"Z uwagi na nieobecność w dniach 17-21 grudnia zajęcia są odwołane" - takie kartki wywiesiły dziś niektóre szkoły i przedszkola w kraju. Nauczyciele sięgnęli po strategię policjantów i masowo przechodzą na zwolnienia chorobowe w tygodniu przed świętami. Jaka jest skala protestu? Napisz do OKO.press i pomóż nam monitorować jego przebieg
17 grudnia w szkołach i przedszkolach w całym kraju rozpoczął się bezprecedensowy protest nauczycieli i nauczycielek. Śladem policjantów i pracowników sądów pedagodzy w całym kraju wzięli zwolnienia chorobowe (tzw. L4).
Domagają się 1000 zł podwyżki od rządu od 1 lutego 2019 roku.
Skala protestu jest trudna do oszacowania, bo akcji nie koordynuje żaden oświatowy związek zawodowy. Wiadomo, że nauczyciele mobilizowali się do protestu oddolnie. Pocztą pantoflową informowali o postulatach i kształcie protestu. W krótkich komunikatach rozsyłanych smsami, mailami i wiadomościami na portalach społecznościowych pisali: "Mamy dość niskich zarobków i coraz trudniejszych warunków pracy. Nie czekajmy na związki zawodowe. Zjednoczmy się dole, bez względu na poglądy polityczne [...]".
Efekt? W pierwszym dniu protestu we Wrocławiu problem z obsadzeniem kadry ma kilkanaście placówek - informuje Biuro Edukacji we wrocławskim Ratuszu. Szkoły skracają i odwołują lekcje, a przynajmniej 8 przedszkoli całkiem zamknęło drzwi przed dziećmi. Do przedszkola nr 56 na ul. Wałbrzyskiej, do którego uczęszcza 46o dzieci, do pracy nie przyszedł żaden nauczyciel.
Podobnie mgliste, ale alarmujące komunikaty spływają z placówek w całym kraju np.:
Jeśli akcja nie przyniesie rezultatu, nauczyciele planują powtórzyć protest już w styczniu 2019.
Chcesz nam pomóc monitorować oddolny protest nauczycieli? Wyślij informację na skrzynkę: [email protected] albo facebookowy profil OKO.press. Jeśli jesteś nauczycielem, napisz dlaczego protestujesz. Jeśli jesteś rodzicem lub uczniem poinformuj, które placówki są zamknięte, ilu nauczycieli jest na "chorobowym" i co myślisz o tej formie protestu.
Forma protestu budzi olbrzymie emocje. Przedświąteczny tydzień w szkołach to czas próbnych egzaminów ósmoklasisty (18-20 grudnia), ostatnich poprawek sprawdzianów i wytężonych obowiązków opiekuńczych. Bo choć dydaktyka - szczególnie dla młodszych dzieci - schodzi na drugi plan, to świetlice pękają w szwach i to do późnych godzin.
Nauczyciele w mediach społecznościowych sami odpowiadają na zarzuty dotyczące protestu. W 12 punktach wyjaśniają, dlaczego "mówią dość", a tzw. L4 nie jest "nieetyczne" lub wbrew uczniom i uczennicom:
Do nauczycieli, którzy nie chcą strajkować, bo to "nieetyczne". Czy etyczne jest:
Policjanci pokazali, jak zwyciężać mamy. Zjednoczmy się i my!".
Bezczynne nie są też związki zawodowe. Od listopada ZNP - liczący 200 tys. członków - zbierał ankiety wśród nauczycieli pytając ich o gotowość do protestu i preferowaną formę. 18 grudnia (wtorek) związek przedstawi swój plan działania.
Z informacji OKO.press wynika, że choć mobilizacja jest ogromna, to sposób protestu dzieli środowisko oświatowe. Część chce powtórzyć sukces "policjantów" i iść na L4, reszta woli wybrać powszechny strajk. Póki co, ZNP wyraziło poparcie dla oddolnej akcji nauczycieli prowadzonej przed świętami.
2019 rok może przynieść jeszcze większą woltę. Protesty zapowiedziała nawet przychylna PiS oświatowa "Solidarność". Związkowcy apelują do premiera o 15 proc. podwyżki i odwołanie Anny Zalewskiej z funkcji minister edukacji. Z konkretnymi postulatami strajkowymi wstrzymują się jednak do lutego 2019. Pisaliśmy o tym w tekście: "Przewrót w nauczycielskiej "Solidarności". Najpierw chwalili, teraz chcą dymisji minister Zalewskiej".
MEN oficjalnie nie odniósł się do planów nauczycieli i związków, ale Minister Anna Zalewska próbuje po cichu wygasić pożary. W świąteczno-noworocznej odezwie do nauczycieli, minister wycofała się z dwóch punktów spornych. Zadeklarowała, że:
To może nie wystarczyć, by uspokoić wzburzonych nauczycieli. Ich głównym zmartwieniem są bowiem niskie zarobki. Choć styczniu 2019 roku nauczyciele dostaną drugą transzę podwyżek obiecanych przez minister Annę Zalewską, a to - tak jak w ubiegłym roku - nie wpłynie to na ich bezpieczeństwo socjalne. Jak pisało OKO.press, większość 5 proc. podwyżki znów "zje" inflacja.
Przeczytaj więcej o zarobkach nauczycieli.
Milczą też kuratoria oświaty. Nauczycielom przed protestem pogroził tylko dolnośląski kurator Roman Kowalczyk. W stanowisku z 14 grudnia 2018 przypomniał, że pracownicy ZUS mają prawo prowadzić kontrole, by sprawdzić prawidłowość wydanych orzeczeń. Prosił też nauczycieli o "odpowiedzialność" i "szacunek". "Państwo Polskie, którego szkoła stanowi niezwykle ważną część, jest wspólnym dobrem. Szanujmy je i szanujmy siebie nawzajem.
Trudne sprawy można i trzeba rozwiązywać w spokojnej, merytorycznej dyskusji. W społeczeństwie obywatelskim istnieje wiele zgodnych z etyką i przepisami prawa sposobów manifestowania swoich poglądów i dochodzenia swoich racji.
Pamiętajmy, że młodzież na nas patrzy i się uczy, zaś rodzice powierzyli nam to, co mają najcenniejszego – swoje pociechy. Proszę o przestrzeganie prawa, wierzę w Państwa mądrość i odpowiedzialność" - pisze Kowalczyk.
OKO.press na bieżąco będzie informować o rozwoju protestu.
Edukacja
Polityka społeczna
Anna Zalewska
Ministerstwo Edukacji Narodowej
nauczyciele
pensje nauczycieli
podwyżki dla nauczycieli
strajk nauczycieli
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze