0:000:00

0:00

"Z dużą uwagą śledzę podejmowaną, w szczególności przy udziale organizacji pozarządowych, dyskusję na temat kształtu regulacji dotyczących ochrony zwierząt. Jest to powodowane trafiającymi do mojego urzędu skargami obywateli dotyczącymi obowiązujących obecnie przepisów i ich stosowania w obszarze związanym z własnością i posiadaniem zwierząt" - pisze Rzecznik Praw Obywatelskich (RPO) Adam Bodnar w wystąpieniu do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

Zaznacza, że choć liczba takich skarg nie jest duża - maksymalnie kilkadziesiąt rocznie - to jednak pozwalają na krytyczną ocenę funkcjonowania przepisów ustawy o ochronie zwierząt w jej obecnym kształcie.

Zastrzeżenie RPO dotyczą m.in. dopuszczalności oddania zwierzęcia do schroniska i odbierania zwierząt właścicielom. W swoi piśmie Rzecznik zawarł również kierunki proponowanych zmian prawnych i zwrócił się do ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego o stanowisko w tej sprawie.

Z całym stanowiskiem RPO można się zapoznać tu.

Przeczytaj także:

Nie tylko niechciane zwierzęta trafiają do schronisk

Bodnar zwraca uwagę, że pomimo rozlicznych kampanii informacyjnych, ale też społecznego napiętnowania takich zachowań, zwierzęta w Polsce wciąż są porzucane. Zdaniem RPO należałoby się zastanowić, czy nie należałoby jakoś uregulować zasad przekazywania niechcianych zwierząt do schronisk gminnych.

"Wtedy okrutne i nieusprawiedliwione porzucanie zdarzałoby się rzadziej",

czytamy w komunikacie rzecznika.

Chodzi o to, że zwierzę - na przykład pies - które dotychczasowy właściciel oddaje do schroniska, nie jest "bezdomne" w takim sensie, w jakim rozumie je ustawa. Bo obecnie, zgodnie z przepisami zwierzę bezdomne to takie, które "uciekło, zabłąkało się lub zostało porzucone, a nie ma możliwości ustalenia właściciela". W takiej sytuacji niektóre gminy decydują się na przyjęcie niechcianych zwierząt, ale pobierają za to opłaty.

Ale zwierzęta trafiają do schronisk w taki sposób nie tylko dlatego, że są niechciane. Czasem - RPO zna takie przypadki - na oddanie swojego pupila decydują się osoby starsze, które na przykład ze względów zdrowotnych, nie są już w stanie dalej się nimi zajmować.

Dlatego RPO postuluje, by w jakiś sposób określić ramy, w jakich opłaty za oddanie zwierzęcia powinny być pobierane przez schroniska. A w niektórych przypadkach, gdy zwierzę jest oddawane nie z chęci pozbycia się go, ale z konieczności - np. ekonomicznej czy zdrowotnej - prawo powinno przewidywać opcję odstąpienia od opłaty.

Obciążać kosztami - ale dopiero po prawomocnym wyroku

Polskie prawo przewiduje sytuację, w której właścicielowi zwierzęcia się je odbiera, ponieważ się nad nim znęca, bądź istnieje takie podejrzenie. Zwierzę może również zostać odebrane w sytuacjach, gdy pozostawanie u dotychczasowego właściciela stanowi zagrożenie dla jego życia lub zdrowia. W tym drugim przypadku zwierzę odbiera policjant, strażnik gminny lub przedstawiciel organizacji społecznej zajmującej się ochroną zwierząt.

"Większość skarg do RPO dotyczy odbierania zwierząt w tym interwencyjnym trybie przez organizacje społeczne" - zaznacza Bodnar.

Rzecznik nie kwestionuje zasadności omówionych wyżej przepisów, ale zwraca uwagę na trudności przy ich stosowaniu. Jednym z nich są koszty czasowego odebrania zwierząt - transportu, utrzymania czy koniecznego leczenia zwierzęcia - którymi obciąża się się właściciela. Pomimo tego, że decyzja o czasowym odebraniu zwierząt nie jest ostateczna. W komunikacie RPO czytamy, że w niektórych przypadkach wynosiły one ponad 100 tys. zł.

"Dlatego wskazane jest zapisanie w ustawie, że określenie kosztów następuje wyłącznie w razie wydania decyzji o odebraniu zwierząt i po wyczerpaniu drogi odwoławczej, a nawet - dopiero po prawomocnym stwierdzeniu przez sąd karny przestępstwa znęcania",

przekonuje Bodnar.

Zła opieka nie zawsze zawiniona

RPO zwraca również uwagę na to, że niewłaściwa opieka nad zwierzętami może być wynikiem zaawansowanego wieku lub stanu zdrowia właściciela, a nie złej woli, czy wyrachowanego okrucieństwa.

"W szczególnych przypadkach postawić wręcz można tezę, że do powstania tych sytuacji przyczyniła się bierność organów pomocy społecznej" - czytamy.

Dlatego - pisze Rzecznik - " należałoby jednak rozważyć przyznanie organowi kompetencji do wyjątkowego odstąpienia od określania kosztów w odniesieniu do odebranych w takich warunkach zwierząt".

A jednak czegoś tu brak

Jednak wystąpienie Bodnara u osób, którym na sercu leży dobro zwierząt, może pozostawiać poczucie niedosytu. Można jedynie żałować, że

RPO, który - jak sam pisze - śledzi dyskusję dotyczącą prawa ochrony zwierząt, nie odniósł się w swoim wystąpieniu do najbardziej palących kwestii z nią związanych.

Czyli np. hodowli zwierząt na futra, uboju rytualnego, czy trzymania psów na łańcuchu. Tym bardziej, że stanowisko ministra, do którego skierował swoje pismo, jest tu niepokojąco jednoznaczne:

;

Udostępnij:

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze