0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. AFP PHOTO / Israeli Prime Minister's OfficeFot. AFP PHOTO / Isr...

Atak Iranu rozpoczął się od poderwania fali dronów. W ramach kolejnych serii wystrzelono także pociski balistyczne i manewrujące. Równocześnie pociski wystrzelono z terytorium Iraku i Jemenu. Większość z nich została przechwycona poza granicami Izraela: nad Ammanem w Jordanii, Bejrutem w Libanie i Damaszkiem w Syrii, gdzie odnotowano próbę podwójnego przejęcia: syryjskie systemy obrony powietrznej miały zestrzelić izraelskie pociski zestrzeliwujące te irańskie. Lokalne ugrupowania militarne donoszą o przeprowadzonych przez siebie równoległych atakach.

Palestyńska organizacja zbrojna Brygady Męczenników Al-Aksa miała zaatakować graniczącą z Zachodnim Brzegiem wieś Bat Chefer. Hezbollah informuje o rakietowym ostrzale izraelskich obiektów militarnych na Wzgórzach Golan.

Premier Izraela Binjamin Netanjahu podczas posiedzenia Gabinetu Wojennego w Kirya w Tel Awiwie, 14 kwietnia 2024 r.

Irańska propaganda sukcesu

„W oszałamiającym pokazie swojej fenomenalnej sprawności wojskowej irański Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej (IRGC) przeprowadził bezprecedensową operację wojskową w odpowiedzi na atak terrorystyczny izraelskiego reżimu na irański konsulat w stolicy Syrii, Damaszku, 1 kwietnia” – brzmi pierwsze zdanie artykułu tłumaczącego wydarzenia ostatniej nocy na jednym z prorządowych, irańskich portali.

W rzeczywistości jednak niewielka liczba irańskich pocisków sięgnęła celu. Mówi się o przechwyceniu 99 proc. irańskich pocisków. Izraelska armia potwierdza niewielkie zniszczenia infrastruktury bazy sił powietrznych Nevatim na południu kraju. Szef Sztabu Generalnego irańskiego wojska, gen. Bagheri, twierdzi jednak, że baza, która według niego była używana podczas izraelskiego nalotu na irański konsulat w Damaszku, została zniszczona „w znacznym stopniu i wyłączona z eksploatacji”.

Jedna osoba miała odnieść poważne obrażenia w Izraelu. Odłamki pocisków miały spaść na Jordanię, nie czyniąc znaczących szkód.

„Operacja Prawdziwa Obietnica została wykonana z powodzeniem wczorajszej nocy i dzisiaj rano, osiągając wszystkie swoje cele” – powiedział Bagheri. Czy to możliwe, żeby operacja mimo braku istotnych zniszczeń po stronie Izraela, faktycznie osiągnęła wszystkie swoje cele? Tak, jeśli cele były inne, niż mogło się wydawać.

Przeczytaj także:

Największy atak dronów w historii

Minimalne szkody, jak na skalę ataku (nazywanego „największym atakiem dronów w historii”), można przypisać nie tylko w szybkiej pomocy sił brytyjskich, amerykańskich, francuskich i jordańskich. Irański minister spraw zagranicznych Hossein Amir-Abdollahian przekazał, że USA, jak i inne kraje regionu, zostały poinformowane o operacji i jej „ograniczonym charakterze” na kilka dni przed jej rozpoczęciem. Natomiast drony, których poderwanie rozpoczęło działania, leciały do celu przez kilka godzin: znacznie szybsze pociski wystrzelono dopiero w kolejnych seriach. Przez to Izrael zdążył podjąć przygotowania do przyjęcia ciosu: wstrzymano przepustki dla żołnierzy, zamknięto szkoły i zakazano zgromadzeń powyżej tysiąca osób – co być może przyczyniło się do korzystnego dla Izraela bilansu strat i zysków.

Zysków – bo takie też można dostrzec. Premier Izraela, Binjamin Netanjahu może liczyć na zmniejszenie presji na zakończenie wojny w Gazie, ze względu na jej zejście na dalszy plan oraz na zacieśnienie relacji z sojusznikami w obliczu irańskiego zagrożenia – szczególnie z powątpiewającymi ostatnio w niego Stanami Zjednoczonymi.

Propaganda sukcesu „Prawdziwej Obietnicy” jak i sama operacja, mogła być jednak w rzeczywistości bardziej wykalkulowaną próbą jednoczesnego zachowania twarzy i powstrzymania eskalacji, niż zmasowanym atakiem mającym zadać decydujący cios Izraelowi. „Zdaje się, ze Iran zasygnalizował swój atak na Izrael, by zademonstrować, że może uderzyć korzystając z różnych możliwości, by utrudnić [Izraelowi] neutralizację ataku, ale też, by stworzyć możliwość zatrzymania eskalacji” – powiedział Nishank Motwani, analityk Australian Strategic Policy Institute w Waszyngtonie.

Iran może odtrąbić sukces, bo dokonał największego ataku dronów w historii, i to bezpośrednio na Izrael. Izrael może odtrąbić sukces, bo go udaremnił. Jeśli rzeczywiście taki był cel, nie można jeszcze ocenić, czy został osiągnięty. Iran odtrąbia sukces. Izrael nie.

Warto też zauważyć mniej widoczną szkodę wyrządzoną Izraelowi przez operację – obrona przed trzystoma pociskami i dronami przez tę jedną noc kosztowała ponad miliard dolarów, podczas gdy irański atak miał kosztować jedną dziesiątą tej kwoty.

Gdy jeszcze drony były w powietrzu, Stałe Przedstawicielstwo Islamskiej Republiki Iranu przy ONZ wskazało, że „sprawę można uznać za zakończoną”. Izrael zdaje się z tym nie zgadzać, gdyż, jak informuje CNN, zdecydował się na odpowiedź militarną – jej skala jest jeszcze nieznana.

„To jeszcze nie koniec” – zapowiedział Yoav Gallant, minister obrony Izraela. Jeszcze przed tą zapowiedzią, Sardar Bagheri, irański szef sztabu wskazał, że „jeśli syjonistyczny reżim odpowie, nasza następna operacja będzie jeszcze większa”.

Żelazne wsparcie USA, ale nie dla kontrataku

Joe Biden zapowiedział, że Stany Zjednoczone nie udzielą wsparcia izraelskiej kontrofensywie – prezydent USA poinformował Benjamina Netanjahu w trakcie rozmowy telefonicznej, jednocześnie ogłaszając, że skuteczna obrona była zwycięstwem Izraela. „Zwyciężyłeś. Przyjmij zwycięstwo” – miał powiedzieć Biden prezydentowi Izraela.

Mimo zapowiedzianego braku pomocy dla izraelskiej odpowiedzi, USA podkreśliło swoje „żelazne wsparcie” dla Izraela. W podobnym tonie solidarność wyraża Kanada, Niemcy, Wielka Brytania i Argentyna. Działania Islamskiej Republiki Iranu „silnie potępiają” Ukraina, ONZ, i Unia Europejska, natomiast „głęboko zaniepokojeni” eskalacją są Brazylia, Chiny, Egipt, Francja, Katar, Rosja, Arabia Saudyjska i Hiszpania. Poparcie dla irańskiego odwetu wyrażają między innymi Hamas, palestyńscy Mudżahedini i Ludowy Front Wyzwolenia Palestyny.

Taśmy Zarifa

„W imię Boga Miłosiernego i Litościwego, drodzy widzowie. Dochodzi południe szóstego esfanda 1399 roku. W kontynuacji serii Historii mówionej narodu mądrości i nadziei pozostajemy do dyspozycji być może najważniejszego członka gabinetu pana Rouhaniego, Mohammada Dżawada Zarifa, ministra spraw zagranicznych” – tymi słowami zaczyna się wywiad, którego ujawnienie w kwietniu 2021 r. wzburzyło irańską opinię publiczną. Podczas kilkugodzinnego nagrania, minister Zarif przyznał, że „w Iranie rządzi wojsko”. „Poświęciłem dyplomację na rzecz wojska, zamiast służby wojska wobec dyplomacji” – dodaje. Podczas wywiadu, który nie miał zostać opublikowany, minister potwierdza długotrwałe podejrzenia: w Iranie to Najwyższy Przywódca i Korpus Strażników Rewolucji podejmuje decyzje.

Stąd też tak silnym ciosem dla Iranu była śmierć wysokich rangą generałów Korpusu w nalocie na irański konsulat w Damaszku 1 kwietnia 2024 roku, w tym Mohammada Rezy Zahediego, dowódcy Sił Ghods – jednostki specjalnej Korpusu prowadzącej działania poza Iranem. Zahedi jest kolejną zabitą w akcji, kluczową dla irańskich wpływów w regionie postacią, po Ghasemie Solejmanim i Sejjedzie Razi Musawim.

Stałe Przedstawicielstwo Iranu przy Organizacji Narodów Zjednoczonych w oficjalnym piśmie skierowanym do Sekretarza Generalnego ONZ Antonio Guterresa poinformowało, że operacja stanowiła wyraz prawa do samoobrony gwarantowanego przez art. 51 Karty Narodów Zjednoczonych, w reakcji na atak na konsulat w Damaszku.

Izrael argumentuje, że nie zaatakował placówki dyplomatycznej, a bazę wojskową działającą pod przykrywką konsulatu, w której miały odbywać się spotkania generalicji Sił Ghods z przedstawicielami Palestyńskich organizacji zbrojnych, w tym Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu.

Co najmniej dyskusyjna jest legalność izraelskiego ataku na konsulat w Damaszku, jak i irański odwet.

Czy będzie wojna?

Trudno oszacować skalę zapowiedzianej przez Izrael odpowiedzi. Nie można jednak stawiać znaku równości między odpowiedzią a definitywną eskalacją. Być może Izrael zagra w grę Iranu – postawi na wykalkulowany atak, uwydatniający jego wczorajsze defensywne zwycięstwo, ale w rzeczywistości będący nieszczególnie brzemienny w skutkach. W obliczu zapowiedzianego braku wsparcia ze strony USA, wezwań Bidena do powściągliwości, otoczenia Izraela przez irańskie proxy, zaangażowania izraelskich sił zbrojnych w wysiłek wojenny w Gazie i przy granicach kraju, całkowite odmrożenie konfliktu nie musi być konieczne.

Między państwami parząco iskrzy, ale jeszcze nie płonie.

;
Na zdjęciu Elias Smurzyński
Elias Smurzyński

Student iranistyki i prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim. O Bliskim Wschodzie pisze w Laboratorium Działań dla Pokoju Salam Lab. Fan prawa karnego, boksu tajskiego i dziennikarstwa gonzo.

Komentarze