0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Michal Ryniak / Agencja GazetaMichal Ryniak / Agen...

"Jesteśmy przekonani, że zgodność z prawem, uwzględnienie interesu społecznego i ochrona środowiska są znacznie korzystniejszą inwestycją w długotrwały rozwój firmy niż potencjalny zysk uzyskany z realizacji przeprowadzonej kosztem lokalnej społeczności i przyrody" - pisze Obóz dla Mierzei Wiślanej. Nieformalna inicjatywa obywatelska sprzeciwiająca się przekopaniu Mierzei Wiślanej i budowie toru wodnego przez Zalew Wiślany przygotowała list, który rozesłała do niektórych firm zainteresowanych realizacją inwestycji.

"Chcielibyśmy zwrócić Państwa uwagę, że odpowiedzialność społeczna w biznesie i strategia środowiskowa to bardzo ważne elementy wizerunku firmy" - piszą aktywiści.

"Zaangażowanie w realizację inwestycji niezgodnej z prawem, mającej niekorzystny wpływ na środowisko naturalne, a także przyczyniającej się do utraty walorów krajobrazowych jednego z najpiękniejszych miejsc regionu, może niekorzystnie wpłynąć na zaufanie do Państwa firmy. Tym bardziej, że świadomość społeczeństwa w zakresie opisanych powyżej kwestii rośnie, a sama ‘inwestycja’ budzi żywy sprzeciw".

List punktuje najważniejsze zastrzeżenia - prawne, ekologiczne i społeczne - wobec tej inwestycji. I pojawia się w dobrym momencie. Bo już wiemy, że koszt budowy kanału niemal dwukrotnie przekracza pierwotnie zakładany. A pogłoski o znajdujących się tam wielosetmilionowych złożach bursztynu, które mogłyby sfinansować budowę to chwyt propagandowy.

Przeczytaj także:

Obóz dla Mierzei: przekop wbrew prawu, ze szkodą dla klimatu

Aktywiści przypominają przedsiębiorcom, że dotychczasowe plany przekopu Mierzei Wiślanej - i wykonana w lutym 2019 r. wycinka - są niezgodne z prawem, bo m.in.:

  • wciąż nie ma ostatecznej decyzji o uwarunkowaniach środowiskowych (toczy się postępowanie przed Główną Dyrekcją Ochrony Środowiska);
  • mimo braku tej decyzji wojewoda pomorski Dariusza Drelich wydał zgodę na rozpoczęcie prac budowlanych.

Ponadto, polskie władze wciąż upierają się, że inwestycja nie będzie znacząco (to kluczowe słowo) negatywnie oddziaływać na środowisko, a konkretnie na obszar Natura 2000 "Zalew i Mierzeja Wiślana”. Obóz dla Mierzei Wiślanej przypomina też, że Komisja Europejska poprosiła o wstrzymanie prac do czasu wyjaśnienia wszystkich wątpliwości z tym związanych.

Zdaniem aktywistów planowana inwestycja jest sprzeczna z art. 5 Konstytucji. Mówi on, że „Rzeczpospolita Polska […] strzeże dziedzictwa narodowego oraz zapewnia ochronę środowiska, kierując się zasadą zrównoważonego rozwoju".

"Ignorowanie wpływu na środowisko, a także udziału społeczeństwa, lokalnej społeczności i organizacji ekologicznych jest niezgodne z zasadami zrównoważonego rozwoju i ochrony środowiska. Oznacza to, że planowana inwestycja jest niekonstytucyjna" - czytamy w liście.

Pojawia się też wątek, który dotąd nieobecny w krytykach przekopu: "przygotowana dla inwestycji ocena oddziaływania na środowisko nie uwzględnia wpływu inwestycji na klimat". Autorzy listu zaznaczają, że skutki inwestycji - wylesienie, erozja plaż, negatywny wpływ na obszary chronione czy utrata siedlisk - pogłębią negatywne zmiany klimatyczne. A na dodatek przyczynią się do utraty bioróżnorodności na tym obszarze.

Rosnące koszty, znikający bursztyn

Póki co, działania związane z przekopem przciągają się. Po błyskawicznej wycince pod koniec lutego 2019 r., mamy już tylko same opóźnienia. Dotyczą one terminu składania ofert w przetargu - przesuwano go już pięciokrotnie. Ostateczna data - przynajmniej tak deklaruje inwestor, czyli Urząd Morski w Gdyni - to 22 maja 2019 r. A na dodatek pierwotne wyliczenia całości kosztów inwestycji okazały się być nierealne.

Początkowo mówiono o 880 mln, ale realistyczne szacunki eksperckie mówią o przynajmniej 1,3, a nawet 1,8 mld zł. Można się więc spodziewać, że oferty złożone w przetargu będą raczej oscylowały wokół tych wyższych kwot.

Wyjaśniła się też zagadka wartości złóż bursztynu, które zalegają nieopodal miejsca inwestycji. W 2016 r. wiceminister kultury Jarosław Sellin twierdził w Radiu Gdańsk, że to 880 mln (nota bene dokładnie tyle, na ile początkowo szacowano całościowy koszt wszystkich prac). W tym roku Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej zleciło w tej sprawie badania. Okazało się - jak poinformował 15 maja 2019 r. na konferencji prasowej szef resortu Marek Gróbarczyk - że nieopodal przekopu jest ok. 1,4 tony bursztynu.

Jego szacunkowa wartość to zaledwie... 1,4 mln zł, według przyjętego przez ministra Gróbarczyka przelicznika 1 kg = 1 tys. zł. To 628 razy mniej od kwoty, o której fantazjował wiceminister Sellin.

"Nakłady finansowe gigantyczne, skutki gospodarcze mizerne, straty w środowisku naturalnym istotne”

Przekop przez Mierzeję Wiślaną ma mieć długość 1260 m, głębokość 5 m i szerokość od 100 do 25 metrów. Inwestycja zakłada też budowę biegnącego przez Zalew Wiślany toru wodnego, który połączy przekop z Elblągiem. Ma mieć długość 22 km, głębokość 5 m (przy średniej głębokości zalewu 2,7 m) i szerokości od 60 do 120 m. Do tego powstanie jeszcze port postojowy dla statków i kotwicowisko. Dziś wiadomo też, że - by usypać sztuczną wyspę (trafi na nią urobek z dna Zalewu) - trzeba będzie przekopać jeszcze jeden tor wodny.

Mocna krytyka inwestycji płynie nie tylko ze środowisk ekologicznych, ale również ze środowiska naukowego. I nie tylko od przyrodników, ale również od ekonomistów, czy specjalistów od transportu.

„Elbląg, […] nie ma wielkiego potencjału gospodarczego jako port morski, i wobec łatwo dostępnych wielkich i rozbudowujących się portów w Gdańsku i Gdyni dalej nie będzie miał znaczenia. […] Planowane nakłady finansowe są gigantyczne, […] możliwe skutki gospodarcze bardzo mizerne […], a straty w środowisku naturalnym bardzo istotne”

– napisali prof. dr hab. Jan Marcin Węsławski, dr Michał Goc i prof. dr hab. Lech Stempniewicz w artykule „Przekop Mierzei: jak za jednym zamachem zaszkodzić Przyrodzie, stracić dużo pieniędzy i nie uzyskać nic w zamian” na stronie kolektywu naukowego Nauka dla Przyrody, który 1 marca opublikowaliśmy też na OKO.press.

Niniejsza publikacja powstała dzięki współpracy z Fundacją im. Heinricha Bölla w Warszawie. Zawarte w niej poglądy i konkluzje wyrażają opinie autora i nie muszą odzwierciedlać oficjalnego stanowiska Fundacji im. Heinricha Bölla.

;
Na zdjęciu Robert Jurszo
Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze