Dlaczego prezydent naruszając własną ustawę zgodził się na wyznaczenie tymczasowego zastępcy Pierwszej Prezes? Oficjalnie "nie chciał wprowadzać zamieszania do prac SN". Nie znaczy to jednak, że zamierza się cofnąć przed czystką wśród sędziów
I Prezes Sądu Najwyższego przyszła dziś, 4 lipca 2018, do pracy. OKO.press opisywało, jak witały ją setki osób pod gmachem sądu. Nie przyjęła więc do wiadomości - jak zapowiadała - opinii prezydenta Dudy, że już nie jest I Prezesem, bo nowa ustawa przeniosła ją w stan spoczynku z powodu przekroczenia wieku emerytalnego. Wchodząc do SN powiedziała, że jest prezesem do końca kadencji, czyli do 2020 roku.
Po południu służby prasowe Sądu Najwyższego poinformowały, że pani prezes zamierza od przyszłego tygodnia udać się na urlop. Nie podały na jak długo. Dlaczego więc wyznaczyła już we wtorek na swego zastępcę, sędziego Józefa Iwulskiego, na czas ewentualnej nieobecności? "Moja nieobecność w pracy może być spowodowana nie tylko urlopem" - odpowiedziała dziś prof. Gersdorf.
I Prezes ubezpieczyła więc tą decyzją SN na ewentualność uniemożliwienia jej sprawowania funkcji. Dlaczego jednak Andrzej Duda przystał na to, choć własna ustawa nakazywała mu co innego?
Sędzia Iwulski i prof. Gersdorf opowiedzieli dziś trochę więcej szczegółów o rozmowie z prezydentem Dudą we wtorek 3 lipca. Prezydent, choć oficjalnie stwierdził, że prof. Gersdorf przeszła w stan spoczynku z mocy ustawy, nie skorzystał z artykułu 111 par 4 ustawy o SN, który pozwalał mu na wyznaczenie następcy Pierwszego Prezesa SN po zwolnieniu stanowiska. Dlaczego?
Sędzia Józef Iwulski: "Prezydent powiedział, że przy zastosowaniu tego przepisu, funkcjonowanie SN byłoby zakłócone. Andrzej Duda nie chciał wprowadzać nikogo innego, żeby nie wprowadzać zamieszania".
Oznacza to, że prezydent naruszył własną ustawę. Zamiast na art. 111 powołał się na art. 14 ustawy, przekazując opinię, że jest jego wolą by sędzia Józef Iwulski został zastępcą I Prezesa (na czas jej nieobecności - bo tylko takie zastosowanie ma art. 14). Tym samym zostawił sobie furtkę i na razie nie naruszył przepisu konstytucji mówiącego o 6-letniej kadencji I Prezes SN.
Według relacji sędziego Iwulskiego, podczas wtorkowej rozmowy, prezydent zapowiedział, że "skorzysta z art. 111, jak będą obsadzone wolne stanowiska sędziowskie we wszystkich izbach". W ubiegłym tygodniu prezydent ogłosił nabór na 44 wolne miejsca w Sądzie Najwyższym. Być może żaden z obecnych sędziów SN mu nie pasuje i czeka na nowych, których ma wyselekcjonować przejęta przez PiS Krajowa Rada Sądownictwa.
Czy wyznaczenie sędziego Iwulskiego zarówno przez prof. Gersdorf jak i prezydenta było zmową? Tak sugerowały niektóre media. Zaprzeczyła temu prof. Gersdorf i sam sędzia Iwulski, który wydał nawet specjalne oświadczenie.
W rozmowie z dziennikarzami sędzia Iwulski mówił, że sugestie zmowy, to manipulacja. "Zarządzenie prof. Gersdorf nie było z nikim konsultowane, z żadnym organem zewnętrznym. Ja też nie miałem z żadnym organem zewnętrznym kontaktów".
"To typowe i klasyczne zarządzenie, jakie pierwsza prezes wielokrotnie wydawała na czas np. swojego wyjazdu. Nie jestem następcą, ani zastępcą. Ja tylko zastępuję ją na czas nieobecności" - mówił sędzia Iwulski.
Małgorzata Gersdorf podkreśliła, że nie wszystkie przepisy ustawy o SN są niekonstytucyjne. Zgodny z ustawą zasadnicza jest właśnie art. 14 par 2, z którego skorzystała. Poprzednia ustawa również przewidywała taki tryb wyznaczania zastępcy.
Sędzia Iwulski jest jednym z sędziów, którzy ukończyli 65 lat i złożyli oświadczenie, jednak nie takie, jakiego wymagałaby od nich nowa ustawa.
Iwulski złożył oświadczenie na ręce I Prezes, że zamierza pozostać na stanowisku do 70. roku życia. Nie załączył zaświadczenia lekarskiego. Prezes przekazała oświadczenie prezydentowi, a ten, zgodnie z nowymi przepisami, czeka na opinię KRS. Do czasu zakończenia tego postępowania sędzia Iwulski będzie pełnił swoje funkcje.
SN opublikował dziś oświadczenia wszystkich sędziów, którzy ukończyli 65. rok życia. M.in. także Józefa Iwulskiego.
Prezydencki minister Paweł Mucha przedstawił dziś kolejną odsłonę interpretacji nowej ustawy o SN. Zdaniem prezydenta - twierdził minister - prof. Gersdorf 3 lipca jeszcze pełniła funkcję I Prezesa, w stan spoczynku przeszła dopiero po północy, gdy wyznaczyła już zastępcę. I dlatego ta decyzja jest wiążąca. A 4 lipca z mocy ustawy przeszła w stan spoczynku i nie może być I prezesem. I prezydent tylko przyjął do wiadomości ten fakt.
Ale art. 39 ustawy o SN mówi wprost:
"Datę przejścia sędziego Sądu Najwyższego w stan spoczynku albo przeniesienia sędziego Sądu Najwyższego w stan spoczynku stwierdza Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej".
Według prawników prezydenta, ustawa nie wymaga w tej mierze żadnej decyzji prezydenta na piśmie. Czy zatem "stwierdzenie o przejściu w stan spoczynku" może być po prostu stanem świadomości prezydenta?
Prof. Gersdorf jest przekonana, że nie. Że zgodnie ze swoją ustawą "prezydent powinien wręczyć na piśmie stwierdzenie, że nie jestem Pierwszym Prezesem SN".
Podobnie osąd ma sędzia Iwulski: "Prezydent uważa, że w stan spoczynku przechodzi się z mocy prawa. Ale nawet wtedy taka sytuacja powinna być oficjalnie stwierdzona przez odpowiedni organ. Ten przepis nie rozróżnia, czy dzieje się to z mocy prawa, na wniosek, czy w jakikolwiek inny sposób. Prezydent powinien wystawić pismo z datą przejścia w stan spoczynku".
Podobnego zdania jest prawnik, prof. Marcin Matczak. Napisał na Twitterze:
Czy uchylenie się od zastosowania art. 111 i wydania zarządzenie o przerwaniu kadencji I Prezes oznacza, że prezydent przestraszył się popełnienia deliktu konstytucyjnego? Wątpliwe. Według relacji sędziego Iwulskiego, "prezydent powiedział, że skorzysta z tego przepisu, jak będą obsadzone stanowiska sędziowskie we wszystkich izbach".
Zatem niewyznaczenie Pierwszego Prezesa może wynikać jedynie z faktu, że nie udało mu się znaleźć odpowiedniego kandydata/ kandydatki na to stanowisko. Do czasu uzupełnienia składu SN o "swoich" sędziów, prezydent akceptuje (ale zupełnie nieformalnie!) zastępującego prof. Gersdorf sędziego Iwulskiego.
Podczas dzisiejszej konferencji prasowej prof. Gersdorf i sędzia Iwulski stwierdzili, że przepisy nowej ustawy weszły w życie i, choć są sprzeczne z konstytucją, wywołały skutek prawny. Sędziowie, którzy nie złożyli wymaganych oświadczeń, a skończyli 65 lat, nie pełnią już swoich funkcji.
OKO.press zapytało po południu rzecznika SN sędziego Michała Laskowskiego, czy sędziowie po 65. roku życia, którzy nie złożyli żadnych oświadczeń, brali dziś udział w kolegium? I czy zamierzają nadal orzekać?
Sędzia Laskowski odpowiedział: "Nie ma takich w kolegium, orzekać nie będą, ustawa przeniosła ich w stan spoczynku".
Ta odmienność sytuacji sędziów i Pierwszej Prezes wynika z tego, że ich kadencja jest "przepisem gwarancyjnym", czyli takim, który trzeba z konstytucji wyinterpretować. Z kolei kadencja Pierwszego Prezesa wynika wprost z brzmienia przepisu konstytucji.
Zatem prezydent Duda jest w wygodnej pozycji. Nie musiał użyć rozwiązania siłowego, wprost łamiącego konstytucję. KRS zacznie wydawać opinie dotyczące sędziów w połowie lipca. Od tego czasu prezydent będzie miał aż 3 miesiące na podjęcie decyzji. Może spokojnie zaczekać:
Jeśli Trybunał zablokuje ustawę - prezydent będzie miał czyste ręce. Nie wydał żadnego zarządzenia, żadnego wiążącego oświadczenia.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze