0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: 16.11.2025 Okolice miejscowosci Zyczyn w powiecie garwolinskim . Zniszczony fragment torowiska na trasie Deblin-Warszawa przy stacji kolejowej Mika . Premier Donald Tusk oglosil, ze doszlo do aktu dywersji, eksplozja ladunku wybuchowego zniszczyla tor kolejowy. Fot. Dariusz Borowicz / Agencja Wyborcza.pl16.11.2025 Okolice m...

Aby dokonać możliwie pełnej analizy, warto najpierw uporządkować znane do południa 17 listopada fakty.

W dniu 16 listopada doszło do zdarzenia na linii kolejowej numer 7, łączącej stację Warszawa Wschodnia, Dęblin, Puławy, Lublin, Chełm z graniczną stacją Dorohusk – dokładnie w pobliżu przystanku osobowego Mika między stacjami Życzyn a Łaskarzew.

AKTUALIZACJA: Podczas konferencji prasowej 17 listopada minister spraw wewnętrznych Marcin Kierwiński potwierdził, że doszło do odpalenia ładunku wybuchowego, który uszkodził tory na linii nr 7. Pierwsze sygnały od mieszkańców dotarły do policji w sobotę, 15 listopada, ok. 22:00 wieczorem. Mieszkańcy poinformowali, że słyszeli dziwny huk. Prawdopodobnie właśnie wtedy odpalono ładunek.

Natomiast koordynator ds. służb specjalnych Tomasz Siemoniak podkreślił, że istnieje bardzo wysokie prawdopodobieństwo, iż ten akt dywersji został zrealizowany na zlecenie obcych służb.

Według dostępnych informacji, w godzinach porannych o 06:40 maszynista pociągu intercity Wisłok relacji Warszawa – Rzeszów zgłosił odczuwalną nierówność w torze. Po tym zgłoszeniu maszynista pociągu osobowego jadącego później tą samą trasą otrzymał polecenie jazdy ze zmniejszoną prędkością oraz obserwacji toru. Po zauważeniu wyrwy w torze pociąg osobowy się zatrzymał.

View post on Twitter

Może to być zaskakujące, jest jednak możliwe, by pociąg bez wykolejenia przejechał ponad wcześniej istniejącym uszkodzeniem szyny – tak się stało i dlatego nie doszło do wykolejenia składu, tym bardziej że uszkodzenie miało miejsce tylko po jednej stronie toru. Ilustruje to film wykonany przez amerykańskie służby specjalne w czasie II wojny światowej (można go znaleźć tutaj).

Nieoficjalnie, według Radia RMF FM, wcześniej przez to samo miejsce przejechały trzy pociągi i dopiero maszynista pociągu IC przekazał informację dyżurnemu ruchu. Być może wyrwa była bardziej odczuwalna w pociągu jadącym z dużą prędkością.

Można więc stwierdzić, że zamiarem sprawcy było – poprzez wysadzenie fragmentu szyny – doprowadzenie do wykolejenia składu. Na szczęście zamiar się nie powiódł.

Przeczytaj także:

Nie tylko Garwolin

Wiadomo także że na tym samym obszarze tej samej linii doszło do innych zdarzeń w ciągu ostatnich godzin. W pobliżu stacji Puławy – Azoty doszło do uszkodzenia sieci trakcyjnej – skutkującego uszkodzeniem pociągu i wstrzymaniem ruchu. Tym razem na dwóch torach, znaleziono też w tej okolicy fragment blachy przymocowanej do szyn. Może to oznaczać, że ktoś usiłował umieścić na torze wykolejnicę – czyli właśnie metalowy przedmiot, który spowoduje wykolejenie taboru. Bardziej zagadkowy jest smartfon przytwierdzony do szyn – być może miał rejestrować proces wykolejenia.

View post on Twitter

Takie nagromadzenie zdarzeń w jednym obszarze nie jest przypadkiem. Wskazuje na aktywność jednej osoby lub grupy osób, chcących zablokować transport kolejowy na ważnej linii. Linia numer 7 łączy bowiem ze sobą ważne węzły kolejowe i ruch zarówno pasażerski, jak i towarowy jest na niej znaczny. Ponadto linia ta prowadzi do granicy z Ukrainą, można więc podejrzewać, że mogą nią być przewożone także ładunki wojskowe przeznaczone dla tego państwa. Oprócz tego wzdłuż niej ulokowane są ważne obiekty, w tym składy wojskowe w okolicy Dęblina czy zakłady chemiczne w Puławach.

Jakie są konsekwencje?

Co ważne, z uwagi na charakter sieci kolejowej – nawet kilkugodzinne zablokowanie ruchu oznacza spore komplikacje. O ile transport pasażerski można ratować zastępczą komunikacją autobusową, to transport towarowy jest bardziej skomplikowany. Przekierowanie pociągu na inną linię oznacza problemy.

W przypadku tego odcinka – alternatywne trasy to albo linie przez Piławę i Łuków (lub wręcz z Lublina przez Parczew do Łukowa) albo przez Radom i dalej na północ przez Czachówek do Warszawy. A także od Radomia jeszcze bardziej okrężną trasą na wschód przez Koluszki. Te wszystkie linie, zakładając, że są dostępne, muszą być w stanie przyjąć nadmiarowe pociągi.

Spełnione muszą być także inne wymogi, na przykład maszyniści powinni posiadać tzw. znajomość szlaku – bez tego należy przydzielić im osobę znającą trasę lub ograniczyć prędkość jazdy. Szczęśliwie linie objazdowe są w większości zelektryfikowane. Jednak gdyby ktoś chciał jechać objazdem od Lublina przez Parczew, musi zapewnić lokomotywę spalinową lub dwutrakcyjną (z dodatkowym silnikiem spalinowym), co jest dodatkowym utrudnieniem.

Jednym słowem – z pozoru drobne zakłócenie może doprowadzić do znaczących utrudnień w ruchu kolejowym na dużym obszarze Polski. A mowa tylko o zablokowaniu możliwości przejazdu. Uszkodzony tabor (np. lokomotywę z połamanym pantografem) da się łatwo ściągnąć ze szlaku. Gdyby jednak doszło do wykolejenia, problem jest bardzo poważny.

Potencjalnie akt sabotażu może doprowadzić do katastrofy z dużą liczbą ofiar lub wykolejenia pociągu wiozącego np. chemikalia. Konsekwencje łatwo sobie wyobrazić. Na szczęście na razie te czarne scenariusze się nie ziściły.

To się może powtórzyć

Nie wiadomo dotąd, jakie motywacje kierowały sprawcą lub sprawcami. Jednak w grę wchodzą dwie możliwości. Albo jest to szczególnie patologiczny przypadek sabotażu z przyczyn innych niż polityczne, albo są to działania prowadzone na zlecenie lub z inspiracji obcych, zapewne rosyjskich lub białoruskich, służb wywiadowczych. Ten drugi wariant jest prawdopodobny zwłaszcza z powodu znaczenia tej linii kolejowej oraz faktu, że dochodziło już wcześniej do podejrzanych sytuacji. W roku 2023 zatrzymana została cała grupa szpiegowska, która obserwowała ruch pociągów jadących na Ukrainę i przygotowywała się do ich wykolejenia.

Rok temu na torach w pobliżu Gliwic podłożona została metalowa przeszkoda – sprawca został zatrzymany, pociąg pasażerski na szczęście nie uległ wykolejeniu. Z kolei we wrześniu na Śląsku doszło do odczepienia wagonu ze składu pociągu towarowego, dokonanego w sposób wyraźnie mający doprowadzić do wypadku.

Jeśli tak było i w tym przypadku, można spodziewać się dalszych zdarzeń tego rodzaju. Niestety, można także podejrzewać, że sprawcy mogą sięgnąć po bardziej zaawansowane i skuteczniejsze środki.

Jak reagować?

Biorąc pod uwagę zakres możliwych strat i to, że prawdopodobnie sprawcy dążą do wywołania poważnych zakłóceń w gospodarce państwa, jak również poważnego zastraszenia osób pracujących i korzystających z kolei – należy wprost traktować takie zdarzenia jako mające charakter terrorystyczny i tak je ścigać.

Nie chodzi tylko o etykietę: główną służbą wówczas jest Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Takie zdarzenia, nawet z pozoru błahe, nie powinny być traktowane jako pospolite kryminalne przestępstwa, a więc jedne z setek i tysięcy spraw, jakimi zajmuje się policja. Można także i należy rozważyć wprowadzenie podwyższonego stopnia alarmowego (Charlie lub Delta), choćby wobec infrastruktury kolejowej. Ponadto niezbędne może się okazać zaangażowanie dużych sil do ochrony infrastruktury kolejowej. Tymi siłami dysponuje wojsko, zwłaszcza Wojska Obrony Terytorialnej, które mogą zostać skierowane do pomocy policji i SOK w patrolowaniu infrastruktury, zarówno patrolami, jak i bezzałogowymi statkami powietrznymi.

Do dyspozycji jest szereg przepisów ustawowych: art. 18 Ustawy o policji [mowa z nim o zagrożeniu porządku lub bezpieczeństwa publicznego], przepisy ustawy antyterrorystycznej czy wprowadzone niedawno przepisy o operacji wojskowej prowadzonej w czasie pokoju. O udziale wojska wspomniał już minister obrony narodowej.

Kluczowa jest także świadomość społeczeństwa. Niezbędne jest prowadzenie efektywnej komunikacji, wyjaśniającej sens i cel stosowania określonych środków bezpieczeństwa, do chwili, gdy zagrożenie nie zostanie zażegnane. W szczególności cenne jest wykorzystanie zasobu, jakim są zarówno osoby mieszkające w pobliżu terenów kolejowych, często tam przebywające (co obejmuje także miłośników kolei, obserwujących czy fotografujących pociągi i infrastrukturę) do wykrywania i informowania o podejrzanych zachowaniach czy przedmiotach. Tu bez kampanii wyjaśniającej, jakie osoby, przedmioty, zachowania są podejrzane i jak na nie reagować – się nie obejdzie.

;
Na zdjęciu Michał Piekarski
Michał Piekarski

Adiunkt w Instytucie Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego, zajmuje się problematyką bezpieczeństwa narodowego, w szczególności zagrożeń hybrydowych, militarnych oraz kultury strategicznej Polski. Autor książki "Ewolucja Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej w latach 1990-2010 w kontekście kultury strategicznej Polski" (2022), stały współpracownik magazynu „Frag Out” członek Polskiego Towarzystwa Bezpieczeństwa Narodowego

Komentarze