Skąd wiedzieliśmy, że to COVID-19?
W szkole naszych dzieci na COVID-19 zachorował jeden z nauczycieli. Szkoła zareagowała wzorcowo i kiedy nauczyciel dostał dodatni wynik testu, natychmiast powiadomiła wszystkich rodziców i sanepid oraz przeszła na nauczanie zdalne. Piątego dnia od momentu kontaktu z wirusem znaleźliśmy się więc na kwarantannie, a raczej w dobrowolnej izolacji, bo przeładowany pracą sanepid już chyba do nikogo nie jest w stanie zadzwonić na czas.
Niestety, nauczyciel zdążył nieświadomie zakazić kilka osób, w tym dwoje moich dzieci, które miały z nim lekcje, oraz Piotrka, który również jest nauczycielem w tej samej szkole i rozmawiał z zakażonym nauczycielem przez zaledwie trzy minuty na korytarzu.
Mamy więc 45 minut ekspozycji na patogen u dzieci i zaledwie 3 minuty u Piotrka. Kiedy pojawiły się pierwsze objawy? U dzieci w czwartym dniu od kontaktu, u Piotrka – w piątym. Jakie to były objawy? To jest najlepsze, bo gdybyśmy nie wiedzieli, jak bardzo różnorodne objawy daje COVID-19 i że faktycznie mieliśmy kontakt z wirusem oraz kiedy dokładnie ten kontakt nastąpił, to nigdy w życiu nie domyślilibyśmy się, że mamy do czynienia z tą samą przyczyną infekcji u trzech osób i że tą przyczyną jest koronawirus.
- Lena jako pierwsza dostała silnych, migrenowych bólów głowy, którym towarzyszyła senność i osłabienie. Bóle ustąpiły, pozostałe objawy wciąż są obecne (mamy 12. dzień od pierwszego kontaktu z wirusem i ósmy od pierwszych objawów).
- Adam dostał silnego kataru ze łzawieniem oczu, osłabieniem i sennością. Po jakichś trzech dniach katar ustąpił, ale pozostałe objawy ciągnęły się dłużej.
- Piotrek ma najsilniejsze objawy, bo przypominają łagodną grypę. Są wśród nich bóle mięśni, stan podgorączkowy, rozbicie, zmęczenie i senność. Stany podgorączkowe ustąpiły po jakichś trzech dniach, pozostałe objawy wciąż są obecne – Piotrek kilkakrotnie kładzie się na drzemki w ciągu dnia, żeby jakoś funkcjonować.
W jaki sposób dostaliśmy się na testy?
Skontaktowaliśmy się z naszą superlekarką Podstawowej Opieki Zdrowotnej, która zleciła nam przeprowadzenie badań genetycznych RT-PCR pod kątem obecności SARS-Cov-2. Warto wiedzieć, że wg nowych zasad lekarze mogą zlecać takie badania, kiedy pacjenci nie mają aż czterech objawów zakażenia COVID-19 (niektórzy lekarze z tego powodu odmawiają chorym skierowania na badania).
Dostaliśmy numerki naszych badań, spisaliśmy je na kartkach razem z nazwiskami, numerami PESEL, adresami zamieszkania i numerami telefonów (każdy to powinien zrobić – to bardzo skraca czas badania).
Każdy z nas przed badaniem musiał być na czczo, bez picia i przed umyciem zębów, a więc z trampkiem w gębie, ale co tam, przecież królowej Elżbiety raczej w punkcie pobrań nie spotkamy.
Czy długo czekaliśmy w kolejce do testów? I tak, i nie.
Jako pierwszy na test pojechał Piotrek. Wybraliśmy dla niego mobilny punkt pobrań Drive&Go-Thru przy Powsińskiej 61 w Warszawie. Podjeżdża się tam własnym samochodem i uchyla okno, a następnie osoba w stroju kosmity pobiera wymaz, wypełnia formalności i voilà. Brzmi nieźle, ale w pobliżu punktu pobrań Piotrek znalazł się w środę ok. godz. 08:00 i już wtedy stała tam pokaźna kolejka, mimo że punkt otwierają o 09:00. Na swoją kolej czekał ponad 3 godziny. Trzeba mieć zdrowie, żeby chorować.
Dzieci i ja na testy ruszyliśmy w niedzielę ze względu na to, że wtedy mniej osób zgłasza się do punktów pobrań. Jeden ze znajomych podpowiedział nam punkt przy szpitalu powiatowym Otwocku. Na miejscu byliśmy o 10:30 i bez żadnej kolejki oddaliśmy próbki do analizy. Tyle tylko, że trudno było znaleźć ów punkt pobrań, bo z białego namiotu przeniósł się do okienka w budynku obok. Ale dla chcącego nic trudnego.
Dla zainteresowanych: właśnie otwarto Mobilny Punkt Diagnostyczny obok Starostwa Powiatowego w Piasecznie i być może nie ma tam jeszcze tłumów. Nie mylić z punktem pobrań przy szpitalu świętej Anny w Piasecznie, gdzie tłumy, owszem, są.
Kiedy dostaliśmy wyniki?
Piotrek dostał wyniki jeszcze tego samego dnia. My – następnego dnia rano. Wyniki są od razu widoczne w portalu pacjent.gov.pl, więc można je sprawdzić samemu.
Co dalej? Nasze wyniki dostała również nasza lekarka oraz sanepid. Na Piotrka i dzieci lekarka nałożyła 13-dniową izolację domową, liczoną od pierwszego dnia wystąpienia objawów. Ja mam gorzej, bo mam wynik ujemny i muszę siedzieć w domu jeszcze 10 dni na kwarantannie po tym, jak reszta rodziny zakończy swoją 13-dniową izolację.
I jeszcze jedna ważna rzecz: po kwarantannie/izolacji zamierzamy wziąć udział w badaniach naukowych https://odporninacovid.pl/. Jest to badanie całogenomowe, ogólnoświatowe, którego celem jest „namierzenie” tych wariantów genetycznych, które mogą determinować ciężki przebieg COVID-19 (lub lekki, ew. bezobjawowy) lub oporność genetyczną na wirusa w ogóle. Gorąco zachęcamy innych ozdrowieńców do wzięcia udziału w tym badaniu!
1. Ciekawi mnie jakiej aplikacji użył lekarz do wystawienia zwolnienia.
Lekarze POZ zobowiązani są z korzystania z gabinet.gov.pl.
Ja dostałem skierowanie wczoraj, dostałem sms-em numer zlecenia od lekarza. W IKP (pacjent.gov.pl) nie ma śladu po tym skierowaniu.
2. Badanie robiłem w mobilnym punkcie pobrań. Pani wzięła mój dowód, w którym nie ma adresu. Adres nie był pani do niczego potrzebny – znajduje się w danych skierowania wysłanych przez lekarza.
3. Dostałem kartkę z kodem badania i stroną laboratorium, na której, na podstawie tego kodu będę mógł sprawdzić wynik. Nie mam żadnej informacji, żeby miał on wylądować w IKP. W którym miejscu portalu należy szukać tego wyniku?
Wynik na IKP tl tylko komunikat na gorze strony, z wykrzyknikiem, cos w stylu "dnia x twoj wynik na covid jest NEGATYWNY". Niby mozna kliknac po wiecej informacji, ale nie mozna tego wyniku obejrzec, wydrukowac ani nic. Tylko taka informacja.
Mąż mógł zarazić się także od dzieci, więc niekoniecznie wyniknęło to z 3 minutowego spotkania.
Ja mam pytanie, co mają zrobić osoby bez samochodu (albo z objawami już tak silnymi, że nie dają rady prowadzić), które chcą dostać się na test?
Jest możliwość wysłania karetki do domu po wymaz
Czy to tekst dla debili? Wirus w domu, co zrobic? Uciekac?;)
Poinformowac tych co sie mialo kontakt. Dostac potwierdzenie i pomoc medyczna co w Polsce jest trudne.
Ale to itak kazdy wie. To poco to pisac po raz setny bo kazdy to zna.
Oko to niepowarzne.
Tak, to tekst dla debili, czyli 70 proc społeczeństwa. Dobry tekst BTW.
Faktycznie tekst bezużyteczny.
Proszę uzupełnić tekst o konkrety
– czy dzieci/nauczyciele podczas "ekspozycji" były zabezpieczone maseczkami/dystansem?
– czy wystawiono zlecenia na darmowe testy?
– dlaczego nie skorzystali państwo z możliwości pobrania wymazów w miejscu zamieszkania?
– jakie lekarstwa profilaktycznie zalecił lekarz
– czy czasem lekarz nie zalecił państwu pozostania w domu zamiast biegania na test który spokojnie można wykonać później (w sytuacji krytycznej szpital i tak wykona własny test)
Kto wie czy histeryczne wycieczki po mieście w poszukiwaniu testów i kolejki nie są obecnie głównym źródłem wzajemnych zakażeń.
Jak wykonasz test później, na przykład po tygodniu, to Ci po teście dołożą 2 tygodnie kwarantanny i jeszcze dłużej zostaniesz w domu, nawet bez objawów. Test jak najszybciej, po 2-3 dniach od pierwszych objawów
To jest opis konkretnego przypadku! To nie jest przewodnik!
Przykład? Nadal nie wiem, jak wykonać test bez samochodu!
W moim mieście nie ma drive thru, stoi się w kolejce do namiotu na tyłach szpitala. Na pewno jest więcej takich namiotów.
Na depresję cierpi jakieś 1.5mln Polaków, conajmniej 10% z nich umrze popełniając samobójstwo.