0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.plFot. Jakub Orzechows...

Każdy może mieć inne wyobrażenie o romantycznych zaręczynach. Dla szefa gabinetu Jarosława Kaczyńskiego 28-letniego Michała Moskala najwyraźniej szczytem romantyczności jest zjazd pod ziemię w towarzystwie wiceprezesa zarządu kopalni Bogdanka ds. strategii i rozwoju Kasjana Wyligały i członka rady nadzorczej Enea S.A. Mariusza Romańczuka. No i oczywiście w towarzystwie wybranki serca polityka PiS, która prawie kilometr pod ziemią, w lubelskiej kopalni węgla kamiennego, dostała pierścionek zaręczynowy.

Nie wiemy niestety, czy Michał Moskal padł na kolano i wygłosił przemowę. Nie wiemy, jaką rolę mieli panowie Wyligała (dziś już prezes kopalni, o czym za chwilę) i Romańczuk. Może trzymali kwiaty? Albo zapewnili oprawę muzyczną?

Z relacji górników wiemy za to, że zaręczyny miały zatrzymać pracę kopalni na pół godziny. I mogły przez to spowodować spore straty.

"Tak" w Bogdance

Informacja o zaręczynach w kopalni Bogdanka pojawiła się 12 stycznia wczesnym popołudniem, prawie dwa tygodnie po "romantycznym" geście polityka PiS. Michał Moskal jest szefem gabinetu politycznego Jarosława Kaczyńskiego i Forum Młodych PiS. Pełni też funkcję dyrektora prezydialnego partii. To on namówił Jarosława Kaczyńskiego do pojawienia się na Tik Toku.

Do oświadczyn doszło 30 grudnia, a według anonimowych informacji przekazanych przez pracowników kopalni, przyszłej młodej parze, Wyligale i Romańczukowi towarzyszyli również dyrektor techniczny kopalni, nadsztygar oraz kierownik oddziału. Moskal ze swoją dziewczyną po zjeździe na dół mieli oddalić się na kilkadziesiąt metrów od całego towarzystwa i tam padło pytanie o ślub. Możemy zgadywać, że odpowiedź brzmiała "tak".

Lubelska "Wyborcza" dowiedziała się, że na czas wizyty Moskala i jego przyszłej żony wstrzymano pracę kopalni. Przestój miał trwać pół godziny, a górnicy zostali wyproszeni.

Według medialnych doniesień szefostwo Bogdanki prowadzi postępowanie, który z pracowników ujawnił mediom informacje o zaręczynach polityka PiS. "Dzisiaj dostałem informację, że są przeglądane bilingi, kto mógł się kontaktować z prasą w celu ujawnienia niewygodnych dla kopalni informacji" - powiedział senator Jacek Bury z Polski 2050.

Górnik w kopalni się nie oświadczy

"Gdyby to było w rejonie, gdzie nie było wydobycia, to okej, nie byłoby to takie kontrowersyjne. Ale tutaj na pół godziny wstrzymano ruch dla jakiejś pary zakochanej.

Górnicy zostali wyproszeni z rejonu, żeby się nie kręcili, wyłączono maszyny.

Pan Moskal zjechał na dół w asyście wiceprezesa kopalni Kasjana Wyligały i w sercu wydobycia założył kobiecie pierścionek" - powiedział jeden z górników dziennikarzom TVN24. "Gdybym ja miał taki kaprys, nikt by mi na to nie pozwolił. Żadnemu pracownikowi kopalni, choćby przepracował na dole 20 lat. My jesteśmy rozliczani z każdej minuty postoju, bada się dogłębnie przyczyny każdej awarii i próbuje się karać ludzi za jej nieumyślne spowodowanie" - dodał.

O sprawie równocześnie napisał Onet.

"Proszę pamiętać, że tam na dole pracują różne maszyny. Kiedy para odeszła, doszło do niebezpiecznej sytuacji, która mogła stanowić zagrożenie dla zdrowia i życia. Nie tylko dla nich samych, ale również dla górników" - relacjonowała Onetowi jedna z osób, które znają kulisy tego wydarzenia. Nie wyjaśnia jednak, o jaką sytuację chodzi.

Żadnemu z dziennikarzy zajmujących się sprawą nie udało się uzyskać komentarza przyszłego pana młodego. W rozmowie z TVN24 powiedział jedynie, że nie będzie komentował swoich prywatnych spraw.

Problem w tym, że przestój w Bogdance nie jest już prywatną sprawą dyrektora biura Jarosława Kaczyńskiego. Kopalnia, której dokładna nazwa to Lubelski Węgiel Bogdanka S.A. jest spółką akcyjną. 66 procent akcji posiada państwowa Enea. To oznacza, że większość udziałów Bogdanki jest w rękach spółki Skarbu Państwa.

Bardzo drogie zaręczyny?

Komentatorzy wyliczają anonimowo, że straty można liczyć w dziesiątkach, a nawet setkach tysięcy złotych. Bogdanka jest najbardziej rentowną polską kopalnią, która będzie najdłużej wydobywać ten surowiec. W rozmowie z OKO.press Dorota Choma z Lubelskiego Węgla mówiła, że spółka "nie bierze pod uwagę wygaszenia działalności wcześniej, niż w 2049 roku”.

„Robimy to, na czym się znamy i myślimy o utrzymaniu miejsc pracy. Bogdanka obecnie zatrudnia ok. 5 tys. osób i mamy świadomość wpływu społecznego i ekonomicznego. Łańcuch dostawców i lokalnych przedsiębiorców, szacuje się na blisko 20 tys. osób” – dodała.

Przeczytaj także:

Z Bogdanki pochodzi średnio co szósta tona polskiego węgla. Rocznie wydobywa się tam ok. 8 mln ton (plan na 2022 rok to 9,2 mln ton, zmieniony we wrześniu na 8,3). W pierwszych trzech kwartałach 2022 roku Lubelski Węgiel zanotował przychody w wysokości 2030,1 mln zł i zysk netto na poziomie 310 mln zł.

Pobieżnie licząc można uznać, że półgodzinny przestój mógłby spowodować straty za ponad 100 tys. zł. Żeby jednak nie zgadywać, zapytaliśmy o to biuro prasowe Lubelskiego Węgla. Chcieliśmy wiedzieć, czy kopalnia rzeczywiście stanęła na pół godziny i z jakimi kosztami taki przestój się wiąże.

Bogdanka (trochę mętnie) zaprzecza

"W minionym czasie Bogdanka wielokrotnie była nagradzana w prestiżowych rankingach specjalistycznych oraz jako jedna z najbardziej innowacyjnych kopalni węgla kamiennego w Polsce. Stąd też wizyty międzynarodowych ekspertów, rektorów uczelni wyższych, przedstawicieli korpusu dyplomatycznego, dziennikarzy" - czytamy w odpowiedzi, przesłanej OKO.press przez Marcina Kujawiaka z działu komunikacji Bogdanki.

"W ramach budowy wizerunku i dobrych relacji z bezpośrednim otoczeniem na Lubelszczyźnie odwiedzali nas również przedstawiciele lokalnych klubów sportowych. Szczególnie pragniemy podkreślić, że w ramach programu CSR praktykujemy wizyty rodzin górników pod ziemią, które mają na celu przybliżenie ciężkiej i trudnej pracy.

W każdym ze wspomnianych powyżej przypadków ciągłość pracy ruchu zakładu górniczego jest zachowana,

restrykcyjne zasady bezpieczeństwa oraz utrzymania wydobycia nie miały wyjątków i obowiązują niezmiennie do dziś" - dodaje Kujawiak.

Nie zaprzecza jednak, że doszło do zaręczyn 960 metrów pod ziemią. Zaznacza za to, że "każdy zjazd pod ziemię do wyrobisk dołowych Lubelskiego Węgla Bogdanka S.A., odbywa się według ściśle określonych procedur".

Każdy gość przed zjazdem musi wypełnić ankietę zdrowotną i przejść badania lekarskie oraz szkolenie przeprowadzone przez np. ratownika górniczego.

"Każdorazowo to wyłącznie Kierownik Ruchu Zakładu Górniczego udziela zgody na zjazd pod ziemię" - informuje przedstawiciel Bogdanki.

Walka o prezesurę

Dodatkowym smaczkiem w całej sprawie jest obecność (byłego już) wiceprezesa Bogdanki podczas oświadczyn. Kasjan Wyligała był jednym z faworytów na fotel prezesa spółki, zgłoszenia na to stanowisko były przyjmowane do 12 stycznia.

13 stycznia 2023 ogłoszono, że to właśnie on zostanie nowym prezesem Lubelskiego Węgla.

Onet podaje, że w grudniu, na kilkanaście dni przed zaręczynami w kopalni, Wyligała przelał 27 tys. zł na konto partii PiS.

We wrześniu 2022 odwołano Artura Wasila, który był prezesem spółki od 2018 roku. Powodami miało być obniżenie celu wydobycia oraz zdjęcia kolejek stojących po węgiel z Bogdanki. Fotografie obiegły media z całego świata i stały się jednym z symboli kryzysu węglowego. Kasjan Wyligała już wtedy miał zająć jego stanowisko.

Jednak, jak informowała "Rzeczpospolita", tuż przed ogłoszeniem nazwiska następcy Wasila, do sprawy włączyła się frakcja zbliżona do premiera, która nie chciała na tym stanowisku Wyligały. Finalnie p.o. prezesa został Artur Wasilewski.

Bogdanka jak Wieliczka?

Zjednoczona Prawica problemu jednak nie widzi. "Jeśli zrobił to transparentnie, na zasadach zgodnych z bezpieczeństwem, to jest to doskonały pomysł, żeby się zaręczyć. Ja to też traktuje jako pewnego rodzaju wsparcie dla węgla kamiennego" - cieszył się wiceminister rolnictwa z Solidarnej Polski Janusz Kowalski w rozmowie z TVN24. "Młodzi ludzie zaręczają się na stadionach, w metrze, w różnych miejscach. Jeśli można wyznać swoją miłość, to fantastyczna wiadomość. Pod warunkiem że wszystkie procedury są zachowane" - zastrzegł.

Rzecznik PiS Rafał Bochenek podczas konferencji prasowej w Sejmie przyznał, że nie zna sprawy. W zaręczynach pod ziemią nie widzi jednak niczego nagannego. Wie to, bo sam pochodzi z Wieliczki.

"W kopalni soli w Wieliczce są organizowane różne wydarzenia, są rauty, wesela, również pewnie zaręczyny, były msze"

- wyliczał.

Zapomniał jednak, że od 1996 roku w Wieliczce nie ma już przemysłowej produkcji soli. Górnicy, którzy dziś tam pracują, zajmują się zabezpieczeniem zabytkowych rejonów w kopalni, wypełniają tzw. pustki poeksploatacyjne i dbają o zabezpieczenie wycieków słodkiej wody. Wielicka kopalnia poza działalnością turystyczną utrzymuje się również z wynajmowania podziemnych sal, gdzie można organizować szkolenia, spotkania biznesowe, imprezy i wesela.

Śmierć tydzień po zaręczynach

Politycy opozycji, komentując sprawę oświadczyn w lubelskiej kopalni, podkreślają, że taki zjazd pod ziemię jest niebezpieczny. "Zarząd kopalni wykorzystuje mienie do prywatnych imprez prominentnego działacza" - komentowała Marta Wcisło z Koalicji Obywatelskiej. Posłanka złożyła pismo w tej sprawie do ministra aktywów państwowych Jacka Sasina. "To jest zagrożenie zdrowia i życia. Zarówno jego [Moskala], jak i górników" - mówiła.

Nieco ponad tydzień po zaręczynach Michała Moskala i jego przyszłej żony, w Bogdance doszło do tragicznego wypadku. 7 stycznia 2023 zginął 36-letni pracownik kopalni. Stało się to podczas wykonywania prac związanych z obsługą kolejki na poziomie 990 m.

Pracował pod ziemią od 10 lat. Miał żonę i dwójkę dzieci.

;

Udostępnij:

Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze