Polska straż graniczna nie dopuszcza osób uciekających przed prześladowaniami do procedury azylowej. Uchodźcom z Czeczenii, Tadżykistanu i Gruzji wbrew krajowemu i międzynarodowemu odmawia się dostępu do międzynarodowej ochrony. Wszystko z aprobatą ministra Błaszczaka. OKO.press analizuje relację Human Rights Watch z granicy Brześć - Terespol.
Koszmar na polskich granicach trwa - alarmuje Human Rights Watch w omówieniu sytuacji na przejściu Brześć–Terespol. Straż graniczna notorycznie odmawia cudzoziemcom dostępu do procedury azylowej - w ten sposób łamie krajowe i międzynarodowe prawo.
W okresie szczytowym (lato 2016) nawet 200–300 osób dziennie ubiegało się o ochronę na białoruskiej granicy. Zimą - mniej: 40–80 osób. Uchodźcy pochodzą głównie z Czeczenii, Tadżykistanu i Gruzji. Z relacji HRW i monitoringu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka wynika, że część rodzin oczekuje na granicy nawet kilka miesięcy, a wnioski próbują składać kilkadziesiąt razy - bezskutecznie.
Straż graniczna stosuje niechlubną praktykę odpychania cudzoziemców od granic. Ignoruje deklaracje o chęci złożenia wniosku azylowego i odsyła niemal wszystkich pociągiem z powrotem - w kierunku Brześcia.
Jak wynika z raportu Stowarzyszenia Interwencji Prawnej powodem odmowy jest brak wizy. Jednak zgodnie z obowiązującym prawem azylant nie musi jej posiadać.
Osoby uciekające przed represjami traktowane są jak migranci ekonomiczni. Potwierdzają to wywiady. Strażnicy poświęcają na rozmowę średnio od 2 do 10 minut - pokazały obserwacje Human Rights Watch i Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Strażnicy nie pytają o sytuację w krajach pochodzenia, autorytarnej Czeczenii rządzonej przez Ramzana Kadyrowa i Rosji Władimira Putina. Odsuwają na dalszy plan obawy przed prześladowaniami i pytają uchodźców o zawód i czy zamierzają w Polsce pracować.
W 2016 r. uznano zaledwie 5,6 proc. wniosków azylowych złożonych w Polsce przez osoby pochodzące z Rosji (łącznie z Czeczenią), a przez osoby pochodzące z Tadżykistanu - 10,5 proc. Dla porównania: w 28 krajach członkowskich UE średnia uznania wniosków złożonych przez osoby pochodzące z Rosji i Tadżykistanu wynosi odpowiednio 19 i 27,5 proc.
Lydia Gall, ekspertka Human Rights Watch ds. Bałkanów i Europy Wschodniej, mówi:
"Polska naraża osoby na niebezpieczeństwo, odmawiając im dostępu do procedury azylowej oraz zawracając je na Białoruś, gdzie nie mogą uzyskać ochrony. Całe rodziny są przetrzymywane na białoruskiej granicy. Takiego zachowania nie da się pogodzić z zasadami Unii Europejskiej”.
O sytuacji na przejściu granicznym można dowiedzieć się z dziennikarskich reportaży oraz raportów i wywiadów prowadzonych przez polskie i zagraniczne organizacje międzynarodowe. Oficjalne statystyki na ten temat milczą. Informują jedynie o liczbie wniosków o udzielenie ochrony międzynarodowej.
Według statystyk Urzędu do Spraw Cudzoziemców liczba wniosków o udzielenie ochrony międzynarodowej pozostaje niezmienna od co najmniej 2 lat i nie stanowi obciążenia dla polskiego systemu azylowego. W 2016 r. - 12 000 osób, w 2015 – 12 325, w 2014 – 8 193.
W grudniu badacze Humans Rights Watch przeprowadzili obserwację procedury granicznej, rozmawiali z 29 osobami ubiegającymi się o azyl. Jedyną przyczyną wyjazdu z kraju pochodzenia był:
Praktyka polskiej straży granicznej narusza:
Jednak ministerstwo pozostaje głuche na argumenty Human Rights Watch W odpowiedzi na zastrzeżenia 11 stycznia 2017 resort stwierdził, że większość osób przebywających na granicy to migranci ekonomiczni, a procedura została usprawniona poprzez "zwiększenie prywatności podczas rozmów".
Minister Mariusz Błaszczak notorycznie przyzwala na łamanie prawa. W sierpniu, podczas największego kryzysu na granicy w Brześciu, minister popierał działania straży granicznej. Na pytanie o to, czy przyjmie uchodźców, odpowiedział:
Nie będziemy ulegać presji tych, którzy chcą doprowadzić do kryzysu migracyjnego. Nasza polityka jest zupełnie inna. Granica polska jest szczelna. W Czeczenii nie ma wojny, w odróżnieniu od sytuacji sprzed lat.
Nowy pomysł na uszczelnienie granic resort Błaszczaka przedstawił w styczniu 2017 roku. W propozycjach znalazło się m.in. wprowadzenie trybu granicznego, który zezwala na obowiązkowy pobyt cudzoziemców w zamkniętych ośrodkach lub aresztach do czasu rozpatrzenia wniosku.
Minimalny czas przymusowego zatrzymania to 28 dni, jednak rozwlekłość procedur może przedłużyć "osadzenie" na granicy nawet do kilku miesięcy.
To, co do tej pory pozostawało w szarej strefie i poza porządkiem prawnym, ma być dopuszczalne w przepisach krajowych. Zamiast kilometrowych kolejek możemy spodziewać się detencji.
Human Rights Watch dosadnie wskazuje na cel projektu: "umożliwi przyspieszenie procedur oraz zawracanie osób ubiegających się o azyl na granicy".
Nowym pomysłem Błaszczak znów udowadnia, że nie szanuje prawa. "Projekt jest niezgodny z zapisami Konwencji Genewskiej" - alarmuje szereg organizacji. Przepastne opinie z zastrzeżeniami zgłosiły m.in.: Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Rzecznik Praw Obywatelskich, Rzecznik Praw Dziecka i Stowarzyszenie Interwencji Prawnych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze