0:000:00

0:00

Wicepremier i minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński w programie Roberta Mazurka mówił m.in. o lokalizacji dwóch pomników smoleńskich, programie 500+ oraz Muzeum II Wojny Światowej. (Rozmowę można obejrzeć tu.)

Mazurek pytał ministra o kompetencje młodego historyka dr. Karola Nawrockiego, który 6 kwietnia został p.o. dyrektora Muzeum II Wojny Światowej – w dzień po wyroku sądu administracyjnego, który umożliwił ministrowi połączenie go z Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 r.

Prowadzący pytał ministra o to, dlaczego zastąpił poprzedniego dyrektora – historyka z dużym dorobkiem – młodym działaczem, którego dorobek naukowy jest bez porównania mniejszy (być może Mazurek przeczytał o tym u nas, bowiem porównywaliśmy dorobek obu panów w OKO.press).

Przeczytaj także:

Minister odpowiadał, że dr Nawrocki jest znanym na Pomorzu działaczem społecznym, sugerował, że dyrektor muzeum nie musi być wybitnym naukowcem (chociaż nie powiedział tego wprost), a także przypomniał, że wkrótce zostanie ogłoszony otwarty konkurs na stanowisko dyrektora przejętego Muzeum II Wojny Światowej, w którym dr Nawrocki może wystartować i w którym, być może, będzie miał szanse wygrać.

Przy okazji minister skomentował wycofanie przez niektórych darczyńców eksponatów wypożyczonych muzeum.

Chodzi zapewne – chociaż nazwisko tu nie padło – o Olgę Krzyżanowską, b. wicemarszałek Sejmu z Unii Demokratycznej i Unii Wolności, później senator RP. Krzyżanowska jest córką podpułkownika Aleksandra Krzyżanowskiego (pseud. Wilk), dowódcy AK na Wileńszczyźnie. Sama w czasie wojny była harcerką Szarych Szeregów. Już w kwietniu 2016 r. Krzyżanowska zapowiadała, że w razie przejęcia przez PiS muzeum wycofa pamiątki po ojcu.

Boleję nad tym, że to się w ten sposób upolitycznia. (...) Po co robić taką awanturę? Ktoś zaczął awanturę tego typu.
Prawda. Po co robić takie awantury? Tyle, że to PiS ją zaczął
RMF FM,11 kwietnia 2017

Gliński dodał, że zna osoby, które dopiero teraz będą skłonne przekazać swoje rodzinne pamiątki do muzeum.

Wicepremier ma oczywiście rację, kiedy mówi, że nie należy robić awantur wokół muzeum. Razem z wicepremierem bolejemy nad tym, że sprawę się w ten sposób upolitycznia. Zgadzamy się z nim jak rzadko.

Problem jednak w tym, że całą sprawę upolitycznił właśnie PiS i wicepremier Gliński, a jego próby walki z dyrekcją muzeum (powołaną przez poprzedni rząd) za pomocą kontroli i wygłaszanych publicznie insynuacji były pasmem skandali i awantur.

Przypomnijmy:

  • to wicepremier Gliński zamówił trzy recenzje koncepcji wystawy muzeum na wiosnę 2016 r., powoływał się na nie, a potem je utajnił i nie chciał nawet ujawnić ich autorów. Kiedy został do tego zmuszony, okazało się, że zamówił je m.in. u prof. Jana Żaryna, senatora PiS, oraz prawicowego publicysty Piotra Semki, a ich argumenty były kuriozalne;
  • to minister Gliński nasyłał na budowę kolejne ministerialne kontrole (chociaż zakończona w grudniu 2015 r. kontrola NIK nie wykryła żadnych nieprawidłowości), a potem insynuował publicznie, że niegospodarność dyrekcji muzeum naraziła polskiego podatnika na straty w wysokości nawet 90 mln złotych;
  • to minister Gliński oskarżył w listopadzie 2016 r. NIK o przeprowadzenie nieprawidłowej kontroli, kiedy okazało się, że jej wnioski nie są po myśli ministra;
  • to minister Gliński jeszcze w marcu 2017 r. insynuował, że sądy, które wtedy blokowały decyzje ministra, działają "na telefon";
  • to minister Gliński zdecydował o połączeniu placówek muzealnych wbrew opinii wielu wybitnych historyków, którzy pisali listy otwarte, bez konsultacji z radą ds. muzeów i bez zgody Rady Powierniczej muzeum.
;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze