„Nowe świadczenie w dużej mierze trafi do zamożnych rodzin. Pytanie, czy w rodzinach z jedną osobą pracującą, wsparcie pozwoli zorganizować życie tak, by druga osoba podjęła zatrudnienie” — mówi OKO.press dr hab. Michał Myck z CenEA
Ekonomiści z Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA oszacowali, że najbardziej na świadczeniu Aktywny Rodzic – czyli wsparcia dla rodziców, którzy chcą wrócić do pracy po urodzeniu dziecka – skorzystają rodziny o najwyższych dochodach. Według szacunków:
Wszystko zależy jednak od tego, w jaki sposób na program zareagują rodziny, w których zatrudniona jest tylko jedna osoba. Przypomnijmy. Celem programu jest zachęcenie kobiety po urodzeniu dziecka do powrotu do aktywności zawodowej (świadczenie potocznie – i trochę niefortunnie – przyjęło się jako „babciowe”. Tak nazwał je lider KO Donald Tusk w trakcie kampanii wyborczej). Będzie dostępne od 1 października 2024 roku, pierwsze wypłaty z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych planowane są na przełomie listopada i grudnia 2024 roku.
„Babciowe” będzie miało trzy formy, które różnią się wysokością świadczenia. To:
Wiemy już, do ilu rodzin świadczenie trafi. Jak szacują ekonomiści z Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA, w 2024 roku uprawnionych do skorzystania z „babciowego” będzie 557 tys. rodzin. A w nich żyje łącznie 992 tys. dzieci w wieku poniżej 18 lat. 5,4 proc. dzieci w wieku 12-35 miesięcy (31 tys. dzieci) mieszka w gospodarstwach o najniższych dochodach. Z kolei 12,6 proc. dzieci (73 tys.) w tych z najwyższej grupy dochodowej:
Bo to właśnie wśród nich oboje rodziców pracuje, dzięki czemu będzie kwalifikowało się do świadczenia 1500 zł.
"Świadczenie w dużej mierze trafi do relatywnie zamożnych rodzin. Bo program nie został ograniczony z punktu widzenia wysokości dochodu.
To nie jest program, który ma bezpośrednio wspierać przede wszystkim rodziny o niskich dochodach.
Celem było raczej wsparcie rodziców w taki sposób, by oboje mogli pracować po urodzeniu pierwszego lub kolejnego dziecka. Przede wszystkim chodziło o zwiększenie zatrudnienia wśród matek, które w rodzinach dzieci w wieku 12-35 miesięcy jest znacząco niższe w porównaniu do ojców tych dzieci" – mówi OKO.press dr hab. Michał Myck, dyrektor Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA. Według szacunków CenEA:
Rząd zauważa wyzwania, jakie stoją przed rodzicami, szczególnie najmłodszych dzieci i chce wspierać ich na tym etapie życia rodzinnego. Podkreśla też rolę zaangażowania zawodowego w dłuższej perspektywie – szczególnie zawodowej aktywności wśród kobiet. „Jeżeli rząd wprowadza taki program i nie ogranicza go do małżeństw o niższych dochodach, to w pierwszym momencie oczywiste jest, że skorzystają na tym rodziny z pracującymi rodzicami. A to często, choć oczywiście nie zawsze, rodziny o wyższych dochodach. Ten efekt był oczywisty już we wstępnej wersji naszych analiz tego programu w okresie przedwyborczym” – mówi ekspert.
„Pojawia się główne pytanie o to, jak program wpłynie na rodziny, w których pracuje tylko jedna osoba, najczęściej ojciec. I czy wsparcie w wysokości 1500 zł – premia za pracę obojga rodziców – pozwoli zorganizować życie tak, by druga osoba podjęła zatrudnienie” – mówi dr hab. Michał Myck. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego stopa zatrudnienia mężczyzn w rodzinach z dziećmi w wieku 12-35 miesięcy wynosi 96 proc. mężczyzn. A kobiet 59 proc. Sukces programu będzie więc zależał od tego, ile osób – mówimy tu głównie o kobietach – świadczenie „Aktywny rodzic w pracy” zmobilizuje do zatrudnienia.
Aktywny rodzic ma być też odpowiedzią na niewydolny system opieki nad dziećmi do lat trzech. To wielki plus, że państwo w końcu wspiera aktywnych zawodowo rodziców. Polki po urodzeniu często liczą na pomoc rodziny. Być może „babciowe” polepszy sytuację rodzin z dziećmi, wynagrodzi wysiłek, który dziadkowie i babcie wkładają w opiekę nad wnukami. Wsparcie bez wątpienia jest potrzebne.
Czy jeżeli wejdzie w życie w takiej formie, w jakiej zapowiada je władza, rozwiąże problem kobiet, które po urodzeniu dziecka chcą wrócić do pracy?
Od podjęcia aktywności zawodowej przez niepracujących rodziców zależeć będzie też całkowity koszt programu z punktu widzenia bilansu sektora finansów publicznych. Jeżeli pracę podejmie co czwarta z niepracujących matek, to koszt „netto” programu „Aktywny rodzic” spadnie z 5,3 mld zł do 3,8 mld zł rocznie.
Wpływ na to będzie miało w dużym stopniu zwiększenie podaży miejsc w żłobkach i upowszechnienie tej formy opieki. Poza finansowym docenieniem powrotu matek do pracy program może mieć taki skutek, że zarówno dla samorządów, jak i firm prywatnych będzie się bardziej opłacało prowadzić żłobki" – mówi ekspert. Teraz jest jedynie 33,2 proc. dzieci w wieku 12–35 miesięcy korzysta z tej formy opieki, która dostępna jest tylko w 53,5 proc. polskich gmin. Mówią o tym dane Głównego Urzędu Statystycznego z 2022 roku.
„Istotną potencjalną korzyścią programu może zatem być upowszechnienie opieki żłobkowej i większa akceptacja dla tej formy opieki. W dłuższej perspektywie rodzicom będzie więc łatwiej wracać do pracy, bo będą mieli dostępne instytucje, w których będą mogli zostawić dzieci pod opieką. Jest zatem szansa, że ta zmiana pójdzie w dobrą stronę” – mówi ekspert.
Pojawia się pytanie o to, w jaki sposób rodziny będą korzystały z „babciowego”. Z jednej strony program jest elastyczny i to jego zaleta. To dobrze, że rodzice będą mogli sami zadecydować o tym, w jaki sposób wykorzystają finansowe wsparcie i na co dokładnie je przeznaczą. Szczególnie pomoże to rodzicom, którzy nie mogą skorzystać teraz z pomocy członka rodziny.
Jak tłumaczyła w rozmowie z OKO.press prof. Iga Magda ze Szkoły Głównej Handlowej, rodzice, którzy dostaną dodatkowe środki na opiekę nad dzieckiem, na pewno chętnie skorzystają z usług dobrej jakości. „Dla wsparcia matek w powrocie na rynek pracy i dla rozwoju dziecka, ważne jest, by żłobki i przedszkola były dostępne w dobrej jakości. By były to miejsca, w których dzieci mogą się odpowiednio rozwijać, szkolić nowe umiejętności. Tymczasem w Polsce dostępne są głównie prywatne żłobki. A ich jakość kosztuje” – mówiła Iga Magda.
„Z tej perspektywy, 1500 zł zwiększa pracującym rodzicom dostęp do opieki lepszej jakości, którego do tej pory nie mieli. I to jest to dobry pomysł. Ułatwi powrót do pracy” – mówiła ekspertka.
Ale... jeżeli rodzice, którzy do tej pory opiekowali się dzieckiem, zdecydują się, by dzieckiem opiekował się ktoś z rodziny, pojawia się nowe zagrożenie. Potencjalnie negatywną konsekwencją programu może być presja na babcie lub dziadków. Ich rezygnacja z pracy byłaby niekorzystnym, negatywnym skutkiem nowych rozwiązań. Pojawia się też pytanie, czy „babciowe” nie zostanie w większości przeznaczone na żłobki prywatne. A to sprawi, że publiczne instytucje opiekuńcze przestaną się rozwijać.
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Komentarze