"Usłyszałam »To za nogi i wrzucamy« i wrzucili mnie na podłogę suki. Boże, czy oni nie sprzątają tych suk?! Straszne rzeczy wyczesałam potem z włosów. Tym razem skuli mi ręce z tyłu" - słynna Babcia Kasia opowiada nam o dwóch brutalnych zatrzymaniach 10 i 11 kwietnia
Piotr Pacewicz, OKO.press: W sobotę 10 kwietnia rysowała pani krzyże podczas miesięcznicy smoleńskiej na Pl. Piłsudskiego. Została pani brutalnie zatrzymana i wywieziona na komendę. Także w niedzielę policja panią poturbowała. Jak się pani czuje?
Katarzyna Augustynek, Babcia Kasia: Nie najlepiej, ale nic dramatycznego... Ale kiedy pan chce rozmawiać?
Możemy teraz? [w poniedziałek o 11:45 - red.]
Nie wiem, czy zdążymy, bo jadę wesprzeć Adama Bodnara pod Trybunał Konstytucyjny, mam autobus za 20 minut. Mogą dzisiaj odwołać Rzecznika Praw Obywatelskich [ostatecznie TK odłożył decyzję do 13 kwietnia - red.].
To zacznijmy szybko od soboty. Po co pani rysowała te krzyże?
Wyrażaliśmy w ten sposób żal, rozpacz i gniew z powodu śmierci prawie 60 tys. Polek i Polaków na COVID-19. To był pomysł Lotnej Brygady Opozycji, która zaprosiła zaprzyjaźnione osoby, żeby okrzyżować jak największy obszar. Nie rozumiem, co to komu przeszkadzało, po co była interwencja policji.
Sens był też taki, żeby pokazać, że nie ma naszej zgody na zawłaszczenie przez Jarosława Kaczyńskiego i jego świtę pamięci smoleńskiej tragedii. Według tych panów my nie mamy prawa tego przeżywać, więc odpowiadamy spektakularnym działaniem.
Jesteśmy oburzeni, że Kaczyński ma mieć wyłączność na okazywanie żalu, choć to bracia Kaczyńscy ponoszą część odpowiedzialności za katastrofę.
Bez presji prezydenta Kaczyńskiego piloci by 10 kwietnia 2010 nie próbowali lądować w tak trudnych warunkach. I ci wszyscy ludzie - 96 osób - by nie zginęli. Mamy prawo reagować, skoro cała ta smoleńska klika postępuje tak obrzydliwie.
Podczas poprzednich miesięcznic Lotna Brygada Opozycji wołała przez megafon, gdy Kaczyński składał wieniec: „Kazałeś lądować bratu? Gryzie cię sumienie?” [tu film OKO.press]
Lotna Brygada Opozycji ma świetne pomysły, w większości prześmiewcze, jak urządzanie gabinetu Banasiowi w NIK, czy atak tekturowego czołgu na "republikę banasiową" [zobacz tutaj] albo puszczanie gumowej kaczki w basenie pod Muzeum Narodowym obok figury Jana Pawła [tutaj], ale od czasu do czasu robią też rzeczy na poważnie.
Krzyż to krzyż, wiadomo jaką ma symbolikę.
Kreśliłam te krzyże dla ofiar covidu, ale nie tylko blisko 60 tys. oficjalnie zarejestrowanych, ale wszystkich osób nieleczonych z zawałów, nowotworów, cukrzyc.
Na cmentarzach można zobaczyć niesamowitą ilość świeżo wykopanych grobów. Nasz rząd, czy raczej nierząd, się tym zanadto nie przejmuje, oni zresztą sami się wyleczą i nakradną tyle, że im starczy do 10 pokolenia.
Całą polityką wobec pandemii, swoimi krętactwami i kłamstwami, skazali masę ludzi. Nasze hasło, że liczba ofiar to jak 606 tupolewów jest właściwie zbyt łagodne.
Na filmie Roberta Kowalskiego [zobacz tutaj] widać, że długo pozwolili pani rysować węglem te krzyże.
Aż się zdziwiłam. Już myślałam, że w ogóle mi dadzą spokój. Starałam się narysować, ile się da, ktoś policzył, że podobno setkę, pracowałam w pocie czoła, zziajana. W tym czasie pod pomnikiem Solidarni 2010 odprawiali swoje gusła, jakiś ksiądz modlił się za 96 ofiar katastrofy i wygadywał bzdury, że ich pamięć jest wymazywana. Nas nie dopuścili pod pomnik, im było wolno.
Jak odbyło się zatrzymanie?
Przechodząc z przykucu w przykuc natknęłam się na rząd policyjnych butów, starałam się dalej kreślić krzyże między ich nogami, ale miejsca było coraz mniej. Podobno otoczyło mnie ze 30 policjantów, żeby zasłonić, jak traktują kobietę. Chwycili mnie boleśnie za ramiona, za nogi.
Nie dałam się prowadzić, ja nigdy dobrowolnie nie pójdę do żadnej suki, do żadnego komisariatu, chyba, że z adwokatem.
Jeśli ktoś ze mną postępuje niezgodnie z prawem i niezgodnie ze ślubowaniem, bo chroni nie tych i broni nie tych, którym ślubował, to ja staram się wywalczyć coś, co mi się należy: ludzkie traktowanie. Opieram się na Konstytucji RP i na europejskiej konwencji praw człowieka i obywatela.
Podobno rysowała pani policjantom krzyże na piersi?
Zrobiłam gest rysowania krzyża na piersi, może trochę pobrudziłam mundur, bo rękawiczki były całe w węglu.
Nieśli mnie upiornie długo, spódnica wylądowała mi na twarzy. Zawsze do tej pory suki podjeżdżały blisko, np. pod gmachem TVP, tym razem wlekli mnie bez końca, bolało, więc krzyczałam, bałam się, że policjant złamie mi prawy nadgarstek, bo wyginał mi dłoń.
W końcu usłyszałam "To za nogi i wrzucamy" i wrzucili mnie na podłogę suki. Boże, czy oni nie sprzątają tych suk?! Straszne rzeczy wyczesałam potem z włosów.
Przyciskali mnie do podłogi, szczególnie nogi bolały, a później mi założyli kajdanki, nie wiadomo po co, z tym, że w sobotę na szczęście z przodu, ale nieumiejętnie, mam do dzisiaj ślady.
Dostałam zarzuty nie za to, co robiłam na placu, ale za naruszenie nietykalności policjant z art. 222. A ja się tylko wyrywałam. Jak ktoś jest w niewoli, gnębiony, to ma prawo się wyrywać, jak go boli.
Jakie to naruszenie nietykalności policjanta?! Starałam się ich odepchnąć, wyszarpać, ale nikogo nie kopnęłam, nie uderzyłam. Jechaliśmy tą suką długo, już się przestraszyłam, że wywożą mnie za Warszawę, ale na szczęście okazało się, że na komendę przy Jagiellońskiej. Tam zeznawali ci, którzy mnie trzymali za ramiona, nie było tych bardziej brutalnych, którzy trzymali nogi.
A w niedzielę?
Miałam aż do protestu "TVP łże" nigdzie nie wychodzić i "poleczyć rany", ale jak przeczytałam w mediach społecznościowych, że młodzi planują akcję, to mnie poniosło. Młodzież czekała w umówionym miejscu i nasza szósteczka podeszła do tych smoleńskich schodów - ja dodaję zawsze - do piekła. Przyszły jeszcze dziewczyny po "Literiadzie". Rysowaliśmy na płytach krzyże i serca, co dało podwójną symbolikę: naszego żalu i pamięci ofiar. Byłam za tym, żeby tym razem były same serca, ale dzieciaki chciały krzyże.
Podeszły dwie policjantki, że mi nie wolno rysować, bo niszczę mienie, odpowiedziałam, że przecież widać, że niszczenia nie ma, skoro ślady po sobotnich krzyżach zniknęły.
Zareagowali szybciej niż w sobotę, dwóch mnie chwyciło za ręce.
Wyskoczył jeszcze, jeden wyraźnie narwany, nie wiem, najarany czy po prostu szalony. Bardzo brutalny, uderzył moim biodrem o próg suki.
Usiadłam grzecznie, zapięta pasem, a oni dalej mnie szarpać. Usłyszałam "Skujcie ją", nie wiem po co, w dodatku ręce z tyłu. Jedyne co robiłam, to uderzałam nogą o drzwi, zawsze to robię, żeby ludzie na zewnątrz wiedzieli, że coś się dzieje złego, a nie po prostu policjanci jadą sobie na kebab.
Na szczęście tym razem zawieźli mnie blisko, na Wilczą, wywlekli skutą z suki i rzucili na krzesło. Prawie dwie godziny tak siedziałam, choć poza mną był tylko jeden facet zatrzymany nad Wisłą bez maseczki.
Jak już nie mogłam wytrzymać bólu dłoni, zażądałam toalety, z trudem sobie poradziłam, bo ręce były nieczynne, do tej pory nie mam czucia w dwóch palcach. Straszyli mnie osobistą rewizją, ale odpuścili. W pomieszczeniu, gdzie robili mi zdjęcie, zobaczyłem wieniec Zbyszka Komosy, który składa wieniec w każdą miesięcznicę, ale kradną go ci przebierańcy w żołnierskich mundurach [zobacz film OKO.press].
Ale najbardziej bolała mnie noga, mimo że pogotowie zrobiło mi zastrzyk. Policjanci wezwali medyków, bo miałam hipoglikemię [spadek poziomu cukru u osób chorych na cukrzycę - red.].
Mając prawo do zawiadomienia osoby najbliższej wskazałam - za jej upoważnieniem - panią Hannę Machińską, zastępczynię RPO; nie mam rodziny, jestem samotna. Dobrze zrobiłam, pani Machińska wytknęła policji mnóstwo uchybień.
Pod komendą w niedzielę zebrali się młodzi ludzie z transparentem "To tylko węgiel, oddajcie nam Babcię Kasię".
Tak, to było fajne. Niczego nie zniszczyłam rysując krzyże, co same władze udowodniły, zmywając je wodą.
Mówiła pani OKO.press, że pierwszy raz protestowała 3 grudnia 2015 roku pod Trybunałem Konstytucyjnym. Od tego czasu demonstrowała pani kilkaset razy, stała się ikoną ulicznego protestu. Czy policja traktuje panią coraz brutalniej? Takie mam odczucie. W marcu zatrzymali mnie trzy razy, co nie zdarzyło się nigdy wcześniej, w tym raz za wlepki. W kwietniu już dwa razy.
Co jest na tych wlepkach, które pani rozkleja?
Już otwieram torbę. Generalnie wlepiam o wszystkim. "Seks to nie zbrodnia, ciąża to nie kara, chcę aborcji, to ją będę miała"; "Akcja feministyczna", "Jestem przeciw homofobii". A także ironiczne "Proaborcyjne PiS", klasyka typu "TVP łże" albo "Wypad z Pałacu", czy "Liberałowie nie mają serduszek", "Rzeczpospolita policyjna". I jeszcze "Episkopat do więzienia", które staram się naklejać na kościołach.
Na jednej z moich tabliczek mam hasło „Nacjonalizm to nie patriotyzm”. Bo prawica udaje, że ma monopol na patriotyzm. To nieporozumienie. Chcę, żeby skończyły się rządy faszystowskiej mafii PiS, żeby Jarosław Kaczyński poszedł sobie na emeryturę lub gdzie indziej.
*Katarzyna Augustynek, emerytka, od 2015 roku jedna z najaktywniejszych uczestniczek opozycji ulicznej, współtwórczyni ruchu „Babcie Polskie”, uczestniczka „LITERIADY”, „TVP łże” i dziesiątek innych protestów i kontrmanifestacji, prowadzi też jednoosobowe pikiety z tekstami wypisanymi na tekturowych plakatach. Skończyła prawo i historię sztuki, pracowała jako nauczycielka hiszpańskiego i angielskiego
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze