Wojewódzki sąd administracyjny unieważnił decyzję premiera Mateusza Morawieckiego o zleceniu Poczcie Polskiej przygotowania i przeprowadzenia prezydenckich wyborów korespondencyjnych. Decyzja rażąco naruszała prawo i nie miała podstawy prawnej. Premier nie będzie miał za to zarzutów karnych, bo PiS planuje ustawę „Bezkarność Plus”
To pierwszy taki wyrok oceniający władzę PiS, która w czasie epidemii działała na podstawie uchwalanych przez siebie specjalnych przepisów do zwalczania korona wirusa. Miażdżący dla tej władzy i premiera Mateusza Morawieckiego wyrok wydał we wtorek 15 września Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie w składzie sędziowskim: Marta Kołtun-Kulik, Grzegorz Rudnicki i Tomasz Stawecki.
W normalnych warunkach po takim wyroku premier, wobec którego sąd stwierdził, że działał z rażącym naruszeniem prawa i bez podstawy prawnej mógłby dostać co najmniej zarzuty karne przekroczenia uprawnień. Posłowie PiS zabezpieczają jednak władzę - nie tylko premiera - przed odpowiedzialnością za decyzje podejmowane w czasie epidemii. W środę 16 września Sejmu ma procedować zgłoszony przez posłów PiS projekt zmian w przepisach, który zapewni władzy bezkarność, bo zostanie objęta abolicją, działającą wstecz. W internecie inicjatywę posłów PiS ironicznie nazywa się ustawą „Bezkarność Plus”.
Decyzją premiera Morawieckiego z 16 kwietnia 2020 o zleceniu przygotowania i organizacji wyborów prezydenckich tylko w formie korespondencyjnej sąd zajął się na skutek skargi Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara. Rzecznik zakwestionował prawo premiera do wykluczenia PKW z organizacji wyborów planowanych na 10 maja. Finalnie te wybory odwołano i przeprowadzono później, w tradycyjny sposób.
I we wtorek Adam Bodnar wygrał. Sąd uznał jego skargę za zasadną i unieważnił decyzję premiera.
W ponad półgodzinnym ustnym uzasadnieniu wyroku sąd przypomniał od zasadach jakie panują w praworządnym państwie i dlaczego władza ma je szanować oraz jak może działać. Na początku sąd podkreślił, że unieważnił decyzję premiera, bo rażąco naruszała prawo i wydano ją bez podstawy prawnej. To jedna z przesłanek do unieważnienia decyzji określona w artykule 156 paragraf 1 kodeksu postępowania administracyjnego.
Potem sąd tłumaczył dlaczego ona narusza prawo. I wyliczył poszczególne przepisy. Dużo czasu sąd poświęcił na wytłumaczenie dlaczego decyzja narusza artykuł 127 ustęp 1 Konstytucji, który mówi, że: „Prezydent Rzeczypospolitej jest wybierany przez Naród w wyborach powszechnych, równych, bezpośrednich i w głosowaniu tajnym”.
W ocenie sądu zlecenie Poczcie Polskiej organizacji powszechnych wyborów korespondencyjnych nie gwarantowało, że będą one spełniać konstytucyjne standardy. Sąd orzekł, że nie byłyby one równe, bezpośrednie i tajne. – Władza wykonawcza nie może wprowadzać takich ograniczeń w wyborach – mówił w ustnym uzasadnieniu wyroku sąd. I tłumaczył, że wybory są powszechne jeśli są dostępne dla każdego.
Równe to takie, w który każdy głos ma taki sam wpływ na wynik wyborów. W przypadku tych wyborów obywatele mieli dostać pocztą pakiety do głosowania. Sąd zauważył, że mógł być problem z odbiorem pakietów od wyborców. Jak pisaliśmy w OKO.press nie było wiadomo jak będzie można oddać głos – czy wrzucając do skrzynki pocztowej, czy do urn rozstawionych po Polsce przez policję lub wojsko:
Sąd tłumaczył dalej, że wybory są bezpośrednie jeśli każdy obywatel ma możliwość oddania osobiście głosu w lokalu wyborczym. Prawo wyborcze wprowadziło od tej zasady wyjątki, ale w tamtym czasie dotyczyły one tylko osób powyżej 60 roku życia, osób niepełnosprawnych, chorych na koronawirusa i osób na kwarantannie.
Sąd to podkreślał kilka razy. Bo to oznacza, że 16 kwietnia, gdy Morawiecki zlecił Poczcie organizację powszechnych wyborów prezydenckich w formie korespondencyjnej, ówczesne prawo na takie wybory nie zezwalało. PiS dopiero zgłosił projekt przepisów, które wybory korespondencyjne dla każdego wprowadzą. Ale nie został on uchwalony przez Senat, a Sejm miał za mało czasu, by go uchwalić (przepisy te weszły w życie dopiero 9 maja). Poza tym przeciwko pomysłowi protestował Jarosław Gowin. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Dlatego sąd administracyjny w wyroku podkreślił, że premier takich wyborów w połowie kwietnia Poczcie zlecić nie mógł. Wreszcie takie wybory w ocenie sądu mogłyby nie być tajne. Jak pisaliśmy w OKO.press to wyborcy mieliby odsyłać pakiety. Nie było też gwarancji, że wyborca sam odda głos, a nie za niego np. inny domownik. Dlatego sąd administracyjny orzekł, że decyzja premiera narusza Konstytucję.
Decyzja Morawieckiego, jak orzekł sąd, naruszyła też Kodeks Wyborczy. Chodzi o artykuły: - 157 paragraf 1, który mówi, że to nie Poczta, ale: „Państwowa Komisja Wyborcza jest stałym najwyższym organem wyborczym właściwym w sprawach przeprowadzania wyborów i referendów”, - 187 paragraf 1 i 2, które mówią, że obsługę PKW i wyborów zapewnia Krajowe Biuro Wyborcze, a nie Poczta Polska.
"W dacie wydania decyzji przez premiera uprawniona do organizacji wyborów była tylko Państwowa Komisja Wyborcza. To najwyższy organ państwowy, niezależny od innych władz", podkreślał w ustnym uzasadnieniu wyroku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie. I dodał, że zgodnie z prawem PKW w przygotowaniu i organizacji wyborów mogło pomóc Krajowe Biuro Wyborcze. PiS kompetencje okroił, ale zrobił to później, w momencie jego decyzji wybory mogła zrobić tylko PKW o czym pisaliśmy w OKO.press:
Dlatego zlecenie tego Poczcie Polskiej 16 kwietnia rażąco naruszało też Kodeks Wyborczy. Pełnomocnicy premiera powoływali się w sądzie na przepisy jednej z pierwszych, z całej serii specjalnych ustaw anty covidowych uchwalanych przez PiS. Wprowadzano do nich specjalne przepisy, które jak zapewniał PiS mają pomóc walczyć z epidemią. W tej sprawie premier, zlecając wybory Poczcie, powołał się na przepisy ustawy z 2 marca 2020 roku, które dały mu prawo do wydawania poleceń państwowym podmiotom w ramach walki z epidemią.
Ale sąd orzekł, że te ogólne przepisy nie pozwalały na zlecenie organizacji wyborów i nie można ich interpretować rozszerzająco. Zwłaszcza że w tym czasie obowiązywały przepisy dające wyłączne prawo do organizacji wyborów PKW. Sąd ocenił, że decyzja premiera była niedopuszczalną prawnie zmianą ustawy. "To, że premier został upoważniony do wydawania poleceń w sprawie walki z covidem, nie oznacza jednak, że został upoważniony do zmieniania ustawy i pominięcia PKW", podkreślał sąd. I dodał: "Przepisy kodeksu wyborczego są jasne i dają one wyłączność na przeprowadzenie wyborów PKW".
Pisaliśmy o tej ustawie w OKO.press:
Dlatego sąd orzekł, że decyzja premiera również rażąco narusza uchwaloną przez PiS ustawę anty covidową z marca 2020 roku.
Wojewódzki sąd administracyjny orzekł ponadto, że decyzja premiera naruszyła artykuł 7 Konstytucji, który mówi, że „Organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa”. To zasada legalizmu, którą premier złamał. Sąd przypomniał, że wszelkie działania władzy publicznej muszą być na podstawie i w graniach prawa. "Nie można uznać państwa za państwo prawa, jeśli jego organy naruszają to prawo", zaznaczał sąd.
Z tego powodu decyzja premiera naruszyła też artykuł 6 kodeksu postępowania administracyjnego, który mówi, że „Organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa”.
Wreszcie rażąco naruszyła artykuł 148 Konstytucji i przepisy ustawy o Radzie Ministrów, które określają kompetencje premiera. Sąd zauważył, że ani Konstytucja, ani ustawa o Radzie Ministrów nie upoważniają premiera do przygotowywania wyborów. A przepisy ustawy anty covidowej na które się powołał pozwalają mu jedynie walczyć z korona wirusem i nie mogły być podstawą zlecenia wyborów korespondencyjnych Poczcie. Tym bardziej, że w tamtym czasie nie obowiązywały jeszcze przepisy dotyczące powszechnych wyborów korespondencyjnych.
Z tych też powodów sąd uznał, że decyzja premiera została wydana bez podstawy prawnej. Bo przepisy ustawy anty covidowej na którą powołał się premier w ocenie sądu nie upoważniały do zlecenia organizacji powszechnych wyborów korespondencyjnych Poczcie Polskiej. "Tylko takie działanie władzy jest dopuszczalne, które wynika z ustawowego upoważnienia. W przypadku wyborów prezydenta szczególnie powinna być przestrzegana zasada legalizmu A wydając decyzję wpływającą na wybory organ ma obowiązek podać dobrą podstawę prawną", podkreślał sąd.
Wyrok jest nieprawomocny. Premier może złożyć od niego skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego. OKO.press pisało o decyzji Morawieckiego. Wskazaliśmy, że jest bezprawna i fundacja wydająca OKO.press złożyła zawiadomienie do prokuratury:
Relacja z ogłoszenia wyroku przez wojewódzki sąd administracyjny jest dostępna na profilu Video KOD na Facebooku: https://www.facebook.com/VidKOD
Według mediów tylko na przygotowanie pakietów wyborczych, których nigdy nie użyto i które pójdą na przemiał Poczta Polska wydała ok. 70 mln zł. Sejm uchwalił już ustawę, która ma Poczcie zrekompensować stratę.
W sprawie kopertowych wyborów zawiadomienie do prokuratury oprócz fundacji wydającej OKO.press złożyli również pracownicy Poczty i politycy PO.
Ale za nieodbyte wybory i inne działania podejmowane przez władzę w czasie pandemii np. zakup drogich maseczek i respiratorów przez ministerstwo zdrowia raczej nikt zarzutów karnych nie dostanie. W środę Sejm będzie debatował o propozycji uchwalenia dla urzędników abolicji. Zgłoszona przez posłów PiS zmiana prawa wprowadza przepis, który mówi, że „Nie popełnia przestępstwa, kto w celu przeciwdziałania COVID-19 narusza obowiązki służbowe lub obowiązujące przepisy, jeżeli działa w interesie społecznym i bez naruszenia tych obowiązków lub przepisów podjęte działanie nie byłoby możliwe lub byłoby istotnie utrudnione.”
Jeśli Sejm go uchwali, to będzie on też działał wstecz. Bo w prawie karnym jest zasada, że jeśli nowe przepisy są łagodniejsze dla sprawców, to stosuje się je też wobec czynów popełnionych przed zmianą prawa.
Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze