0:000:00

0:00

Władze Białorusi od początku marca poszły na zaognienie konfliktu z Polską. Za pretekst posłużyły obchody Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”, które przeprowadził Związek Polaków na Białorusi 1 marca 2021 roku.

Początkowo białoruskie władze wydaliły z kraju polskich dyplomatów, ale gdy polskie MSZ odpowiedziało tym samym, reżim zaczął prześladować działaczy mniejszości polskiej.

Funkcjonariusze MSW przeszukali siedziby polskich organizacji, mieszkania ich członków oraz zatrzymali szereg działaczy Związku Polaków, m.in. dziennikarza Andrzeja Poczobuta oraz przewodniczącą Andżelikę Borys.

Oficjalnym powodem zatrzymań jest „gloryfikacja przestępców wojennych” oraz „propagowanie nazizmu”. Zatrzymanym grożą za to wyroki od 5 lat do 12 lat pozbawienia wolności. Małżonka Andrzeja Poczobuta alarmuje, że z aresztu śledczego został on przewieziony do więzienia o zaostrzonym rygorze.

Rozmówcą OKO.press jest białoruski analityk i politolog Pawieł Usow, dyrektor Centrum Analiz i Prognoz Politycznych. W 2005 roku został zmuszony do opuszczenia Białorusi ze względu na swoją działalność polityczną. Od tego czasu przebywa w Polsce. Od 2012 roku pracuje w Instytucie Nauk Politycznych PAN.

Nikita Grekowicz: Dlaczego reżim Łukaszenki właśnie teraz zdecydował się na represje wobec Polaków?

Pawieł Usow: Związek Polaków na Białorusi jest niezależną organizacją. Władze próbowały na własną rękę utworzyć struktury wokół polskiej mniejszości, takie które wspierałyby reżim, ale to się nie udało.

A niezależne organizacje, takie jak Związek Polaków, zawsze stawały się celem szeroko zakrojonych represji po wyborach. Tak było i w 2006 roku, i w 2010 roku. Kiedy bezpośrednio po wyborach zaostrzono represje i zatrzymywano aktywistów, to na pierwszy ogień szły właśnie niezależne organizacje, w tym Związek Polaków.

Polska mniejszość jest też zakładniczką pogorszenia relacji dyplomatycznych między Polską a Białorusią. Wynikało to z podejścia Polski do sprawy białoruskiej, czyli konsekwentnego wspierania prodemokratycznych dążeń białoruskiego społeczeństwa oraz promowania w Europie idei ostrej polityki Unii Europejskiej wobec Łukaszenki.

Zwykli ludzie z polskiej mniejszości nie są obiektem nacisków ze strony władz, ale organizacje, które przedstawiają Polaków stają się ofiarą reżimowej polityki całkowitego tępienia jakichkolwiek możliwości samoorganizacji wewnątrz kraju.

Celem jest ograniczenie koordynacyjnych możliwości takich organizacji, ale w przypadku Związku Polaków drugim celem jest wywieranie nacisków na Polskę. Napięta atmosfera dyplomatycznego konfliktu ma wymusić na Polsce i EU ustępstwa. Władze grożą, że przed niczym się nie zatrzymają. Co więcej, cała sytuacja dobitnie pokazuje, że ani Polska ani EU nie mają dzisiaj żadnych narzędzi doraźnej reakcji na taką politykę Łukaszenki.

Drugim aspektem wprowadzania takiej polityki jest chęć otrzymania dodatkowej pomocy ze strony Rosji. W ostatnich latach Łukaszenka próbował uzyskać wsparcie na Zachodzie wskazując na zagrożenie z Rosji – tzw. ruskim mirem, czy wojną hybrydową. Chciał w ten sposób polepszyć relacje z USA albo Unią Europejską, by czerpać z tego korzyści finansowe.

Oczywiście, teraz droga na Zachód jest już przed nim definitywnie zamknięta, pozostaje mu maksymalne zdegenerowanie tych relacji z Zachodem w nadziei na jakieś profity płynące z Rosji, czy to finansowe, czy polityczne. Ale to nic nowego. Łukaszenka zawsze kierował się taką logiką.

Przeczytaj także:

Porównuje Pan dzisiejsze działania Łukaszenki wobec Związku Polaków z tymi w 2006 roku albo w 2010 roku. Sytuacja w Białorusi jest dzisiaj jednak zupełnie inna, terror ma zupełnie inny, powszechny i bardziej brutalny wymiar. Czy zatrzymani w ostatnich dniach Polacy mogą być skazani na długoletnie wyroki, podobne do tych, które otrzymują na co dzień Białorusini?

W obecnej sytuacji jest to oczywiście bardzo realne. Trzeba też jednoznacznie podkreślić, że zarzuty wobec zatrzymanych są sfabrykowane, w związku z tym wyroki będą tak samo nieuczciwe. Nic nie jest w stanie dzisiaj powstrzymać reżimu przed wydawaniem takich wyroków albo kontynuowaniem represji.

Represje wobec Polaków mają nieść jasny przekaz, że nikt nie może czuć się bezpiecznie i każdy może stać się ofiarą reżimu. Ponadto, że nikt nie może represjonowanych uratować, nawet Zachód. Reżim chce tym samym zakomunikować szeregowym białoruskim aktywistom, że nikt im nie pomoże. Skoro Zachód nie jest w stanie pomóc „swoim”, to im tym bardziej nie będzie w stanie pomóc.

Oskarżenia wobec Polaków są związane z promowaniem przez reżim nowej narracji o „ludobójstwie dokonanym przez Polaków na Białorusinach” i rzekomych próbach „propagowania nazizmu” przez zatrzymanych. Czy Pana zdaniem istnieje jakakolwiek możliwość, że ktoś w Białorusi w tę opowieść uwierzy?

Reżimowa propaganda zawsze starała się wytworzyć atmosferę napięcia między Białorusinami a polską mniejszością. Ale takich konfliktów w Białorusi nigdy tak naprawdę nie było. Władza rzeczywiście robi dzisiaj wszystko, co może, żeby wytworzyć jakiekolwiek konflikty wewnątrz kraju, między przeróżnymi grupami społecznymi.

Wszystko po to, by odciągnąć uwagę opinii publicznej od obywatelskiego sprzeciwu wobec systemu i Łukaszenki. Propaganda musi również kultywować narrację o destrukcyjnych zapędach Zachodu, który „zawsze starał się zniszczyć naród Białorusi”. Opowieść o ludobójstwie Białorusinów dokonanym przez Polaków idealnie się w to wpisuje.

Ale komu władza stara się ją opowiedzieć, czy na kogo jest oblicza ta historyjka, bardzo trudno określić. Białorusini jednoznacznie określili się ze swoimi politycznymi poglądami i priorytetami. Polepszyć wizerunku Łukaszenki poprzez represje wobec kreowanych na wrogów Polaków się dzisiaj po prostu nie da.

Wydaje mi się, że wszystkie te działania władzy są objawem jej ograniczenia. Reżim pokazuje, że nie ma możliwości racjonalnego funkcjonowania w polityce międzynarodowej, w tym wprowadzania jakichkolwiek nowych dyplomatycznych mechanizmów. Nie licząc wkładu jaki te represje wobec Polaków będą miały wpływ na kultywowanie atmosfery terroru, nie mogą odnieść zamierzonego skutku na arenie międzynarodowej.

Łukaszenka i jego otoczenie funkcjonują i myślą w starych, poradzieckich schematach konfliktów. Nie starają się tworzyć nowych narracji czy nowych konfliktów, tylko próbują wykorzystać linie podziału wytworzone przez władze Związku Radzieckiego jeszcze w latach 30. dwudziestego wieku. W obecnej sytuacji w Białorusi te konflikty nie mają szansy zafunkcjonować.

Propaganda reżimu w dzisiejszej Białorusi nie działa na ludzi. Narracja o polskim ludobójstwie padnie na podatny grunt wśród tzw. „Jabaciek” [red. grupa społeczna popierająca Łukaszenkę posługująca się sloganem „Ja Baćka”]. Tyle że jest to tak marginalna grupa społeczna, że nie może mieć wpływu na ogólną sytuację wewnątrz kraju.

Jeśli represje wobec Polaków mogą mieć jakiś odzew w społeczeństwie, to raczej wzbudzą wśród Białorusinów dodatkową frustrację, dowodząc niekompetencji Łukaszenki i jego otoczenia.

Podkreślę to jeszcze raz, głównym celem tych działań jest nie tyle wytworzenie jakiegoś napięcia wewnątrz białoruskiego społeczeństwa, ile raczej konsekwentna próba wygłuszenia jakiejkolwiek samoorganizacji na terenie Białorusi. To jest najważniejszy powód represji wobec Związku Polaków na Białorusi.

W pierwszej kolejności prowadzi do tego potrzeba wprowadzenia w całym kraju wszechobecnego i wszechogarniającego terroru, a wszystkie geopolityczne konsekwencje tych działań są drugoplanowe.

Powiedział Pan, że represje wobec Polaków mogą być dla Łukaszenki kartą przetargową w negocjacjach z Rosją. Uważa Pan, że to jego spontaniczne decyzje, czy może jakaś sugestia ze strony Rosji? Łukaszenka widział się przecież na początku marca z Putinem.

To raczej próba sprzedaży tego konfliktu Kremlowi. W swoim czasie Łukaszenka podobnie sprzedał konflikt z Rosją na Zachodzie. Bynajmniej nie znaczy to, że Rosja taki pomysł kupi. Łukaszenka już od dłuższego czasu nie ocenia trafnie sytuacji oraz konsekwencji swoich działań.

Łukaszenka próbuje przekonać Rosję, że jest jedynym gwarantem realizacji rosyjskich interesów w Białorusi. I że Rosja powinna zrobić wszystko, by zachował w Białorusi władzę, bo jeśli jego zabraknie, to wpływy w Białorusi od razu przejmie Polska i Zachód.

Nie wydaje mi się przy tym, żeby to Rosja inspirowała ten konflikt z Polską, to raczej inicjatywa Łukaszenki. Kreml z pewnością chce zintensyfikować integrację Białorusi z Rosją. Łukaszence to ciąży, dlatego próbuje on obronną ręką wyjść z politycznego szantażu w konsekwencji wsparcia, jakie otrzymał on w ostatnich miesiącach od Putina. Moim zdaniem, to jedyne racjonalne wytłumaczenie nieracjonalnych działań Łukaszenki na arenie międzynarodowej, w tym właśnie represji wobec Polaków.

;

Udostępnij:

Nikita Grekowicz

Niezależny dziennikarz specjalizujący się w tematach Białorusi i Europy Wschodniej. Od 2022 pracuje w Dziale Edukacji Międzynarodowej Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Od 2009 roku związany ze Stowarzyszeniem Inicjatywa Wolna Białoruś, członek Zarządu Stowarzyszenia w latach 2019-2021. Absolwent Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych UW z dyplomem zrealizowanym na kierunku Artes Liberales. Grafik i ilustrator. Z pochodzenia Białorusin.

Komentarze