokuratura Krajowa poinformowała o skierowaniu do Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej wniosku o zbadanie zgodności z Konstytucją artykułu 279 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej oraz artykułu 39 Statutu Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
"W ocenie Prokuratora Generalnego w najnowszym orzecznictwie TSUE dokonano nieuprawnionej interpretacji zaskarżonych przepisów, sprzecznej z ich jednoznacznym brzmieniem i celem. Prokurator Generalny zauważył, że TSUE dokonał dowolnego i arbitralnego rozszerzenia swoich uprawnień, które zostały mu przyznane przez państwa członkowskie UE w traktatach i wykreował bezprecedensowy środek tymczasowy, który nigdy nie był stosowany wobec żadnego państwa – możliwość orzekania kary pieniężnej jeszcze przed zakończeniem postępowania" - czytamy we wniosku.
Art. 279 Traktatu o funkcjonowaniu UE był już oczywiście przedmiotem badania Trybunału Konstytucyjnego przy okazji spraw K 18/04 oraz K 32/09. Mamy zatem do czynienia z powtórzeniem gestu premiera, który nakazał w tym roku Trybunałowi ponowne badanie przepisów traktatowych pod pretekstem ich rzekomo nowej interpretacji.
Przypomnijmy - zakwestionowanie przez TK Julii Przyłębskiej dwóch przepisów traktatowych w październiku 2021 określone zostało jako prawny polexit i doprowadziło do zaognienia konfliktu polskiego rządu z UE. To wydarzenie bez precedensu w dorobku krajowych sądów konstytucyjnych.
"Nowością jest natomiast wniosek o badanie Statutu Trybunału Sprawiedliwości UE" - mówi OKO.press mec. Mirosław Wróblewski, dyrektor Zespołu Prawa Konstytucyjnego, Międzynarodowego i Europejskiego w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich.
"Teoretycznie TK mógłby dokonać takiego badania, bo to element prawa Unii Europejskiej, akt normatywny. Ale należy tu zadać pytanie, czemu to ma właściwie służyć? I czy ma szansę odnieść jakikolwiek skutek? W tej sprawie chodzi przecież o stwierdzenie niekonstytucyjności pociągania do odpowiedzialności krajów, które nie wywiązują się ze swoich obowiązków względem UE. Jak rozumiem celem jest prawne uzasadnienie uchylania się od płacenia kar. Ale przecież oczywistym jest, że wyroki Trybunału Konstytucyjnego nie wiążą żadnych organów Unii Europejskiej".
Nie wiadomo, jak TK zareaguje na wniosek Zbigniewa Ziobry. Niewykluczone, że podzieli on los innego wniosku Prokuratora Generalnego - tego, w którym pytał on Trybunał o zgodność z Konstytucją artykułu 267 Traktatu o funkcjonowaniu UE (przepis dot. pytań prejudycjalnych). Miesiąc temu minęła trzecia rocznica jego złożenia. Do tej pory nie został rozpatrzony.
Nowy wniosek do TK potraktować można jako część ostatniej szarży Ziobry, na którą składają się inne wnioski, tym razem podważające przepisy Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (związane z niekorzystnymi dla PiS wyrokami ETPCz) oraz jego poniedziałkowa konferencja, podczas której przedstawiał założenia nowej "ostatecznej reformy" sądownictwa.
Zapowiedzi reformy, jak przyznał sam Ziobro, nie były ustalane z premierem ani prezydentem. A mówienie o nich publicznie na pewno nie pomoże rządowi w negocjacjach w sprawie odblokowania pieniędzy z Funduszu Odbudowy. Podobnie rzecz się ma z kwestią kar. Rzeczywiście, strategią rządu jest przeczekanie - wygląda na to, że nie planują zapłacić należności, by wymusić na Komisji Europejskiej potrącenie ich z wypłacanych transz. Jednak publiczne podważenie samych przepisów przy pomocy powtórzenia manewru "na TK", może otworzyć nowy front konfliktu z Komisją.
Sądownictwo
Zbigniew Ziobro
Sąd Najwyższy
Trybunał Konstytucyjny
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej
Unia Europejska
Izba Dyscyplinarna
Turów
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze