0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Adam Stepien / Agencja GazetaAdam Stepien / Agenc...

17 grudnia w szkołach i przedszkolach w całym kraju rozpoczął się bezprecedensowy protest nauczycieli i nauczycielek. Śladem policjantów i pracowników sądów pedagodzy w całym kraju wzięli zwolnienia chorobowe (tzw. L4).

Domagają się 1000 zł podwyżki od rządu od 1 lutego 2019 roku.

Skala protestu jest trudna do oszacowania, bo akcji nie koordynuje żaden oświatowy związek zawodowy. Wiadomo, że nauczyciele mobilizowali się do protestu oddolnie. Pocztą pantoflową informowali o postulatach i kształcie protestu. W krótkich komunikatach rozsyłanych smsami, mailami i wiadomościami na portalach społecznościowych pisali: "Mamy dość niskich zarobków i coraz trudniejszych warunków pracy. Nie czekajmy na związki zawodowe. Zjednoczmy się dole, bez względu na poglądy polityczne [...]".

Efekt? W pierwszym dniu protestu we Wrocławiu problem z obsadzeniem kadry ma kilkanaście placówek - informuje Biuro Edukacji we wrocławskim Ratuszu. Szkoły skracają i odwołują lekcje, a przynajmniej 8 przedszkoli całkiem zamknęło drzwi przed dziećmi. Do przedszkola nr 56 na ul. Wałbrzyskiej, do którego uczęszcza 46o dzieci, do pracy nie przyszedł żaden nauczyciel.

Podobnie mgliste, ale alarmujące komunikaty spływają z placówek w całym kraju np.:

Jeśli akcja nie przyniesie rezultatu, nauczyciele planują powtórzyć protest już w styczniu 2019.

Chcesz nam pomóc monitorować oddolny protest nauczycieli? Wyślij informację na skrzynkę: [email protected] albo facebookowy profil OKO.press. Jeśli jesteś nauczycielem, napisz dlaczego protestujesz. Jeśli jesteś rodzicem lub uczniem poinformuj, które placówki są zamknięte, ilu nauczycieli jest na "chorobowym" i co myślisz o tej formie protestu.

12 powodów przystąpienia do protestu

Forma protestu budzi olbrzymie emocje. Przedświąteczny tydzień w szkołach to czas próbnych egzaminów ósmoklasisty (18-20 grudnia), ostatnich poprawek sprawdzianów i wytężonych obowiązków opiekuńczych. Bo choć dydaktyka - szczególnie dla młodszych dzieci - schodzi na drugi plan, to świetlice pękają w szwach i to do późnych godzin.

Nauczyciele w mediach społecznościowych sami odpowiadają na zarzuty dotyczące protestu. W 12 punktach wyjaśniają, dlaczego "mówią dość", a tzw. L4 nie jest "nieetyczne" lub wbrew uczniom i uczennicom:

  • Wykonujemy bardzo ważny zawód - kształtowanie przyszłych pokoleń. Jest to zadanie odpowiedzialne, wymagające wiele wysiłku fizycznego i emocjonalnego.
  • Jesteśmy jedną z lepiej wykształconych grup zawodowych, a walczymy o 1000 zł podwyżki, aby zrównać się ze średnią krajową;
  • W ciągu roku szkolnego pracujemy popołudniami, wieczorami oraz w każdy weekend całkowicie za darmo (nie mamy płatnych nadgodzin), kosztem czasu spędzonego z rodziną oraz własnego zdrowia.
  • Wyjeżdżamy z dziećmi na wycieczki, zielone szkoły, wymiany, kosztem własnego czasu wolnego i własnej rodziny (w tym dzieci), a dodatkowo ponosimy za uczniów odpowiedzialność karną.

Przeczytaj także:

  • Rozwiązujemy wiele problemów wychowawczych, na co dzień borykamy się z problemami uczniów wyniesionych z ich domów rodzinnych, a rodzice nierzadko uważają, że to "Pani powinna coś z tym zrobić".
  • Musimy się stale i chcemy się dokształcać, robimy to zwykle za własne pieniądze. Pensja musi też wystarczyć na niezbędny warsztat pracy w domu (komputer, drukarka, materiały biurowe), nie dostajemy na nie żadnych dodatkowych pieniędzy;
  • Jesteśmy wkurzeni, że miliardy z MEN poszły na anty-reformę (której katastrofalne skutki też odczuwamy!), a nie na nasze pensje;
  • Nasza przyszłość, przyszłość emeryta-nauczyciela zapowiada się przerażająco, bardzo niskie emerytury (średnio ok 1000-1500 zł);
  • Coraz częściej uczniowie patrzą na nas jak na "frajerów", którzy "robią za grosze". Jak mamy ich uczyć szacunku do innych, prezentować idealistyczną hierarchię wartości, skoro nie potrafimy sami bronić się przed niesprawiedliwym podziałem dóbr;
  • Jesteśmy oburzeni odebraniem części dodatków nauczycielskich, wcześniejszej emerytury, wydłużeniem drogi awansu oraz zakusami MEN na odebranie kilkuset złotych dodatku uzupełniającego. Z tego drugiego rząd się wycofał, ale niesmak pozostał oraz pojawiły się obawy, co będzie dalej;
  • Martwimy się o przyszłość nauczycieli i polskiej edukacji, strajkujemy też z odpowiedzialności za nauczycieli, którzy będą wykonywać ten zawód w przyszłości, ucząc nasze dzieci i wnuki. Już teraz z powodu marnych warunków pracy nauczyciela wiele miast ma problem z kadrą, a problem będzie narastał. Zauważamy też drastyczny spadek liczby praktykantów;
  • Jesteśmy wściekli na reformę edukacji i na to, jak traktuje nas MEN!

Do nauczycieli, którzy nie chcą strajkować, bo to "nieetyczne". Czy etyczne jest:

  • To, że zaniedbujemy własne dzieci, czyli żeby związać koniec z końcem, musimy często brać dodatkowe zlecenia (np. udzielać korepetycji), nie mówiąc już o przygotowaniu się do zajęć w szkole na kolejny dzień?;
  • To, że narażamy własne rodziny na opiekowanie się nami na starość, ponieważ nauczycielska emerytura oznacza życie w ubóstwie? (Do pewnego momentu można udzielać korepetycji, nie jest jednak nowiną, że uczniowie od starych nauczycieli wolą młodych, aktywnych zawodowo);
  • To, że pokazujemy uczniom, że nie warto walczyć o siebie, o własną godność (też finansową)?;
  • To, że nie myślimy o przyszłych uczniach i nauczycielach? Kto będzie chciał pracować w naszym, tak słabo opłacanym zawodzie? Już teraz selekcja do naszego zawodu zaczyna być negatywna (nauczycielami stają się ci, którzy nie mogą znaleźć lepiej płatnej pracy);

Policjanci pokazali, jak zwyciężać mamy. Zjednoczmy się i my!".

Związki "za", a MEN po cichu gasi pożar

Bezczynne nie są też związki zawodowe. Od listopada ZNP - liczący 200 tys. członków - zbierał ankiety wśród nauczycieli pytając ich o gotowość do protestu i preferowaną formę. 18 grudnia (wtorek) związek przedstawi swój plan działania.

Z informacji OKO.press wynika, że choć mobilizacja jest ogromna, to sposób protestu dzieli środowisko oświatowe. Część chce powtórzyć sukces "policjantów" i iść na L4, reszta woli wybrać powszechny strajk. Póki co, ZNP wyraziło poparcie dla oddolnej akcji nauczycieli prowadzonej przed świętami.

2019 rok może przynieść jeszcze większą woltę. Protesty zapowiedziała nawet przychylna PiS oświatowa "Solidarność". Związkowcy apelują do premiera o 15 proc. podwyżki i odwołanie Anny Zalewskiej z funkcji minister edukacji. Z konkretnymi postulatami strajkowymi wstrzymują się jednak do lutego 2019. Pisaliśmy o tym w tekście: "Przewrót w nauczycielskiej "Solidarności". Najpierw chwalili, teraz chcą dymisji minister Zalewskiej".

MEN oficjalnie nie odniósł się do planów nauczycieli i związków, ale Minister Anna Zalewska próbuje po cichu wygasić pożary. W świąteczno-noworocznej odezwie do nauczycieli, minister wycofała się z dwóch punktów spornych. Zadeklarowała, że:

  • dodatek dla nauczycieli (tzw. 500 plus) będzie przysługiwać nauczycielom na wszystkich stopniach awansu zawodowego, a nie tylko nauczycielom dyplomowanym;
  • wróci stary sposób oceny pracy nauczyciela.

To może nie wystarczyć, by uspokoić wzburzonych nauczycieli. Ich głównym zmartwieniem są bowiem niskie zarobki. Choć styczniu 2019 roku nauczyciele dostaną drugą transzę podwyżek obiecanych przez minister Annę Zalewską, a to - tak jak w ubiegłym roku - nie wpłynie to na ich bezpieczeństwo socjalne. Jak pisało OKO.press, większość 5 proc. podwyżki znów "zje" inflacja.

Przeczytaj więcej o zarobkach nauczycieli.

"Trudne sprawy trzeba rozwiązywać w spokojnej dyskusji"

Milczą też kuratoria oświaty. Nauczycielom przed protestem pogroził tylko dolnośląski kurator Roman Kowalczyk. W stanowisku z 14 grudnia 2018 przypomniał, że pracownicy ZUS mają prawo prowadzić kontrole, by sprawdzić prawidłowość wydanych orzeczeń. Prosił też nauczycieli o "odpowiedzialność" i "szacunek". "Państwo Polskie, którego szkoła stanowi niezwykle ważną część, jest wspólnym dobrem. Szanujmy je i szanujmy siebie nawzajem.

Trudne sprawy można i trzeba rozwiązywać w spokojnej, merytorycznej dyskusji. W społeczeństwie obywatelskim istnieje wiele zgodnych z etyką i przepisami prawa sposobów manifestowania swoich poglądów i dochodzenia swoich racji.

Pamiętajmy, że młodzież na nas patrzy i się uczy, zaś rodzice powierzyli nam to, co mają najcenniejszego – swoje pociechy. Proszę o przestrzeganie prawa, wierzę w Państwa mądrość i odpowiedzialność" - pisze Kowalczyk.

OKO.press na bieżąco będzie informować o rozwoju protestu.

;

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze