W poniedziałek 3 sierpnia 2020 Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, wprowadzona reformą sądową PiS z 2017 roku, orzekła o ważności wyborów prezydenckich.
Posiedzenie rozpoczęło się od posumowania opinii składów SN w sprawie protestów wyborczych. Do Sądu Najwyższego wpłynęło ich aż 5 847. Jeszcze w poprzednim tygodniu izba ogłosiła, że
pozostawiła bez rozpoznania ponad 4 tysiące protestów, które dotyczyły zarzutów wobec finansowania kampanii i sposobu prezentowania kandydatów przez media publiczne.
Oprócz tego nie rozpatrywano protestów złożonych po terminie, protestów, które nie przedstawiły dowodów na poparcie, protestów pochodzących od osób nieuprawnionych, ale także tych dotyczących przebiegu procesu legislacyjnego ustaw, na podstawie których organizowano wybory oraz zgodności tych ustaw z konstytucją.
W tej grupie znalazł się także protest wyborczy komitetu wyborczego Rafała Trzaskowskiego.
Jedynie w 93 przypadkach SN wyraził opinię, że zarzuty protestów są zasadne. Dotyczyły one między innymi:
- braku wysyłki pakietu wyborczego,
- wysyłki pakietu wyborczego na zły adres, mimo podania prawidłowego,
- złego zaadresowania pakietu wyborczego,
- nienależytego doręczenia pakietu,
- omyłkowej wysyłki pakietu w sytuacji, gdy wyborca wziął zaświadczenie,
- błędnej interpretacji organu, który nie chciał wysyłać pakietu na adres poza gminę rejestru,
- dostarczenia niepełnego pakietu wyborczego,
- nieodebrania pakietu przez konsula,
- naruszenia tajności wyborów poprzez wysłanie pakietów w przezroczystych kopertach,
- wydania kart bez pieczęci komisji wyborczej,
- niedostosowania lokalu wyborczego dla potrzeb osób niepełnosprawnych,
- rozbieżności między liczbą wydanych kart do głosowania a liczbą wyborców w spisie wyborców,
- nieprawidłowego uznania za ważny głos, w którym ktoś zakreślił jedynie kreskę, a nie x,
- braku weryfikacji tożsamości wyborcy przed wydaniem karty,
- prowadzenia agitacji wyborczej w dniu wyborów w lokalu,
- niedopisania do spisu wyborców pomimo wniosku,
- bezzasadnego wykreślenia wyborcy ze spisu wyborców,
- umieszczenia wyborcy w dwóch spisach wyborców.
SN uznał, że protesty te, choć zasadne, nie miały wpływu na wynik wyborów. To przyjęcie kontrowersyjnej interpretacji ilościowej – SN uznał, że ilość zarzutów i nieprawidłowości, która zaważyłaby na wyniku, musiałaby zbliżyć się do różnicy w głosach między dwoma kandydatami. SN jednak sam nie oszacowuje tego, liczy jedynie liczbę wniesionych protestów wyborczych.
Marciniak powołuje się na Chmaja
Podczas posiedzenia głos zabrał przewodniczący PKW Sylwester Marciniak. Opowiadał, że w 2020 musiały odbyć się wybory prezydenckie, ponieważ kończyła się kadencja urzędującego prezydenta. Dlatego właśnie PKW wydała 10 maja decyzję otwierającą organom państwowym drogę do rozpisania nowych wyborów. Nie wspominał dlaczego i w jaki sposób do wyborów 10 maja nie doszło.
Marciniak powołał się na opinię prof. Marka Chmaja sporządzoną dla Senatu, w której stwierdzono, że decyzja PKW, wobec braku odpowiednich przepisów, pozwoliła na wyjście z impasu i zorganizowanie nowych wyborów już na podstawie przepisów konstytucji i kodeksu wyborczego.
Szef PKW odnotował, że padły rekordy frekwencyjne w Polsce i za granicą, co miało być kolejnym argumentem za legitymizacją procesu wyborczego. Podkreślił także, że tylko ok. 100 protestów wyborczych uznano za zasadne, co daje „mniej niż jeden promil osób, które oddały głosy”.
Powoływał się także na opinię OBWE, w której stwierdzono, że wybory były przeprowadzone prawidłowo, terminy zachowane, a lokale odpowiednio przygotowane. O zarzutach OBWE nie wspominał.
Przedstawiciel Prokuratora Generalnego poinformował, że prokuratura prowadzi kilkadziesiąt postępowań w sprawie przestępstw przeciwko wyborom, ale również nie mają one wpływu na ich wynik.
SN chwali ustawę wyborczą
Po godzinie 13.00, na podstawie sprawozdania i wniosków PKW i Prokuratora generalnego oraz opinii wydanych w sprawie protestów wyborczych, SN ogłosił uchwałę uznającą wybory za ważne.
Przewodnicząca składu, sędzia Ewa Stefańska, mówiła o tym, że w demokratycznym państwie prawa wybory są nieodzowną instytucją życia publicznego, pozwalającą suwerenowi wybranie organu przedstawicielskiego. Podkreślała, że zapewnienie płynności państwowej, umożliwienie obywatelom dokonania tego wyboru są podstawowymi obowiązkami państwa.
SN odnotował, że „mimo niewprowadzenia stanu nadzwyczajnego przewidzianego w konstytucji, wybory nie odbyły się”. Znów – nie pojawił się ze strony SN żaden komentarz dotyczący tego, co doprowadziło do takiej sytuacji, czy choćby stwierdzenie, że to stan niedopuszczalny.
Podsumowano jedynie, że w takim wypadku „obowiązkiem państwa było niezwłoczne przeprowadzenie wyborów”. Pochwalono inicjatywy organów państwowych, zwłaszcza decyzję PKW i szybkie rozpisanie nowych wyborów, które „pozwoliły zrealizować ten obowiązek państwowy w największym możliwym stopniu”.
SN zauważył, że niedopuszczalne jest zmienianie prawa wyborczego w ciągu sześciu miesięcy od wyborów, ale zasugerowano, że nie było innego wyjścia, ponieważ prawo nie przewidywało postępowania w tak wyjątkowym przypadku jak pandemia koronawirusa (!).
Zmiany, jakich dokonano w prawie wyborczym, w ocenie sądu były bardzo dobre, bo rozszerzyły obywatelom możliwość korzystania z ich prawa wyborczego.
„Nierówny dostęp do środków masowego przekazu nie wpływa na wynik wyborów, dopóki zapewniony jest pluralizm mediów” – wyjaśniała również sędzia Stefańska. I dodała, że „dobrą praktyką powinno być neutralne podejście do kandydatów, we wszystkich mediach, zwłaszcza publicznych”.
_ Czy narodzi się wreszcie jakaś NOWA PARTIA, która odważy się opracować i ogłosić IDEĘ, zdolną przekonać większość naszej polskiej wspólnoty, do odcięcia się od stereotypów, uprzedzeń i bierności, a za to pobudzić do pójścia w kierunku rozumu, racjonalności i szczęścia? Na razie mamy tylko ułomne oferty dla wybranych grup społecznych i to jeszcze często z w kontrze lub nawet nienawiści do innych grup.
–
** Jaka partia odważy się zaoferować Polakom, aby zerwać z prymitywną DEMOKRACJĄ typu „50%+1”, która ze swej natury gloryfikuje stagnację i zastane poglądy, zamiast dążenia do rozwoju człowieka i jego wiedzy. Kto odważy się poszukać systemu mądrzejszego? Przecież rozwój gospodarczy i cywilizacyjny, tak naprawdę odbywa się wbrew demokracji „50%+1”. Przecież większość ludzi na Ziemi (i w Polsce) jest biedna i głupia.
** Jaka partia odważy się zaoferować Polakom, aby przynajmniej powrócić do rzeczywistego TRÓJPODZIAŁU WŁADZY? Czyli żeby poseł (władza ustawodawcza), który zostaje ministrem lub wiceministrem (władza wykonawcza), tracił mandat posła bezpowrotnie w tej kadencji sejmu.
** Jaka partia odważy się zaoferować Polakom, aby najwyższe władze sądownicze wybierane były w WYBORACH POWSZECHNYCH, a nie przez polityków. Także z wybieraniem lokalnych SĘDZIÓW POKOJU – przy okazji wyborów samorządowych.
_ Jeśli powyższe uwagi wydały się komuś prowokacyjne lub kontrowersyjne, to ma rację. Takie miały być!
Taka partia się nie narodzi gdyż duża część społeczeństwa jest tak fanatyczna i nie przemawia do niej logika że jest to aż straszne, niestety ludzkość i kraj dąży do upadku, a obecna władza to pogłębia i przyspiesza. Taki ciekawy przykład z wczorajszej rozmowy, ksiądz w parafii w której mieszkam ustawił tak głośno nagłośnienie na zewnątrz kościoła że mieszkając 2 km dalej słyszę dokładnie msze na własnym podwórku pomimo budynków, na stwierdzenie że powinien to ściszyć tak by było słyszalne tylko wokół kościoła, bo nie każdy ma ochotę słuchać 4 mszy dziennie fanatycy odpowiadają że powinno być jeszcze głośniej, zadając pytanie czy jeżeli otworzył by się gdzieś obok meczet i zrobili to samo odpowiedź jest że to jest złe i nie ma prawa, więc fanatyzm jest u nas straszny i stosuje podwójne standardy.
Pozwolę sobie skomentować cytatem , moim zdaniem bardzo trafnym cytatem prof. Markowski cyt. „Jeżeli w czymś możemy upatrywać niskich kwalifikacji polskiego obywatela, jego słabego kapitału społecznego, to w specyficznym typie katolicyzmu; w tradycji, w której się wyrasta: zdrowaśkach, odpuszczaniu win, spowiedzi i korupcjogennym dawaniu na tacę za wszystkie grzechy, połączonym z przekonaniem, że to załatwia sprawę. Mówiłem wielokrotnie i pisałem, głównie na podstawie badań, że najbardziej odpowiedzialny za ten stan rzeczy jest właśnie brak tradycji oświeceniowej i purytańskiej, protestanckiej, gdzie grzech jest grzechem, a odpowiada się za niego bezpośrednio przed Bogiem. To ten kulturowy sos, w którym wrastamy w życie, sprawia, że mamy ułomne kwalifikacje demokratyczne. Podobnie jest na południu Włoch – to ten sam produkt socjalizacji do niemoralnego familiaryzmu, nepotycznych związków, nierozumienia, czym jest dobro publiczne, czym kultura kontraktu, kultura respektowania formalnych instytucji, bo większość spraw załatwia się między parafią a rozszerzoną rodziną – kuzyni, różni pociotkowie, siostry cioteczne. To jest ta familijna społeczność, która zazwyczaj akceptuje i wybacza zło, no bo w niedzielę idzie się do kościoła, spowiada z grzechów i jest się czystym. To jest klimat, w którym rodzi się i kwitnie brak poszanowania dla demokracji i jakości życia publicznego."
To co się stało, nazywanie plebiscytu wyborami świadczy o tym, że raczej krajem demokratycznym nie jesteśmy. Tak PLEBISCYT, z racji tej, iż wydarzenie z przełomu czerwca i lipca nie wypełniało konstytucyjnych warunków dotyczących wyborów, jak chociażby RÓWNOŚĆ art. 96 ust 2. Tu należy wspomnieć, że ogłoszenie wyborów przez Marszałka Sejmu było niezgodne z art. 128 ust 2. Już chociażby te dwie sprawy nie pozwalają stwierdzić, że ww. zdarzenie można nazwać wyborami zgodnymi z Konstytucją. Jednak to nie wszystko. Cały ciąg zdarzeń od końca lutego br. to ciąg łamania Konstytucji i kodeksu wyborczego. To kolejno: zmiana niezgodna z wyrokami TK kodeksu wyborczego i wprowadzenie wyborów korespondencyjnych na organizację których wydano bez podstawy prawnej ok 70 mln publicznej kasy. To kuriozalna pod dyktando dwóch liderów partii politycznych uchwała PKW, stwierdzająca, że wybory się nie odbyły, bo nie było kandydatów co było brutalnym kłamstwem, kolejnym to decyzja PKW, że kandydaci do wyborów 10 maja nie muszą przechodzić ponownego procesu rejestracji (czyli jednak byli ci kandydaci wbrew wcześniejszej uchwały PKW). cdn.
cd. Dodać należy, że wybory to nie tylko akt głosowania, to cały proces. I tu tzw. media publiczne, głównie TVP zostały zaprzęgnięte przez partię rządzącą do szkalowania, pomawiania kandydatów opozycji, zablokowany był dostęp kandydatów opozycyjnych do mediów publicznych, a zorganizowana przez TVP debata była zwykłą partyjną ustawką. Zaangażowanie instytucji państwa, w tym całego rządu przez prawie miesiąc kampanii we spieranie kandydata opcji rządzącej było wręcz kpieniem z prawa. Podobną ocenę mieli przedstawiciele OBWE kontrolujący proces wyborczy. I na koniec oceny wyborów dokonała izba SN co do której zapadły zarówno wyrok TSUE jak i uchwała całego składu SN poddające wątpliwość zgodności z prawem utworzenia i obsadzenia tej izby. Moim zdaniem śmiesznym jest uzasadnienie zmian w kodeksie wyborczym epidemiczną sytuacją w kraju, kiedy jednocześnie pan Premier i jego ministrowie na wiecach wyborczych zapewniali, że wirusa nie ma i należy tłumnie iść do wyborów. Reasumując moim skromnym zdaniem pan Andrzej Duda wygrał plebiscyt mający niewiele wspólnego z demokratycznymi wyborami a potwierdziła ten wynik izba, która zgodnie z wyrokiem TSUE raczej sądem nie jest. Czyli mamy pasztet prawny o jakim nam, się nie śniło chyba.
SN zauważył, że niedopuszczalne jest zmienianie prawa wyborczego w ciągu sześciu miesięcy od wyborów, ale zasugerowano, że nie było innego wyjścia, ponieważ prawo nie przewidywało postępowania w tak wyjątkowym przypadku jak pandemia koronawirusa (!).
Brawo! Sąd już teraz jawnie unieważnia konstytucję i kończy ostatecznie rządy prawa. Nie jestem zwykle tak pesymistyczny ale chyba zostaje mi wyjechać za kilka lat o ile sytuacja magicznie się nie poprawi.
Po prostu mamy pozamiatane.
Jak by Trzask wygrał było by Ok zapewne ?
On nie miał wygrać tylko zwiększyć frekwencję że niby to demokracja.
Adam KE
Nie miał szans na wygraną gdyż "odpowiedni" ludzie liczyli głosy a nielegalna Izba była ostatecznym zabezpieczeniem w razie gdyby "liczaki" się pomylili.
On faktycznie nie miał szans wygrać, ale Hołownia czy Kamysz mógł spokojnie. Ale PO miało gdzieś Polskę, liczył się interes partii, i przewodnictwo na opozycji. To sa fakty
Cześć- Zapraszam na nowy portal społecznościowy dla dorosłych!
Znajdziesz tam osoby na szybkie sex spotkania lub na wyskok na imprezke!
Wystarczy wejść aktywować konto i juz randkować!
http://www.ochronadoz.sklep.pl
Towarzysze z Białorusi i Moskwy są zachwyceni, że polski SN uznał ich wybory za demokratyczne. Tam też można sobie wrzucić kartkę do urny, jest paru kandydatów, a to że cały aparat państwowy na czele z mediami agituje na rzecz władzy to przecież drobiazg. A przepraszam, tam się przynajmniej konstytucyjnych terminów trzymają…