0:000:00

0:00

Prawo o zgromadzeniach w wersji zaproponowanej przez grupę posłów PiS nie powinno zostać uchwalone, ponieważ jest niezgodne z Konstytucją i międzynarodowymi standardem wolności zgromadzeń – stwierdza rzecznik praw obywatelskich w opinii przedstawionej marszałkowi Sejmu Markowi Kuchcińskiemu.

PiS wraca do niechlubnej formuły trybu projektu poselskiego (a nie rządowego), co ogranicza debatę i upraszcza uchwalenie ustawy. Projekt, który ma być czytany w nocy z 29 na 30 listopada, wyraźnie wyróżnia demonstrantów "równych i równiejszych".

Przeczytaj także:

Po co nam wolność zgromadzeń

Adam Bodnar najpierw przypomina parlamentowi, że „zgromadzenie stanowi szczególny sposób wyrażania poglądów, przekazywania informacji i oddziaływania na postawy innych osób. Jest niezwykle ważną formą uczestnictwa w debacie publicznej, a w konsekwencji sprawowania władzy w demokratycznym społeczeństwie".

RPO podkreśla, że taka właśnie wolność zgromadzeń stanowi warunek i konieczny składnik demokracji, a także przesłankę korzystania z innych wolności i praw człowieka. Zgromadzenia współtworzą demokratyczną opinię publiczną, dają obywatelom i obywatelkom możliwość wpływu na proces polityczny, umożliwiają krytykę i protest. Należą do porządku demokracji bezpośredniej.

Dlatego ustawodawca powinien wolność zgromadzeń publicznych chronić przed nadmiernymi, bezzasadnymi i instrumentalnymi ograniczeniami. A nie je tworzyć.

Władza, kościół i "cykliści" są równiejsi

RPO krytykuje fakt, że ustawa wprowadza hierarchię przywilejów dla zgromadzeń, kolejno:

  1. organizowanych przez organy władzy publicznej lub w ramach działalności kościołów i innych związków wyznaniowych,
  2. "cyklicznych", do decyzji wojewody,
  3. „zwykłych”, za zgodą władz gminy oraz
  4. spontanicznych, o których zawiadamia się tylko policję.

Oznacza to, że w przypadku kolizji czasu i miejsca o wydaniu zgody decydować będzie, kto jest organizatorem zgromadzenia i czy ma ono status zgromadzenia cyklicznego, o czym przesądzać będzie władza administracyjna.

RPO niepokoi taka hierarchia w miejsce obowiązującej dziś zasady, że w sytuacji kolizji decyduje wyłącznie kolejność zgłoszeń. Oznacza to bowiem nierówne traktowanie organizatorów zgromadzeń, co narusza zasady konstytucji.

Zasadniczą wątpliwość budzi uprzywilejowanie zgromadzeń organizowanych przez organy władzy publicznej przed zgromadzeniami obywateli.

Przecież wolność zgromadzeń należy do podstawowych politycznych praw człowieka, a zatem to obywatele powinni z niej przede wszystkim korzystać, a nie organy władzy publicznej – tłumaczy RPO.

RPO wtóruje walczący o prawa obywatelskie Dziennik Internautów: “władza zyska narzędzie pozwalające na zakazywanie obywatelom zgromadzeń publicznych w najbardziej istotnych momentach.”

Z kolei portal ngo.pl słusznie zauważa w nowelizacji logikę: od teraz będzie istniała ściśle określona hierarchia wydarzeń publicznych. Prawo pierwszeństwa będą miały instytucje państwowe oraz związki wyznaniowe, nieco mniejsze (i zależne od decyzji wojewody, czyli rządu) organizatorzy “patriotycznych” wydarzeń cyklicznych. Najsłabiej będą chronione prawa do gromadzenia się zwykłych obywateli.

Prawo międzynarodowe chroni prawo do kontrdemonstracji

RPO przypomina, że ograniczenia w organizowaniu kilku zgromadzeń w tym samym miejscu są wątpliwe w świetle Europejskiej Karty Praw Człowieka oraz orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który stwierdza, że obywatele mają prawo do kontrdemonstracji, jeśli mają one pokojowy charakter.

W sprawie "Cisse przeciwko Francji" Europejski Trybunał wskazał przy tym, że

za nie pokojowe można uznać tylko takie kontrdemonstracje, których organizatorzy i uczestnicy wyrazili zamiar użycia przemocy. W pozostałych przypadkach uczestnicy kontrdemonstracji mają prawo wyrażać swoją niezgodę.

Państwo ma wręcz obowiązek ochrony prawa do gromadzenia się obu grup i poszukiwania środków najmniej restrykcyjnych, które umożliwiłyby odbycie obu demonstracji.

W praktyce oznacza to, że państwo powinno umożliwić obu zgromadzeniom pozostawanie w zasięgu wzroku i słuchu. Kontrdemonstracje są bowiem szczególną formą zgromadzeń jednoczesnych, których uczestnicy wyrażają wzajemny sprzeciw wobec swoich poglądów, a jedność miejsca i czasu dwóch zgromadzeń jest kluczowym elementem przekazu.

Zgromadzenia cykliczne - niebezpieczny pomysł

Ustawa dodaje przepisy o zgromadzeniach organizowanych cyklicznie. One także mają być uprzywilejowane. Cytat z ustawy jest trochę zawiły, ale jego sens jasny:

„Art. 26a. 1. Jeżeli zgromadzenia są organizowane przez tego samego organizatora w tym samym miejscu lub na tej samej trasie co najmniej cztery razy w roku według opracowanego terminarza lub co najmniej raz w roku w dniach świąt państwowych i narodowych, a tego rodzaju wydarzenia odbywały się w ciągu ostatnich trzech lat, chociażby nie w formie zgromadzeń i miały na celu w szczególności uczczenie doniosłych i istotnych dla historii Rzeczypospolitej Polskiej wydarzeń, organizator może zwrócić się z wnioskiem do wojewody o wyrażenie zgody na cykliczne organizowanie tych zgromadzeń.”

RPO podkreśla, że zgodę na cykliczne organizowanie zgromadzeń wydawać ma wojewoda (a więc urzędnik rządu) w formie decyzji.

Decyzja wojewody oznacza zablokowanie możliwość organizowania w tym miejscu i czasie innych zgromadzeń publicznych, nawet jeżeli planowane były wcześniej i zgłoszone do właściwego organu gminy. Gmina będzie musiała wtedy zmienić swą decyzję i zgromadzenia zakazać! Zdaniem rzecznika podważa to zasadę zaufania obywateli do państwa i prawa, wyrażoną w art. 2 Konstytucji.

Nie jest jasne (nie wskazano tego w uzasadnieniu projektu ustawy), dlaczego decyzję o zgromadzeniach publicznych ma podejmować organ administracji rządowej. Do tej pory decydowały organy gminy, znające najlepiej problemy społeczności lokalnej.

RPO podkreśla, że to do wojewody należeć będzie interpretacja opisanych w ustawie niedookreślonych pojęć ogólnych, np. "doniosłych i istotnych dla historii RP wydarzeń", co grozi arbitralnością decyzji.

Jeśli wojewoda uzna, że zgłoszone jako cykliczne zgromadzenie publiczne nie jest wystarczająco „doniosłe i istotne”, nie wyrazi zgody. Organy gminy nie będą tu miały nic do powiedzenia.

Jeśli mazowiecki wojewoda da np. zgodę na organizację miesięcznic smoleńskich każdego 10-ego dnia każdego miesiąca pod Pałacem Prezydenckim, to tym samym czasie gmina nie będzie mogła wydać zgody na organizację innego zgromadzenia w tym miejscu.

Takie kompetencje wojewody naruszają istotę konstytucyjnej wolności zgromadzeń.

Do kogo się odwoływać?

Obecne prawo o zgromadzeniach reguluje procedurę odwołania się od zakazu zgromadzenia i wprowadza ścisłe terminy wydania decyzji przez gminę, jak również rozpatrzenia odwołania przez sąd okręgowy. Daje także możliwość zaskarżenia postanowienia sądu okręgowego do sądu apelacyjnego.

Nowa ustawa nie wskazuje drogi odwoławczej od decyzji wojewody, a zwłaszcza nie określa terminów dostatecznie krótkich, by skutecznie odwołać się do sądu i - w razie korzystnego wyroku - zdążyć zorganizować zgromadzenie.

Proponowane w projekcie rozwiązania stanowią ograniczenie wolności zgromadzeń publicznych i związanej z nią wolności wypowiedzi w sposób, który nie może być uznany za konieczny i niezbędny w demokratycznym państwie prawnym, a tym samym nie są spełnione przesłanki wynikające z art. 31 ust. 3 Konstytucji:

"Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw".

Adam Bodnar przypomina, że Trybunał Konstytucyjny wielokrotnie podkreślał, że "ocena proporcjonalności ograniczenia wolności zgromadzeń musi być prowadzona z uwzględnieniem surowych kryteriów jej niezbędności".

Udostępnij:

Filip Konopczyński

Zajmuje się w regulacjami sztucznej inteligencji, analizami polityk cyfrowych oraz badaniami biznesowego i społecznego wykorzystania nowych technologii. Współzałożyciel Fundacji Kaleckiego, pracował w IDEAS NCBR, NASK, OKO.press, Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Publikował m.in. w Rzeczpospolitej, Gazecie Wyborczej, Polityce, Krytyce Politycznej, Przekroju, Kulturze Liberalnej, Newsweeku czy Visegrad Insight. Prawnik i kulturoznawca, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego.

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Przeczytaj także:

Komentarze