0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: il. Mateusz Mirys / OKO.pressil. Mateusz Mirys / ...

Mija w tym roku pięćset lat od urodzin Barbary Radziwiłłówny – albo ta rocznica minęła trzy lata temu, w zależności od tego, którym historycznym zapiskom wierzyć.

Jednak od daty przyjścia na świat ukochanej żony króla Zygmunta II Augusta bardziej elektryzujące wydawały się przez wieki przyczyny jej śmierci w 1551 roku. Czy młoda królowa, wcześniej już zamężna i owdowiała, nabawiła się choroby wenerycznej – i przez to najpierw nie mogła dać ostatniemu z Jagiellonów upragnionego dziedzica, a potem zmarła?

A może za śmiercią litewskiej magnatki stała matka króla Bona Sforza?

Nie uważała ona Litwinki za właściwą partię dla ukochanego syna. Raczej za szkodliwy mezalians, który psuł jej polityczne plany. Dodajmy zresztą, że podobne zdanie miało polskie możnowładztwo.

Jak wielokrotnie wskazywała historyczka prof. Maria Bogucka, w Polsce nie było tradycji miłości dworskiej, stosunek do miłości był bardzo praktyczny, nie romantyczny.

Szlachta uważała, że jeśli król nie może żyć bez Barbary, to powinien z niej uczynić sobie kochankę. Gdy pojawił się pomysł małżeństwa, możnowładcy gwałtownie protestowali przeciw wywyższeniu jakiejś kobiety nie z europejskich dynastii panujących, lecz z rodu Radziwiłłów.

Czy Bona Sforza postanowiła za wszelką cenę pozbyć się Barbary?

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

Włoski posmak trucizny

Bona pochodziła z Włoch, gdzie trucicielstwo w celach politycznych miało długą tradycję. Już w czasach starożytnego Rzymu karierę robiła trucicielka Lukusta, działająca na zlecenie rodziny cesarskiej, m.in. Nerona.

W czasach średniowiecza mówiono m.in. o otruciu papieża Jana VIII (882 rok). Monarchowie i możnowładcy walczący o władzę nad Italią nie cofali się przed niczym.

W czasach renesansu Niccolo Machiavelli w słynnym „Księciu” (1513) otwarcie pisał, że polityk, który chce być skuteczny, musi używać wszelkich środków.

Nie tylko włoskie korzenie Bony sugerowały, że mogła otruć nieszczęsną Barbarę. Po pierwsze, Zygmunt II August miał już wcześniej żonę – Elżbietę Habsburżankę. Cierpiała na ataki padaczki, chorowała i zmarła w 1545 roku, mając zaledwie 19 lat.

Bona jej nie lubiła i nie ufała Habsburgom, pojawiły się więc plotki, że pomogła synowej zejść z tego świata. Rozsiewali je zwłaszcza agenci Albrechta Hohenzollerna, krnąbrnego lennika Polski rządzącego w pokrzyżackich Prusach Książęcych.

Po drugie, podobne podejrzenie pojawiły się wcześniej, gdy niespodziewanie zmarli młodo książęta mazowieccy Stanisław (1524) i Janusz III (1526), lennicy Polski. Po ich bezpotomnym zgonie Mazowsze zostało wcielone do Korony Królestwa Polskiego, a spore inwestycje na nowych terenach poczyniła właśnie Sforza.

Muzeum Narodowe w Krakowie; www.zbiory.mnk.pl ;MNK I-21;;fot. Anna Olchawska Karol Kowalik
Portret Zygmunta Augusta (1520-1572), króla Polski. Obraz powstał na przełomie XVI i XVII wieku. Artysta polski, nieznany. Zbiory Muzeum Narodowego w Krakowie

Przypadek?

Lecz Stanisław i Janusz III nie stronili od alkoholu i kobiet, co mogło ściągnąć na nich choroby. Uwikłali się też w toksyczny romans z wojewodzianką płocką Katarzyną Radziejowską, którą uznano za potencjalną trucicielkę, jednak zyskała wsparcie... Bony.

Władze zainteresowały się sprawą ewentualnego spisku przeciw książętom i nawet potoczyło się kilka głów, lecz nie Radziejowskiej. Na okrutną śmierć skazano wtedy dwie kobiety: mazowiecką szlachciankę Kliczewską i jej kucharkę.

Umarły w mękach. „Wkopali słup pod Warszawą y dwa łańcuchy przy nim, którymi je opak za ręce nago przywiązali, y drew koło nich stosami nakładłszy zapalili: piekły się przez cztery godziny, biegając około słupa, a gdy się z sobą zeszły, kąsały ciało na sobie wzajemnie, aż upieczone pomarły” – opisywał szczegółowo ich kaźń XVI-wieczny kronikarz Marcin Bielski.

Czy te dwie kobiety działały na własną rękę? Co z jej ewentualnymi mocodawcami – Radziejowską czy nawet Boną? Sprawie ukręcono łeb.

Edykt królewski z 1528 roku stwierdził oficjalnie, że książęta mazowieccy „nie sztuką ani sprawą ludzką lecz z woli Pana Wszechmogącego z tego świata zeszli”. Jak było naprawdę? XX-wieczne badania szczątków nie wykazały obecności arszeniku.

Pewności co do przyczyn zgonu książąt wciąż jednak nie ma.

Obca w obcym kraju

Bona była doskonałym celem, bo sam syn przeciw niej się buntował. Czy to przed matką chronił Barbarę, gdy rozkazał, by piła napoje podawane tylko przez zaufane osoby i jedynie w przezroczystych szklanicach?

Poza tym spora część możnowładców nie lubiła energicznej i aktywnej politycznie Sforzy.

„Hasło wzmocnienia władzy królewskiej, ożywiające obóz reformatorów epoki zygmuntowskiej, miało w Bonie gorliwą zwolenniczkę, mimo że program jej, z włoskich zaczerpnięty wzorów, oparcia władzy króla na przewadze materialnej, nie pokrywał się z dążeniami polskich mężów stanu. Rozbieżność programów, nie wykluczała zasadniczo współdziałania w realizowaniu głównego celu, jeśli jednak do tego nie doszło, winę ponosi charakter i wychowanie królowej, znajdujące wyraz w metodach, które rychło zjednoczyły przeciw niej całe społeczeństwo" – pisał w XIX wieku o Sforzy polski historyk Kazimierz Chłędowski.

Portret Bony Sforzy, z pracowni Lucasa Cranacha, w Muzeum Czartoryskich w Krakowie. Na wolnej licencji Commons.wikimedia.org

„Nie mogąc się pogodzić ze stosunkami, ani do nich nagiąć, pozostała przez całe życie obcą swej drugiej ojczyźnie, a gdy w ostatnich latach życia stanęła wobec ruiny wszystkich swoich zamysłów, zerwała brutalnie ostatnie nici, łączące ją z krajem i rodziną najbliższą. Syn, wzdragający się przyjąć pod dachem matki posiłek w obawie przed trucizną, jest może najwymowniejszym przykładem porażki, jakiej Bona na gruncie polskim doznała”.

Post factum na niekorzyść Sforzy działał jeszcze jeden fakt: okoliczności jej własnej śmierci. W opinii historyków, gdy na stare lata wróciła do rodzinnego Bari, otruł ją zaufany dworzanin Pappacoda. Działał zapewne na zlecenie znienawidzonych Habsburgów, zadłużonych u Bony.

Czyżby trucicielka zginęła od trucizny? – można się zastanawiać. Tylko czy odpowiedź na to pytanie może przesądzić kwestię śmierci Barbary Radziwiłłówny?

Przeczytaj także:

Choroby Barbary

„Młody Jagiellon obsesyjnie bał się otrucia Barbary przez matkę, która z pasją działała przeciw »nieprzystojnemu« małżeństwu syna. Plotka o »zadaniu trucizny« młodej Litwince została zapisana przez Macieja Stryjkowskiego i w rozszerzonej wersji kroniki Marcina Bielskiego, uzupełnionej przez jego syna, Joachima.

W obu dziełach zbrodnię tę przypisano włoskiemu doktorowi, czyli Ludwikowi Monti, agentowi dyplomatycznemu królowej Bony i sekretarzowi młodego króla” – opisuje dr hab. Agnieszka Januszek-Sieradzka w pracy „Tajemnica śmierci Barbary Radziwiłłówny. Źródła i historiografia” (2022). Badaczka jest jednak w tej kwestii bardzo sceptyczna i stawia na zgon z przyczyn naturalnych.

Faktem jest, że wybranka Zygmunta Augusta zapadła na zdrowiu z powodu „chorób kobiecych”, jak to nazywano. Nie mogła też doczekać się potomstwa. Stosowała dopochwowo rozmaite napary, maści i woreczki z ziołami.

„Sposoby te łatwo mogły doprowadzić do zakażenia, a następnie rozwinąć się w znacznie cięższą chorobę” – sugeruje historyk Kamil Janicki w książce „Damy złotego wieku”. Z czasem u królowej pojawiły się owrzodzenia, opuchlizny, odstręczający zapach i wysoka gorączka.

Obraz Józefa Simmlera "Śmierć Barbary Radziwiłłówny". Na wolnej licencji Commons.wikimedia.org

Kiedy w 1931 roku otworzono grób Radziwiłłówny w katedrze wileńskiej, wydawało się, że nauka w końcu pomoże ustalić, co się stało. Nic podobnego.

„Nie były to oględziny o charakterze typowo antropologiczno- i medyczno-sądowym. Podczas tego badania stwierdzono m.in. że budowa ciała była »harmonijna«, wzrost królowej wynosił 160,2 cm, a obwód czaszki 48,8 cm. Była więc kobietą jak na owe czasy wysoką. Podczas ekshumacji prof. dr Ludomir Sleńdziński zwrócił uwagę na »doskonały« stan uzębienia. Stwierdzono także, że metryczka przyszyta do sukni królowej odnosiła się do roku 1523.

Także kolejne oględziny szczątków królowej z 2001 roku nie wnoszą istotnych informacji przydatnych przy ustalaniu przyczyny zgonu. Szkielet był dobrze zachowany. Na kośćcu nie odnotowano żadnych patologicznych zmian, poza drobnym ubytkiem uzębienia i dodatkowym żebrem lewym” – podsumowują owe przedsięwzięcia specjalista medycyny sądowej dr Rafał Skowronek i biolog dr hab. Artur Pałasz ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach w opracowaniu „Tajemnica śmierci Barbary Radziwiłłówny. Aspekty medyczne”.

Krokus i rak

Obaj badacze zwrócili jednak uwagę na ciekawy trop: „W oryginalnych receptach ukazujących ordynowane parze królewskiej naturalne leki, pośród innych typowych medykamentów tego okresu, których skuteczność kliniczna była z pewnością minimalna bądź zerowa, znalazło się ziele krokusa.

W praktyce jednak mógł to być zarówno szafran (Crocus sp.), jak i bardzo do niego podobny zimowit (Colchicum sp.). Istnieją wątpliwości, czy w XVI w. w pełni prawidłowo rozróżniano te zbliżone morfologicznie gatunki.

Dziś wiemy, że zimowit jest podstawowym naturalnym źródłem kolchicyny, substancji cytostatycznej, o nieselektywnym działaniu przeciwnowotworowym. Oczywiście fakt ten nie mógł być znany ówczesnym medykom, podobnie jak jego wszelkie implikacje farmakologiczne. Pozostaje jednak pytanie, na ile zdawali oni sobie sprawę z potencjalnej skuteczności »krokusa« w leczeniu objawów, którymi charakteryzowała się choroba Barbary”.

Współgra to z analizami ekipy litewskich badaczy, historyków i lekarzy z prof. Raimondą Ragauskiene na czele. W 2015 roku przyjrzeli się oni sprawie zgonu Barbary. Ustalili, że przynajmniej od roku 1547, czyli na 4 lata przed śmiercią, pojawiały się pierwsze źródłowe wzmianki o trapiących ją objawach chorobowych.

Dr hab. Agnieszka Januszek-Sieradzka wymienia kilka schorzeń charakteryzujących się „podobnymi objawami i przebiegiem, na które wskazywali też wcześniejsi badacze”:

- ropień jajnika (jak jednak zaznacza badaczka, tę chorobę można już było z powodzeniem leczyć), – zapalenie przymacicza, czyli parametrium (ta choroba trwa jednak kilka miesięcy, zaś jej ostre etapy ciągną się przez trzy-cztery tygodnie), – pęknięcie jajowodu (również wykluczone, ponieważ ma ostry przebieg i trwa kilka tygodni), – rak jajnika (ten nowotwór może nie wywoływać specyficznych objawów, dopóki nie wejdzie w zaawansowaną fazę).

Jako potencjalną przyczynę zgonu wykluczono także powikłania w wyniku ciąży pozamacicznej. Co zatem, w świetle zapisów historycznych i badań naukowych, stało się młodej królowej?

„Analizy litewskiego zespołu doprowadziły badaczy do przekonania, że przyczyną śmierci Barbary Radziwiłłówny był rak szyjki macicy”, konkluduje dr hab. Agnieszka Januszek-Sieradzka.

Nawet więc, jeśli Bona nie cierpiała swojej synowej, to nie ona odpowiada za jej zgon, lecz nowotwór.

Czy to prawda?

To Bona Sforza, matka króla Zygmunta II Augusta, otruła jego żonę Barbarę Radziwiłłównę. Nie uważała ona Litwinki za właściwą partię dla ukochanego syna

Sprawdziliśmy

„Analizy litewskiego zespołu doprowadziły badaczy do przekonania, że przyczyną śmierci Barbary Radziwiłłówny był rak szyjki macicy” - twierdzi dr hab. Agnieszka Januszek-Sieradzka w pracy „Tajemnica śmierci Barbary Radziwiłłówny"

;
Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).
Na zdjęciu Adam Węgłowski
Adam Węgłowski

Dziennikarz i autor książek. Był redaktorem naczelnym magazynu „Focus Historia”, zajmował się m.in. historycznymi śledztwami. Publikował artykuły m.in. w „Przekroju”, „Ciekawostkach historycznych” i „Tygodniku Powszechnym”. Autor kryminałów retro, powieści z dreszczykiem i książek popularyzujących historię.

Komentarze