Minister spraw wewnętrznych przedstawił 30 stycznia 2017 projekt zaostrzenia zasad udzielania ochrony cudzoziemcom. Miałoby to wynikać z zagrożenia terrorystycznego. Tylko, że to nie uchodźcy dokonują zamachów, a sytuacja na polskich granicach jest stabilna
Chodzi nam o bezpieczeństwo. Chodzi nam o to, (...) żeby w Polsce nie dochodziło do takich zdarzeń, z jakimi mamy do czynienia w Niemczech, we Francji, czy w Belgii. A więc mówiąc wprost do zamachów terrorystycznych.
Takie osoby miałyby przebywać w strzeżonym ośrodku przez 28 dni, na czas rozpatrywania ich wniosku. „De facto ci ludzie, razem z dziećmi, będą po prostu trzymani w więzieniach (bo tym są ośrodki zamknięte) - mówi w rozmowie z OKO.press Piotr Bystrianin z Fundacji Ocalenie.
Problem w tym, że to Straż Graniczna będzie decydować, czy ktoś składa wniosek z innych powodów niż obawa przed prześladowaniem”.
Minister Mariusz Błaszczak wyjaśnia: „Chodzi nam o bezpieczeństwo. Chodzi nam o to, żeby Polska nie była zagrożona napływem emigrantów z Bliskiego Wschodu, z Azji, z Afryki Północnej, żeby w Polsce nie dochodziło do takich zdarzeń, z jakimi mamy do czynienia w Niemczech, we Francji, czy w Belgii. A więc mówiąc wprost do zamachów terrorystycznych.”
OKO.press sprawdza, kto stał za atakami, na które powołuje się minister spraw wewnętrznych.
Za berliński zamach ciężarówką z 19 grudnia 2016, w którym zabitych zostało 12 osób, odpowiadał Anis Amri, Tunezyjczyk i imigrant. Ale nie przybył on do Europy razem z uchodźcami, mieszka tutaj od 2011 roku.
Za serię zamachów w Niemczech, która miała miejsce latem 2016 zwykło się oskarżać osoby, które przybyły ostatnio razem z uchodźcami. Ale to nieprawda.
Jest jeden wyjątek. W Wurzburgu 19 lipca zabójcą był 17-letni Afgańczyk, który dostał się do Niemiec w 2015 roku. Terrorysta zabił nożem czworo pasażerów pociągu. Dalej już zupełnie inaczej, niż mówi minister Błaszczak.
W Monachium 22 lipca David Sonboly, syn irańskich migrantów zastrzelił 9 osób. Chłopak od urodzenia mieszkał jednak w Niemczech, a jego atak nie był motywowany radykalnym islamem lecz antyimigranckimi poczynaniami Andersa Breivika
W Reutlingen 24 lipca Syryjczyk zabił Polkę. Od niemieckiej policji OKO.press dowiedziało, że nie był to atak terrorystyczny, lecz zabójstwo na tle obyczajowym. W Polsce dochodzi do podobnych aktów przemocy raz na trzy dni.
W Ansbach doszło również 24 lipca do samobójczego zamachu. Dokonał go Syryjczyk, który wjechał do Europy w 2013 roku. Zginął tylko on sam.
Jak widać, w Niemczech „uchodźcy-terroryści” zabili 4 osoby. Słownie: cztery. W innych krajach, które wymienia Mariusz Błaszczak nie było ani jednej ofiary uchodźców.
Wszyscy zamachowcy z Francji z listopada 2015 roku byli albo urodzonymi w Europie potomkami emigrantów, albo mieszkańcami Europy od dawna. Faktem jest natomiast, że część z nich przeszła szkolenie bojowe w Syrii.
Zamachowiec, który zabił 87 osób w Nicei wjeżdżając w tłum ludzi ciężarówką mieszkał w mieście od 2005 roku.
Zamachowcy z Belgii, którzy dokonali ataków w marcu 2016 roku, również byli obywatelami UE albo od lat mieszkali w Europie.
We wszystkich wyżej wymienionych zamachach zginęło łącznie 284 osoby (w tym część zamachowców). Sprawcy z fali migracyjnej ostatnich lat, której tak obawia się minister Błaszczak, zabili cztery osoby.
W przeważającej mierze zabijają zradykalizowani Europejczycy, a nie uchodźcy.
Dowodów na tezę o zagrożeniu ze strony migrantów z Bliskiego Wschodu próżno szukać również w danych Urzędu do Spraw Cudzoziemców.
W 2016 roku wnioski o udzielenie ochrony międzynarodowej w Polsce złożyło 12 tys. osób. Podobnie było rok wcześniej. 80 proc z nich została umorzona.
Większość złożyli obywatele Rosji (głównie narodowości czeczeńskiej) – 9 tys. W zeszłym roku jedynie 390 osób zdaniem UdSC spełniało warunki nadania ochrony międzynarodowej.
Z Syrii i Iraku, czyli z krajów kojarzonych z terroryzmem, ochronę w Polsce otrzymało 61 osób.
"Niemal 100 proc. Syryjczyków starających się w Polsce o ochronę międzynarodową otrzymuje ją, co tym bardziej potwierdza, że rzeczywiście uciekają przed prześladowaniami" - stwierdza Piotr Bystrianin.
Wbrew temu, co wynikałoby z alarmistycznego tonu ministra Mariusza Błaszczaka, sytuacja na granicach wcale się nie pogarsza. W 2015 roku mieliśmy do czynienia z 12 tys. wniosków o nadanie status uchodźcy, więcej niż w 2014 (8 tys.), ale mniej niż w 2013 r. (15 tys.).
I to nie obywatele państw afrykańskich przodują w chęci uzyskania statusu uchodźcy. Od 2009 do maja 2015 o ochronę międzynarodową ubiegało się jedynie 538 Syryjczyków. W tym samym czasie Ukraińcy złożyli 3,6 tys. podobnych wniosków, Gruzini 12,3 tys., a obywatele Rosji 39,2 tys.
„Dotychczasowe mechanizmy były wystarczające” – uważa Piotr Bystrianin z Fundacji Ocalenie. Specjalny tryb graniczny wprowadzany był w krajach, które miały problem z dużymi falami migracyjnymi.
„Tryb graniczny stworzono na wypadek sytuacji, w których na granicy pojawia się nagle wielu ludzi i są wśród nich są osoby, które nie uciekają przed prześladowaniem, tylko korzystają na tym, że inni ludzie przed tym uciekają” – stwierdza ekspert.
Tymczasem na polskiej granicy nie mamy do czynienia z masowym ruchem uchodźczym. A z pewnością nie mamy do czynienia z jego przyrostem.
Większość cudzoziemców trafia do Polski z zamiarem rozpoczęcia pracy lub studiów. Jeżeli ktoś chciałby dokonać u nas ataku terrorystycznego, to mógłby skorzystać z takiego sposobu. Siatki terrorystyczne – jak zauważa Bystrianin – to organizacje z dużymi zasobami finansowymi, logistycznymi i rozległymi kontaktami, dzięki czemu mogą przerzucić terrorystów nie szlakiem uchodźczym, tylko turystycznym lub poprzez rzekome starania o pracę.
„Tryb graniczny ma swoje wady. To kryminalizowanie uchodźstwa. Ludzi się traktuje jako potencjalnych przestępców, a w większości są to jednak osoby, które potrzebują ochrony” – mówi Bystrianin.
Ponadto, jak pokazały ostatnie zamachy, siatki terrorystyczne wcale nie muszą nikogo przerzucać do Europy. Prościej jest rekrutować i radykalizować ludzi tu na miejscu.
Bystrianin uważa, że zwiększyć nasze bezpieczeństwo mogłoby raczej zadbanie o skuteczną integrację i przeciwdziałanie dyskryminacji.
Ludzie, którzy mają prawdziwie równe szanse i mogą godnie żyć, są mniej podatni na radykalizację.
"Zamiast zamykać ich w ośrodkach, lepiej ich przyjąć tak, żeby poczuli się jak u siebie w domu i rozwijali współodpowiedzialność za swój nowy kraj" - wyjaśnia Piotr Bystrianin.
Uchodźcy i migranci
Mariusz Błaszczak
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji
projekt zaostrzenia zasad udzielania ochrony cudzoziemcom
terroryzm
tryb graniczny
Analityk nierówności społecznych i rynku pracy związany z Fundacją Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, prekariusz, autor poczytnego magazynu na portalu Facebook, który jest adresowany do tych, którym nie wyszło, czyli prawie do wszystkich. W OKO.press pisze o polityce społecznej i pracy.
Analityk nierówności społecznych i rynku pracy związany z Fundacją Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, prekariusz, autor poczytnego magazynu na portalu Facebook, który jest adresowany do tych, którym nie wyszło, czyli prawie do wszystkich. W OKO.press pisze o polityce społecznej i pracy.
Komentarze