Polscy demokraci, niezależnie od barw i poglądów, partyjni czy niepartyjni, stoją już dziś przed zadaniem nie tylko przedstawienia polskim obywatelom wizji po-pisowskiej oraz po-koronowirusowej polskiej demokracji, ale także procedury jej realizacji, zgodnie ze światowymi i cywilizowanymi standardami demokratycznych transformacji (tzw. demokratycznej tranzycji).
Od dyktatury wyborczej do…
Przy czym, aby nie było łatwo, nie będziemy już mieli do czynienia ze znaną nam z lat 90. XX wieku tranzycją charakterystyczną dla żegnania się z typami twardych i brutalnych dyktatur (wtedy komunistycznych). Tym razem, do jakiejś formy konstytucyjnej, liberalnej czy post-liberalnej demokracji będziemy zmierzać z innej kategorii autokracji, zwanej dziś „dyktaturą wyborczą”. I to zrobi ewidentną różnicę.
Nie ma miejsca tutaj na wyłożenie wszystkich meandrów tej transformacji, chociażby dlatego, że jest to nowe zjawisko, nowa droga, na którą obecnie wkroczyły zaledwie 2-4 państwa (Boliwia, Ekwador, Armenia, Malezja).
Dlatego nawiążę w tym miejscu zaledwie do paru kwestii, w tym procedury zwanej „konstytuantą”, niejako w odniesieniu do tekstów redaktora Ernesta Skalskiego oraz posła Adama Szłapki na ten temat. Obaj panowie w kwietniu w „Wyborczej” pisali wyraźnie o konieczności koncepcji nowej polskiej republiki, odnowionej polskiej demokracji po dewastujących ją rządach tzw. Zjednoczonej Prawicy.
[W kwietniu 2018 roku – na rok przed wyborami parlamentarnymi 2019 – prezentowaliśmy w OKO.press koncepcję Adama Szłapki o konstytuancie – red.]
Obaj trafiają w wielu miejscach w samo sedno, dodatkowo proponując procedurę Konstytuanty, czyli nadzwyczajnego – przecież będą to czasy nadzwyczajne – zgromadzenia, które by taką wizję wypracowało.
Kiedy potrzebna jest konstytuanta
W najskrajniejszej wersji konstytuanta oznacza początek w ogóle, albo zdecydowanie nowy początek, w sytuacjach w których władza wraca do swoich absolutnych korzeni, czyli społeczeństwa, jako suwerena. Wtedy o zgodę na jej powołanie trzeba prosić obywateli w formie referendum oraz rozpisywać specjalne do niej wybory.
To zrozumiałe w sytuacjach:
- powstawania nowej państwowości;
- państwowości post-kolonialnej;
- wreszcie, gdy brak w kraju wystarczająco legitymizowanej – do rewizji konstytucji – instytucji publicznej.
Wtedy konstytuanta ma być jedynym reprezentacyjnym organem, a zatem brać także na siebie kontrolę nad bieżącym rządzeniem. Inaczej może dojść do konfliktu dwóch legitymacji do władzy: konstytuanty i tradycyjnego parlamentu.
W obecnym stuleciu takie konstytuanty padały jednak często łupem populistycznych dyktatorów: Boliwii, Ekwadoru czy Wenezueli, jeśli nie zostały – jak kiedyś w RPA (1993-96) – podane kontroli tymczasowych konstytucji lub niezależnych sądów konstytucyjnych.
W innej wersji, konstytuanta może być jednak ciałem, które czerpie legitymację wprost z istniejących już konstytucji oraz parlamentów (np. specjalnie do takiej roli wybranych na bazie obowiązującej konstytucji).
W samych Stanach Zjednoczonych niegdyś użyto dwóch rodzajów konstytuant:
- absolutnie założycielskiej i samodzielnej w trakcie Konwencji Filadelfijskiej 1787 roku oraz,
- drugiej, opartej na istniejącej już konstytucji oraz parlamencie (Kongresie), w okresie po wojnie secesyjnej.
Co można by im wytknąć: obie nie były ani zbyt reprezentatywne, ani transparentne dla zwykłych obywateli. Dziś to raczej nie do pomyślenia.
Konstytuanta włączająca
Konstytuanta musi być instytucją typowo „włączającą”, inaczej jej produkt (konstytucja) nie znajdzie w przyszłości swoich obrońców, pozostanie wyłącznie „na papierze”. To ostatnia rzecz, którą moglibyśmy sobie życzyć dla nowej, a więc po-pisowskiej i po-covidowej demokracji w Polsce.
Zatem jeśli, tak jak w USA po wojnie domowej oraz aktualnie w Polsce, istnieją zarówno obowiązująca konstytucja oraz parlament, konstytuanta powinna działać w reżimie konstytucji oraz raczej pod nadzorem legislatywy.
Zresztą amerykańskie określenie takiego okresu jako „Rekonstrukcja” dobrze będzie odzwierciedlać także polską przyszłą rzeczywistość. Przecież będziemy zarówno przywracać (i reformować) połamane konstytucyjne instytucje do życia, jak i rozliczać za ich dewastowanie.
Konstytuanta a parlament
Bardziej skomplikowane do rozstrzygnięcia będzie jednak bieżąca relacja konstytuanty z parlamentem. A to dlatego, że parlamenty większości demokracji nie mają najwyższych notowań u wyborców, także z powodu słabej reprezentatywności partii politycznych.
To parlamenty i partie wykoleiły w ostateczności ważne procesy konstytucyjnych zmian w Islandii (2008-13) czy Rumunii (2014), a istotna autonomia konstytuant stała u podstaw sukcesów Irlandii (2012-15) czy nawet Kenii (2004-05).
Normalne parlamenty z partiami działają na zasadzie agregacji interesów, a w konstytuancie idzie o debatę i deliberację. A próg wyborczy 5 proc. jest zbyt wysoki, aby mówić o wystarczającej inkluzywności i reprezentatywności. Poza tym, dla dobra naszej przyszłości, obywatele nie mogą być wyłącznie biernymi konsultantami konstytucyjnych pomysłów. Bo inaczej, jak mają się utożsamiać z nową republiką.
Zarówno pozytywne, jak i negatywne doświadczenia konstytuant ostatnich lat (Egipt, Fidżi, Kenia, Irlandia, Islandia, Wsch. Timor) mogą podpowiedzieć nam drogę następującą:
Sejm i Senat powołają, w drodze ustawy, Konstytuantę oraz określą jej tzw. mapę drogową.
Przedstawiciele obu izb zasiądą w prezydiach podkomisji organizujących pracę przyszłej konstytuanty A na końcu, zgodnie z Konstytucją, zagłosują nad jej przedłożeniami. I na tym kończyłaby się dominująca rola polityków.
Naprawa 36 proc. połamanych przez PiS artykułów
Merytorycznie, Konstytuanta winna być podzielona na równorzędne podkomisje: ekspercką, organizacji społeczeństwa obywatelskiego, samorządową, obywatelską deliberatywną oraz złożoną z polityków partii parlamentarnych i pozaparlamentarnych (np. z minimalnym poparciem 2 proc.).
Ważne, aby debaty toczyły się wyłącznie nad projektami prawa przygotowanymi przez ekspertów na wniosek pozostałych komisji. Eksperci sami przygotowaliby także projekt naprawy 36. (jak policzyłem) połamanych przez PiS przepisów obowiązującej konstytucji, co wymagać będzie poprawienia również ok. 15 kolejnych. (w sumie, to zaledwie 15 proc. całości Konstytucji).
W takiej oto koncepcji zejdą się w dyskusji: świat polityczny z profesjonalnym oraz społeczno-obywatelskim.
Dlatego w konstytuancie także powinna pracować podkomisja Prawdy i Zadośćuczynienia, ustalająca prawdę o naruszeniach prawa i sposobach zadośćuczynienia ofiarom tych naruszeń.
Z całą mocą chcę podkreślić również fakt, że sukces ostatniej (2015) irlandzkiej transformacji ustrojowej zapewniła konstytuanta w 65 proc. składająca się z nie-polityków.
Zgodnie z jej wolą, parlament tylko poddał nowe prawa pod referendum. W ten sposób opowiedziano się zarówno za obniżką do 17 lat praw wyborczych, jak i za zgodą na małżeństwa nieheteroseksualne.
Sytuacja założycielska
Okres, który nas po PiS czeka, zdecydowanie wolę nazywać „sytuacją założycielską”. Celem przedsięwzięcia jest bowiem w istocie zaproponowanie przez demokratyczną opozycję w całości nowej formuły Demokracji 2.0, która będzie w stanie nie tylko odzyskać, ale i pozyskać zaufanie: polityków, niepolitycznych funkcjonariuszy publicznych, ale przede wszystkim obywateli jako przyszłych jej obrońców.
Wszystko zgodnie z zasadą, że dobra konstytucja potrafi budować wolę jej obrony. Istotnym posunięciem może być oferta lepszych i nowych tzw. instytucji włączających, inaczej emancypacyjnych realizujących pakiety aspiracyjne Polek i Polaków.
To przede wszystkim kwestia najważniejszych usług publicznych: ochrony zdrowia, emerytur czy oświaty. No ale także, a może przede wszystkim, włączających instytucji politycznych. Historia instytucjonalna wyraźnie pokazuje, że oba systemy instytucji włączających wzajemnie się uzupełniają i wspierają. Szczególne tu miejsce mają wszelkie ciała typu parlamentarnego mogące zasysać różne aspiracje do publicznej debaty.
Skrótowo powiem o dwóch najważniejszych instytucjach włączających: o władzy sądowniczej oraz państwie obywatelskim
Wzmocnienie sądów i sędziów
Nie tyle odbudowa, ile wręcz wzmocnienie pozycji i przede wszystkim reputacji trzeciej władzy będzie naszym podstawowym wyzwaniem. Obawiam się, że tu prawie wszystko trzeba będzie zmienić, z edukacją adeptów sędziowskiej profesji na czele.
Sędzia ma być nie tylko niezależny, profesjonalny, odpowiedzialny, dziś musi być też responsywny, czyli słyszeć, rozumieć, a nawet reagować oraz kształtować opinię publiczną. Sędzia niezależny i profesjonalny, to nie tylko znający kodeksy, ale przede wszystkim wykazujący się tzw. integralnością osobistą, czyli odważny i z zasadami. W wielu krajach to właśnie test na te cechy charakteru dominuje w akcie nominacji na sędziego.
Odpowiedzialność i responsywność sędziów nie może być egzekwowana przez polityków, ale sędziowie powinni mieć na uwadze opinie obywateli. Formą wpływu obywateli mogłyby być powszechne wybory zatwierdzające sędziów (tzw. retencyjne). Innym rozwiązaniem może być jakaś wersja progresywnego aktywizmu sędziowskiego.
Sędzia progresywny to instytucja ściśle włączająca, a nie dyskryminująca, ponieważ przyczynia się do społecznych emancypacji poszczególnych grup społecznych. Od wielu lat czynią tak sądy w USA, Indiach czy Kolumbii, nawet organizując – w ważnych, zawisłych na wokandach, sprawach – własne wysłuchania publiczne. W ten sposób przyczyniali się do rozwoju społeczeństwa obywatelskiego w swoich krajach np. broniąc praw jego organizacji.
Dla mnie nie ulega wątpliwości: w nowej, trudnej rzeczywistości sędziowie powinni być bardziej otwarci na człowieka, bardziej otwarci na ducha niż literę prawa.
Państwo obywatelskie silne siłą obywateli
Przez ostatnie lata Polki i Polacy zaczęli ewoluować w swoich poglądach na istotne kwestie demokracji. Pokazały to wyraźnie badania oksfordzkiego Pew Center z 2020 roku (na znaczącej próbie 1500 osób, metodą „twarzą w twarz”).
Za najważniejszą wartość zaczęliśmy uznawać:
- niezależne i profesjonalne sądy (72 proc.);
- równe prawa płci (69 proc.);
- na trzecim miejscu, wolne i niezależne media (64 proc.).
Co ważniejsze, od 2015 roku nastąpił tu wyraźny skok wzwyż we wszystkich trzech kategoriach – bo aż o 10 proc.
KOD, Obywatele RP, Strajk Kobiet, Iustitia oraz inne organizacje mogą mieć satysfakcję. Ciężko pracowali, aby przebić się z zagrożeniami demokracji do opinii publicznej. Jednocześnie analizy CBOS już wcześniej pokazywały, że aż 72 proc. z nas chciałoby mieć wpływ na procesy prawodawcze. Wielu krajom daleko do szwajcarskich standardów, gdzie zaledwie 50 tys. obywateli może wprowadzić zmiany do konstytucji drogą obligatoryjnego referendum.
Co z referendami
W Polsce nadal referendum może przeprowadzić tylko władza. Nie tylko to musi się zresztą zmienić.
Po pierwsze, należy w przyszłości uwzględnić prawo referendalnego obywatelskiego weta, które broniłoby Polskę przed łamiącym konstytucję ustawodawstwem lub/i takowymi orzeczeniami Trybunału Konstytucyjnego. To działa właśnie w Szwajcarii oraz Urugwaju.
Po drugie, do polskich samorządów (na początku do miast na prawach powiatu) można by wprowadzić drugie izby. Tym razem nie polityczne, lecz złożone z wylosowanych, i często rotujących, niepartyjnych obywateli. Nie tylko przypadek belgijski (Eupen) pokazuje, że da się to zrobić z korzyścią dla obywateli.
Nowa demokracja musi szukać nowych potencjałów. W pierwszej kolejności pośród obywateli.
* Bartłomiej Nowotarski– prawnik konstytucjonalista, politolog, prof. Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu. Specjalizuje się we współczesnych dyktaturach, kryzysach demokracji oraz procesach jej rozwoju.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Nacjonaliści są zero-jedynkowi, dla nich są tylko dwa stany : my rządzimy innymi, a jeśli nie, to znaczy, że inni rządza nami…międzynarodowa współpraca, wzajemność, współistnienie, tro wykracza poza ich plemienny system pojęć…albo my oszukamy innych, albo inni oszukają nas…
Nie podzielam optymizmu pana profesora. 30 lat demokracji, bazującej na partiach politycznych udowodniło, że osobowy skład parlamentu jest efektem, selekcji negatywnej. Podporządkowanie procedury sporządzania list wyborczych interesom bonzów partyjnych powoduje m on, że znajdują się na nich osoby bezwolne i uległe. Nie mówiąc o poziomie intelektualnym, którym nie powinny przewyższać szefa partii. Partyjni prezesi stali się cichymi premierami, nie dopuszczającymi do porozumiem międzypartyjnych w konkretnych głosowaniach. Wskazanie na rolę veta referendalnego jest oczywiste. Ale przy obecnej konstytucji społeczne vetowanie ustaw lub członkowstwa w parlamencie jest fikcją. Powoływana forma kontroli obywatelskiej (Eupen) jest godna naśladownictwa. Tylko ilu polskich "politologów" ma o niej pojęcie.
Marnie to wszystko wygląda. Nie widzę bowiem sposobu na utworzenie zespołu osób, myślących podobnie jak profesor, zdolnych opracować konstytuantę i ja wdrożyć. Być może jest to możliwe. Byłbym zobowiązany za przedstawienie logistyki.
A ja uważam, że nie będzie żadnego nowego otwarcia, zmian, jakiejś konstytuanty, itd. itd. Byłem wczoraj (piątek 18.00) w Karczewie k. Warszawy – małe miasteczko. Nikt tam o tej porze dnia nic innego nie słyszy niż głos kapłana z kościoła św. Wita w centrum, po prostu śpiew i wzywanie pana przez otwarte wszystkie drzwi kościoła. Wszystko słucha pieśni i tak prze 1,5 h. Nie będzie zmiany, nie nie. Będzie za to XVIII wiek, upadek, może rozbiory, może powstania, tak to już pójdzie samo dalej. Tak, to my Polacy, tak, tośrodek europy, tak – to 2021 rok.
Konstytuanty nie tworzy prosty ludek, wyjący pod kościołami. Ale to żadna pociecha. Niedowład umysłowy sięga najwyższych szczebli.
"Niedowład umysłowy" nie powstaje z "oddania moczu na słomę". To, że trwający w mieszance bicia się w piersi, szukania winnych, spowiadania na kredyt i zapiewania kościelnych hitów nic poza tym nie widzą, to wynik ignorancji wagi nadrzędnych wartości. Edukacja, uświadamianie społeczne, prewencja, informacja, konieczność transparencji urzędów i funkcjonariuszy państwowych, krytycyzm i kontrola obywatelska w stosunku do władzy, kultura dyskursu, pluralizm i dialog społeczny, nigdy nie były w Polsce tak ważne, jak nakazy, zakazy, przemilczenia, dezinformacje, karygodne uogólnienia i arogancki relatywizm, hejt, przemoc i samowola aparatu państwowego, tradycyjny tumiwisizm instytucyjny i wszechobecna piramida autorytetów pana, wójta i plebana. I tu jest pis pogrzebany, a właściwie – nieśmiertelny. Nie ma lepszej definicji polsizmu, jak dópna zmiana. Tę wizytówkę wystawił sobie sam ten "lepszy sort", dzięki czemu, wreszcie globalnie śmierdzi na cały świat, zamiast mamić perfumami neoliberałów. Tak rzetelne ostrzeżenie, o tym kto zacz, zawsze lepsze niż wdepnięcie w to świństwo. Dzięki!
Ależ tak było w Polsce od zawsze. Tak było za PRL-u (kiedy nie było wolnych wyborów). I tak było w Polsce lat 90. oraz początku wieku XXI. I pomimo tej wszechobecności Kościoła dwukrotnie do władzy doszła Lewica. I to taka lewica zupełnie postkomunistyczna (o obecnej trudniej to powiedzieć, bo nastąpiła naturalna wymiana pokoleniowa i działacze dawnej PZPR są w zdecydowanej mniejszości)!
–
Ale z konkluzją się zgadzam. Wstępnym warunkiem tego, by gadanie o Konstytuancie w ogóle miało rację bytu musi być wygranie wyborów przez anty-PiS. Lecz na chwilę obecną nic tego nie zapowiada. W przyszłości dającej się przewidzieć rządy PiS-u są nieusuwalne. Bowiem co prawda PiS jest żałosny, ale opozycja jeszcze żałośniejsza. PiS-iory są głupie (wręcz chodzące memy!), ale politycy opozycyjny są skrajnie nieudolni.
–
Dlatego pogodziłem się z tym, że powrotu demokracji już nie dożyję.
1 Wolne wybory zostaną zapewne zachowane, jako takie decorum. Lecz "wolne" nie równa się "uczciwe". Zwłaszcza jeśli opozycji nie będzie w mediach zwanych publicznymi. A jeśli będzie, to tylko w charakterze chłopca do bicia!
2 PiS pogodził się z tym, że w wielkich i średnich miastach jego parafialni kandydaci na prezydentów miast są niewybieralni. Zatem nadal będzie się za to mścił rujnując finansowe podstawy działania samorządów.
3 Obieg wolnej informacji będzie stale zawężany. Na bratnich Węgrzech już mamy sytuację, w której jedyna gazeta opozycyjna musi być drukowana na Słowacji (żadna węgierska drukarnia się nie odważyła) a ludzie zwyczajnie boją się ją prenumerować. Choć ta gazeta się samocenzuruje: nie pisze o rodzinie premiera ani nie zajmuje się dziennikarstwem śledczym, bo obowiązujące reguły tego nie dopuszczają. I u nas też tak będzie.
4 Za unijne pieniądze będą się bogacić biznesmeni bliscy "dobrej zmianie" a prostemu ludowi będą rzucane ochłapy. Najlepiej tuż przed kolejnymi wyborami.
XVIII wiek, czasy oświeconego absolutyzmu. Czas postępu naukowo-technicznego, planowych i ambitnych wypraw geograficznych. Rosnące imperia, rozwój gospodarczy. Zalążki demokratyzacji społeczeństw i emancypacji kobiet. Tymczasem w Polsce…
Słusznie ktoś już zauważył, że nie będzie czasu "po PiS". Nawet jeśli zjednoczona prawica przegra wybory, to nigdzie sobie nie pójdzie. Tak jak poprzednim razem, wrócą nawet mocniejsi i groźniejsi.
Obecny system zależności partii, instytucji i kapitału to niekończącą się telenowela wzajemnych wojenek partyjnych i zwalczających się ośrodków władzy. Również sądów, które tak samo nimi są, również nie mają własnej, wewnętrznej motywacji, by służy komukolwiek innemu, poza sobą.
Autor proponuje jedynie przypudrowanie zwłok konstytucji (zmiana około 15% jej zawartości). Konstytuanta z takim zamiarem dziś oznacza, że za 20-30 lat trzeba będzie powoływać następną po kolejnym kryzysie. Coś musi się gruntownie i trwałe zmienić.
Swoją drogą ciekawe, że autor, specjalista od procesów demokratycznych, nie wspomniał o obecnej sytuacji w Chile, gdzie dwa tygodnie temu wybrano właśnie konstytuantę i zaczyna ona pracę. Istnieje pewna możliwość, że przyniesie ona realną zmianę, zobaczymy.
(…)Konstytuanta z takim zamiarem dziś oznacza, że za 20-30 lat trzeba będzie powoływać następną po kolejnym kryzysie.(…)
Wiesz, że Konstytucja II RP przewidywała co 10 lat badanie konieczności jej rewizji?
>Wiesz, że Konstytucja II RP przewidywała co 10 lat
>badanie konieczności jej rewizji?
Fajnie jak się "wymondrzasz" zwłaszcza, że jesteś niedouczony.
Na dowód tekst artykułu 125 Konstytucji "marcowej" z 1921:
"Zmiana Konstytucji może być uchwalona tylko w obecności conajmniej połowy ustawowej liczby posłów, względnie członków Senatu, większością ⅔ głosów.
Wniosek o zmianę Konstytucji winien być podpisany conajmniej przez ⅓ ustawowej liczby posłów, a zapowiedziany conajmniej na 15 dni.
Drugi z rzędu na zasadzie tej Konstytucji wybrany Sejm może dokonać rewizji Ustawy Konstytucyjnej własną uchwałą, powziętą większością 3/5 głosujących, przy obecności conajmniej połowy ustawowej liczby posłów.
Co lat 25 po uchwaleniu niniejszej Konstytucji ma być Ustawa Konstytucyjna poddana rewizji zwyczajną większością Sejmu i Senatu, połączonych w tym celu w Zgromadzenie Narodowe."
Czyli co 25 lat zwykła większość ma Zgromadzenia Narodowa ma prawo dokonać rewizji, czyli stwierdzić, że aktualnie obowiązująca Konstytucja jest do zada.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
A co później ? Hitchckoc też uważał, ze zacząć trzeba od trzęsienia ziemi, a później napięcie musi wzrastac. Co przewiduje Pański scenariusz horroru, którego nam Pan życzy?
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Opozycja zasługuje na miano "totalna" tak jak Pan na "komunista". Fundamentalizm i wszechobecność ordoiuristow, narzucanie pogladow "jedynie słusznych"", prymat religii nad prawem swieckim, w edukacji i nauce Panu nie przeszkadzaja? Media publiczne, jak sama nazwa wskazuje powinny spełniać taką rolę, o której Pan pisze. Poza tym, jest mnóstwo mediów prywatnych, nawet sprofilowanych "na prawo od ściany". Powstrzymanie się przed stygmatyzujacymi określeniami rasistowskimi, homofobicznymi i seksistowskimi przekracza Pańskie możliwości? Wolność sumienia i wyznania dotyczy tylko pańskiego sumienia i wyznania? O co Panu naprawdę chodzi?
Nazywajmy Grzesia "ono". Ono nie ma nic przeciw temu, aby nie zwracać uwagę na płeć człowieka, lecz na to co jest w dowodzie osobistym, a że nie wiemy co ma Grześ w dowodzie osobistym, więc śmiało, bez urazy możemy go nazywać "ono".
Pani Anno, ono pisze tu wyłącznie dla pieniędzy. Pytanie gdzie jest źródło tych pieniędzy: ministerstwo sprawiedliwości, Ordo Iuris, podziemie aborcyjne czy Kreml? Interesy tych organizacji ono zaciekle tu broni, a znając mentalność chamów z "łaskawej zmiany", nic za darmo.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Panie Grzegorzu, prywatne media mogą dostosować swoją ofertę do dowolnego odbiorcy, trzymać poziom i pion jaki tylko zechcą, natomiast media publiczne, teoretycznie, powinny być neutralne światopoglądowo i religijnie, niezależne od reklamodawców, prezentować rozne/wszystkie punkty widzenia i realizować tzw. misje, cokolwiek dzisiaj miałoby to znaczyć. Pański ulubiony FOX może spokojnie zainwestować i nadać prywatnemu nadawcy taki poziom, że "będą państwo zadowoleni". Jeżeli nie, to i kupno udziałów w rynku razem z TVP im nie pomoże. Jeżeli szacunek dla ludzi nawet o odmiennych od naszych wlasnych preferencjach i poglądach, odrobina empatii i unikanie sprawiania im przykrości, to dla Pana "politpoprawnosc i cancel culture, którym Pan jest przeciwny", to o jakie "tradycyjne wartosci" Pan walczy?
Buahaha… ktoś się zapatrzył w Chile ale do tego nie przyznaje 😛
Po wtóre – dramatyzowanie cototo PiS narobiło i że już trzeba Konstytucje od zera jest… jakby to delikatnie ująć… skrajnie debilne. W Chile przerabiają konstytucję bo ichniejsza jest zwyczajnie kulawa i robi społeczeństwu kuku. Naszej potrzeba co najwyżej kilku poprawek.
Już pomijając, że większość komentatorów (w tym, a może zwłaszcza – celebrytów z koszulkami KON-STY-TU-CJA… najczęściej tych "liberalnych", lol) nie ma bladego pojęcia co w tej "ksiażeczce" się znajduje.
Można argumentować, że konstytucja w Polsce również "robi społeczeństwu kuku", tylko może w mniejszym natężeniu. Nie do tego stopnia jak w Chile, gdzie 75% ludzi się solidarnie zbuntowało. Przykłady "konstucyjnego kuku" z innych krajów również można rozważać.
Jakkolwielk doraźnie naprawisz ustawę zasadniczą, z czasem znajdzie się ktoś, kto zasady "zhakuje", jak PiS teraz.
Zarabiaj w Internecie! Wejdź na stronę: http://www.bitcointime.com.pl
i dowiedz się jak w prosty sposób zarabiać
w internecie. Pomoc specjalistów przez całą dobę. Kliknij i zobacz jakie to proste!
A zatem… Niech Żyje Polska Rzeczpospolita Referendalna!
(…)Normalne parlamenty z partiami działają na zasadzie agregacji interesów, a w konstytuancie idzie o debatę i deliberację. A próg wyborczy 5 proc. jest zbyt wysoki, aby mówić o wystarczającej inkluzywności i reprezentatywności. Poza tym, dla dobra naszej przyszłości, obywatele nie mogą być wyłącznie biernymi konsultantami konstytucyjnych pomysłów. Bo inaczej, jak mają się utożsamiać z nową republiką.(…)
Jest na to rada… skoro mamy niemal powszechny dostęp do Internetu to można zrobić KONSTYUNYTĘ 30 MILIONÓW POLAKÓW.
(…)Dlatego w konstytuancie także powinna pracować podkomisja Prawdy i Zadośćuczynienia, ustalająca prawdę o naruszeniach prawa i sposobach zadośćuczynienia ofiarom tych naruszeń.(…)
Od tego powinna być specjalna jednostka prokuratorska oraz trybunał analogiczny do tego Norymbergii.
(…)Wszystko zgodnie z zasadą, że dobra konstytucja potrafi budować wolę jej obrony. (…)
Nie! Nie! I jeszcze raz NIE!
Konstytucja, której ludzie będą chcieli bronić jest konstytucją ludzi, a nie polityków!!!
(…)Po drugie, do polskich samorządów (na początku do miast na prawach powiatu) można by wprowadzić drugie izby. Tym razem nie polityczne, lecz złożone z wylosowanych, i często rotujących, niepartyjnych obywateli. Nie tylko przypadek belgijski (Eupen) pokazuje, że da się to zrobić z korzyścią dla obywateli.(…)
Nie wystarczy wam te pośmiewisko w Parlamencie, że musicie to wciskać nawet do sołectwa?
Uwolnienie się z prymatu partii politycznych lub uruchomienie nadzoru społecznego nad ich pomysłami staje się koniecznością. Już przy pracy nad obecna konstytucją mówiło się np o senacie jako izbie samorządowej. Skoro parlament stał się posmiewiskiem wdrożenie systemu na wzór Eupen (modyfikacji?) może być rozwiązaniem.
W XVIII wieku sąsiedzi nam "dołożyli" i rozebrali Polskę, bo się pomiędzy sobą Polacy żarli, zwalczali a część zajęła postawę olewającą wszystko i wszystkich: oby w najbliższych 10-ciu latach Polacy zdołali się opamiętać i przezwyciężyć złe nawyki.
No i proszę. Mamy sytuację kiedy "światli, otwarci na wiedzę" obywatele Polski nie potrafią napisać nic sensownego o sytuacji w kraju w którym żyją, bardzo chętnie oddają się rozważaniom na temat sytuacji w Chile.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Wiesz co? Jak biznesmeni kazali nazywać swoje samochody z kratką ciężarówkami to należało się dostosować i wyciągać z tego pełne konsekwencje od wymagania prawa jazdy klasy C zaczynając.
Manipuluje Pan mieszając prawdy, półprawdy i prawdy po góralsku. Reformacja nie była typowa rewolucja, KrK sobie na nią solidnie zasłużył, podobnie jak nasi dzisiejsi hierarchowie i kler, niepomni lekcji historii. Temu, że władcy świeccy, podobnie jak wspolczesni korpo-multi-global lub lokalni "mocarze" wykorzystali okazję dla własnych interesów, trudno się dziwić. Pan też to robi. Nie jest ważne, czy "murzyn" jest rasistowskie dla mnie lub dla Pana, jest raniace dla osób o "afrykanskim typie urody", co powinno mi i Panu wystarczyć, żeby go nie używać. Lubi Pan "Polish jokes", polnische Wirtschaft und Autodiebe", "soul comme un Polonais" (mimo, chwalebnego kontekstu historycznego, przez Francuzów używane pejoratywnie) itp? Homoseksualisci to dla mnie nie "pedały i lesby" a ludzie, którzy z woli Matki Natury lub Boga Ojca (jak kto woli) urodzili się hermafrodytami, androginami, lub z jakimś innym powodem braku jednoznacznej identyfikacji płciowej mają z tym już wystarczająco dużo problemów i nie nam decydować za nich. Gdyby Pańskie dziecko przyszło do Pana z prośbą o pomoc, ponieważ jest szykanowane w szkole z powodu … może Pan wpisać dowolny powód przemocy i agresji w naszym społeczeństwie, nie musi Pan szukać helikopterów ani kóz. Myli Pan zaburzenia z chorobami. Ludzie o bardzo silnych, bezkompromisowych i zdecydowanych osobowościach bywają dotknięci zaburzeniami, które uniemożliwiają im wręcz zdanie sobie z tego sprawy i skorzystanie z terapii.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Usiłuje Panu wytłumaczyć, że dla mnie jest bardziej istotne, że niektóre słowa są raniące dla tych, których dotyczą, nie dla tych, którzy ich używają. Zrodloslow i historyczne znaczenie to jedno, a współczesne konotacje, to co innego. Nigdzie nie twierdziłam, że popieram jakiekolwiek fanatyzmy i skrajności, lub, że kapitalizm korporacyjny jest dla mnie synonimem wolności. To, że różni ludzie usiłują się "podpiąć" pod różne zjawiska społeczne i "ugrać" na tym jakieś swoje interesy (niekoniecznie finansowe), nie dotyczy wyłącznie posiadaczy wielkich fortun i wladzy, rzeczywiście, skrót myślowy mógł być dla Pana niezrozumiały. Przepraszam, że niewystarczająco jasno się wyraziłam Mój błąd. To, że ktoś się zachowuje niezgodnie z wyznawanymi przeze mnie wartościami, nie upoważnia mnie do podobnych zachowań. Chyba, że takie rzeczy, jak wolność sumienia i wyznania, poszanowanie ludzkiej godności, rownosc wobec prawa, itp.rezerwujemy wyłącznie dla "naszych i nam podobnych".
A Brytyjczykom słowo republikanizm kojarzy się z IRA… zabronić słowa REPUBLIKA!!! Trzeba też zmienić nazwę Szwabii, bo w polskiej mowie słowo szwab jest obraźliwe, na prawdę obraźliwe.
A Pańska wolność, Panie Grzegorzu, kończy się na wysokości mojego nosa. I vice versa:))) ja nie mam zamiaru nikogo uszczęśliwiać, nie oczekuję też, że jacyś neo lub inni marksiści uszczęśliwia mnie. Wystarczy, jeżeli przestaniemy narzucać innym nasze "recepty na zbawienie" i zajmiemy się raczej własnym sumieniem. A jeżeli już tak
bardzo chce Pan wychowywać innych w duchu dowolnych/tradycyjnych/ wartości, to uprzejmie przypominam, że wychowuje się przykladem, nie wykładem.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Tego się właśnie obawialam.:) (Żart niewinny, po "starej znajomosci", "takiej piłki" nawet ja sobie nie odmowie, pozdrowienia dla dzieci 🙂
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Miło sobie pogdybać o tym, co fajnie by było, jakby było, ale zejdźmy na ziemię. Na ten moment, jeśli PiS przegra wybory (co jest możliwe), to jedyne, co nastąpi, to bałagan, a nie głęboka przemiana. PiS przejdzie do opozycji, a nowy rząd nie będzie miał wystarczającego poparcia, żeby przeprowadzić konstytucyjne reformy – a jeśli w następnym rządzie będzie Platforma, to tym bardziej skupi się raczej na utarciu nosa PiS-owi i zapewnieniu sobie dalszych rządów.
Takie są moje przewidywania na najbliższe wybory (o ile PiS ich nie wygra, co również jest możliwe). Oczywiście po drodze jest mnóstwo niewiadomych, ale na ten moment moim zdaniem szanse na prawdziwą dobrą zmianę są niewielkie.
A ja jestem zwolennikiem serii Sejmów nie zdolnych do powołania rządu… Belgia przeżyła, co najwyżej przytyła do tego zażerania frytków.
Po wojnach PO – PiS powstało w Polsce pobojowisko polityczne. Nawet jeśli PiS przegra najbliższe wybory to nie jest w stanie powstać jakakolwiek większość rządząca. Zbyt wielkie różnice. I zapewne o to PiS-owi chodziło.
Osobną sprawą jest Konstytucja. Najważniejsze, aby ją odchudzić, bo w obecnym stanie nikt nie zna jej w całości (setki artykułów). Zadziwiające, że w USA można było kiedyś napisać krótką konstytucję i do dziś doczekała się niewiele ponad 100 poprawek. W Polsce też niegdyś potrafiono napisać krótkie i zrozumiałe prawo (Kodeks Handlowy z międzywojnia). Teraz chyba celowo je się gmatwa, a też pisze "na kolanie". Skutkuje to wewnętrzną sprzecznością i nawet prawnicy słabo się w nim wyznają.
(…)Nawet jeśli PiS przegra najbliższe wybory to nie jest w stanie powstać jakakolwiek większość rządząca. Zbyt wielkie różnice.(…)
Już kilka krajów Europy udowodniło, że da się z tym żyć… w Belgii ten problem został wręcz zlany olejem z frytkownicy.