Jesienny wzrost zachorowań na COVID-19 zaskoczył rząd. Okazało się, że przygotowania do jesiennej strategii walki z koronawirusem były niewystarczające. Gwałtownie powiększa się pulę łóżek dla chorych na COVID w szpitalach, ale większym problemem niż łóżka jest brak personelu. OKO.press pyta lekarzy o sytuację w ich placówkach.
Jest różnie w poszczególnych częściach kraju – na przykład w w Koszalinie w województwie zachodniopomorskim jest zła sytuacja z dostępnością do respiratorów, a Szczecin jest pod tym względem na granicy – to informacje od naszych informatorów (lekarze niestety nie mogą wypowiadać się pod nazwiskiem w obawie przed konsekwencjami służbowymi). Według innych sytuacja np. w Warszawie jest pod względną kontrolą.
Gdzie się kupuje lekarzy?
Lekarka ze szpitala wielospecjalistycznego (to najwyższy, III stopień sieci szpitali covidowych, jest taki w każdym województwie) relacjonuje:
„Właśnie skończyłam dyżur. Ani ja, ani koleżanki nie położyłyśmy się ani razu. Na poprzednim dyżurze miałam ponad 40 osób i to były głównie panie z lekkim katarem. Tym razem na 41 pacjentów 21 wymagało przyjęcia do szpitala, a dwie osoby trafiły na OIOM.
Było tylko jedno miejsce, ale pierwsza pacjentka dostała obrzęku płuc i zmarła zaraz po tym, kiedy tam trafiła, więc kiedy pojawiła się następna, było już wolne.
Na oddziale intensywnej terapii pielęgniarka anestezjologiczna powinna obsługiwać dwa łóżka – tak mówią przepisy. Już teraz w naszym województwie przyjmuje się dodatkowych pacjentów »na trzeciego«”
– mówi nasza rozmówczyni.
A potem będzie trzeba pewnie przyjmować pacjentów i na czwartego. A chory, który nie ma COVID-19, choć wymaga intensywnej terapii, nie może trafić do sali z zakażonymi i leży poza OIOM-em.
Z braku łóżek na oddziale zakaźnym pacjenci z lżejszymi objawami są kładzeni na innych oddziałach – bo tam nie skończono jeszcze montowania instalacji do podawania chorym z niewydolnością oddechową tlenu. W województwie naszej rozmówczyni obradował sztab kryzysowy, który zdecydował o podwojeniu liczby łóżek w szpitalu wielospecjalistycznym.
„Łóżka można kupić, ale gdzie się kupuje lekarzy, pielęgniarki i inny personel?” – pyta retorycznie lekarka. „Boję się, że niedługo będę musiała wybierać, kogo przyjąć do szpitala, a kogo nie”.
Ciężka sytuacja jest również w Lubelskiem: „Lekarze ze szpitali i przychodni leżących wokół Lublina dosłownie błagają o miejsce dla pacjentów z COVID-19. Jedna z lekarek z Kraśnika mówiła mi, że wykonała 38 telefonów do szpitala, żeby ktoś przyjął pacjenta na oddział zakaźny. Bez skutku. Podobnych relacji znam kilkadziesiąt. W województwie nie ma już miejsc dla ludzi z koronawirusem. Także izolatorium w hotelu Huzar jest wypełnione po brzegi”
– mówi „Gazecie Wyborczej” ratownik z województwa lubelskiego.
Lekarka ze szpitala wielospecjalistycznego musiała na dyżurze kłaść lżej chorych na innych oddziałach, bo jej jest już całkowicie zapełniony. Miejsce na OIOM znalazło się tylko dlatego, że ktoś umarł.
Liczba łóżek dla chorych z COVID-19 jest wciąż zwiększana – w tej chwili jest ich ok. 9 tys. w całym kraju na 4138 hospitalizacji, a w czwartek 8 października rząd zapowiedział, że zwiększy tę pulę o niemal kolejne 4 tys. łóżek.
Jednak problemem jest brak przeszkolonego personelu i chaos, jaki powodują zmiany w systemie.
Od września trwał proces tworzenia trójstopniowej sieci szpitali, teraz Ministerstwo Zdrowia zapowiada częściowy powrót do idei szpitali jednoimiennych, czyli w całości poświęconych chorym na COVID-19.
Do tego wielu Polaków wciąż ostatecznie lekceważy zalecenia sanitarne. Wracając z dyżuru, nasza rozmówczyni weszła do sklepu, bo po nieprzespanej nocy miała gwałtowną ochotę na czekoladę. Ekspedientki miały maski pod brodą. „Czemu panie nie noszą maseczek, zapytałam. Bo rozmawiamy – padła odpowiedź. Nosem? W całym województwie nie ma łóżek na intensywnej terapii, naprawdę lepiej nosić te maseczki, huknęłam na nie”.
Przepisy przepisami, ale zdrowy rozsądek najważniejszy
Jednak z drugiej strony lekarz ze szpitala MSWiA przy ul. Wołoskiej w Warszawie mówi OKO.press, że na razie sytuacja, choć trudna, jest pod kontrolą. Wielospecjalistyczny szpital ma bardzo wielu pacjentów, jego SOR jest mocno obłożony, ale wszystko jest dobrze zorganizowane. Na SOR-ze zasady postępowania są jasno określone. Pobiera się tam wymaz. Jeśli pacjent jest ujemny, to i tak musi czekać 13 dni na drugi ujemny wynik. Jeśli ktoś jest dodatni, nie musi wcale chorować, ale musi się izolować. W 80 proc. izolacja wystarczy.
To SOR decyduje o całym ruchu pacjentów. Poszczególne oddziały szpitala zgłaszają liczbę wolnych miejsc i SOR sprawiedliwie je wysyca. Jeśli szpital odbiera telefony z prośbą o przyjęcie pacjenta z zewnątrz, każda taka prośba rozpatrywana jest indywidualnie. Jeżeli nie ma miejsc w szpitalu dla chorych wymagających kompleksowej opieki, to przejmują je inne szpitale.
„Przepisy przepisami, a my na zasadzie zdroworozsądkowej omawiamy z innymi lekarzami, czy dany pacjent musi mieć nadzór i specjalistyczną opiekę w ramach 3 stopnia COVID [chodzi najwyższy stopień opieki, jaką zapewniają szpitale wielospecjalistyczne]” – mówi nasze źródło w szpitalu MSWiA.
„Nie jest też tak, że jak szpital jest pełen, to chorzy czekają. Wyleczonych wypisujemy sukcesywnie do domu albo do innych, niecovidowych szpitali. Dziennie zwalnia się kilkanaście łóżek. Wbrew pozorom paniki rozsiewanej w niektórych mediach, staramy się ogarniać to wszystko”.
Lek. Łukasz Durajski skończył właśnie dyżur pediatryczny w Szpitalu Bielańskim w Warszawie:
„Wszystko przebiegło bardzo płynnie, bez takiego natężenia pacjentów. Miałem raptem trzy konsultacje, czyli bardzo niewiele, w tym jedno przyjęcie na oddział i żadnego przyjazdu pacjenta z karetką.
Mam jednak pogląd tylko na część pediatryczną SOR-u, nie wiem, jak wygląda ta druga strona, jeśli chodzi o dorosłych. Słyszę jednak, że koledzy są załamani, że jest dramat, jeśli chodzi o organizację.
Dobrze ilustruje to przypadek pacjenta, którego przyjąłem wczoraj. To był pacjent, który od lekarki rodzinnej dostał zalecenia zrobienia RTG i innych badań. Dodatkowo otrzymał skierowanie do dziecięcej poradni kardiologicznej, ale na wszelki wypadek dostał też skierowanie do szpitala. No i oczywiście mama, jak już je dostała, to zdecydowała, że pojedzie. Więc przyjąłem dziecko, miejsca są, nie ma problemu. No ale właśnie, te skierowania „na wszelki wypadek” generują ruch na SOR-ach”.
Sytuacja wręcz krytyczna, a winni sytuacji w systemie i kraju nawet nie potrafią przeprosić po tym, jak zlekceważyli w imię partyjno politycznych celów pandemię na wiosnę i w lecie. Wtedy epidemia była sterowana z Nowogrodzkiej, wiadomo WYBORY. O wykonaniu testu nie decydował lekarz, tylko urzędnik sanepidu i było wirtualnie OK. Zmiana sytemu i dopuszczenie do diagnostyki lekarzy rodzinnych i mamy to co obecnie obserwujemy. Wtedy w ministerstwie zdrowia zamiast wzmacniać system robiono ciemne interesy z instruktorami narciarskimi, handlarzami bronią itp. Obecnie także widzimy, że działania MZ i Rządu skupiają się na malowaniu Polski na czerwono i żółto. Brak jest wiarygodnej oceny sytuacji, a rząd utajnił zespół doradców. Eksperci alarmują już od kilku miesięcy, a rzecznik MZ uspokaja, minister, premier, prezydent twierdzi, że wszystko jest pod kontrolą, a system się łamie i jest na granicy wytrzymałości. Na dodatek w Rządzie powołują Komitet ds. Bezpieczeństwa w składzie jakby nam groziła za chwilę wojna, a nie pandemia i upadek gospodarki. A TVP i inne media publiczne zachowują się tak, jak orkiestra na tonącym Titanicu. TOTALNA NARODOWO TURBOPATRYJOTYCZNA PARANOJA.
A jak wygląda sytuacja na pierwszej linii to poczytajcie, może coś do tych niedowiarków trafi. Jeśli dalej nie wierzycie to brakuje wolontariuszy w domach opieki itp link https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/koronawirus-w-polsce-list-pielegniarki-otwiera-oczy/pew8bgv?utm_source=www.fakt.pl_viasg_fakt&utm_medium=referal&utm_campaign=leo_automatic&srcc=ucs&utm_v=2
"(lekarze niestety nie mogą wypowiadać się pod nazwiskiem w obawie przed konsekwencjami służbowymi)"
Czyli mamy cenzurę i lekarzom nie wolno mówić o liczbach. Tym bardziej statystyki należy uważać za zmanipulowane. W którą stronę – nie wiemy. O prawdzie można mówić, gdy można zapytać dowolną osobę z personelu ile zajętych jest respiratorów, ile mniej więcej przyjęliście ludzi na covid itp. Nie są to dane osobowe a zwykła informacja publiczna. Skoro za takie rzeczy grozi odpowiedzialność dyscyplinarna to mamy Chiny a nie Polskę.
"Właśnie skończyłam dyżur. Ani ja, ani koleżanki nie położyłyśmy się ani razu. Na poprzednim dyżurze miałam ponad 40 osób i to były głównie panie z lekkim katarem. Tym razem na 41 pacjentów 21 wymagało przyjęcia do szpitala, a dwie osoby trafiły na OIOM"
Czyli szpitale (albo SOR-y?) są przepełnione osobami, które przechodzą chorobę jak przeziębienie lub grypę. Nie dziwne, że blokuje to dostęp tych najbardziej potrzebujących i ci przez czekanie nie są w porę podłączani pod tlen lub przyjmowani na leczenie. Tak to rozumiem.
"Łóżka można kupić, ale gdzie się kupuje lekarzy, pielęgniarki i inny personel?” – pyta retorycznie lekarka."
Zagraniczny portal pracy (po angielsku): Przyjmę lekarza zakaźnika, płaca 500-1000zł na dobę. Dniówka 12 godzin, opieka spacjalistyczna oraz diagnostyka Kowidian. Wymagana znajomość języka angielskiego, dobrze widziana podstawowa znajomość języka polskiego. Jeżeli się dobrze zapłaci, to ręce do roboty zza granicy się znajdą, a równolegle promować kierunek medycyna i lekarz chorób zakaźnych, anestezjolog, pulmonolog inne specjalności związane z tymi chorobami których nie unikniemy podczas klatkowego chowu zwierząt.
Są kraje, gdzie mimo wielkich liczb zakażeń nikt nie umiera – lekarze specjaliści mogą więc być czasowo przeniesieni do odpowiednio płatnej pracy w kraju. (…)
(…)
"teraz Ministerstwo Zdrowia zapowiada częściowy powrót do idei szpitali jednoimiennych, czyli w całości poświęconych chorym na COVID-19."
A może zamiast zamykać szpitale, gdzie rozeszła się choroba i jest "nałożona kwarantanna na szpital" – pójść po rozum do głowy i jeżeli osoba była lub jest chora ale dobrze się czuje (i jest lekarzem lub pielęgniarką) – pozostawić ten szpital otwartym dla Kowidian? Czy ktoś o tym pomyślał? Zamykając ten szpital na czas kwarantanny – zerujemy ilość zarówno respiratorów, łóżek jak i personelu!!! W czasie kwarantanny przyjmując osoby dodatnie (testowo) przecież ich nie zarażą, a mogą im pomóc!
Owszem, wiemy, w którą stronę mamy "zmanipulowane" (czyli, mówiąc po ludzku, a nie po spiskowemu, niedokładne) statystyki. Otóż statystyki są niedoszacowane. Tłumaczyło Ci to już całkiem sporo osób, łącznie ze mną. Może czasem nie tylko pisz ściany tekstu i reaguj agresją w stosunku do osób, które się z Tobą nie zgadzają, ale też czytaj odpowiedzi na Twoje posty?
Albo może po prostu przestań pisać o epidemii. W obliczu padających obecnie rekordów Twoje spiskowo-niedowierzająco-prześmiewcze komentarze robią się coraz bardziej niesmaczne.
I skąd, pray tell, niedofinansowana opieka zdrowotna ma wziąć pieniądze na werbowanie lekarzy w zaproponowanej przez Ciebie formie?
Po pierwsze – nie wiemy w którą stronę jest zmanipulowanie, skoro jest cenzura w tym temacie i tego się nie dowiemy (niedoszacowanie bezobjawowców występuje też za granicą, nikt nie opracował metody skutecznej ich znalezienia). Mogą teraz równie dobrze zgłaszać to co musieli utajnić w okresie czerwcowo-lipcowym.
Po drugie – nie aktakuję gdy nie jestem atakowana. Jeżeli ktoś atakuje, oznacza, że nie zasługuje na dyskusję. Niesmaczne jest właśnie czytać ataki i dlatego po kilku dniach przestają czytać odpowiedzi bo nie chcę sobie psuć humoru.
A skąd ma mieć pieniądze niedofinansowana opieka zdrowotna? Nie interesuje mnie to bo powinna być dofinansowana, a powyższe ogłoszenie powinien dać rząd. Było ich stać na ProteGo UnSafe (Ministerstwo podpisało umowę), to teraz niech wyłożą pieniądze na realną pomoc, gdy jest potrzebna CZYLI PERSONEL, skoro go brakuje. Nie musi być nasz polski, ale umowę z tymi lekarzami nowymi powinien podpisać rząd.
BTW, a na spisek wciąż jest miejsce. Szumowski 75 milionów, PIS 500 mld zł. Gdzie to wszystko wyparowało? Dlaczego kupowano maski, termometry itp. za dziesięciokrotność ceny (taniej było pójść do sklepu stacjonarnego). Dlaczego teraz w zamrażarce jest bezprawie+? Włanie dlatego, że ta pandemia na zawsze pozostanie fałszywą pandemią. Nawet gdy wirus istnieje (a istnieje na pewno, może być co najwyżej demonizowany i manipulowane liczby), to fałszem pozostaje kradzież, niemówienie prawde np. o chorujących kotach i fretkach (do tej pory kłamstwa na gov.pl, kłamstwa, że nie chcieli wprowadzić za dodatkowymi przywilejami ProteGo UnSafe i częścią kłamstwa pozostanie korupcja i buta (brak maseczek w rządzie i sejmie). JUŻ NAWET RPO ZAUWAŻYŁ, ŻE EPIDEMIA JEST WYKORZYSTYWANA DO ZŁYCH CELÓW POLITYCZNYCH, SPISEK JEST FAKTEM!
BTW. To ja najgłośniej tu pisałam na początku epidemii, że powinniśmy patrzeć nie na wykresy nowych przypadków, ale na % pozytywnych testów, ilość hospitalizacji oraz ilość użytych respiratorów i ilość zgonów. Właśnie dzięki wskazaniu tych rzeczy, które trochę ciężej manipulować niż słupki wykrytych wirusów – teraz wiemy jaka jest sytuacja w danym momencie. Wspomnę tylko że obecny podział na żółte i czerwone strefy też jest do wymiany. Sposób określania stref powinien mieć pokrycie w ilościach hospitalizacji, bowiem chcąc uczynić Warszawę (przykładowo) strefą czerwoną – wystarczy zrobić przesiewowe testy na ulicy w ilości 40 tysięcy i miasto kwiczy w lockdownie a nie tylko strefie czerwonej – będzie strefą czarną z setką przypadków na 10 tys.
Dlaczego służba zdrowia jest niedofinansowana? A dlaczego sejm przeznaczył 10 MLD kart wyboczych tfu… złotych, na Tv PiS? Może teraz pora by Tv PiS nas leczyła? Nie najwyższy czas? Do tego niech radio maryja się pomodli, bo też chyba z tej kasy biorą (jeśli się mylę – niech mnie ktoś poprawi…)? Pieniądze te powinny właśnie pójść na lekarzy!
A co na to Ferdynand Wspaniały? Podpowiadam : wyborcy PiS du nie mają się czego obawiać bo zaraz, jak wyciągną kopyta, od kowida czy innej zarazy, wylądują w raju z taką ilością hurys, ze nie do przejedzenia. A ci co na PiS dę nie głosują pójdą na wieczne konanie w płomieniach.
Temat nie zawiera nutki LGBT czy tam LGTB, więc Wredniand Fspaniały się tu raczej nie pokaże – no chyba, że po to aby zareagować na twój lub mój wpis.
Modli sie dla takich grzesznikow jak pan i ja. No i molestuje ministrantow.;)
Lekarze z zagranicy przyjadą do Polski za 500zł dziennie, no to już jest hit. Że też nikt na to nie wpadł wcześniej, za skromne 150mln miesięcznie wynajmiemy 10tys. lekarzy i wszystkie nasze problemy rozwiązane 🙂
Adamie Małomądry. Po pierwsze dla Kowidian nie jest ich potrzeba 10 tys. dodatkowo. Wystarczy dodatkowe 1-2 tys. (1 lekarz nie leczy 1 pacjenta!!!). Po drugie mowa jest o 500-1000 zł. Wszystko celem oceny jego pracy. Nie sądzę poza tym aby stawka 15 tys. miesięcznie była taką stawką za którą żaden zakaźnik nie będzie chciał pracować. Po trzecie – byłoby to wynajęcie sezonowe. COVID nie szaleje cały rok w takim natężeniu by potrzebni byli non-stop. Wszystkich problemów to nie rozwiąże, bo większość problemów bierze się z głupich ustaw sejmu i głupich rozporządzeń – tam też trzeba działać.
A co pan myslal ze Polska to gamonie? Jak juz gamonie to na pierwszym miejscu i do kwadratu!