Politycy PiS i przeciwnicy przerywania ciąży nieustannie nazywają przerywanie ciąży z powodu nieuleczalnych wad genetycznych zagrażających życiu płodu "aborcją eugeniczną". To manipulacja i nadużycie. Tłumaczymy dokładnie, dlaczego
Przy okazji głosowania w Sejmie (10 stycznia 2018) nad przesłaniem do komisji dwóch projektów zmiany prawa aborcyjnego - obywatelskiego projektu „Ratujmy kobiety” liberalizującego zasady przerywania ciąży, oraz „Zatrzymaj aborcję”, według którego byłaby niemal całkowicie zakazana - wielu polityków PiS mówiło o „aborcji eugenicznej”.
Były przewodniczący NSZZ „Solidarność” i poseł PiS Janusz Śniadek mówił 11 stycznia:
"Dla mnie (…) priorytetem jest ustawa ograniczająca prawo do tzw. aborcji eugenicznej. Z przyczyn etycznych nie mogę się zgodzić na sytuację, w której z powodu podejrzenia wad płodu można dokonać aborcji. Dziś nazywa się to kompromisem, a dla mnie to nie do przyjęcia".
Cytujemy tutaj Śniadka jako przykład - jeden z wielu - ponieważ sformułowanie „aborcja eugeniczna” weszło już na dobre do języka polityków rządzącej prawicy. Używał go m.in. prezydent Andrzej Duda (zapowiadając w październiku 2017 roku w wywiadzie dla „Gościa Niedzielnego”, że podpisze ustawę, która zakazuje usuwania płodów z zespołem Downa) czy sam Jarosław Kaczyński (również w wywiadzie dla „Gościa Niedzielnego”, w kwietniu 2017).
Sformułowanie „aborcja eugeniczna” trafiło do polskich przeciwników przerywania ciąży - jak wiele z ich propagandowego arsenału - ze Stanów Zjednoczonych. Amerykanie od dawna wiedzą, jak ważnym mechanizmem urabiania opinii publicznej jest przejęcie kontroli nad językiem, którym się mówi o rzeczywistości - po to, aby już na wstępie dyskusji wywołać u odbiorcy pożądaną reakcję emocjonalną.
W ten sam sposób przeciwnicy przerywania ciąży stali się w latach 90. w Polsce „obrońcami życia”. Mechanizm manipulacji dokonanej na języku jest w tym miejscu łatwy do wyjaśnienia: kto nie chce być „obrońcą życia”? Życie jest czymś ważnym i cennym. Używanie tego sformułowania przez przeciwników przerywania ciąży zaciera fakt, że wokół problemu cały czas toczy się moralny spór, a opinie zarówno zwykłych obywateli, jak i etyków są w tej sprawie rozbieżne.
Przeciwko „prawu płodu do życia” staje prawo kobiety do dysponowania własnym ciałem. Kiedy nazwie się to „obroną życia”, sytuacja staje się jednak czarno-biała: naprzeciwko „obrońców życia” mogą stać tylko zwolennicy „cywilizacji śmierci”.
Bardzo podobny mechanizm zastosowano w USA próbując przekonać opinię publiczną, że moralnie słuszne jest odebranie kobietom prawa do usuwania genetycznie uszkodzonych płodów.
Była wynalazkiem kuzyna Karola Darwina, Francisa Galtona, który użył tego terminu w wydanej w 1883 roku książce. Eugenika była ideą doskonalenia człowieka jako gatunku poprzez (w różnych koncepcjach istniejących w różnym zestawie) selektywne rozmnażanie osobników o pożądanych cechach oraz eliminowanie z puli genetycznej osób o cechach niepożądanych - od wad rozwojowych po alkoholizm i rozwiązłość.
Idee eugeniki inspirowały Hitlera, ale próbowano je wcielać w życie w różnych krajach (m.in. w Szwecji czy USA), np. prowadząc przymusową sterylizację osób niepełnosprawnych intelektualnie. Nazistowskie konotacje oraz idea hodowania idealnego człowieka wydają się dziś odrażające (i słusznie) i eugenika jako idea funkcjonuje dziś na absolutnym marginesie politycznego dyskursu.
Jako jeden z koronnych dowodów domniemanego pokrewieństwa przerywania ciąży i eugeniki jest artykuł Margaret Sanger, amerykańskiej feministki i działaczki na rzecz praw kobiet - napisany w 1919 roku, a więc blisko sto lat temu - pod tytułem „Kontrola urodzin a ulepszenie rasy”. (Można go w całości przeczytać tutaj.) Sanger pisała w nim:
"Kontrola urodzin, z drugiej strony, nie tylko toruje drogę eugenice, ale chroni efekty jej działania".
Dodawała także, iż popiera „sterylizację mentalnie nieprzystosowanych”. Przekonywała: "Podobnie jak adwokaci kontroli urodzin, eugenicy, na przykład, próbują pomóc rasie w celu wyeliminowania nieprzystosowanych. I jedni, i drudzy, działają w tym samym celu, ale kładą nacisk na inne metody. Eugenika bez kontroli urodzin wydaje nam się domem zbudowanym na piasku. Jest na łasce rosnącego strumienia nieprzystosowanych".
Brzmi przerażająco, prawda? Cytat z Sanger został przywołany w październiku 2016 roku na amerykańskim konserwatywnym blogu „The Strident Conservative” (ang. „Ostry konserwatysta”), w artykule opublikowanym także przez bardzo popularny w USA konserwatywny serwis RedState.com. Tytuł zawiera tezę artykułu: „Planowane macierzyństwo, eugenika i mordowanie dzieci z Downem”.
Manipulacja zawarta w tym tekście jest subtelna, ponieważ cytat, którym się posługuje, jest prawdziwy. Jest jednak wyrwany z zarówno z kontekstu samego tekstu Sanger, jak i kontekstu epoki.
Sanger przez „eugenikę” rozumie świadome planowanie rodziny - tak, aby ubodzy rodzice nie musieli wychowywać szóstki dzieci, na co ich nie stać, tylko mieli dwoje, które będą mogli utrzymać. Eugenika - pisze wyraźnie założycielka ruchu na rzecz świadomego macierzyństwa - zmusza kobiety do rodzenia jak najdoskonalszych biologicznie obywateli w imię interesu państwa.
Zacytujmy: "My, którzy jesteśmy rzecznikami kontroli narodzin, kładziemy nacisk nie tylko na powstrzymaniu reprodukcji ludzi niezdatnych (ang. „unfit”), ale na powstrzymaniu reprodukcji w ogóle w sytuacji, w której nie ma ekonomicznych środków na zapewnienie stosownej opieki dla tych, którzy się urodzą zdrowi. Eugenik wierzy, że kobieta powinna urodzić tyle zdrowych dzieci, ile to możliwe, i jest to jej obowiązek wobec państwa. (…) My uważamy, że jej obowiązek wobec siebie, to obowiązek wobec państwa".
Sanger pisze dalej, że podstawowym prawem kobiety - niezależnie od wszystkich uwarunkowań - jest prawo do określenia, czy urodzi dzieci, czy nie, oraz ile ich będzie miała, jeżeli będzie chciała zostać matką. Dalej następuje obszerny wywód o skutkach kolejnych ciąż, które są wyniszczające dla organizmu kobiety, oraz o tym, że dzieci rodzone w odstępach roku czy kilkunastu miesięcy są słabsze i chowają się gorzej.
Warto również znać historyczny kontekst tekstu napisanego w 1919 roku. Eugenika wówczas miała bardzo wielu zwolenników - w tym w Polsce - których zdobyła na fali fascynacji europejskich elit darwinizmem. Nie ciążyły na niej jeszcze ponure skojarzenia z nazistowskimi zbrodniami. Co więcej, argument ekonomiczny był wówczas znacznie bardziej trafny niż dziś. Z dzisiejszego punktu widzenia społeczeństwa Zachodu jeszcze w latach 20. i 30. XX w. były bardzo biedne. Powszechnie obawiano się wówczas niekontrolowanego przyrostu populacji i przeludnienia.
Jednak nawet jeśli nie weźmiemy pod uwagę kontekstu, to jest jasne, że kontrola urodzin i eugenika były czymś zupełnie różnym. Podsumujmy te różnice. Eugenika:
Tymczasem w planowaniu rodziny chodziło o coś zupełnie innego - chociaż twórcy tej idei nawiązywali do tego samego, dziś źle brzmiącego języka. Kontrola urodzin:
Termin „aborcja eugeniczna” jest więc w najlepszym wypadku nieprecyzyjny, a w najgorszym - nierzetelny. Pojawia się niekiedy w tekstach publikowanych w medycznych czasopismach naukowych (np. tutaj lub tutaj), ale w przytłaczającej większości są to teksty, które zajmują się kwestiami etycznymi związanymi z zabiegiem przerywania ciąży z powodu wad wrodzonych płodu i prezentują jednoznaczną perspektywę etyczną.
O „aborcji eugenicznej” mówią z upodobaniem konserwatyści, próbując w ten sposób nadać temu zabiegowi piętno moralnego potępienia.
Można je znaleźć w najważniejszych mediach zachodniej prawicy - np. popularnych Redstate.com, Breitbart.com, ale także w adresowanym do intelektualistów „American Spectator” (tutaj). Kiedy w sierpniu 2017 roku Redstate.com informował, że dzięki powszechnym testom (i równie dostępnej aborcji) na Islandii prawie nie rodzą się dzieci z zespołem Downa, zatytułował to „Islandia zwraca się ku eugenice w stylu nazistowskim”. Retoryczna ofensywa przybiera na sile.
„Republikanie używają lęku przed eugeniką, żeby atakować prawa reprodukcyjne” - alarmował liberalny „The Nation” 4 stycznia 2018 roku. W grudniu 2017 roku gubernator Ohio, Republikanin John Kasich, podpisał stanową ustawę zabraniającą przerwania ciąży po stwierdzeniu wady genetycznej płodu. Podobne prawa zostały uchwalone — bądź są uchwalane - w 10 amerykańskich stanach. Aktywiści zwalczający prawo do przerywania ciąży wykorzystują przy tym obrazy osób z zespołem Downa. Ci sami konserwatyści również - pisał autor artykułu w „The Nation”, który sam wychowuje dziecko z zespołem Downa - natychmiast znikają, kiedy dziecko się już urodzi, i skwapliwie obcinają publiczne wydatki na pomoc dla osób niepełnosprawnych.
Podsumujmy: ktokolwiek mówi o "aborcji eugenicznej", manipuluje - próbując z góry uniemożliwić jakąkolwiek dyskusję. Z tego powodu z pewnością usłyszymy to sformułowanie jeszcze wielokrotnie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze