Beata Gosiewska atakuje OKO.press w związku z artykułem, w którym ujawniliśmy, że wystąpiła o 5 mln zł rekompensaty od państwa za śmierć swojego męża. Niestety - im więcej mówi, tym bardziej się pogrąża
W ubiegłym tygodniu ujawniliśmy, że Beata Gosiewska domaga się dla siebie i dwójki swoich dzieci 5 mln zł rekompensaty od Skarbu Państwa za śmierć Przemysława Gosiewskiego w katastrofie smoleńskiej. Żąda również po 72 tys. zł wyrównania renty dla każdego z dzieci oraz po 2 tys. zł dodatkowej renty dla każdego z nich.
Dodatkowej – bo i syn, i córka dostają już rentę specjalną przyznaną przez premiera Donalda Tuska (po 2 tys. zł miesięcznie) oraz rentę po ojcu z ZUS (ponad 1,8 tys. zł miesięcznie).
Po katastrofie Gosiewska i jej dzieci dostali również 40 tys. zł pomocy od rządu, 100 tys. odszkodowania z polisy Sejmu, po 250 tys. zł zadośćuczynienia (łącznie 750 tys. zł) oraz inne świadczenia wynikające z wysługi lat pracy Gosiewskiego.
Artykuł wywołał ogromny odzew wśród czytelników OKO.press i innych mediów, które cytowały nasz artykuł. W setkach wpisów podkreślali nierówność w traktowaniu „zwykłych ludzi”, którzy po śmierci bliskich dostają groszowe renty i latami walczą o zadośćuczynienia o wiele mniejsze, niż to przyznane Gosiewskim. Często w ostrych słowach, zarzucali europosłance wykorzystywanie sprawy katastrofy w celach politycznych i merkantylnych.
Beata Gosiewska odpowiedziała, udzielając kilku wywiadów. Broniąc się, zaatakowała OKO.press - kłamiąc i manipulując faktami.
W wywiadach i cytowanych fragmentach wypowiedzi Gosiewska przekonuje, że ujawnienie jej żądań w stosunku do Skarbu Państwa jest elementem gry politycznej i "ewidentną nagonką" na nią. W wywiadzie dla Agencji Informacyjnej Polska Press mówi:
"Proszę zobaczyć kto to wyemitował, w jaki zmasowany sposób. Wyszło to z portali powiązanych z obecną opozycją, a ówczesną partią rządzącą."
To oczywiste kłamstwo i bzdura. Informacja nie "wyszła z portali" lecz z jednego portalu - OKO.press. Inne media cytowały ją, powołując się na źródło. Ani nasz portal, ani jego wydawca - Fundacja Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO, nie są w żaden sposób „powiązane z obecną opozycją, a ówczesną partią rządzącą”. Ani w ogóle z żadnymi siłami politycznymi.
Usprawiedliwiając swoje roszczenia i broniąc swoich racji, europosłanka przypisuje nam jednak nie tylko motywy i powiązania polityczne, ale także odpowiedzialność za katastrofę smoleńską!
"Stoją za tym w dużej mierze osoby odpowiedzialne za śmierć naszych bliskich i do tej pory, po siedmiu latach są bezkarne. Śmieją nam się w twarz i wzbudzają zawiść i nienawiść. Taki jest cel tych działań" - twierdzi w wywiadzie dla AI Polska Press.
Oskarżenie to jest nie tylko kłamstwem, ale także pomówieniem. Rozważymy, czy w związku z tak ewidentnym naruszeniem dóbr osobistych autora tekstu i całej redakcji OKO.press, nie skierować przeciwko Beacie Gosiewskiej pozwu do sądu.
Wdowa po Przemysławie Gosiewskim przekonuje także, że publikacja OKO.press jest atakiem wymierzonym w nią i jej dzieci. I że ujawniając roszczenia, chcemy zmusić ją do milczenia w sprawach związanych z katastrofą smoleńską.
"Media, które podały te informacje, wybierają te fakty, które mogą budzić nienawiść do mnie, a ja korzystam tylko z prawa, które mi przysługuje. Oko.press pisze, że ma dokumenty 10 osób, a piszą tylko o mnie" - mówi we wspomnianym wywiadzie.
A parę chwil później dodaje jeszcze: „Tu chodzi o to, żeby nas zniechęcić, zamknąć usta."
To kolejne kłamstwa. O fali roszczeń związanych z katastrofą smoleńską piszemy na OKO.press od września. W artykułach ("Rachunki krzywd smoleńskich", "W kolejce po pieniądze czekają nawet wnuki. Kolejne rekompensaty za Smoleńsk" i "40 milionów złotych dla rodzin smoleńskich?") wymieniliśmy z nazwiska kilkadziesiąt osób, które domagają się odszkodowań i zadośćuczynień za śmierć bliskich, którzy zginęli pod Smoleńskiem.
Przypadek Beaty Gosiewskiej opisaliśmy w oddzielnym artykule, bo jest najbardziej bulwersujący. Wdowa po Przemysławie Gosiewskim była po katastrofie jednym z najostrzejszych krytyków działań rządu Donalda Tuska, a potem Ewy Kopacz w sprawie smoleńskiej. Zarzucała rządowi, że nie udzielił wystarczającej pomocy bliskim ofiar. Choć – jak się okazało później – rodziny otrzymały wówczas ogromne wsparcie organizacyjne i finansowe.
Sprawę katastrofy wciągnęła na swoje sztandary startując do Senatu (2011 r.), a później także do Parlamentu Europejskiego (2014 r.). Jako europosłanka zarabia około 400 tys. zł rocznie.
Choć oczywiście w żaden sposób nie zmniejsza to bólu po stracie męża, to jednak nie sposób nie zauważyć, że po katastrofie, warunki życia Gosiewskiej nie tylko nie uległy pogorszeniu - jak to miało miejsce w przypadku niektórych rodzin smoleńskich - ale poprawiły się. A to właśnie pogorszenie się warunków życiowych jest warunkiem przyznania odszkodowania za śmierć osoby bliskiej.
We wszystkich wywiadach i wypowiedziach dla mediów Gosiewska podkreśla, że kwota, której domaga się od państwa, nie odbiega od sum wypłacanych rodzinom ofiar podobnych katastrof. W rozmowie z AI Polska Press relacjonuje, że wspominała o tym we wnioskach złożonych do sądu: "We wniosku również było napisane, że wnioskowane kwoty są cztero-, pięciokrotnie niższe od tych, o które wnioskuje się w podobnych przypadkach w krajach UE. Oni to pominęli" – wytyka znów naszemu portalowi.
A w "Super Expressie" dodaje: "W innych krajach krewni ofiar katastrof otrzymują średnio ok. 2 mln euro. Kwota, o którą walczę, nie jest więc wygórowana. A zarzucanie mi chciwości czy innych złych intencji, jest barbarzyństwem"
Gosiewska oskarża nas również o manipulowanie informacjami. Ale to ona manipuluje czytelnikami. Bo, po pierwsze, nie przypisywaliśmy jej w tekście żadnych "złych intencji". A po wtóre: to, że sądy w innych krajach orzekają wysokie odszkodowania, nie ma żadnego związku z sytuacją w Polsce. A europosłanka złożyła wniosek o zadośćuczynienie i odszkodowanie w polskim sądzie i domaga się ich od Polski. Tu zaś realia są takie, że rodziny ofiar dostają średnio kilkadziesiąt tys. zł zadośćuczynienia za śmierć osoby bliskiej. A żeby otrzymać jakiekolwiek odszkodowanie muszą udowodnić, że ich warunki życia uległy znacznemu pogorszeniu.
W 2011 r., w rozmowach z Prokuratorią Generalną pełnomocnicy bliskich ofiar katastrofy smoleńskiej wynegocjowali, że dostaną oni rekompensaty w wysokości najwyższego zadośćuczynienia przyznanego kiedykolwiek przez polskie sądy - czyli po 250 tys. zł.
Europosłanka usiłuje również dowieść, że rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej nie są traktowane przez obecne władze w szczególny sposób i że w gruncie rzeczy nie jest pewne, czy dostaną pieniądze.
"We wrześniu odrzucono wniosek o ugodę, który dotyczył mojej córki, nie wiem, co z pozostałymi dwoma wnioskami" - zwierza się z "Super Expressie".
W "Gazecie Wyborczej" znów atakuje OKO.press, zarzucając nam, że pominęliśmy tę informację. A wywiadzie dla AI Polska Press wytyka nam w związku z tym brak staranności i nazywa nasz tekst "informacyjną wrzutką".
Tymczasem wniosek złożony przez Gosiewską w imieniu córki (o 1,25 mln zł zadośćuczynienia, 400 tys. zł odszkodowania, wyrównanie renty i dodatkową rentę) wcale nie został odrzucony.
Po prostu na sprawę nie stawił się pełnomocnik Ministerstwa Obrony Narodowej, od którego Gosiewscy domagają się pieniędzy. W takim przypadku sąd musi uznać sprawę za zamkniętą. Podobnie stało się w przypadku kilku innych członków rodzin, na których wnioski MON nie zdążył odpowiedzieć. Ale po umorzeniu sprawy przez sąd, bliscy ofiar ponownie składali wniosek o ugodę i sprawa toczyła się od nowa. Część z nich dostała już pieniądze. Nie ma żadnych przeszkód by również Gosiewska złożyła ponownie wniosek i pieniądze zapewne dostanie.
W swoich wypowiedziach Gosiewska sugeruje, że walcząc o odszkodowanie dla siebie i swoich dzieci, działa na rzecz wszystkich rodzin smoleńskich. I że jest to działanie ponad politycznymi podziałami.
"Powtórzę, że chodzi nie tylko o mnie, ale też inne rodziny ofiar Smoleńska" - mówiła.
Ale to kolejna manipulacja. Po naszej publikacji część rodzin ofiar katastrofy, krytycznie oceniała w mediach żadania finansowe Gosiewskiej i innych rodzin smoleńskich, o których pisaliśmy. Najostrzej wypowiadał się w tej sprawie Paweł Deresz, mąż Jolanty Szymanek- Deresz, która również zginęła w katastrofie.
"Wstyd! Jej pazerność nie zna granic!" - krytykował Gosiewską z rozmowie z "Super Expressem"
Krystyna Łuczak- Surówka, wdowa po zmarłym w Smoleńsku oficerze BOR, pytała zaś na Facebooku: "Nikogo nie dziwi, że o milionowe odszkodowania pozwy do sądów składają tylko bliscy z obozu obecnej władzy rządzącej? Sądzicie, że nikt im nie zasugerował by teraz złożyć?"
Już wkrótce na OKO.press podsumowanie roszczeń smoleńskich: kto i jakich sum się domaga; ile pieniędzy już wypłacono.
O ustaleniach OKO.press pisały m.in.: Polityka.pl, Newsweek.pl, Wirtualna Polska, Portal "Rzeczpospolitej", Dziennik.pl, RadioZet.pl, Telewizjarepublika.pl, Fakt.pl, "Super Expressu"
Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.
Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.
Komentarze