0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Weronika Syrkowska, OKO.pressIlustracja: Weronika...

Przychodzi do niej mężczyzna w pieluszce. W tej pieluszce czasem ma siusiu, a czasem kupkę. Nic nie szkodzi. Ona to akceptuje. Pomoże mu ściągnąć drogi garnitur, odepnie spinki z mankietów koszuli i poprosi, by położył się na łóżku do masażu. Potem pogładzi go czule po policzku i powie, że już dobrze, że zaraz go przewinie.

Facet ma z 50 lat. Jest poważnym biznesmenem i lubi być bobaskiem – przynajmniej przez godzinę, bo tyle trwa sesja, którą prowadzi Asia. To ona sprawia, że dorosły dzidziuś jest szczęśliwy i wypielęgnowany. Nikt jak ona nie zna się na pielęgnacji, więc mężczyzna bardzo jej dziękuje, a ona myśli: „Dobra tam, niech facet ma radochę”. Potem Asia ma satysfakcję, że jest tą jedną, jedyną, do której on może przyjść.

Niewytulony

Stojąc na czerwonym świetle skrzyżowania trudno nie zauważyć szyldu gabinetu masażu. Wiele na nim zdjęć ściśniętych owoców i enigmatycznej zachęty. Kto się domyśli lub wie, ten przyjdzie do Asi na sesję przytulania. Kto nie wie, ten wstąpi po prostu na relaks gorącymi kamieniami, drenaż limfatyczny czy stemple ziołowe.

Każdy z szyldu odczyta to, co chce odczytać i znajdzie to, czego akurat szuka. W drzwiach i tak stanie Asia. Będzie uśmiechnięta i wyściska na przywitanie. To dostaje się w gratisie. Potem odmacha sąsiadowi, bo ten zawsze macha tak długo, aż ona nie odmacha. Następnie zaprosi do środka i zaakceptuje wybór klienta.

By dotrzeć do gabinetu masażu, musiałam przejść przez skwerek z nieskoszoną trawą. Zwyczajne centrum polskiego miasta, w którym nie spodziewałam się rosnących gęsto chabrów i maków, a były. Nad wejściem kolorowy szyld. Dopiero z bliska widać, że wisi na spękanej elewacji, jakby trzymał w całości cały front kamienicy.

Na spotkania z Asią umawiałam się podczas jej przerwy obiadowej, bo czas na rozmowę mogła poświęcić mi jedynie kosztem obiadu. Pandemia zrobiła swoje. Teraz Asia ma coraz więcej klientek i klientów, co sprawia, że pracuje od rana do wieczora.

- Kogo ostatnio przytulałaś? – tak zaczęłam. Najlepiej zacząć od przytulania.

- Wczoraj przytulałam Arka. Bardzo zestresowany. Jest adwokatem. Przychodzi, żeby wytulić się po stresujących rozprawach. Jest dojrzałym gościem, ma dorosłe dzieci, a żona nie chce go przytulać. Raz w miesiącu pozwala mu na seks, taki szybki numerek. Poza tym tylko wyciąga od niego kasę. Dzieci zresztą też chcą tylko pieniędzy, a on jest niewytulony.

W ciągu dnia Asia ma trzech, czterech klientów na przytulanie. Każdy przychodzi po coś innego. Czasem nawet, tylko żeby sobie pogadać. Wtedy przytulaczka czuje się jak spowiedniczka. Asia najwięcej nasłucha się o relacjach małżeńskich i z miejsca może powiedzieć, że największym problemem w związkach jest oziębłość. Od tego właściwie się zaczęło. Od rozmów o samotności i braku bliskości. Klienci mówili, że zamiast masażu woleliby zwykłe pogłaskanie po głowie czy po pleckach. Bez zbędnych pytań, bez gderania.

Asia zaakceptowała taką potrzebę. Zgodziła się. Odbyła internetowy kurs i podniosła swoje kwalifikacje. Na ścianie wisi certyfikat ukończenia kursu terapii endorfinowej poprzez przytulanie, głaskanie i łaskotanie.

Ogródek

- Lubisz się przytulać? – pytam.

- Bardzo – odpowiada krótko.

- Z każdym?

- Kiedyś byłam zestresowana. Czułam dyskomfort. Musiałam się przełamać, bo na przykład ktoś miał łysą głowę albo brzydki zapach spod pachy. Myślałam sobie: „Dobra tam. Zrobię swoje i będzie po wszystkim”. Teraz już tego nie ma. Akceptuję w zasadzie każdego. Ogólnie robię swoje i na końcu jestem zadowolona. Traktuję to jak pielęgnowanie ogródka. Czasem masz piękne kwiaty, którymi się zachwycasz, a czasem dżdżownicę czy chwast i mówisz „ble”.

Asia przytula wdowca. Pan ma 80 lat. Opowiada jej o zmarłej żonie i o wnukach.

Asia przytula mężczyznę z traumą, chociaż trudno to nazwać przytulaniem. Leżą obok siebie. Asia czasem może dotknąć jego włosów, czasem ramienia. To wszystko. Mężczyzna z traumą nigdy nie miał dziewczyny, nigdy nie kochał się z kobietą, chociaż ma 32 lata. Ale jest postęp. Asia położyła ostatnio rękę na jego klatce piersiowej i tak już zostało przez całą sesję przytulania. Mężczyzna z traumą nigdy nie był na terapii. Asia odsyła go do specjalistów. Ma nadzieję, że pójdzie. Powolutku o tym rozmawiają.

Asia przytula chłopaka, który jeździ na wózku inwalidzkim. Pomaga mu wjechać, pomaga się rozebrać, a potem przytula jego całe ciało. Chłopak mruczy, gdy Asia dotyka jego brzucha. Lubi z nim pogadać. Lubi mu sprawić przyjemność. Czasem ciepłym ręcznikiem obmywa go całego. W każdej usłudze uwzględnia zresztą element czułej pielęgnacji.

Asia przytula rośliny. To znaczy, wszyscy jej znajomi wiedzą, że ona prowadzi szpital dla roślin. Komuś usycha roślina, to szybko wiezie ją do Asi, gdzie każda roślina dostaje imię, uwagę i czułość. Asia akceptuje wszystkich roślinnych pacjentów.

Zamiast jeść obiad, jadłyśmy słodycze i piłyśmy kawę. Było i słodko, i gorzko, gdy za moimi plecami zadźwięczał dzwoneczek i otworzyły się drzwi gabinetu.

- Przepraszam, czy ma pani w ofercie… – mężczyzna zawiesił głos. Szara kurtka, szare spodnie, siwe włosy. Minęłam go wcześniej wchodząc do gabinetu. Myślałam, że na kogoś czeka.

- Tak? – zapytała z uśmiechem Asia.

- Czy w ofercie ma pani… no nie wiem – zawahał się i spojrzał na mnie. – Masaż głowy?

- Na sucho czy na mokro olejem?

- To znaczy, ja chciałbym wykupić taki… voucher… taki dla…

- Tak? – słuchała cierpliwie Asia i nie przestawała się uśmiechać.

- Na sucho, na mokro to tyle samo by kosztowało? Tak? To ona sobie już zdecyduje. Znaczy córka. Bo to dla córki. Masaż dla córki. Kiedy by to mogło być?

- Pierwsze wolne terminy mam za miesiąc. Zapisać?

Wcielenia

Kiedyś Asia poszła na regresję hipnotyczną. Chciała wiedzieć, dlaczego w tym wcieleniu czegoś się boi albo dlaczego czegoś nie lubi, albo dlaczego robi, to co robi. I wszystko wyszło. W poprzednich wcieleniach Asia była hurysą, pracownicą hamamu, a nawet nałożnicą. Żyła w ciepłych krajach i zajmowała się obsługą mężczyzn, ich pielęgnowaniem. W kilku wcieleniach była do tego zmuszona, w innych przeciwnie, sama tego chciała, dobrze się z tym czuła i żyła dostatnio za dobrą kasę.

Gdy wybudziła się z hipnozy, stwierdziła, że rzeczywiście nie ma obrzydzenia do ludzi i jak mogła sypiać z mężczyznami w poprzednich wcieleniach, to w tym wcieleniu może ich przecież przytulać.

Przytulenie standardowe – 300 złotych/godzina. Asia jest w T-shircie i w majtkach. Mężczyzna najczęściej jest nago, ale są też tacy, którzy chcą pozostać w ubraniu.

Przytulenie niestandardowe – 500 złotych/godzina. Asia jest naga i mężczyzna jest nagi. To przytulenie bardzo intymne, ale przecież nagość jest naturalna. Tak się wszyscy urodziliśmy.

Przeczytaj także:

Fizyka kwantowa

Żeby masować, Asia ukończyła wszystkie potrzebne kursy. Szkolenia odbywały się w centrach edukacyjnych, szkołach masażu lub online. Na ścianie wiszą zaświadczenia. Kurs masażu I i II stopnia, nowoczesna fizjoterapia, fizjoterapia uroginekologiczna, biomasaż, terapia poprawy kondycji fizycznej, mięśniowe powięziowe punkty spustowe, masaż klasyczny, masaż anti-age, masaż orientalny.

- Nie studiowałam fizjoterapii, chociaż bardzo chciałam – mówi. – Nie dostałam się przez rośliny. W jednym paluszku miałam anatomię człowieka, ale na egzaminie pokonały mnie mchy i paprocie. Musiałam pójść na inne studia.

- Co studiowałaś?

- Fizykę.

Asia z zawodu jest fizykiem. Pięcioletnie studia magisterskie na uniwersytecie zrobiła w cztery lata. Potem na politechnice rozpoczęła studia doktoranckie. Na wydziale automatyki i robotyki badała energię snu człowieka i zajmowała się biostatystyką. Kiedyś kochała się w kwarkach, ale zostawiła pracę na uczelni, bo była wkurzająca i upokarzająca. Dostawała mniejszą pensję tylko dlatego, że była kobietą, a do jej artykułów dopisywał się profesor, bo myślnik zamieniał na przecinek. Nie chciała być traktowana jak marionetka, zabawka, atrakcja na sympozjach. Chciała być traktowana równo, mieć władzę nad swoim losem. Była motorkiem pomysłów, a nie tłem dla pracy innych z wydziału.

Asia zostawiła uczelnię i pracę naukową. Studia doktoranckie skończyła, ale bez „happy endu”. Przez dwa lata dzwonili, by obroniła doktorat, ale ona odmawiała.

My, dziewczyny

– Ja dostałam takie coś od córki i bym chciała zmienić – do gabinetu weszła sąsiadka, która czasem karmi Asię naleśnikami.

- Co tam pani ma? A, voucher – Asia wyciągnęła rękę w kierunku sąsiadko-klientki.

- No mówię, że córka mi dała kartkę na urodziny czy tam Dzień Matki. A ja dopłacę i chcę drenaż limfatyczny.

- Nie trzeba dopłacać. Ja to robię w cenie.

- No to dobrze, przyjdę po południu, bo do południa jem śniadanko. Jestem na emeryturze.

Do Asi często przychodzą pacjentki na trening mięśni Kegla. Najczęściej są to kobiety, które nie trzymają moczu lub takie, które nigdy w życiu nie miały orgazmu. Średnia wieku 70-80 lat.

- Ćwiczę z dziewczynami, żeby lepiej się czuły. Czasem w trakcie treningu popuszczają siusiu, bączka, ale ja mówię: „Dobra tam, nie przejmuj się, nie ty pierwsza, nie ostatnia”.

- I wtedy ćwiczą?

- Tak, wtedy ćwiczą bez skrępowania. My, dziewczyny powinnyśmy mieć dla siebie zrozumienie.

Ludzie szczęśliwi

Do Asi przychodzą też ludzie szczęśliwi. Tacy, którzy chcą się cieszyć życiem i swoją cielesnością. To oni namówili Asię na kolejny krok i rozszerzenie oferty salonu masażu.

Asia zaakceptowała potrzebę klientów. Na ścianie wisi certyfikat ukończenia kursu masażu intymnego. Kurs online prowadziła Jaya Shivani, trenerka seksualności, która pracuje na wielu różnych obszarach świadomości – tyle odczytałam z oferty szkoły.

Ludzie szczęśliwi z reguły są bardzo zapracowani. Zwierzają się Asi, że nie chcą korzystać z usług prostytutki, ale też nie są gotowi na związek czy romans. Chcą przyjść na masaż, na orgazm, na fajny relaks. Wpadają na godzinkę między spotkaniami, ubierają się, perfumują i idą dalej.

- Czym różni się masaż intymny od erotycznego?

- Podczas masażu intymnego pielęgnowane jest ciało, ale jest to również przeżycie duchowe. Poza tym różnica jest we wszystkim. To jest ubiór, to jest wystrój. Ja mam u siebie w gabinecie terapeutyczne plakaty na ścianach. Tam są układy. Układ mięśniowy, układ szkieletowy i tak dalej. W miejscach, gdzie jest oferowany masaż erotyczny, podejrzewam, że nie ma tego typu plakatów. Tam usługa wykonywana jest w seksownej bieliźnie, w pończochach, w szpilkach. Wszystko po to, by klient chciał dopłacić za numerek, za lodzika. U mnie nie ma takiej opcji. Kropka.

Ja masuję tak, jak widzisz – w sportowej spódniczce i T-shircie. Jeśli któryś pacjent jest bardziej napalony, to odsyłam go do klubu nocnego. Bardzo szanuję prostytutki i to, że są. Seks jest nawet tańszy niż zwykłe przytulenie czy masaż intymny.

- I taki masaż intymny nie jest zdradą?

- Oni nie czują, jakby to była zdrada. Są w salonie masażu i mogą czuć się bezpiecznie. Nawet od podejrzeń. Relaksują się. Nie mogą mnie dotykać. No, chyba że umówią się na przytulanie. Ja ustalam granice. I wiesz, że są grzeczni? Wiedzą, że jestem certyfikowanym fizjoterapeutą. Tyle. Sama mam partnera, którego kocham, a jednak codziennie masuję penisy i codziennie przytulam się do mężczyzn. Często nago. Oddzielam to sobie. To jest moja praca. Nie wykonuję masaży erotycznych. Wszystkie moje masaże są głęboko odprężające.

Asia jest teraz w stałym związku, ale ciągle marzy o porywającej miłości. Miała męża, ale mąż jej dowalał. Mówił, że jest chuda, że wystają jej kości, że nie ma piersi. Zupełnie inaczej niż niektórzy klienci, którzy jej pragną, ale nie mogą jej mieć. Oni mówią jej, że jest piękna, że jest jak Dzwoneczek z „Piotrusia Pana”. To dlatego Asia czuje ogromną radość z tego, że jak ktoś raz do niej przyjdzie, to chce przychodzić stale i stale.

- Lubię słyszeć, że ktoś super się przy mnie czuje. Mam to od dzieciństwa, gdzie nie czułam się kochana i słyszałam dużo niedobrych rzeczy na swój temat.

- Nie dajesz od siebie za dużo, by otrzymać pochwałę?

- Nie, nie sądzę.

Lańsko

Asia urodziła się bardzo drobna, sina, taka no… cherlawa, a potem bardzo powolutku przybierała na wadze. Rodzice straszyli ją, że jak nie będzie jadła, to nigdy nie urośnie, a takich, którzy są poza siatkami centylowymi, nikt potem nie chce. Tak mówiła mama. I to, że może Asia taka mała, bo jest jakaś upośledzona.

Małej Asi pękało serce. Patrzyła w lustro. Głowa, ręce, brzuch, nogi. Niby zdrowe. Niby. Mama mówiła, że niby więc Asia ciągle nie była przekonana czy jest chora, czy zdrowa, normalna, czy nie.

- Ja jestem z rodziny, w której za wszystko dostawało się lanie. Non stop lanie. Takie solidne lańsko w sumie. Bili i mama, i tata. Często za to, że nie chciałam jeść wątróbki, że przyszłam o 15:02, za to, że dostałam czwórkę. Nigdy nie wiedziałam za co. Wszystko mogło być powodem. A ja i tak nie płakałam. Nawet jak dostałam mocno wpierdol. Byłam zwinna, taka pchełka. Chowałam się pod stół i krzyczałam: „Nic mnie nie bolało! Nic mnie nie bolało, bo było za mało!”

Kiedyś Asia przyszła do domu z rozbitą głową. Miała osiem lat. Bawiła się z dziećmi w chowanego i zahaczyła o parkometr. Cała była we krwi. Nie płakała, ale wiedziała, że źle to wygląda. Mama sprała ją wtedy za ten wypadek przy zabawie. Nie zapytała, nie przytuliła, nie zobaczyła nawet rany. Kazała pójść Asi do łazienki, obmyć się i czekać, aż z pracy wróci tata. Tata najpierw zjadł obiad, a potem zawiózł córkę na pogotowie. W takiej właśnie kolejności. Może gdyby to wszystko było jakoś szybciej, to nie miałaby blizny na głowie. Ale blizna jest.

Dziadek

Gdy miała 15 lat, rodzice wyprowadzili się z domu. Zostawili ją i jej o rok starszą siostrę. W zasadzie to obie zostały porzucone. Asia kończyła podstawówkę i szła do liceum. Miała wtedy bunt na wszystko. Tata opłacał co prawda rachunek za czynsz, za prąd, za gaz, ale na jedzenie, pastę do zębów, czy dezodorant siostry musiały jakoś zorganizować pieniądze. Pracowały nielegalnie. Dzieci przecież nie można zatrudniać.

Roznoszenie ulotek – 1 grosz za sztukę.

Rozwieszanie plakatów – 5 groszy za sztukę.

Hostessa na promocjach – stawka godzinowa, plus można było się najeść i dostać próbki marketingowe.

Obok Asi mieszkali dziadkowie. Dziadek był milicjantem. Trochę wiedzieli, co się u nich dzieje, a trochę nie. Czasem babcia wołała Asię na kluseczki albo dawała 20 złotych, jak już wiedziała, że wnuczki naprawdę nie mają forsy.

- Coś tam było nie tak. U dziadków. Zawsze to wiedziałam. Może mama zaczęła pić przez dziadka. On stosował przemoc emocjonalną. Wyzywał babcię, popychał ją. Ja byłam jego ukochaną wnuczką.

Dziadek Asi miał cukrzycę i był bardzo otyły. Długo leżał sparaliżowany, bo coś mu się stało w kręgosłup. Asia pamięta, że dużo przy dziadku pomagała. Dziadek oczekiwał od Asi, że jako ukochana wnuczka, będzie obmywała jego miejsca intymne.

Asia zaakceptowała potrzebę dziadka, bo babcia nie chciała tego robić.

- Zawsze mnie zadziwiało, dlaczego moja babcia, jako żona tego nie robiła, a ona się zasłaniała tym, że nie potrafi. Byłam zmuszona myć dziadkowi penisa.

Asia dbała o higienę dziadka, ale nie lubiła, gdy dziadek zaczynał sapać, wzdychać, a potem dostawał wzwodu. To zakopała głęboko. Mówiła: „Oj tam, dziadek”. Chciała, żeby ktoś ją kochał, żeby ktoś dziękował, żeby ktoś był jej wdzięczny. A dziadek mówił, że najlepiej wypielęgnuje go Asia. Takiego słowa używał – pielęgnacja. Wtedy wnuczka czuła się dowartościowana, ktoś ją uwielbiał, ktoś dzięki niej był zadowolony.

- Dziadek już nie żyje. Mam do niego dużo żalu, ale nie nienawiść. On był przecież bardzo schorowany, miał miażdżycę, może trudne dzieciństwo.

- A czy tobą kiedyś, ktoś się opiekował? – pytam, bo nastała cisza.

- Mną? Nie, nigdy, ale ja odcinam swój ród. Na mnie się to wszystko zatrzyma. Moja córcia nie będzie takich rzeczy przeżywała. Ja ją akceptuję całą.

- Ty masz córkę?

- Mam. Jest już dorosła. Zawsze dużo ją przytulałam.

Brak

By napisać o Asi, zrobiłam wydruk wszystkich naszych rozmów, a potem pocięłam kartki. Ułożyłam na podłodze cienkie paski czyjegoś życia. Tu dzieciństwo, tam związki, tu dziadek, tam klienci, studia. W rogu informacja, że urodziła się w sobotę i że jej mama piła. Potem zakreśliłam powtarzające się słowa: akceptacja, samotność, stres, przytulenie, bliskość, miłość. Najczęściej powtarzało się słowo „brak”.

I może o ten „brak” chodzi i może przez „brak” Asia robi to, co robi. I może przez ten „brak” ma coraz więcej pracy. Jej brak, nasz brak.

Wysłałam Asi tekst do autoryzacji. Długo się nie odzywała, więc zadzwoniłam.

- Przeczytałaś?

- Przeczytałam i płakałam. Najbardziej nad tym, że nie jestem jakaś obrzydliwa. Może w tym wcieleniu mam taką misję.

Imię bohaterki oraz nazwa wydziału, na którym studiowała, zostały zmienione.

„NIEDZIELA CIĘ ZASKOCZY„ to cykl OKO.press na najspokojniejszy dzień tygodnia. Chcemy zaoferować naszym Czytelniczkom i Czytelnikom „pożywienie dla myśli” – analizy, wywiady, reportaże i multimedia, które pokazują znane tematy z innej strony, wytrącają nasze myślenie z utartych ścieżek, zaskakują właśnie.

;
Na zdjęciu Nina Lussa
Nina Lussa

Absolwentka Technologii Chemicznej i Polskiej Szkoły Reportażu. Autorka książek dla dzieci. Pisze, bo ludzie opowiadają jej historie. Lubi krótkie zdania i długie podróże.

Komentarze