0:000:00

0:00

Prawa autorskie: JOHNBOB & SOPHIE PRESSJOHNBOB & SOPHIE PRE...

W sobotę po 13:00 Katarzyna Augustynek zadzwoniła do OKO.press z prośbą o opublikowanie krótkiego oświadczenia, swego rodzaju votum separatum od inicjatywy Polskich Babć, którą współtworzyła i której była twarzą. Zaczęła dyktować, ale rozmowę przerwała interwencja policji. Poprosiliśmy, by nie wyłączała telefonu, więc możemy przedstawić jej zapis.

"Ameryka wysłała błazna na śmietnik, czas na Dudę"

Babcia Kasia: O, podchodzą panowie policjanci.

Policjant: Posterunkowy M*** [podaje nazwisko]. Co pani tutaj robi?

Babcia Kasia: Czekam na pana. Jakie pytanie, taka odpowiedź. Pan nie ma żadnego prawa pytać, samotna pikieta jest legalna.

OKO.press: Pani Katarzyno, o co chodzi? Gdzie pani teraz jest?

Babcia Kasia: Pod lwem przed pałacem prezydenta, jak zawsze...

Policjant: Poproszę o dowód osobisty.

Babcia Kasia: Nie pokażę, a nawet jakbym chciała, to nie mam.

Policjant: Proszę się wylegitymować.

Babcia Kasia: Na jakiej podstawie? Proszę się powołać. Będzie pan mnie dalej gnębił?

Policjant: Proszę to zwinąć.

Babcia Kasia: Szanowny Panie M****. Pańska prośba wisi mi ciężkim kalafiorem.

Policjant: Pani mnie obraża.

Babcia Kasia: Pan mnie zaczepia. Bezprawnie.

Policjant: Poradzę się przełożonych.

Babcia Kasia: Poczekam, nigdzie się stąd nie ruszam.

(po chwili do OKO.press). Odchodzi, chyba da spokój.

O, jakieś dwie suki podjechały. Szwadrony się zbliżają, panie redaktorze, powodzenie będę miała.

OKO.press: Jaki ma pani transparent?

Babcia Kasia: "Narty ważniejsze niż kobiety", a z drugiej strony, której ten policjant nie widział: "Andrzej Duda, gdzie się schowałeś tchórzu". Mam jeszcze w torbie trzeci: "Ameryka wysłała błazna na śmietnik, czas na Dudę", ale się jeszcze zastanowię, bo skoro niewinne narty tak ich zdenerwowały, to może nie".

(O 17:30 powiedziała OKO.press, że już jest bezpieczna w domu. "Posterunkowy porozumiał się z aspirantem sztabowym i nie podjęli żadnej interwencji, tylko cały czas siedmiu policjantów krążyło wokół mnie. Miałam za to masę pozytywnych reakcji przechodniów, jestem podbudowana").

Oświadczenie Babci Kasi: Życzę Polskim Babciom wszystkiego najlepszego, ale działam na własny rachunek.

W mediach jestem nazywana Polską Babcią. Nie jest to precyzyjne. Współtworzyłam ten ruch, ale nie należę do Stowarzyszenia Polskie Babcie, które zostało zarejestrowane 2 listopada 2020. Życzę mu wszystkiego najlepszego, ale działam - jak zresztą zawsze od 2015 roku - na swój własny rachunek, współpracując z wieloma inicjatywami, jak Literiada, TVPŁŻE, Obywatele RP, a ostatnio także ruchy tęczowe (LGBT) i młodzieżowe. Jeśli można mieć za pośrednictwem OKO.press prośbę do mediów: nazywajcie mnie Babcią Kasią. Tak zresztą nazywa mnie ulica.

Katarzyna Augustynek, 5 grudnia 2020

Czwartek i piątek - Babcia Kasia też na ulicy

Katarzyna Augustynek nie zatrzymuje się. W piątek [4 grudnia] uczestniczyła w demonstracji poparcia dla Białorusi na Krakowskim Przedmieściu (tutaj relacje video). "Zaczęliśmy pod pomnikiem Kopernika, ale jak policja zaczęła spisywać i ukradła Maćkowi Bajkowskiemu sprzęt nagłaśniający [aktywista Obywateli Solidarnie w Akcji - czytaj o nim w OKO.press], to przenieśliśmy się pod Uniwersytet Warszawski szukać schronienia na terenie, gdzie policja przynajmniej teoretycznie nie ma wstępu - opowiada OKO.press. - Trzeba Białoruś wspierać, tam jest naprawdę strasznie, dużo gorzej niż u nas".

"W czwartek zorganizowałam własną pikietę już niezależnie od akcji Polskich Babć. To taka czwartkowa tradycja, pokolenie babć wspiera pokolenie wnuków, staje w obronie klimatu, edukacji. Było sporo młodych ludzi organizujących pomoc prawną i medyczną m.in. dla Strajku Kobiet, młodzież studencka, anarchiści na czarno. Spod Palmy na rondzie de Gaulle'a przeszliśmy pod Uniwersytet. Policja nie spisywała".

Babcia Kasia rozbija skorupkę orzeszka

Babcia Kasia opowiadała OKO.press o swoich pikietach pod Pałacem Prezydenckim:

"Jak wybuchła pandemia w marcu 2020, straciłam źródło dorabiania do emerytury i postanowiłam już nie wracać do pracy, poświęciłam się w całości, jak to nazywam, ulicowaniu. 30 kwietnia żegnaliśmy pod Sądem Najwyższym prof. Małgorzatę Gersdorf. Tak mnie to zbulwersowało, że postanowiłam, że stanę pod PAD z kartonikiem, napiszę na nim krótkie hasło i poprotestuję.

Jak stoję pod PAD, już teraz rzadziej, bo pogoda i epidemia nie sprzyja, ale w lecie codziennie, w weekend mijały mnie tysiące ludzi, ale reaguje kilka procent, większość obrzydliwie i troszkę tych, którzy popierają, uśmiechem, czy kciukiem do góry. 98 proc. obojętnych.

Takie jest nasze społeczeństwo. Zaskorupiałe w jakiejś skorupce orzeszka, w której jest im dosyć wygodnie, jak przypuszczam. Mnie nie jest wygodnie. Ktoś powinien rozbić tę skorupkę. Ale mój kartonik, mój plakacik widocznie na to jest za słaby".

Katarzyna Augustynek próbuje się doliczyć, ile razy protestowała na ulicy przeciwko rządom PiS: "Na pewno kilkaset". Zapytana, czy nie boi się w Polsce efektu zniechęcenia, apatii, poczucia bezsilności, jak na Węgrzech Orbána, odpowiada:

"Pytanie retoryczne. Nas bywa czasami garstka. Pan pyta, kiedy przyjdzie zniechęcenie. Ono już jest. W ostatnich wyborach 10 mln poparło Trzaskowskiego, ale ponad 10 mln Dudę plus 8 mln niegłosujących. Obojętne, przekupione, zniechęcone do myślenia i analizowania, 18 mln zadowolonych".

Przeczytaj także:

Babcia Kasia i policja

W piątek 28 listopada policja wyniosła Katarzynę Augustynek z demonstracji Strajku Kobiet pod jednym z budynków Politechniki Warszawskiej. Tę drobną panią (lat 62) skuto z rękoma do tyłu i wrzucono do radiowozu. Na komendzie w Piasecznie dostała ten sam zarzut, co zwykle, art. 222 kk – naruszenie cielesności policjanta. „Jakby nie mogli wymyślić czegoś innego” - komentowała.

O policyjnej przemocy mówi: „Jest poniżeniem i upodleniem, bo taki jest ich cel.

Nie chcą przecież udowadniać swojej przewagi fizycznej wobec małej, okrągłej, starszej kobiety. Nie muszą pokazywać, że są silniejsi. Chcą pokazać, że jestem bezradna".

Wcześniej opisywaliśmy brutalne "prewencyjne" zatrzymanie Babci Kasi blisko Placu Piłsudskiego, gdzie odbywały się comiesięczne obchody miesięcznicy smoleńskiej 10 listopada 2020. Film Roberta Kowalskiego z tego zajścia można zobaczyć tutaj.

Robert Kowalski sfilmował też "smoleński protest" Babci Kasi 10 października 2020, podczas którego udało jej się - pomimo zaostrzonych rygorów bezpieczeństwa oraz licznej obstawy oficerów SOP, Policji i prywatnych ochroniarzy prezesa - krzyknąć w twarz Jarosławowi Kaczyńskiemu: „Pod Trybunał Stanu pójdziesz. Gdzie jest wrak, prezesie Polski”. Pokazała mu także mały transparent z napisem:

„Rząd miał ściągnąć wrak, więc ściągnął do rządu Jarka. Obietnica dotrzymana”.
;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze