"Realizacja inwestycji niezgodnej z prawem i szkodliwej dla przyrody może niekorzystnie wpłynąć na zaufanie do Państwa firmy" - tak do udziału w przetargu na przekop usiłuje zniechęcić potencjalnych wykonawców Obóz dla Mierzei. Pierwotne wyliczenia kosztów inwestycji okazały się nierealne, a bursztyn, który miał ją sfinansować - mrzonką
"Jesteśmy przekonani, że zgodność z prawem, uwzględnienie interesu społecznego i ochrona środowiska są znacznie korzystniejszą inwestycją w długotrwały rozwój firmy niż potencjalny zysk uzyskany z realizacji przeprowadzonej kosztem lokalnej społeczności i przyrody" - pisze Obóz dla Mierzei Wiślanej. Nieformalna inicjatywa obywatelska sprzeciwiająca się przekopaniu Mierzei Wiślanej i budowie toru wodnego przez Zalew Wiślany przygotowała list, który rozesłała do niektórych firm zainteresowanych realizacją inwestycji.
"Chcielibyśmy zwrócić Państwa uwagę, że odpowiedzialność społeczna w biznesie i strategia środowiskowa to bardzo ważne elementy wizerunku firmy" - piszą aktywiści.
"Zaangażowanie w realizację inwestycji niezgodnej z prawem, mającej niekorzystny wpływ na środowisko naturalne, a także przyczyniającej się do utraty walorów krajobrazowych jednego z najpiękniejszych miejsc regionu, może niekorzystnie wpłynąć na zaufanie do Państwa firmy. Tym bardziej, że świadomość społeczeństwa w zakresie opisanych powyżej kwestii rośnie, a sama ‘inwestycja’ budzi żywy sprzeciw".
List punktuje najważniejsze zastrzeżenia - prawne, ekologiczne i społeczne - wobec tej inwestycji. I pojawia się w dobrym momencie. Bo już wiemy, że koszt budowy kanału niemal dwukrotnie przekracza pierwotnie zakładany. A pogłoski o znajdujących się tam wielosetmilionowych złożach bursztynu, które mogłyby sfinansować budowę to chwyt propagandowy.
Aktywiści przypominają przedsiębiorcom, że dotychczasowe plany przekopu Mierzei Wiślanej - i wykonana w lutym 2019 r. wycinka - są niezgodne z prawem, bo m.in.:
Ponadto, polskie władze wciąż upierają się, że inwestycja nie będzie znacząco (to kluczowe słowo) negatywnie oddziaływać na środowisko, a konkretnie na obszar Natura 2000 "Zalew i Mierzeja Wiślana”. Obóz dla Mierzei Wiślanej przypomina też, że Komisja Europejska poprosiła o wstrzymanie prac do czasu wyjaśnienia wszystkich wątpliwości z tym związanych.
Zdaniem aktywistów planowana inwestycja jest sprzeczna z art. 5 Konstytucji. Mówi on, że „Rzeczpospolita Polska […] strzeże dziedzictwa narodowego oraz zapewnia ochronę środowiska, kierując się zasadą zrównoważonego rozwoju".
"Ignorowanie wpływu na środowisko, a także udziału społeczeństwa, lokalnej społeczności i organizacji ekologicznych jest niezgodne z zasadami zrównoważonego rozwoju i ochrony środowiska. Oznacza to, że planowana inwestycja jest niekonstytucyjna" - czytamy w liście.
Pojawia się też wątek, który dotąd nieobecny w krytykach przekopu: "przygotowana dla inwestycji ocena oddziaływania na środowisko nie uwzględnia wpływu inwestycji na klimat". Autorzy listu zaznaczają, że skutki inwestycji - wylesienie, erozja plaż, negatywny wpływ na obszary chronione czy utrata siedlisk - pogłębią negatywne zmiany klimatyczne. A na dodatek przyczynią się do utraty bioróżnorodności na tym obszarze.
Póki co, działania związane z przekopem przciągają się. Po błyskawicznej wycince pod koniec lutego 2019 r., mamy już tylko same opóźnienia. Dotyczą one terminu składania ofert w przetargu - przesuwano go już pięciokrotnie. Ostateczna data - przynajmniej tak deklaruje inwestor, czyli Urząd Morski w Gdyni - to 22 maja 2019 r. A na dodatek pierwotne wyliczenia całości kosztów inwestycji okazały się być nierealne.
Początkowo mówiono o 880 mln, ale realistyczne szacunki eksperckie mówią o przynajmniej 1,3, a nawet 1,8 mld zł. Można się więc spodziewać, że oferty złożone w przetargu będą raczej oscylowały wokół tych wyższych kwot.
Wyjaśniła się też zagadka wartości złóż bursztynu, które zalegają nieopodal miejsca inwestycji. W 2016 r. wiceminister kultury Jarosław Sellin twierdził w Radiu Gdańsk, że to 880 mln (nota bene dokładnie tyle, na ile początkowo szacowano całościowy koszt wszystkich prac). W tym roku Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej zleciło w tej sprawie badania. Okazało się - jak poinformował 15 maja 2019 r. na konferencji prasowej szef resortu Marek Gróbarczyk - że nieopodal przekopu jest ok. 1,4 tony bursztynu.
Jego szacunkowa wartość to zaledwie... 1,4 mln zł, według przyjętego przez ministra Gróbarczyka przelicznika 1 kg = 1 tys. zł. To 628 razy mniej od kwoty, o której fantazjował wiceminister Sellin.
Przekop przez Mierzeję Wiślaną ma mieć długość 1260 m, głębokość 5 m i szerokość od 100 do 25 metrów. Inwestycja zakłada też budowę biegnącego przez Zalew Wiślany toru wodnego, który połączy przekop z Elblągiem. Ma mieć długość 22 km, głębokość 5 m (przy średniej głębokości zalewu 2,7 m) i szerokości od 60 do 120 m. Do tego powstanie jeszcze port postojowy dla statków i kotwicowisko. Dziś wiadomo też, że - by usypać sztuczną wyspę (trafi na nią urobek z dna Zalewu) - trzeba będzie przekopać jeszcze jeden tor wodny.
Mocna krytyka inwestycji płynie nie tylko ze środowisk ekologicznych, ale również ze środowiska naukowego. I nie tylko od przyrodników, ale również od ekonomistów, czy specjalistów od transportu.
„Elbląg, […] nie ma wielkiego potencjału gospodarczego jako port morski, i wobec łatwo dostępnych wielkich i rozbudowujących się portów w Gdańsku i Gdyni dalej nie będzie miał znaczenia. […] Planowane nakłady finansowe są gigantyczne, […] możliwe skutki gospodarcze bardzo mizerne […], a straty w środowisku naturalnym bardzo istotne”
– napisali prof. dr hab. Jan Marcin Węsławski, dr Michał Goc i prof. dr hab. Lech Stempniewicz w artykule „Przekop Mierzei: jak za jednym zamachem zaszkodzić Przyrodzie, stracić dużo pieniędzy i nie uzyskać nic w zamian” na stronie kolektywu naukowego Nauka dla Przyrody, który 1 marca opublikowaliśmy też na OKO.press.
Niniejsza publikacja powstała dzięki współpracy z Fundacją im. Heinricha Bölla w Warszawie. Zawarte w niej poglądy i konkluzje wyrażają opinie autora i nie muszą odzwierciedlać oficjalnego stanowiska Fundacji im. Heinricha Bölla.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Komentarze