0:000:00

0:00

28 listopada 2019 pod Sądem Najwyższym, już po raz czwarty w tym miesiącu, zebrały się aktywistki domagające się zmiany sędziów orzekających w głośniej sprawie Katarzyny, która jako 13-latka była przetrzymywana, bita i gwałcona przez księdza.

Sprawa ma charakter precedensowy, bo po raz pierwszy sądy pierwszej i drugiej instancji uznały cywilną odpowiedzialność instytucji kościelnej - w tym przypadku zakonu - za swojego funkcjonariusza i nakazał wypłatę odszkodowania. Teraz, po skardze kasacyjnej Towarzystwa Chrystusowego, sprawą zajmie się Izba Cywilna SN.

"W tak ważnym procesie nie możemy mieć cienia wątpliwości, że skład orzekający, został wybrany legalnie. Art. 45 Konstytucji mówi, że każdy ma prawo do niezawisłego i bezstronnego procesu"

- mówi OKO.press aktywistka Elżbieta Podleśna.

Na zdjęciu: uczestnicy solidarnościowej pikiety z Katarzyną, 28 listopada 2019, Sąd Najwyższy / fot. Agata Kubis dla OKO.press

Jakie znaczenie ma wyrok TSUE dla sprawy Katarzyny?

W składzie, który rozpozna sprawę już 20 grudnia, zasiadają sędziowie wybrani przez tzw. neo-KRS:

  • Joanna Misztal, profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego;
  • Beata Janiszewska, nominatka Zbigniewa Ziobry, w maju 2019 roku wydała korzystny dla jednej z parafii wyrok o zasiedzenie;
  • Jacek Grela, także nominat ministra sprawiedliwości.

Petycję ws. odwołania sędziów, pod którą podpisało się prawie 8,5 tys. osób, aktywistki złożyły już 8 listopada 2019. W ich opinii nowe światło na sprawę rzucił wyrok TSUE ws. legalności neo-KRS z 19 listopada 2019.

Przypomnijmy, że choć Trybunał nie wskazał wprost, że neo-KRS jest organem upolitycznionym czy niekonstytucyjnym, to otworzył furtkę do kwestionowania jego legalności. Pytanie prejudycjalne, które rozpatrywał TSUE dotyczyło stricte Izby Dyscyplinarnej SN, ale w opinii ekspertów

każdy sąd powszechny i administracyjny w Polsce powinien odmówić stosowania tych przepisów krajowych, które skutkowałyby możliwością rozpoznania spraw sądowych przez sędziów nominowanych przez neo-KRS.

Przeczytaj także:

Innymi słowy, wykładnia wyroku TSUE ma zastosowanie do wszystkich sądów w kraju.

Jak dowiedziało się OKO.press, 6 grudnia pełnomocnik Katarzyny złoży formalny wniosek o zmianę składu sędziowskiego w związku z wyrokiem europejskiego Trybunału.

Aktywistki wspierające Katarzynę w rozmowie z OKO.press nie kryły jednak rozczarowania chaosem interpretacyjnym. "Jednego dnia słyszymy, że wyrok ma szerokie zastosowanie, drugiego, że dotyczy tylko Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. To byłoby nielogiczne gdyby okazało się, że jedna rada może wybierać sędziów zarówno w sposób legalny i nielegalny" - mówi Anna Tarczyńska, aktywistka, działaczka "Wiosny" Roberta Biedronia.

Rzecznik SN: sędziowie sami mogą wyłączyć się z procesu

Według aktywistek wątpliwości budzi też sposób wyboru składu orzekającego, dlatego od SN domagają się ujawnienia procedury.

"W tej sprawie złożyłyśmy wniosek w trybie dostępu do informacji publicznej. Rzecznik SN poinformował nas najpierw, że wybór odbywa się zgodnie regulaminem, ale ten nie mówi nic o procedurze. Później wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że zdecydowała kolejność zgłoszeń, bo uwzględniony został wniosek pełnomocnika Katarzyny, żeby sprawę rozpatrzyć jak najszybciej" - mówi OKO.press Tarczyńska.

Rzecznik Sądu Najwyższego sędzia Michał Laskowski w rozmowie z OKO.press powiedział, że sprawa Katarzyny mimo uwzględnienia wniosku pełnomocnika o jak najszybsze rozpoznanie, przeszła przez automatyczny system przydzielania spraw.

"Sprawa trafiła na pierwszych wolnych sędziów z listy. Akurat złożyło się tak, że wszyscy oni są nowymi sędziami, czyli sędziami wybranymi przez nową Krajową Radę Sądownictwa. W samym mechanizmie nie ma jednak nic nadzwyczajnego" — tłumaczy OKO.press sędzia Laskowski.

W odniesieniu do petycji złożonej przez aktywistki tłumaczy, że są trzy drogi wyłączenia sędziów z orzekania w sprawie. "Najczęstsza to wniosek formalny złożony przez strony postępowania. Są przypadki, gdy sędziowie są wyłączeni z urzędu.

I wreszcie, sędziowie sami mogą wyłączyć się z procesu, biorąc pod uwagę to czy np. będą postrzegani jako neutralni i bezstronni. Zobaczymy, jaką decyzję podejmą" - mówi rzecznik SN.

I dodaje, że 27 listopada prezes Izby Cywilnej SN, w której rozpatrywana jest skarga Katarzyny, wydał zarządzenie, zgodnie z którym do czasu wykonania wyroku TSUE nie będzie wyznaczał nowych posiedzeń z udziałem sędziów wybranych przez neo-KRS.

"Sędzia Zawistowski stwierdził jednocześnie, że nie ma kompetencji, żeby niejako odwołać składów sędziowskich wyznaczonych do końca grudnia tego roku" - tłumaczy sędzia Laskowski.

To nie uspokaja aktywistek. Uważają, że stosowanie wyroku tylko do przyszłych składów sędziowskich jest nierównym traktowaniem obywateli i obywatelek.

"Katarzyna ma prawo do jak najszybszego procesu. Przedłużenie sprawy jest niekorzystne dla jej zdrowia i życia prywatnego.

Wyrok mógłby zamknąć usta osobom, które upublicznią dane Katarzyny. Każdy kolejny Michalkiewicz musiałby się zastanowić zanim ją skrzywdzi.

Ale przyspieszenie procesu, nie może odbyć się kosztem jego transparentności i dochowania wierności procedurom" — tłumaczy Podleśna i dodaje, że proces ma znaczenie historyczne:

"Albo na zawsze zamknie drogę do zadośćuczynienia od instytucji kościelnych dla ofiar, albo otworzy drogę do sprawiedliwości".

Sprawa Katarzyny wróciła do mediów po tym, jak 17 listopada prawicowy publicysta Stanisław Michalkiewicz ujawnił w internecie prawdziwe dane ofiary księdza pedofila. Po niekorzystnym dla Towarzystwa Chrystusowego wyroku, Michalkiewicz porównał w sieci Katarzynę do prostytutek. Ta wytoczyła mu proces cywilny, który wygrała. Sąd zaocznie obciążył publicystę kwotą 150 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz powódki, a egzekucją długu zajął się komornik. Wtedy Michalkiewicz ujawnił prawdziwe dane Katarzyny.

Gwałt, aborcja, spowiedź święta – dramat ofiary ks. Romana

„Pedofilia w Kościele. Ksiądz gwałcił 13-latkę. Nadal odprawia msze” – tak zatytułowany był reportaż Justyny Kopińskiej w „Dużym Formacie”, magazynie „Gazety Wyborczej”.

Roman B. uczył Katarzynę religii w szóstej klasie podstawówki. Poznał i wykorzystał jej sytuację rodzinną. Przekonał rodziców, żeby przenieśli ją do szkoły z internatem, a tak naprawdę jemu. Po raz pierwszy zgwałcił Kasię, gdy miała 12 lat.

Kilka fragmentów reportażu Justyny Kopińskiej:

Rodzina: „Tata bił mamę tak, że krew tryskała po ścianach. Mama często leżała na podłodze, zakrwawiona, w podartych ubraniach. Starałam się ich pilnować. Gdy mama chciała się powiesić, śledziłam każdy jej ruch. Czasem rodzice tak się upijali, że zapominali otworzyć mi drzwi. Musiałam spać na zewnątrz.

Pierwszy gwałt: „Któregoś dnia powiedział: »Nawet nie wiesz, jak o tym marzyłem«. »O czym, proszę księdza?« – zapytałam. »Zaraz zobaczysz, moje słoneczko«. Zasunął zasłony, mocno chwycił mnie za ręce. »Nie krzycz, bo wtedy będzie bolało bardziej« – powtarzał. Zaczął zdzierać ze mnie ubranie. To był taki strach, że nie możesz oddychać. Był silny, ważył sto kilogramów.

Krzyczałam, błagałam, by przestał. Gdy skończył, owinęłam się w koc, położyłam przy ścianie i płakałam. »Jadę. Mam mszę wieczorną w Stargardzie« – rzucił.

Kazał mi wziąć jakieś dziwne tabletki. Otworzył usta i sprawdził, czy na pewno je połknęłam. Krew spływała mi po nogach. Weszłam do wanny. Zaczęłam ją spłukiwać, ale było jej więcej i więcej. Miałam rozciętą wargę, na udach siniaki. Zaczęłam powtarzać: »Mamusiu, gdzie jesteś? Pomóż mi«. W tej chwili oddałabym wszystko, aby była przy mnie. Kilka godzin siedziałam w wodzie”.

Leki: „Przychodził, kiedy chciał. Zaczął zmuszać mnie do brania leków. Nie mówił ich nazwy. Ale działały jak psychotropy. Byłam otępiała, senna. Miałam zaburzenia równowagi. Pamiętam, że zaczął powtarzać: »Mama i tata już cię nie chcą. Oni cię nienawidzą. Nie masz w życiu nikogo oprócz mnie«”.

Próba samobójcza: „W Sylwestra przyjechał z wódką. Pozasłaniał okna. Pił i powtarzał, że to będzie mój najlepszy sylwester w życiu. Gwałcił mnie przez całą noc. Wtedy zaczęłam się ciąć”.

Reakcje kleru: „Często zabierał mnie na plebanię w Stargardzie. Jedliśmy obiad ze wszystkimi księżmi, a potem brał mnie do swojego pokoju.

Nie rozumiem, dlaczego nikt nie reagował.

Ja byłam bardzo drobną dziewczynką, wszyscy widzieli, jaka jest między nami różnica wieku, a księża się nie dziwili, że śpię u niego. Jak chciałam skoczyć z okna z ósmego piętra, to powiedział, że opętał mnie szatan. Zabrał mnie do znajomego egzorcysty w Szczecinie i nawet tam poprosił o wspólny pokój na noc”.

Aborcja: „Któregoś dnia rzucił: »Mała, przytyłaś ostatnio i wymiotujesz«. Zrobił mi test ciążowy. Krzyczał: »Nie chcę mieć bachora«.

Potem zabrał mnie do znajomej ginekolog. Zabili moje dziecko.

Długo później krwawiłam, bardzo mnie bolało. Po kilku miesiącach przestałam chodzić do szkoły, miałam lęki, myśli samobójcze”.

Spowiedź: „Kazał mi jechać ze sobą do Częstochowy. On często tam bywał, bo prowadził grupy pielgrzymkowe. Tam, w kościele, kazał mi iść do konfesjonału. »Chodź, powiesz całą prawdę i zobaczymy, jak Bóg zareaguje« – krzyknął. Opowiedziałam księdzu w konfesjonale wszystko.

A ten ksiądz zwyzywał mnie od kurew.

Powiedział, że nigdy nie dostanę rozgrzeszenia i mam się wynosić z kościoła. Pamiętam, że był taki zbulwersowany, czerwony. Wybiegłam z płaczem. Ksiądz Roman za mną. Uśmiechał się przez całą drogę powrotną”.

Milion zł odszkodowania i dożywotnia renta

Po latach Katarzyna zdecydowała się pozwać do sądu Towarzystwo Chrystusowe. W styczniu 2018 roku sąd uznał winę zakonu i zasądził milionowe odszkodowanie oraz 800 zł dożywotniej miesięcznej renty. Był to absolutny precedens:

sąd uznał winę nie tylko konkretnego księdza, ale także odpowiedzialność cywilną całego zakonu i to zakonowi kazał płacić.

Sędzia Anna Łosik uzasadniała wyrok: "Gdyby nie uczył religii, gdyby nie był księdzem, to do jego spotkania z pokrzywdzoną w ogóle nie doszłoby. Gdyby nie wykorzystał swojej funkcji księdza do zdobycia zaufania pokrzywdzonej, szkoda nie zostałaby wyrządzona".

W październiku 2018 roku wyrok utrzymał sąd apelacyjny. Więcej o tym pisaliśmy tutaj:

;

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze