"Według mojej wiedzy, zresztą jestem katolikiem i dla mnie również opinia Episkopatu też jest ważna, ubój rytualny jest dopuszczalny na świecie" - mówi minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski. I wyrzuca do kosza dobre zmiany w ustawie o ochronie zwierząt, w tym zakaz hodowli zwierząt na futra. A Kaczyński, który nowelizację popierał, milczy
"Nie wycofuję ustawy z Sejmu, bo ustawa zawiera szereg elementów bardzo pozytywnych: utrzymanie zwierząt, sprawdzenie, co się dzieje w schroniskach, na które idą wielkie pieniądze, odpowiedzialność gmin za zwierzęta bezdomne i jakość utrzymania i warunków dla tych zwierząt – od tego nie odstąpię i będę obrońców zwierząt bardzo wspierał" - powiedział o projekcie nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski.
"Natomiast jest decyzja: utrzymujemy w Polsce hodowlę zwierząt futerkowych, ale bardzo ostro zaostrzę kryteria kontroli ferm" - dodał szef resortu.
Z projektu nowelizacji ma zniknąć również zapis zakazujący uboju rytualnego na eksport. A także zakaz wykorzystywania zwierząt w cyrkach. Dalej na łańcuchu będzie można trzymać psy.
To były najbardziej rewolucyjne zmiany projektu ustawy, która miała radykalnie poprawić los zwierząt w Polsce. Zresztą zgłoszonej w listopadzie 2017 roku - jak na ironię - przez grupę posłów PiS.
Ostateczny kształt nowego projektu nowelizacji poznamy za jakiś czas. Wtedy będzie można się przekonać, co w ogóle ostało się z pierwotnego projektu.
"Prawo dziś, w XXI wieku, powinno wyraźnie wyznaczyć granicę pomiędzy interesem człowieka, a dopuszczalnym wykorzystywaniem zwierząt dla tego interesu" - mówi OKO.press mec. Karolina Kuszlewicz, prawniczka specjalizująca się w ochronie zwierząt i przyrody.
"W przypadku zwierząt futerkowych, na jednej szali mamy odebranie tym zwierzętom w całości prawa do życia, a na drugiej - pseudoluksusowy produkt, zupełnie dziś zbędny dla przetrwania człowieka.
I tu w mojej ocenie - nie ma miejsca na półśrodki" - dodaje prawniczka.
Na antenie Polskiego Radia zmian w projekcie ustawy bronił sam minister Ardanowski. "Łajdak, lump, który źle traktuje zwierzęta, nie będzie mógł ich dalej hodować. Poddamy to certyfikacji, jeśli trzeba to międzynarodowej" - zapewniał minister rolnictwa. I dodał:
Jeżeli byłby brak zaufania do polskich służb kontrolnych, to będzie międzynarodowa certyfikacja firm, która sprawi, że te zwierzęta będą utrzymywane w warunkach adekwatnych dla ich behawioru, wymagań.
"Obietnica zaostrzenia kontroli ferm futerkowych jest pustą deklaracją. Minister zapowiadając takie rozwiązanie powinien - chociaż w zarysie - przedstawić, na czym to zaostrzenie kontroli miałoby polegać" - mówi OKO.press Cezary Wyszyński z Fundacja Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt Viva!
"To raczej nieudana próba uspokojenia środowisk, które - motywowane troską o zwierzęta lub interesem społeczności mieszkających w okolicach ferm - chcą likwidacji hodowli zwierząt na futra w Polsce" - dodaje Wyszyński.
Prezes Fundacji Viva! w rozmowie z OKO.press przypomina, że Ardanowski, zanim został ministrem rolnictwa, był doradcą i ekspertem Fundacji Wsparcia Rolnika POLSKA ZIEMIA. Jej prezesem jest Szczepan Wójcik, przedsiębiorca i lobbysta futrzarski. A na dodatek, Ardanowski - jako jedyna osoba z PIS - w poprzedniej kadencji głosował za ubojem rytualnym.
"Jest więc zupełnie niewiarygodny jako ktoś, kto ma dbać poprawę losu zwierząt hodowanych na futra w Polsce" - ocenia Wyszyński.
Zdaniem mec. Karolina Kuszlewicz, prawniczki specjalizującej się w ochronie zwierząt i przyrody,
ogólnikowa obietnica większych kontroli ferm hodowlanych to półśrodek, który niewiele zmienia.
Jej zdaniem - jeśli ustawodawca rzeczywiście chce chronić te zwierzęta przed niehumanitarnym traktowaniem - to powinien bezwzględnie zakazać hodowli zwierząt na futra.
"W ramach tego rodzaju działalności nie można zapewnić lisom czy norkom dobrostanu, czyli możliwości życia zgodnie z ich naturalnymi potrzebami. Cierpienie jest i będzie nieuchronnym elementem codzienności tych zwierząt, póki nie zostaną zabite i obdarte z własnych futer" - argumentuje prawniczka.
Z kolei Wyszyński wskazuje, że w warunkach hodowlanych na fermie po prostu nie da się zapewnić zwierzętom - jak mówi Ardanowski - "utrzymywania w warunkach adekwatnych dla ich behawioru i wymagań".
Taka hodowla przestałaby być opłacalna dla producentów.
Wyjaśnia, że obecnie na fermach na jednego lisa przypada klatka o powierzchni 60 cm2. Jeśliby brać serio słowa ministra rolnictwa, to trzeba by było każdej lisiej parze zapewnić na fermie futrzarskiej wybieg o powierzchni powyżej 20 m2, tak jak mówią o tym przepisy dotyczące trzymania tych zwierząt w ogrodach zoologicznych. "I to wybieg z podłożem ziemnym, w którym lis mógłby kopać, co jest jego naturalną potrzebą" - dodaje Wyszyński.
Zaś jeśli chodzi o norki, to w każdej klatce musiałby być zbiornik z wodą, w którym zwierzę mogłoby swobodnie pływać. Bowiem badania naukowe wykazały, że pływanie jest naturalną potrzebą norki. Niemożność jej zaspokojenia jest dla niej takim samym stresem, jak brak pożywienia.
"Nie ma na świecie takiej certyfikacji, która gwarantuje zwierzętom futerkowym zapewnienie takich warunków. Szczególnie jeśli jej standardy i kontrola jest sprawowana przez sam przemysł futrzarski, bo o tej certyfikacji właśnie mówi minister"
- podsumowuje Wyszyński.
"Ubój rytualny jest problemem moralnym, etycznym. Dyskusja się toczy od dawna" - powiedział filozoficznie minister Ardanowski. Podkreślił, że autorytetem jest dla niego polski Kościół:
Według mojej wiedzy, zresztą jestem katolikiem i dla mnie również pewna opinia Episkopatu też jest ważna, ubój rytualny jest dopuszczalny na świecie.
Motywowany rytualnie ubój polega na tym, że zwierzęciu podrzyna się gardło, gdy jest świadome. Potwornie przy tym cierpi (uśmiercenie w specjalnej klatce obrotowej można zobaczyć tu - UWAGA, BARDZO DRASTYCZNE). Wykonuje się go na potrzeby religijnych Żydów i muzułmanów.
Ubój rytualny jest w Polsce legalny (niektóre media podawały ostatnio, że nie jest). Co prawda, całkowity zakaz uboju rytualnego obowiązywał w Polsce, ale tylko od 1 stycznia 2013 roku do 12 grudnia 2014. Wtedy uprawomocnił się wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 10 grudnia 2014 roku, który uznał, że zakaz narusza wolność religii i sumienia.
Obecnie w Polsce rzeźnie mogą zabijać w ten sposób również zwierzęta, których mięso idzie na eksport, m.in. do krajów muzułmańskich. Proponowana zmiana w ustawie - której jednak nie będzie - zakładała, że ubój rytualny będzie można wykonywać tylko na potrzeby lokalnych społeczności żydowskich i muzułmańskich w Polsce.
Jak zauważył Ardanowski, Prezydium Konferencji Episkopatu Polski (KEP) popiera legalność tego rodzaju uboju. "Prezydium KEP podziela troskę żydowskich gmin wyznaniowych oraz wyznawców islamu o zachowanie i realizację podstawowych praw wolności wyznania i kultu. Do nich należy również prawo do zachowania swoich obyczajów, w tym rytualnego uboju zwierząt" - napisali polscy biskupi w 2013 roku.
"Niepokoi mnie, że minister, podejmując tak ważną decyzję dotyczącą prawnej ochrony zwierząt, odwołuje się do tego, że jest katolikiem i do wagi, jaką przywiązuje do opinii Episkopatu" - mówi OKO.press mec. Kuszlewicz.
"Mówimy przecież o problemie uboju rytualnego na poziomie rozwiązań legislacyjnych, o tworzeniu przepisów prawa i tam nie może być miejsca na posiłkowanie się religijnymi osobistymi zapatrywaniami ministra. Minister Ardanowski, rozważając te zmiany w prawie, powinien kierować się przede wszystkim opinią prawników i specjalistów w zakresie dobrostanu zwierząt" - dodaje prawniczka.
I przypomina, że do zwierząt hodowlanych również stosuje się ustawę o ochronie zwierząt. A ta nakazuje minimalizowanie ich cierpień psychicznych i fizycznych. "Dlatego ubój rytualny tych zwierząt powinien zostać pilnie ograniczony" - mówi Kuszlewicz.
Wyszyński ma inne zastrzeżenie pod adresem słów ministra. "Owszem, ubój rytualny jest dopuszczalny na świecie" - mówi.
"Ale - o tym minister Ardanowski już nie wspomina - niewiele krajów w Europie ma tak liberalne przepisy, jak Polska, może tylko poza Francją" - dodaje.
Tymczasem jeśli spojrzymy np. na Niemcy, to okaże się, że tam podejście do takiego sposobu uśmiercania zwierząt jest bardzo restrykcyjne. Dokonanie uboju rytualnego nie jest łatwe: trzeba do władz złożyć odpowiedni wniosek, w którym określa się, ile zwierząt zostanie zabitych i dla jakiej społeczności.
"A w Polsce jest »wolna amerykanka« - rzeźnie po prostu mogą prowadzić taki ubój, nie muszą się certyfikować, mogą zabijać dowolną liczbę zwierząt. Czyli to wszystko pozostaje bez żadnej kontroli" - mówi Wyszyński.
Projekt ustawy w jej pierwotnym, nieokrojonym kształcie, kilka miesięcy temu poparł prezes PiS Jarosław Kaczyński. Swoje poparcie dla zakazu hodowli zwierząt futerkowych deklarował nawet w spocie nagranym przez Fundację Viva! Mówił w nim, że likwidacja ferm futrzarskich to "droga do prawdziwej europeizacji Polski". Powtarzał też, że ma świadomość, iż PiS będzie za tę zmianę atakowany, ale się nie ugnie.
Zapytaliśmy Wyszyńskiego, co by dziś powiedział Kaczyńskiemu, gdy już oficjalnie wiadomo, że PiS wycofuje się ze zmian polepszających los zwierząt w Polsce.
"Gdybyśmy stanęli w cztery oczy, to zapytałbym dlaczego wycofuje się z danego słowa. Bo do tej pory nie usłyszałem ani jednego sensownego argumentu od polityków PiS za odrzuceniem tych ważnych zmian w ustawie.
Jeśli zakaz chowu zwierząt na futra to - jak mówił - kwestia serca i »litości« to jak świadczy o nich rezygnacja z tego postulatu?" - odpowiedział prezes Fundacji Viva!
Nieoficjalnie mówi się, że Kaczyński ugiął się pod presją o. Tadeusza Rydzyka, którego media mocno sympatyzują z branżą futrzarską.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Komentarze