0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Agnieszka Sadowska / Agencja GazetaAgnieszka Sadowska /...

Ujawnienie 2 października 2018 przez Onet taśm z 2013 roku przyniosły premierowi - i pośrednio PiS - ogromne straty wizerunkowe, chociaż nie znalazły się na nich świadectwa, że łamał prawo (pisaliśmy o tym tutaj i tutaj). Cała Polska mogła jednak usłyszeć, jak Morawiecki przeklina, w jak doskonałych stosunkach jest z kręgiem rządzącym z czasów PO-PSL, jak mówi o załatwianiu pieniędzy dla znajomego w potrzebie (ogromnych jak na zarobki w Polsce, a dla niego i jego znajomych, jak słychać, niewielkich). Mówi także z pogardą o ludziach pracujących „za miskę ryżu”. Podobnie jak w przypadku nagranych polityków PO, słowa Morawieckiego krążą wyrwane z kontekstu, który jest dla premiera mniej obciążający: kiedy mówi o „misce ryżu”, odnosi się do zbyt dużego - jego zdaniem - zadłużenia zachodnich społeczeństw, które kiedyś doprowadzi do obniżenia średniego poziomu życia.

W to jednak - podobnie jak w przypadku polityków PO - opinia publiczna zagłębiać się raczej nie będzie. Wystarczą fragmenty nagrań, cytowane i puszczane w internecie oraz w telewizjach do znudzenia.

PiS ewidentnie zdaje sobie sprawę, że stawką jest katastrofalna klęska wizerunkowa. Cały publiczny wizerunek partii skonstruowany jest na opozycji wobec „oderwanych od życia” elit, które na przy podlewanej drogim winem kolacji z ośmiorniczek kpią ze zwykłych ludzi i zawierają zakulisowe interesy. Nagranie ujawnione przez Onet dowodzi, że premier Morawiecki - szykowany na następcę prezesa Kaczyńskiego - jest dokładnie taki: oderwany od życia, pogardzający „zwykłym człowiekiem”, pomagającym w nieuczciwy sposób ustosunkowanym znajomym.

Stąd kontratak PiS - szybki, zdecydowany i z użyciem najcięższych armat. Dwukrotnie – w tym raz w wywiadzie udzielonym nieoczekiwanie „Super Expressowi” - wypowiadał się prezydent Duda. Mówili też prezes PiS i była premier Szydło. W sobotę 6 października rano na prorządowym portalu wPolityce.pl można było policzyć osiem materiałów tłumaczących Morawieckiego: ten temat wyparł wszystkie inne.

Jak wygląda strategia obrony?

1. Oburzenie

„Te wszystkie zarzuty to, to jest po prostu bezczelność, to jest bezczelność i to jest po prostu coś niesłychanego, ale zrozumiałego jednocześnie, bo naprawdę, tutaj na Polsce, na polskiej krwi tuczyła się cała masa łotrów, po prostu łotrów, oszustów, złodziei” - mówił w piątek 5 października Jarosław Kaczyński na konferencji wyborczej partii w Białymstoku.

Prezes przypominał, że Morawiecki był bity przez SB w latach 80. (co jest prawdą).

2. Morawiecki był Wallenrodem w PO

Kaczyński na konwencji przypominał też życiorys premiera i zasługi:

„Okazał się człowiekiem, który potrafi się przebić w każdym środowisku i poszedł na tą drogę bankową. Czy to źle? Czy to źle, że ludzie, którzy mają Polskę w sercu poszli w tym kierunku, a nie tylko tacy, którzy w sercu mają już nie wiadomo co, ale na pewno nie Polskę. To bardzo dobrze”.

Ujawnił również, że Morawiecki „z nami” - czyli z PiS – współpracował przez wiele lat. Porównywał go do ludzi, którzy przed wiekiem robili karierę w państwach zaborczych, ale naprawdę byli polskimi patriotami służącymi odbudowanej II RP.

3. Atakują nas Niemcy

Tłumaczył się sam premier (w internetowej telewizji wPolsce):

„Zaatakowałem chciwość niemieckich i szwajcarskich kół finansowych i akurat grupa niemiecko-szwajcarska - wtedy Newsweek, a teraz Onet je przypomina”.

4. Atakuje nas mafia paliwowa

W RMF FM Morawieckiego broniła nie widziana od dawna na krajowej scenie Beata Szydło. Morawiecki nie ukrywał, że rozmawiał, „nie ma tutaj żadnych nowości” — podkreślała.

„Uderzenie w premiera jest uderzeniem w rząd po prostu i próbą zmiany tych reform, które żeśmy rozpoczęli. Mateusz Morawiecki jest symbolem walki z układem mafijnym, układem VAT-owskim i próba zdyskredytowania jego ma posłużyć zatrzymaniu tych zmian, które toczą się w Polsce”.

5. Naprawdę mówił co innego. Nic się nie stało

Tak twierdził sam Morawiecki w cytowanym wywiadzie we „wPolsce”, tłumacząc, że tak naprawdę troszczył się o rosnące nierówności społeczne - i że kiedy mówił o „misce ryżu”, chodziło mu o to, iż bogaci zgarniają zbyt dużą część dochodów.

„Uważam, że wysoki poziom nierówności i akumulacja tego kapitału, tego dobrobytu w rękach najbogatszych, tworzy pewne ogromne ryzyka i napięcia dla całego świata. I dlatego nasza polityka wewnątrzkrajowa jest polityką włączania grup społecznych”.

W innym miejscu premier mówił także, iż z załatwiania posady eksministrowi Gradowi nic nie wyszło. Odgrzewane kotlety, afera ujawniona 2,5 roku temu. „Naruszyliśmy interesy mafii paliwowej” - mówił.

Poseł Łukasz Schreiber z PiS dowodził, że nagranie dowodzi troski Morawieckiego o „polską rację stanu” i przypominał, że afera taśmowa dotyczyła ludzi Platformy Obywatelskiej. (To zabawne w tej sytuacji: przecież właśnie się okazało, że dotyczyła także Morawieckiego.)

6. Dziennikarze to agenci obcych sił

Prezydent Andrzej Duda w „SE” groził dziennikarzom, którzy - jego zdaniem - reprezentują interesy zagranicznych właścicieli:

„Jakimi sojuszami nie bylibyśmy z nim powiązani, między państwami zawsze na arenie międzynarodowej jest konkurencja. To jest naturalne. Ale nie jest dobrze, jeżeli konkurencja ma w rękach większościowy pakiet akcji w naszej firmie (…) Przede wszystkim jest potrzeba zachowania wolności słowa. Ale trzeba pamiętać, że ona też ma swoje granice. Manipulacja jest w moim przekonaniu przekroczeniem granic wolności słowa. Pomówienie kogoś jest przekroczeniem granic wolności słowa i to wszystko trzeba mieć na względzie. Dzisiaj wiele takich zjawisk ma miejsce i są one de facto bezkarne”.

W mediach prorządowych wrócił natychmiast temat „repolonizacji” oraz „dekoncentracji” mediów. Oba te słowa oznaczają w praktyce odebranie ich dotychczasowym właścicielom i przekazanie w ręce biznesu sprzyjającego władzy (udało się to zrobić np. na Węgrzech Orbána).

7. Opozycja nic nie zyska. Ha ha ha

Prof. Rafał Chwedoruk, politolog, jeden z najchętniej cytowanych przez bliskie PiS media ekspertów, mówił portalowi „wPolityce”:

„Moment tego ataku i treść, która rewolucji nie przedstawia, niewiele zmienia w bieżącej polityce. Opozycja nie traci, ale też nie zyskuje”.

Chwedoruk pocieszał więc zarówno elektorat PiS, jak i jego aktyw: zapewniał, że doskonałym notowaniom władzy ten skandal nie zagraża.

Dodawał jednak, że słowa z taśmy mogą zaistnieć jako symbol - podobnie, jak ośmiorniczki stały się (słusznie czy niesłusznie) symbolem rządów PO-PSL.

Zobaczymy: opozycja dostała teraz szansę na talerzu. Jeżeli się zmobilizuje i ją wykorzysta, „miska ryżu” Morawieckiego zostanie zapamiętana przez wyborców, a taśma sprzed lat może PiS dużo kosztować.

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Przeczytaj także:

Komentarze