0:000:00

0:00

Prawa autorskie: ARTUR KUBASIK / Agencja Wyborcza.plARTUR KUBASIK / Agen...

20 lutego, kiedy w całej Polsce wiał silny wiatr, wiatraki zaspokajały zapotrzebowanie na energię w aż 36 proc. Rekord produkcji padł o 21:15 - 7872 MW. Dla porównania: elektrownie na węgiel kamienny wygenerowały wtedy nieco ponad 7300 MW. Te na brunatny: 2204.

"Łącznie od początku roku do 20 lutego farmy wiatrowe wyprodukowały 4,2 TWh. To więcej niż produkują przez cały rok wszystkie elektrownie wodne na rzekach" - podaje Instrat.

W styczniu 2023 ponad 15 proc. naszej energii było produkowane z wiatraków. Te liczby mogłyby być jeszcze większe, gdyby nie blokowanie przez tzw. ustawę odległościową budowy nowych wiatraków. Walka o czystą energię trwa od 2016 roku, kiedy przyjęto tzw. zasadę 10H. Odległość między zabudowaniami a wiatrakami nie może wynosić mniej niż dziesięciokrotność ich wysokości. To w praktyce około 2 km.

Suski proponuje 700 m, Senat: 500

Energia wiatrowa jest dziś potrzebna z kilku względów. Przede wszystkim pomoże w odchodzeniu od węgla. Jest też tania, a jej produkcja nie jest uzależniona od sprowadzania surowców z zagranicy. Liberalizacja przepisów 10H to również jeden z kamieni milowych, koniecznych, żeby Polska otrzymała środki z KPO.

Eksperci wyliczyli, że bezpieczną odległością wiatraków od budynków jest 500 metrów. Taka propozycja znalazła się w rządowym projekcie nowelizacji ustawy odległościowej. Zaakceptowała ją również branża.

W Sejmie ustawa wiatrakowa w takim kształcie nie przeszła. Marek Suski, przewodniczący sejmowej komisji do spraw klimatu w ostatniej chwili, na kawałku papieru odręcznie napisał swoją propozycję: 700 metrów od budynków mieszkalnych.

Przeczytaj także:

Ustawa trafiła do Senatu. Senacka komisja w swoich poprawkach wróciła do propozycji 500 metrów od budynków mieszkalnych.

Senat tę propozycję przyjął jednogłośnie. Projekt poparły 94 osoby (mimo że wcześniej za samą poprawką dotyczącą odległości opowiedziało się 55 senatorów i senatorek. 38 było przeciw).

Ustawa wiatrakowa pomoże w redukcji emisji?

"Dzisiaj cena wytwarzanej energii z elektrowni węglowych to około 800 złotych za MWh, cena energii z wiatru to około 200 złotych za MWh"- mówił podczas posiedzenia komisji senator Stanisław Gawłowski z PO. "Przedsiębiorcy i inni odbiorcy mieliby tańszą energię, gdybyśmy mieli więcej mocy wiatrowych" - przekonywał. Podkreślał równie ż, że 700 metrów to "kroczek w dobrym kierunku, choć niewiele rozwiązuje".

700 metrów od domów to za daleko - komentują eksperci. W najnowszej analizie think-tanku Instrat podają, że jeśli przepisy zostaną przyjęte z poprawką Suskiego, dostępna dla wiatraków powierzchnia będzie aż o 47 proc. mniejsza niż w wypracowanym z branżą kompromisie mówiącym o 500 metrach.

Źródło: Instrat

"Kompromis z rządem polegał na tym, że strona społeczna zgodziła się na odległość 500 metrów. Podczas dyskusji w Sejmie zaproponowane zostało 700 metrów. W przypadku województwa śląskiego oznacza to, że o 51 procent terenów mniej będzie dostępne pod budowę farm wiatrowych. W przypadku woj. mazowieckiego jest to 58 procent" - wyliczał senator Stanisław Gawłowski z PO, korzystając z danych Instratu.

Największy potencjał przy "wariancie 700 m" tracą woj. kujawsko-pomorskie (o 65 proc. mniej dostępnych terenów) i łódzkie (62 proc. terenów mniej). W woj. kujawsko-pomorskim przy opcji 500 m byłoby aż 879 km2 terenów dostępnych pod inwestycję. Przy 700 m liczba ta spada do 311 km2. Łódzkie przy 500 m miałoby do dyspozycji 1235 km2. Przy 700: 468 km2.

W całej Polsce wariant 500 m spowoduje, że wiatraki mogłyby powstawać na 27 371 km2. Poprawka Suskiego powoduje, że dostępny teren maleje do 14,5 tys. km2.

"Wydaje się, że różnica między 500 a 700 metrami nie jest znacząca. Tyle tylko, że ta odległość powiększa promień koła wyznaczanego wokół każdego budynku mieszkalnego, w której turbin stawiać nie wolno"- czytamy w opracowaniu Instratu. Fundacja obliczyła, że jeden dom, przy założeniu 500m wymaganego dystansu, wyłącza spod inwestycji 79 hektarów. Przy 700 metrach – aż 154 hektary.

Potrzebne 18 GW z wiatraków

Jeśli poprawka Suskiego zostałaby przyjęta, do wyrzucenia będzie większość planów zagospodarowania przestrzennego - to na ich podstawie mają być wydawane zgody na budowę wiatraków. W czterech województwach (małopolskim, śląskim, mazowieckim i kujawsko-pomorskim) do kosza trafią wszystkie przyjęte plany.

Polskie Stowarzyszenie Energii Wiatrowej wyjaśnia: „W wyniku uchwalonej w 2016 roku tzw. ustawy odległościowej wszystkie miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego przewidujące możliwość lokalizacji elektrowni wiatrowych stały się niemożliwe do wykorzystania.

Odblokowanie przynajmniej części z nich to szansa na skrócenie procesu inwestycyjnego o minimum 2-3 lata.

Stopień odblokowania zależy od jednego parametru – minimalnej odległości pomiędzy zabudową mieszkalną a elektrownią wiatrową. Tutaj metry mają bardzo duże znaczenie. Duża część planów była sporządzana z uwzględnieniem minimalnej odległości 500 m, która przed 2016 rokiem nie była prawem, ale dobrą praktyką”.

Obecnie mamy ok. 9 GW mocy zainstalowanej z wiatraków (dla porównania: elektrownia węglowa w Bełchatowie to 5 GW). Przy wariancie 500 metrów, według obliczeń Ministerstwa Rozwoju i Technologii w ciągu 10 lat od momentu przyjęcia noweli powstałoby do 10 GW nowych mocy w elektrowniach wiatrowych. W ocenie ekspertów potencjał jest znacznie większy - przy odległości 500 m i ułatwieniach administracyjnych moglibyśmy mieć nawet 44 GW.

Ireneusz Zyska, wiceminister klimatu i środowiska odpowiadający za rozwój OZE, przyznał w Senacie, że wariant 700 metrów ogranicza potencjał. W ciągu najbliższych kilku lat moglibyśmy mieć 4-6 GW nowych mocy wiatrowych. Podobne szacunki przedstawił analityk Instratu Jarosław Kopeć podczas posiedzenia Senatu. Jego zdaniem przy wariancie 700 m zyskamy zaledwie 12 GW z wiatru do 2030.

Znacznie mniej niż narzucają nam unijne cele redukcji emisji. Zdaniem analityków, żeby spełnić unijny cel redukcji emisji o 55 proc. do 2030, potrzebowalibyśmy przynajmniej 18 GW mocy z wiatraków.

Senat przyjął w sumie dziewięć poprawek. Część z nich - a w szczególności ta dotycząca odległości od domów- mogą przybliżyć Polskę do unijnych celów.

Ustawa wiatrakowa wróci teraz do Sejmu.

;

Udostępnij:

Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze