0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Maciek Jazwiecki / Agencja Wyborcza.plFot. Maciek Jazwieck...

„Zwracam się do premiera Donalda Tuska o zwrot pieniędzy, które Warszawa straciła w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości” – mówiła 16 lutego 2024 Magdalena Biejat, senatorka i kandydatka Lewicy na prezydentkę Warszawy. Jej zdaniem to 11 mld zł.

Chodzi o pieniądze, które trafiłyby do kasy Warszawy, gdyby nie zmiany podatkowe ośmiu lat Prawa i Sprawiedliwości. PiS podatki obniżało, a to w konsekwencji oznacza, że i rząd, i samorządy miały niższe dochody, niż gdyby tych zmian nie przeprowadzono. Główne zmiany to:

  • Podniesienie granicy drugiego progu podatkowego z 85 tys. zł do 120 tys. zł,
  • Podniesienie kwoty wolnej od podatku do 30 tys. zł,
  • Obniżenie dolnej stawki PIT z 18 do 12 proc.

Wysokość udziału samorządów we wpływach w PIT określa ustawa o dochodach jednostek samorządu terytorialnego. W ustawie znajduje się algorytm, według którego co roku ustala się, jaką część dochodów z PIT otrzymają poszczególne jednostki samorządu. Różnice z roku na rok nie są duże i gminy (które zawsze zgarniają największą część) zwykle otrzymują 38-39 proc. W tym roku będzie to dokładnie 38,46 proc. Łącznie samorządom należy się około połowy dochodów z podatku PIT.

Udział PIT w dochodach samorządów spada

„Przewidujemy, że w roku 2023 roku stracimy z dochodów PIT około 30 mld zł. Koszty rosną, a dochody samorządów się zatrzymały. Sytuacja jest fatalna” – mówił OKO.press w kwietniu 2023 roku Zbigniew Frankiewicz, prezes Związku Miast Polskich. 30 mld zł to sporo – w 2022 roku pełne dochody samorządów wyniosły 345 mld zł.

Według Związku Miast Polskich w 2019 roku udział dochodów z PIT w dochodach samorządów ogółem wynosił 20,2 proc. W 2022 roku spadł do 16,9 proc., w 2023 miał wynieść 16,1 proc. (ale to wciąż szacunek, dalej nie mamy ostatecznych danych).

W samej Warszawie sytuacja jest jednak nieco inna. W 2022 roku dochody z podatku PIT płaconego przez mieszkańców Warszawy stanowiły 32 proc. dochodów miasta. Nie różni się to znacząco od struktury sprzed zmian Polskiego Ładu. Na przykład w 2016 roku było to 31,5 proc., w 2018 – 33,8 proc.

Przeczytaj także:

Ekspert: Warszawa nie powinna być traktowana w specjalny sposób

W dyskusji o straconych środkach argument jest jednak taki, że gdyby nie zmiany, pieniędzy byłoby więcej. A potrzeby każdego samorządu – szczególnie największego w Polsce – są nieskończone.

„Nie ma wątpliwości co do tego, że reformy podatku dochodowego z ostatnich lat wpłynęły negatywnie na dochody samorządów – dochody z PIT wyraźnie spadły w wyniku reform, a do samorządów trafiają określone proporcje całkowitych dochodów z tego podatku” – komentuje dla OKO.press dr hab. Michał Myck, specjalista od finansów publicznych – „Spadek dochodów dotyczył jednak nie tylko Warszawy, ale wszystkich samorządów i trudno sobie wyobrazić by stolica miała być traktowana w jakiś szczególny sposób. Zatem domaganie się jakiejś kwoty dla Warszawy przez kandydatkę Lewicy, bez propozycji „wyrównania” niższych dochodów w innych samorządach wydaje się dziwną inicjatywą”.

Trzaskowski przed październikiem 2023: rząd zabrał miliardy

W listopadzie 2022 roku Rafał Trzaskowski mówił na konferencji ruchu samorządowego TAK! Dla Polski:

„Rządzący zabierają nam pieniądze. Niewystarczające mechanizmy kompensacyjne ustawiane są w sposób całkowicie polityczny, co przekłada się na to, że bardzo duża część miast i miasteczek po prostu traci pieniądze. Warszawa straci ich 2 mld zł”.

W kwietniu 2023 roku prezydent Warszawy mówił, że „w ostatnich latach” rząd zabrał stolicy 8 mld zł, a oddał „niewielką część”.

„Jesteśmy z tyłu na przynajmniej 5-6 mld zł, a są to pieniądze olbrzymie” – przekonywał.

W kampanii wyborczej obecny minister finansów Andrzej Domański obiecywał rekompensatę dla Warszawy. Na jednej z wyborczych ulotek i na stronie kampanijnej Domańskiego możemy znaleźć postulat:

„Zwrot należnych środków z budżetu państwa samorządom, w tym Warszawie”.

Trzaskowski po październiku 2023: patrzmy do przodu

Po zmianie władzy Rafał Trzaskowski podkreśla, że teraz rząd będzie dobrze współpracował z samorządami.

„Przez 8 lat rządów PiS było to nie do pomyślenia. A za rządów demokratycznej koalicji 15 października to oczywiste, że samorządy są przez rząd traktowane poważnie. Dziękuję ministrowi Andrzejowi Domańskiemu za dobrą rozmowę o planowanych zmianach w finansowaniu samorządów. To fundamentalna sprawa zarówno dla Warszawy, jak i dla wszystkich regionów, miast, miasteczek i wsi w Polsce. Idzie lepsze. Szczegóły wkrótce!” – pisał 15 lutego prezydent Warszawy w mediach społecznościowych.

Była to z pewnością zapowiedź spotkania samorządowców z Ministrem Finansów 19 lutego:

View post on Twitter

Retoryka jest już jednak inna – nie ma już mowy o straconych środkach, konieczności natychmiastowych rekompensat i nadchodzącej katastrofie finansowej. Można byłoby domyślać się, że skoro przez kilka lat Warszawa zdaniem jej prezydenta straciła kilka miliardów złotych, to po zmianie władzy na bardziej prezydentowi przychylną, prezydent chętnie poprosi teraz o sprawiedliwą jego zdaniem rekompensatę. Na razie jednak nie ma o tym mowy.

Trzaskowski: trudno sobie te rekompensaty wyobrazić

Prezydent Warszawy odniósł się do postulatu Magdaleny Biejat 19 lutego w radiu TOK FM:

„Najważniejsze jest to, żeby pracować nad zmianami, a nie czegokolwiek żądać od premiera, ustawiając się w roli recenzenta rządu” – mówił Trzaskowski.

I dodawał:

„Trudno wyobrazić sobie, że można było oddać te pieniądze, które duże miasta i wszystkie miasta straciły w latach rządów PiS”.

Zdaniem prezydenta Warszawy nie czas teraz na rekompensaty, ale na budowę nowego, sprawiedliwego systemu podziału środków między rząd i samorządy, który ma wejść w życie w 2025 roku. W rozmowie potwierdził jednak, że jego zdaniem szacunek 11 mld zł jest prawidłowy.

Zmiana ról

Z perspektywy polityki obraz tego sporu jest jasny: gdy rządziło PiS, Rafał Trzaskowski głośno domagał się większych środków dla Warszawy i krytykował rząd, gdy tylko była ku temu okazja. Dziś jest częścią obozu rządzącego krajem i nie zamierza zgłaszać do rządu pretensji. Magdalena Biejat jest kontrkandydatką Trzaskowskiego w wyborach na osobę rządzącą Warszawą przez najbliższe pięć lat, a jej partia nie jest częścią koalicji rządowej.

Ekspert o pułapkach rekompensat

Nasz ekspert dr hab. Michał Myck uważa, że domaganie się 11 mld zł rekompensaty za 8 lat jest problematyczne.

„Tego rodzaju podejście musiałby oprzeć się o fundamentalną zmianę zasad podziału dochodów z PIT – określającą, że np. samorządy powinny dostawać określoną kwotę podatku, na przykład wartość uzyskaną w roku przed reformą, a to w dłuższej perspektywie może im się nie opłacać: pomimo obniżek podatków dochody stanowiące bazę podatkową wciąż rosną i nominalne kwoty podatku uzyskiwane przez samorządy mogą wkrótce przekroczyć wartości uzyskiwane kilka lat temu”.

Ekspert uwypukla tutaj ważny problem sprzątania polskiej rzeczywistości po PiS. Jeśli bowiem uważamy, że zmiany po 2015 roku były złe, to czy rekompensaty powinny być uiszczane również przez kolejne lata? Jak długo można stosować takie plastry na system? W ten sposób część racji trzeba przyznać Rafałowi Trzaskowskiemu – nowy system może okazać się konieczny.

Błędne koło

Dr hab. Myck pokazuje kolejne problemy z ewentualną rekompensatą:

„Czy jeśli samorządy miałyby dostać wyrównanie wynikające z reformy obniżającej podatek, to w sytuacji, gdyby – teoretycznie – podatki wzrosły, zgodzą się na to, by zrezygnować z wyższych dochodów wynikających z reformy? Albo, jeśli rząd centralny wprowadza 13. i 14. emeryturę lub podnosi płacę minimalną – od których emeryci i pracujący płacą podatek dochodowy, z którego część trafia do samorządu – to czy te dochody samorządy będą zwracać w związku z tym, że wynikają one z »centralnie« wprowadzonej reformy? Nie jest to chyba takie oczywiste”.

Kolejne dziesiątki miliardów dla reszty?

Ekspert podsumowuje:

„System podziału dochodów z podatków bezpośrednich warto z pewnością przemyśleć, by zapewnić samorządom stabilne finansowanie. Jakakolwiek reforma nie może jednak dotyczyć tylko Warszawy i musi brać pod uwagę całą gamę zależności pomiędzy centralnie wprowadzanymi reformami i dochodami samorządów. Jednak poza wszystkim – w sytuacji bardzo trudnych warunków finansowych wielu biedniejszych gmin – domaganie się 11 mld zł dla Warszawy jest zaskakujące”.

Dodajmy tutaj na koniec: Magdalena Biejat nie powiedziała, że rekompensata należy się tylko Warszawie, a innym samorządom nie. Gdyby jednak wówczas policzyć wysokość takiej rekompensaty za osiem lat PiS i obniżki podatków dla wszystkich samorządów w Polsce, kwota byłaby ogromna, idąca w dziesiątki miliardów złotych, być może przekraczająca 100 mld zł. A chociaż samorządy mają swoje ogromne potrzeby, to pamiętajmy, że wieszczona między innymi przez Rafała Trzaskowskiego katastrofa nie ziściła się, dochody dużych miast rosną. Dlatego na dziś konieczność kosztownego plastra na stary system wydaje się wątpliwa.

;

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze