0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Maciek Jaźwiecki/Agencja Wyborcza.plFot. Maciek Jaźwieck...

Jak ustaliło OKO.press, Lesław Kwietniewski został przywrócony do pracy przez ministra sprawiedliwości Adama Bodnara 10 stycznia 2024 roku. Wcześniej minister spotkał się z nim osobiście w Warszawie. Chciał usłyszeć jego historię.

„Podczas tego spotkania ustalono, że przyczyna jego usunięcia za stanowiska dyrektora Sądu Rejonowego w Gdyni była pozamerytoryczna i głęboko niesprawiedliwa. Dyrektor starał się zapobiec prowadzeniu kampanii wyborczej na terenie sądu” – mówi OKO.press wiceminister sprawiedliwości Dariusz Mazur, który odpowiada za sądy. Dodaje: „Dyrektor miał też bardzo dobą opinię wśród pracowników”.

Za odwołanym dyrektorem wstawili się u ministra Bodnara sędziowie i pracownicy Sądu Rejonowego w Gdyni. Napisali w tej sprawie list protestacyjny, który podpisało 158 osób. Bo Lesław Kwietniewski jest lubiany, a jego praca jest dobrze oceniana. Dostawał nawet nagrody od ministra Ziobry. To w reakcji na ten list nowy minister Adam Bodnar zaprosił Kwietniewskiego do resortu na spotkanie.

Jedna z inicjatorek listu sędzia Jolanta Jeżewska z Gdyni cieszy się z przywrócenia dyrektora do pracy. Mówi OKO.press: „Jestem bardzo zadowolona. Ta decyzja satysfakcjonujące pracowników sądów i jest budująca. Bo pokazuje, że ktoś nas wysłuchał. Sprawiedliwości stało się zadość. Nie było powodu merytorycznego, by go odwołać, nawet tego powodu nie podano. Pan dyrektor jest szczęśliwy, że wraca do pracy”.

Sędzia Jolanta Jeżewska z Sądu Rejonowego w Gdyni. To m.in. ona wstawiła się za odwołanym dyrektorem. Fot. Archiwum prywatne.

Jak człowiek z partii Ziobry zrobił kampanię na tle sądu

OKO.press pisało o odwołaniu dyrektora gdyńskiego sądu za to, że postawił się resortowi Ziobry i nie zgodził się na wpuszczenie na teren sądu kandydata Suwerennej Polski z Trójmiasta. Chodzi o wicewojewodę pomorskiego Aleksandra Jankowskiego, który z listy PiS kandydował do Sejmu. Jest on przedstawicielem Suwerennej Polski – partii ministra Ziobry – na Gdynię. Mandatu nie uzyskał.

Kilka dni przed wyborami chciał jednak pochwalić się trwającą modernizacją Sądu Rejonowego w Gdyni. Mimo że to nie jego inwestycja. Prowadzi ją Sąd Apelacyjny w Gdańsku. Rozbudowa jednego z dwóch budynków sądu nawet się nie zakończyła, oficjalnie to teren budowy. Wicewojewoda chciał się jednak tym chwalić. I po to zorganizował konferencję.

Takich konferencji z udziałem polityków Suwerennej Polski było wówczas sporo przed siedzibami sądów i prokuratur w całej Polsce. Chwalili się oni inwestycjami, nawet tymi jeszcze nierozpoczętymi. Politycy partii Ziobry nie mieli skrupułów.

Konferencja wicewojewody odbyła się jednak tylko przed modernizowanym budynkiem sądu. Bo dyrektor sądu Kwietniewski nie zgodził się na wpuszczenie polityka partii Ziobry na teren sądu, zwłaszcza do remontowanej części. Nie zgodził się też na zorganizowanie poczęstunku z udziałem wicewojewody i pracowników sądu. Choć dostał wyraźne wytyczne z samego resortu sprawiedliwości, by coś takiego zorganizować.

Przeczytaj także:

Z tego powodu dwa dni po przegranych przez PiS wyborach odwołano go z funkcji dyrektora i rozpisano konkurs na jego następcę. Wybrano nawet nowego dyrektora, ale po decyzji Bodnara nie zastąpi on Kwietniewskiego.

Dla resortu Ziobry nie miało znaczenia, że Kwietniewski zarządza gdyńskim sądem (od strony administracyjnej i gospodarczej) od 20 lat. Miał dobre oceny pracy, był nagradzany, również przez resort Ziobry. A do emerytury brakują mu dwa lata.

Najważniejszą jego „winą” było to, że miał odwagę się postawić. Decyzja o jego odwołaniu nie ma uzasadnienia. Na konferencję i poczęstunek na terenie sądu kandydata PiS nie zgodziła się też prezes gdyńskiego sądu. Ale jej resort Ziobry nie odwołał.

;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze