Kuriozalny, skandaliczny, haniebny - mówili posłowie opozycji jednym głosem o projekcie zwalniającym z odpowiedzialności osoby, które popełniły przestępstwa "w celu przeciwdziałania COVID-19".
„Kuriozum na skalę światową” - tak ustawę zaproponowaną przez PiS nazwał Władysław Teofil Bartoszewski z Koalicji Polskiej. Inni posłowie opozycji nie przebierali w słowach. „Ta ustawa będzie matką tysięcy afer w Polsce" - mówił Sławomir Nitras (KO). „Złodziej z PiS-u nie jest złodziejem" - to Jakub Rutnicki (KO). „Hulaj dusza, piekła nie ma, możecie robić wszystko, każde świństwo przejdzie, bo jesteście elitą, jesteście wybrańcami pisowskich bogów" - zwracał się do PiS Włodzimierz Czarzasty (Lewica). „Chcecie być zapamiętani jako politycy czy jako łajdacy, którzy przykładają rękę do tego bezprawia?" - pytał Jakub Kulesza (Konfederacja).
Jan Szopiński z Lewicy pytał, „jakich przestępstw dopuścili się nominanci PiS", skoro potrzebują ustawy, która uznaje, że przestępstwa nie są przestępstwami. A posłanka Paulina Henning-Kloska (KO) złożyła wniosek do prokuratora generalnego z pytaniem, jakie postępowania, które toczą się w prokuraturze, ustawa ma unieważnić.
Posłowie opozycji chcieli też wiedzieć, czy przepis obejmuje premiera Morawieckiego, ministrów Sasina i Szumowskiego. Odpowiedzi od przedstawicieli PiS nie uzyskali.
Projekt pojawił się w Sejmie w wakacje - 12 sierpnia 2020. Posłanka Monika Wielichowska z Koalicji Obywatelskiej proponowała wtedy, żeby zmienić jego nazwę na „O bezkarności władzy”. Jej wniosek został odrzucony.
Ustawa jest krótka. W pierwotnej wersji zasadniczy artykuł brzmiał:
„Nie popełnia przestępstwa, kto w celu przeciwdziałania COVID-19 narusza obowiązki służbowe lub obowiązujące przepisy, jeżeli działa w interesie społecznym i bez naruszenia tych obowiązków lub przepisów podjęte działanie nie byłoby możliwe lub byłoby istotnie utrudnione”.
Jak PiS argumentuje za przyjęciem ustawy? W Sejmie poseł Andrzej Kosztowniak przekonywał, że pandemia postawiła wszystkich w zupełnie nowej sytuacji. Jego zdaniem obecne przepisy o wyższej konieczności nie wystarczają. Nie zgadzają się z tym eksperci, których cytowaliśmy, a nawet Sejmowe Biuro Legislacyjne, którego przedstawiciel zabrał głos podczas komisji finansów.
Ustawa miałaby chronić nie tylko polityków, ale też urzędników, samorządowców, całą służbę zdrowia i przedsiębiorców - twierdził Krzysztowniak.
Poseł złożył trzy poprawki. W czasie prac komisji trzecia z nich została wycofana (bo zawierała się w poprawce drugiej), komisja głosami PiS je przyjęła.
W „poprawionej wersji" ustawa została ograniczona do dwóch przestępstw:
Jest też zastrzeżenie o tym, że „dobro poświęcone przedstawia wartość niższą od dobra ratowanego".
W uzasadnieniu ustawy napisano wprost, że jej cel jest taki, że czyn, który jest naruszeniem przepisów, już nim nie będzie.
Jakie konsekwencje ma ta ustawa i dlaczego jest groźna?
Szczegółowo o ustawie pisał w OKO.press Grzegorz Makowski, socjolog, ekspert Fundacji Batorego
Sejmowa debata w środę 16 września 2020 odbywała się dzień po tym, jak Wojewódzki Sąd Administracyjny orzekł, że premier Mateusz Morawiecki rażąco naruszył przepisy, w tym Konstytucję, zlecając przygotowania do wyborów.
Po debacie, w której posłanki i posłowie dosłownie rozjechali projekt, wrócił on do komisji finansów. PiS zgłosił trzy poprawki, w komisji zostały ekspresowo przyjęte (dwie, z trzeciej zrezygnowano, bo zawierała się w pierwszej). Po godzinie 17:00 ustawa zyskała nowy kształt. Ostateczne głosowanie prawdopodobnie w czwartek.
Na sali nie było niemal nikogo z obozu rządzącego, a ławy rządowe świeciły pustkami. W czasie gdy trwała debata o „bezkarności", Jarosław Kaczyński, Mateusz Morawiecki, Zbigniew Ziobro, Jarosław Gowin i inni spotkali się na Nowogrodzkiej na kolejnej rundzie rozmów koalicyjnych.
Dzień przed głosowaniem Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry zapowiedziała, że nie poprze tego projektu. Poseł Janusz Kowalski powiedział Onetowi: „Nie poprzemy żadnej formy bezkarności za popełniane przestępstwa". Bez głosów Ziobrystów projekt nie będzie miał większości. W ten sposób Ziobro gra o lepszą pozycję w nowym rządzie Morawieckiego.
„Co chcecie uchwalić: że złodziej nie jest złodziejem, że oszust nie jest oszustem, że aferzysta nie jest aferzystą?" - pytał podczas obrad poseł Jarosław Urbaniak z Koalicji Obywatelskiej. I odpowiadał, że tak, „pod warunkiem, że jest wasz, że jest z PiS-u".
Wystąpienie posła Urbaniaka kilka razy przerywały oklaski z ław opozycji. Projekt „jak żaden inny w ostatnich 30 latach demoluje polski system prawny", „takiego demolowania prawa w historii" jeszcze nie było - mówił parlamentarzysta KO. „Raptem dwa artykuły, a efekt jest porażający" - stwierdził. Poseł zacytował dwa artykuły Konstytucji: art. 2 (o demokratycznym państwie prawnym) i art. 7 (o działaniach władz w granicach prawa).
Jego zdaniem projekt powstał po to, „aby premier Morawiecki mógł się czuć bezkarny, żeby ten projekt go uchronił".
„Wy ani prawi, ani sprawiedliwi nie jesteście" - kończył poseł Urbaniak.
„Będzie można kraść, oszukiwać, używać siły. Warunek jest jeden: przynależność do partii rządzącej" - oceniał ustawę wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty z Lewicy. Przypomniał Kaczyńskiego na cmentarzu, loty Kuchcińskiego, zakupy respiratorów.
Czarzasty ironizował: „będą bezkarni, bo walczą o nas", dodał: „partia walcząca z elitami sama stała się elitą". Ostrzegał też rządzących: „Do czasu, bo czas przyjdzie, sprawiedliwość zapuka do waszych drzwi".
„Miejsce ustawy, która wprowadza licencję na bezkarność, jest w koszu" - mówił poseł Krzysztof Paszyk (Koalicja Polska/PSL).
„Co mają powiedzieć polscy lekarze, ratownicy medyczni, pielęgniarki, którzy są na pierwszej linii frontu, a którym w tarczy 4.0 zafundowano zaostrzenie kar za błędy lekarskie?" - pytał. Jego zdaniem należy zintensyfikować kontrole i audyty czasów pandemii, a nie wprowadzać amnestię.
„Losy Polski się ważą. Jeśli ten projekt przejdzie, władza może wszystko" - uderzył w patetyczne tony Grzegorz Braun. Poseł Konfederacji pytał też Zjednoczoną Prawicę: „Czy naprawdę chcecie przejść do historii jako reprodukujący wzorce ustrojowe Republiki Weimarskiej i Trzeciej Rzeszy?"
Krzysztof Bosak zacytował formułę Gustava Radbrucha: lex iniustissima non est lex (prawo krańcowo niesprawiedliwe nie jest prawem).
„Dewastacja porządku prawego i jakichkolwiek standardów, ośmieszanie legislacji, jawna niesprawiedliwość" - mówił o projekcie. Stwierdził też, że „to podniesienia pandemii do kluczowego wydarzenia w porządku prawnym Rzeczypospolitej".
„Pandemia kiedyś się skończy, ta ustawa powinna objąć cały okres waszych rządów" - żartowała posłanka Klaudia Jachira (KO).
„W tej ustawie nie chodzi o szerokie rzesze zwykłych urzędników, chodzi o bezkarność najważniejszych, kluczowych osób PiS-u w rządzie. Premierze, proszę mi powiedzieć, kto odpowie i zapłaci za pieniądze, które zostały wyrzucone w błoto?" - Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO).
„Czy za tą ustawą pójdzie zmiana Konstytucji, wykreślająca artykuł, że Rzeczpospolita jest demokratycznym państwem prawnym, a wejdzie, że jest państwem anarchii?" - pytała Katarzyna Lubnauer z KO. Jej zdaniem ustawa to powszechna amnestia.
Wielokrotnie z sali padały słowa o tym, że to amnestia dla złodziei. Mówił tak m.in. Dariusz Joński z KO. Bartłomiej Sienkiewicz (KO) mówił, że tak się kończy sojusz pseudomoralistów i hipokrytów.
„Ardanowski, Tchórzewski, Terlecki, Suski chcą zalegalizować przestępczość" - stwierdziła Izabela Leszczyna (KO).
Ustawy broniła posłanka PiS Anna Milczanowska. Nie odpowiedziała jednak na zarzuty posłów opozycji. Powtórzyła, że ustawa nie dotyczy polityków, ale również funkcjonariuszy publicznych, których „mamy kilka tysięcy". Powołała się na opinię prof. Andrzeja Zolla, że nie każde naruszenie przepisów jest przestępstwem, a w prawie karnym jest „instytucja kontratypu" (działanie w normalnych warunkach bezprawne zostaje prawnie dozwolone).
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze