0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

O aktywności w Polsce osób powiązanych z rosyjskimi instytucjami, służbami i oligarchami piszemy regularnie. Robimy to bez komisji i bez ustawy lex Tusk. Dzięki wieloletniemu monitoringowi określonych środowisk możemy już w tej chwili stworzyć listę, na której znajdą się najważniejsze operacje, których przebieg wskazuje na udział Rosji, oraz środowiska otwarcie wspierające Kreml.

Co ważne – w znaczną część spraw wskazujących na możliwy udział Rosji zaangażowane były osoby powiązane z PiS. I to ich powiązania należałoby prześwietlić.

W środowiskach wspierających Moskwę funkcjonują osoby zaangażowane w międzynarodowe projekty, w których aktywność podmiotów rosyjskich została udowodniona.

  • Są tam Polacy związani ze środowiskami antyukraińskimi w Polsce.
  • Są politycy i eksperci, którzy w czasie wojny Rosji z Ukrainą rozpowszechniają typowe kremlowskie narracje i wspierają korzystne dla Moskwy akcje – jak niektórzy posłowie Konfederacji.
  • Pilnego wyjaśnienia wymagają także rosyjskie ślady wokół polityka PiS Antoniego Macierewicza.

Publikujemy dziś pierwszą część zestawienia. Składają się na nie głównie wcześniejsze materiały OKO.press, w których pokazywaliśmy rosyjskie powiązania i ślady.

Omawiane sprawy czy działania konkretnych osób publicznych od dawna czekają na dogłębne śledztwa. Niestety, nic nie wskazuje na to, by miały one wreszcie zostać podjęte. Nowa komisja powołana na bazie Lex Tusk będzie w pełni zależna od PiS-owskiego rządu. To oznacza, że będzie ona realizować interesy polityczne tej partii.

Oto nasza lista obszarów w Polsce, w których rzeczywiście można by odnaleźć rosyjskie wpływy.

1. AFERA MAILOWA

Sprawa, którą należałoby się zająć jak najszybciej. Afera mailowa, czyli wykradzenie maili ministra Michała Dworczyka, wówczas szefa Kancelarii Premiera, ale także prezesa PKN Orlen Daniela Obajtka, europosła PiS Joachima Brudzińskiego czy byłego szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego Piotra Bączka.

Do tego włamania na konta w mediach społecznościowych setek polityków, samorządowców i urzędników, czyli tak zwana operacja Ghostwriter, realizowana na wielką skalę przez hakerów.

Już w kwietniu 2022 roku informowaliśmy, że według raportu renomowanej amerykańskiej firmy wywiadowczej Recorded Future za tą operacją stoi Rosja. Wcześniej raport opublikowała zajmująca się cyberbezpieczeństwem firma Mandiant, która wskazywała na powiązania hakerów ze służbami białoruskimi i nie wykluczyła udziału Rosji.

Trzeba pamiętać, że służby białoruskie i rosyjskie oficjalnie ze sobą współpracują.

Przeczytaj także:

Moje sieciowe śledztwo wykazało, że ślady internetowe afery mailowej prowadzą do rosyjskiego koncernu Patriot Media Group, powiązanego z oligarchą Jewgienijem Prigożynem. Tym samym, który sponsoruje prywatne jednostki wojskowe, nazywane Grupami Wagnera. Prigożyn prowadził też wojnę informacyjną podczas kampanii prezydenckiej w USA w 2016 roku i wiele operacji dezinformacyjnych w Afryce.

Afera mailowa jest realizowana w sposób, który wskazuje na udział w tej operacji osób z Polski. Nie wiadomo, czy to współpraca przy publikowaniu treści istotnych politycznie w Polsce, czy też współudział w wykradzeniu maili. Nie wiadomo, bo żadne służby nie prowadziły śledztwa w tym kierunku. To zaniechanie o bardzo poważnych skutkach, także politycznych.

2. AFERA PODSŁUCHOWA

Wątki rosyjskie afery podsłuchowej z 2014 roku także nie zostały wyjaśnione. I to mimo długotrwałego śledztwa oraz skazania za nielegalne nagrania biznesmena Marka Falenty. Aferę ujawnił tygodnik "Wprost". W pierwszym artykule poinformowano o nagraniu spotkania szefa MSW, prezesa NBP oraz byłego ministra transportu.

Taśmy uderzały w członków rządu Donalda Tuska. Pochodziły z lat 2013–2014. Nagrano je w warszawskich restauracjach „Sowa i przyjaciele”, „Amber Room” oraz „Lemongrass”. Jak wynikało z późniejszych zeznań dwójki kelnerów zaangażowanych w realizację nagrań – Konrada L., Krzysztofa R. oraz Łukasza N., menadżera restauracji „Sowa i przyjaciele”, w sumie nagrano 66 spotkań.

Za aferę podsłuchową odpowiedział Marek Falenta, biznesmen, który organizował akcję nagrywania. Skazano go na 2,5 roku pozbawienia wolności. Spółka Falenty zajmowała się między innymi importem węgla z Rosji.

Wątki rosyjskie – kontakty z Rosjanami, rosyjskie interesy i biznesowe powiązania – pojawiały się w śledztwie wielokrotnie.

Opisywał je szczegółowo zwłaszcza Grzegorz Rzeczkowski w „Polityce” oraz „Newsweeku”. A jednak prokuratura się nimi nie zajmowała. Jeden ze świadków zeznał nawet w 2021 roku, że nagrania polskich polityków zostały sprzedane Rosjanom (to tym ciekawszy wątek, że podobny mechanizm mógł mieć miejsce w przypadku afery mailowej).

Ale z zeznań tych nic nie wynikło dla śledztwa. Rosyjskie tropy wciąż czekają na wyjaśnienie. Kluczowe pytanie, na które wciąż nie znamy odpowiedzi, brzmi: czy Rosjanie byli zaangażowani w aferę uderzającą w rząd Donalda Tuska?

W obu aferach zwracają uwagę istotne podobieństwa. Zarówno nagrywając nielegalnie polityków, jak i wykradając, a później publikując maile polityków, uderzono w polskie rządy. W obu sprawach wątki rosyjskie są wyraźne.

I co najbardziej zastanawiające: w obu aferach polskie organy ścigania nie zajęły się tropami, prowadzącymi na Wschód. Ślady te zostały zlekceważone.

Gdyby więc specjalna komisja chciała naprawdę zbadać wpływy Rosji na Polskę, powinna się zająć w pierwszym rzędzie tymi dwiema aferami. Tyle że komisja działająca w oparciu o lex Tusk została powołana dla realizacji doraźnych celów politycznych, a nie po to, by troszczyć się o bezpieczeństwo państwa.

3. DZIAŁALNOŚĆ ANTONIEGO MACIEREWICZA

Jednocześnie ze śledztwami dotyczącymi obu afer powinno ruszyć trzecie, dotyczące Antoniego Macierewicza, polityka PiS, byłego ministra obrony narodowej.

Jego potencjalne powiązania z Rosjanami opisał Tomasz Piątek w książce „Macierewicz i jego tajemnice”, wydanej w 2017 roku. Macierewicz złożył wtedy zawiadomienie do prokuratury wojskowej, w którym zarzucał Piątkowi „stosowanie przemocy i groźby wobec funkcjonariusza publicznego w celu podjęcia lub zaniechania czynności służbowych” czy „publiczne znieważanie i poniżanie konstytucyjnego organu RP”. Ale prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa.

Piątek powiązał Macierewicza z Jackiem Kotasem, przedsiębiorcą, który miał mieć kontakty z rosyjską mafią sołncewską. Nazwał go „rosyjskim łącznikiem” i opisał jego wschodnie interesy. To tym istotniejsze, że Kotas był w 2007 roku podsekretarzem stanu w MON w pierwszym rządzie PiS.

Wtedy Służba Kontrwywiadu Wojskowego, którą kierował Macierewicz, dała mu dostęp do dokumentów polskiego wojska. Kotas wytoczył Piątkowi sprawy za książkę, ale je przegrał. Ostateczny wyrok w sprawie karnej o zniesławienie zapadł dopiero na początku tego roku w Sądzie Najwyższym.

Macierewicz był też twarzą komisji do spraw Wojskowych Służb Informacyjnych – likwidacyjnej i weryfikacyjnej. Jak się niedawno okazało, w komisji likwidacyjnej WSI zasiadał Tomasz L., rosyjski szpieg.

W tym kontekście jeszcze bardziej zastanawia, że zaraz po sporządzeniu raportu o WSI Macierewicz kazał go przetłumaczyć na język rosyjski. Dokument dostała do tłumaczenia Rosjanka Irina Obuchowa, która za czasów sowieckich pracowała w radzieckiej agencji Intourist. Agencja ta zajmowała się cudzoziemcami przyjeżdżającymi do Związku Radzieckiego. Oczywistością była współpraca jej pracowników z radzieckimi służbami.

Komisja Lex Tusk nie zajmie się likwidacją WSI

Specyficzna konstrukcja ustawy lex Tusk, powołującej komisję ds. wpływów rosyjskich, sprawia jednak, iż komisja na pewno nie zajmie się działaniami Macierewicza z czasów likwidacji WSI. Może ona bowiem badać jedynie te zdarzenia, które miały miejsce między 2007 a 2022 rokiem. Zaś Macierewicz likwidował WSI w 2006 roku.

Choć wnioski Tomasza Piątka na temat kontaktów Macierewicza z Rosjanami budziły kontrowersje, niewątpliwie wymagają dokładnego zbadania. Tyle że aktywność Macierewicza mogłaby zostać prześwietlona wyłącznie przez niezależnych śledczych. To przecież wciąż prominentny polityk PiS.

Zaś komisja lex Tusk będzie silnie związana z premierem – to on powoła jej przewodniczącego, ustali regulamin, on będzie mógł powołać do prac w komisji prokuratora, zaś cały sekretariat owego ciała będzie znajdował się w Kancelarii Premiera. Zaś członkowie komisji otrzymają rangę sekretarzy stanu, czyli tymczasowo… członków rządu PiS. O politycznej niezależności nie ma mowy.

4. ŚRODOWISKA ULTRAKATOLICKIE

Chodzi zwłaszcza o środowisko skupione wokół Instytutu Ordo Iuris, z którego wywodzi się m.in. sędzia Sądu Najwyższego Aleksander Stępkowski (był pierwszym prezesem OI) czy aktualny wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński.

OI włączało się w działania – jak opisywała w OKO.press Klementyna Suchanow – „międzynarodowego środowiska religijnych fundamentalistów, które podczas dyskretnych spotkań organizowanych od 2013 roku sformułowało tzw. Agenda Europe, czyli Projekt Europa. (…) Do inicjatorów Agendy Europe należą ewangeliccy fundamentaliści z USA, Hiszpanii, Włoch i Niemiec oraz Rosjanie powiązani z kremlowskimi oligarchami. Ordo Iuris dołączyło do tego grona w 2015 roku”.

W 2016 roku szczyt Agenda Europe odbył się w Warszawie. Jego gospodarzem było właśnie Ordo Iuris.

Instytut Ordo Iuris bierze też udział w World Congress of Families – międzynarodowym wydarzeniu integrującym organizacje z ruchu pro-life i pro-family. Choćby w październiku 2022 roku jego przedstawiciele wzięli udział w kongresie, który akurat odbywał się w Meksyku. A nawet odebrali nagrodę za – jak informuje OI na swojej stronie – „działalność w obszarze wspierania rodziny”.

Tymczasem WCF to strefa wpływów rosyjskich oligarchów: Konstantina Małofiejewa i Władimira Jakunina. Są w niego zaangażowani zarówno ideologicznie, jak i finansowo.

Jednocześnie Małofiejew miał finansować Doniecką Republikę Ludową po agresji Rosji na Krym w 2014 roku. Jednym z jego najbliższych współpracowników jest Aleksiej Komow.

Komow zasiadał w Radzie Powierniczej międzynarodowej organizacji CitizenGO, która udostępnia prawicowym organizacjom platformę do działań online. Polskie CitizenGO angażowało się między innymi w projekt Samorządowej Karty Rodzin (prawicowej odpowiedzi na kartę LGBT), który to projekt koordynowało… Ordo Iuris.

5. SKRAJNA PRAWICA

Osoby o poglądach prorosyjskich i antyukraińskich, kiedy szukają dziś możliwości wejścia w politykę, najczęściej trafiają do skrajnie prawicowej Konfederacji.

Tak było już w 2019 roku, zaraz po powstaniu tego ugrupowania. Oto na listach Konfederacji do Parlamentu Europejskiego znalazły się trzy osoby z tak zwanych „środowisk kresowych”: Lilija Moszeczkowa, Włodzimierz Osadczy i Andrzej Zapałowski. W OKO.press przyjrzał się im Przemysław Witkowski.

Okazało się, że Moszeczkowa to urodzona w Doniecku rosyjskojęzyczna obywatelka RP, współpracująca z Januszem Korwin-Mikke, wówczas liderem partii KORWiN.

Po agresji Rosji na tereny ukraińskie w 2014 roku opowiedziała się za separatystycznymi republikami wspieranymi przez Kreml. W czasie jednego z protestów pod Sejmem trzymała plakat przedstawiający prezydenta Ukrainy w mundurze SS.

Kierowała warszawską zbiórką darów dla Donbasu. Twierdziła, że Polacy popierają Donbas, a nie Kijów. W grudniu 2014 roku razem z Januszem Korwin-Mikkem pojechała z oficjalną wizytą na zajęty przez Rosję Krym. Polski MSZ uznał tę wizytę za „wysoce nieodpowiedzialną”.

Włodzimierz Osadczy

Włodzimierz Osadczy to pochodzący z Wołynia nauczyciel akademicki. Jest profesorem uczelnianym Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego oraz Państwowej Akademii Nauk Stosowanych w Chełmie.

Ma poglądy wyraźnie antyukraińskie. Jak opisywał Przemysław Witkowski: „Udział Andrzeja Dudy w obchodach dnia niepodległości Ukrainy określa słowami »niebywała hańba!«. Ambasadora RP w Kijowie Jana Piekło określa wprost jako „osobę skandaliczną”, występującą w interesie USA, która prowadzi „politykę uległości wobec Ukrainy”. (…) Osadczy był też współautorem „ukraińskiej” części nowelizacji Ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Wywołały one skandal dyplomatyczny i zostały zakwestionowane przez Trybunał Konstytucyjny”.

Osadczy wypowiadał się dla rosyjskiego Sputnika, a w 2018 roku startował w wyborach samorządowych z listy komitetu Jedność Narodu – Wspólnota do sejmiku województwa lubelskiego. „To prorosyjska nacjonalistyczna mikropartia mającą siedzibę w dawnym Domu Przyjaźni Polsko-Radzieckiej przy ul. Marszałkowskiej 115” – pisał Witkowski.

Założył ją Bogusław Rybicki, współpracownik Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie „Rogulski”, wydawca antysemickiej literatury i członek prorosyjskiego Zjednoczenia Patriotycznego Grunwald.

Gdyby Osadczemu zechciała się przyjrzeć PiS-owska komisja, mogłaby ze zdziwieniem odkryć, że

z list tejże Jedności Narodu w 2019 roku do Parlamentu Europejskiego zamierzał startować Kornel Morawiecki, ojciec premiera Mateusza Morawieckiego.

Informowało o tym nawet TVP Info.

Drugie odkrycie także byłoby ciekawe: Osadczy był pełnomocnikiem wojewody lubelskiego do spraw współpracy z Ukrainą. Wojewodą był wówczas Przemysław Czarnek, obecny minister edukacji i nauki.

Andrzej Zapałowski

Trzeci z kandydatów Konfederacji, Andrzej Zapałowski, także należał do Jedności Narodu. W 2015 roku startował z listy komitetu Grzegorza Brauna. Swoją niechęć do Ukrainy wyrażał na długo przed wybuchem obecnej wojny. Głosił tezy o „ideologii banderyzmu”, współpracę z Ukrainą uważał za bezsensowną, gdyż (jak twierdził) Ukraina od dawna jest państwem upadłym i rządzi tam banderowski reżim. Dziś takie twierdzenia rozpowszechnia Kreml.

Zapałowski domagał się nawet budowy trzymetrowego płotu o długości 500 km na granicy polsko-ukraińskiej.

Dał się za to poznać jako zwolennik zbliżenia Polski z Rosją. Występował w rosyjskim Sputniku, wypowiadał się także dla innych rosyjskich mediów. Współpracował z Europejskim Centrum Analiz Geopolitycznych – think tankiem założonym przez Mateusza Piskorskiego, późniejszego lidera prorosyjskiej partii Zmiana, oskarżonego o szpiegostwo na rzecz Rosji.

Ostatnio Zapałowskiego można zobaczyć podczas konferencji prasowych z posłem Grzegorzem Braunem.

Na tym kończymy pierwszą część naszego zestawienia dziesięciu najważniejszych obszarów, w których należałoby sprawdzać rosyjskie powiązania.

Już wkrótce opublikujemy drugą część.

;
Na zdjęciu Anna Mierzyńska
Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze