0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Kolejna rocznica ustanowienia Konstytucji 3 Maja pozwala podtrzymywać i rekonstruować na nowo tę ikonę polskich nadziei, którą zmieniające się czasy i konteksty interpretacyjne wzbogacają o nowe znaczenia. Tę Konstytucję tworzymy przecież wedle własnych wyobrażeń o przeszłości i naszego jej rozumienia, jako fragment narodowej mitologii, doceniającej wartość niewykorzystanych możliwości.

Nie był to akt rewolucyjny, chociaż tak go postrzegano w ówczesnej Europie, pozostającej pod wrażeniem doświadczeń amerykańskich i francuskich.

Angielski tekst Konstytucji, wydany w Londynie już w 1791 roku, zatytułowano „New Constitution of the Government of Poland, Established by the Revolution, the Third of May, 1791”.

Sformułowanie „by the Revolution” jest zapewne trafne w odniesieniu do wątpliwego sposobu ustanowienia Konstytucji, chętnie przywoływanego przez zwolenników prymatu polityki nad prawem. Treść Konstytucji była przecież swoistą syntezą postanowień rewolucyjnych, jak zniesienie „na zawsze” liberum veto, i zachowawczych, jak artykuł I, dotyczący „religii narodowej panującej”, którą „jest i będzie wiara święta rzymska katolicka”, ale też „wszelkich obrządków i religii wolność (...) warujemy”. Krytycy Konstytucji podkreślają, że utrwalała istniejącą strukturę społeczną. Warto jednak pamiętać, że każda konstytucja jest kompromisem.

Konstytucja 3 Maja odzwierciedla kompromis między tym, co wydawało się jej twórcom możliwe, a rozwiązaniami dostępnymi jedynie potencjalnie. Nie powtórzono za Deklaracją Praw Człowieka i Obywatela z 1789 roku, że „Ludzie rodzą się i pozostają wolnymi i równymi w prawach”.

Pełnię praw politycznych przyznano szlachcie, prawa mieszczan – ważne i nowe – zakotwiczono w Konstytucji, a gwarancje dla chłopów miały ograniczone znaczenie.

Konstytucja 3 Maja przyjmowała „lud rolniczy (...) pod opiekę prawa i rządu krajowego”, obejmując tą opieką umowy „dziedziców z włościanami dóbr swoich autentycznie ułożone”. Konstytucja Stanów Zjednoczonych niczego nie gwarantowała niewolnikom ani Indianom. Takie były realia społeczne w owych czasach.

Przeczytaj także:

Na polskie ziemie wolność przyjdzie z Europy, z Napoleonem, na papierze i na krótko. To przecież w oktrojowanej Konstytucji Księstwa Warszawskiego zostaną wypowiedziane słowa „Znosi się niewola. Wszyscy obywatele są równi przed obliczem prawa”; tego właśnie zabrakło w Konstytucji 3 Maja, której twórcy rozumieli zapewne, że nie sposób zbudować świata ze zdań, nawet mądrych i dobrych. Przecież słowa „Sami wolni uczyńmy i włościan wolnemi”, które wypowiada Pan Tadeusz, trudno będzie powtórzyć kolejnym pokoleniom...

Tak się składa, że tym, którzy są już wolni trudno potwierdzić wolność innych. Wskazują na to miarodajne interpretacje postanowień obowiązującej Konstytucji, dotyczących małżeństwa czy prawnej ochrony życia. Za sformułowaniem tych postanowień przemawia to samo przekonanie o wartości kompromisu, które jest współistotne duchowi Konstytucji Majowej. Zresztą była ona rozpoczęciem procesu przebudowy, miała podlegać zmianom przeprowadzanym co 25 lat „po doświadczeniu jej skutków co do pomyślności publicznej”.

W ten sposób kolejne pokolenia miały szanse potwierdzenia własnej tożsamości. Twórcy Konstytucji 3 Maja widzieli w niej początek cyklu konstytucyjnego, na który – według Kołłątaja – miała składać się, jako następna, konstytucja ekonomiczna („pewność własności, opieka dla pracy, pomoc w nakładach, porządek w użyciu pracy ludzkiej, sprzyjanie rolnictwu, ułatwienie handlu”) oraz „konstytucja moralna” (oświata i wychowanie, kształtowanie umiejętności narodowych i charakteru). W pewnym sensie obowiązująca Konstytucja urzeczywistnia ten projekt sprzed stuleci.

Łączy nas wiara konstytucyjna

Z twórcami Konstytucji 3 Maja łączyć nas może, albo dzielić, stosunek do wartości znajdujących wyraz w prawie i do jego roli w państwie.

Każda konstytucja jest owocem przekonania o fundamentalnym znaczeniu wartości odzwierciedlonych w jej postanowieniach, przekonania nazywanego nawet przez niektórych konstytucjonalistów wiarą – wiarą konstytucyjną. Odnajdujemy to przekonanie w słowach preambuły Konstytucji 3 Maja głoszącej, że „los nasz od wydoskonalenia konstytucji jedynie zawisł”, odnajdujemy je w przysiędze składanej na wierność Konstytucji w Katedrze warszawskiej. To samo przekonanie i ta sama nadzieja ożywiają tych wszystkich, którzy teraz protestują przeciw naruszaniu obowiązującej Konstytucji, jakże często nie tylko ignorowanej, ale i obrażanej przez jej przeciwników, nazywających Konstytucję „tymczasową” albo „wstrętną”, chociaż przysięgali Bogu wierność jej postanowieniom.

Konstytucja wyraża suwerenność Narodu. Wymaga więc szacunku należnego Narodowi. Świętowanie rocznicy Konstytucji 3 Maja przez sprawców naruszania postanowień obowiązującej ustawy zasadniczej i architektów bezprawia ustrojowego jest przejawem hipokryzji konstytucyjnej, tej samej, która pozwala stale sprzeciwiać się własnemu ślubowaniu.

Łączy nas idea Europy jako obietnicy dobrych rządów

Konstytucja 3 Maja jest jedyną polską konstytucją, która mówi o Europie wiążąc nasz los z jej losem, by „korzystać z pory, w jakiej się Europa znajduje, i z tej dogorywającej chwili, która nas samym sobie wróciła”. Dzisiaj to brzmi jak przestroga. Właściwie od zawsze korzystaliśmy „z pory”, niekiedy nie mając wyboru. Dobre chwile w dziejach Europy nie trwają wiecznie.

Z twórcami Konstytucji Majowej łączy nas idea Europy, rozumianej przecież nie tylko jako oznaczenie kontynentu, ale – od czasów Herodota i Strabona – jako uosobienie reguł dobrego rządu, które – jak Europa – są owocem wielu ksiąg i dziełem wielu uniwersytetów. Europa od jej początków znaczyła więcej aniżeli tylko pojęcie geograficzne; od czasów Homera i Sofoklesa była postrzegana jako obietnica dobrych rządów, godnych człowieka, dla których wartości są źródłem władzy i wyznaczają jej granice, oddzielające nas od tych, nad którymi – jak napisano w „Odysei” – „prawo nie włada”. Europa, podobnie jak konstytucja, jest projektem dla ludzi myślących. Tych jednak zawsze brakuje.

Europejska tożsamość polskiej państwowości wynika z naszych tradycji konstytucyjnych, w świetle których prawomocność władzy jest konsekwencją przestrzegania wiążącego ją prawa.

Pochodząca z XIII wieku pieśń „Gaude Mater Poloniae” wzywa do radości, ponieważ był wśród Polaków jej bohater, biskup Stanisław, który stanął w obronie prawa przeciwko władzy królewskiej.

Dostrzegali to twórcy Konstytucji 3 Maja, naznaczając w Deklaracji Stanów Zgromadzonych dzień świętego Stanisława, czyli 8 maja, za „poświęcony najwyższej opatrzności” na podziękowanie „za zdarzoną chwilę pomyślną”, a więc za ową Konstytucję. Była ona przecież swoistą kontynuacją tradycji, do której należało przekonanie, że w Polsce non rex sed lex regnat (panuje prawo, nie król). Częścią tej tradycji była zasada nihil de nobis sine nobis (nic o nas bez nas), a także zasada liberum veto, która pozwalała każdemu posłowi zablokować pracę Sejmu. Tę zasadę jednak odrzucono, ponieważ oznaczała absolutyzację roli opozycji i pozbawiała Sejm zdolności do skutecznego działania.

Do naszych tradycji konstytucyjnych należą także Artykuły henrykowskie z 1573 roku, które pozwalały wypowiedzieć posłuszeństwo królowi naruszającemu prawo. W postanowieniu de non praestanda oboedientia zapisanemu w tych artykułach znajdowała wyraz reguła wyrażona w Wielkiej Karcie Wolności z 1215 roku, uważanej za część niepisanej konstytucji brytyjskiej. Swego rodzaju potwierdzeniem tej zasady jest także art. 20 Konstytucji Niemiec, w myśl którego wobec każdego, kto usiłuje obalić porządek konstytucyjny wszyscy obywatele mają prawo do oporu, jeżeli inne przeciwdziałanie nie jest możliwe.

Nasze tradycje zobowiązują do poszanowania własnej Konstytucji i własnej tożsamości w Europie, w której trwa swego rodzaju konfrontacja miedzy przeciwstawnymi koncepcjami ustroju demokratycznego, a w istocie między przeciwstawnymi koncepcjami wolności.

Zasada podziału władz - gwarancja praw jednostki i broń przeciw władzy absolutnej

Konstytucja 3 Maja zawiera postanowienie określane przez nią jako wprowadzone „na zawsze”, a więc niezmienialne. Chodzi o art. V, który stanowi, że „trzy władze rząd narodu polskiego (...) na zawsze składać będą” i wskazuje cel tego podziału, a mianowicie równowagę całości państwa, wolności obywatelskiej i porządku społeczności. Konstytucja zbliżała nas do Europy wprowadzając zasadę podziału władz, co odpowiadało przekonaniu wyrażonemu w Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela, zgodnie z którym „Każde społeczeństwo, w którym prawa Człowieka nie są zabezpieczone ani podział władz nie został ustanowiony, nie ma Konstytucji” (art. XVI).

Zasada podziału władz także w naszych czasach uważana jest za gwarancję praw jednostki i broń przeciw władzy absolutnej.

Ci, którzy zasadę podziału władz zwalczali w imię jedności władzy szlacheckiego suwerena, oddalali nas od Europy przybliżając do Rosji.

Dążenie do nadania niektórym postanowieniom konstytucji niezmiennego charakteru rozwinęło się we współczesnym konstytucjonalizmie w XX wieku. Dążenie to odzwierciedla potrzebę stabilizacji w świecie „płynnej nowoczesności”, w którym wszystko w każdej chwili może stać się czymś innym.

Co to znaczy „na zawsze” ? Chodzi w istocie o trwałość świata wartości wyrażonego w konstytucji. Po II wojnie światowej zrozumieli to Niemcy wpisując do konstytucji niezmienność niektórych postanowień, w tym dotyczących godności człowieka. Zrozumieli, że o wartościach nie decyduje ten, kto może wymusić posłuszeństwo, bo ma w swoim ręku większość, propagandę, policję i wojsko.

Zasada podziału i równoważenia władz, wbrew zobowiązaniu zawartemu w Konstytucji 3 Maja, jest dzisiaj przekreślana także przez tych, którzy rocznicę uchwalenia owej Konstytucji uznają za własne święto. A przecież podporządkowanie sądownictwa władzy wykonawczej, ograniczanie roli parlamentu, podporządkowanie Trybunału Konstytucyjnego rządzącej większości jest także sprzeniewierzeniem się polskiej i europejskiej tożsamości konstytucyjnej, której zwornikiem pozostaje przekonanie, że nie ma konstytucji bez podziału władz. I nie chodzi tylko o słowa.

Szczęście narodu

W Konstytucji 3 Maja wyrażono przekonanie, że szczęśliwość narodów od praw sprawiedliwych, praw skutek od ich wykonania zależy. Ta zależność fascynowała XVIII-wiecznych konstytucjonalistów.

Związek między państwem a szczęściem jednostki wyrażała Deklaracja Niepodległości Stanów Zjednoczonych proklamująca prawo narodu do obalenia rządu, który nie wywiązuje się ze swoich obowiązków i nie tworzy warunków pozwalających to dążenie zaspokoić.

Szczęście narodu nie wydaje się motywem działania współczesnego prawodawcy, a przecież suma postanowień obowiązującej Konstytucji dotyczących praw i wolności jednostki odzwierciedla wizję społeczeństwa, które warto współtworzyć. Z tego punktu widzenia nie ma zasadniczej sprzeczności między celami prawodawstwa i funkcjami państwa, których wyrazem jest Konstytucja 3 Maja, a tymi celami i funkcjami, które wyraża Konstytucja RP. Zmieniły się jednak zasadniczo uwarunkowania cywilizacyjne, ale dążenia do stworzenia lepszego świata i przekonanie, że jest to możliwe, pozostają niezmienne.

Na swój sposób prymat dążeń jednostki aprobowała Konstytucja 3 Maja stanowiąc, że „każdy człowiek do państw Rzeczypospolitej nowo z którejkolwiek strony przybyły lub powracający, jak tylko stanie nogą na ziemi polskiej, wolnym jest zupełnie użyć przemysłu swego, jak i gdzie chce”. Wtedy chodziło o „pomnożenie ludności krajowej”. Dzisiaj propozycja umieszczenia tego rodzaju postanowienia w Konstytucji wydaje się utopijna. Ugrupowanie, które włączyłoby taką propozycję zmiany Konstytucji do swojego programu, nie mogłoby liczyć na poparcie wyborcze.

Brońmy Sejmu - „świątyni prawodawstwa”

Konstytucja 3 Maja, znosząc liberum veto proklamowała zasadę przedstawicielstwa i uznawała posłów za „reprezentantów całego narodu”, a zarazem „skład ufności powszechnej”. Sejm powinien zatem tak działać, by zasłużyć na zaufanie wszystkich. Zarazem też Konstytucja ustanowiona dla „dobra powszechnego” uznawała zapewnienie „pomyślności publicznej” za kryterium oceny jej postanowień, do których Sejm nazwany „świątynią prawodawstwa” dostosowywać miał swoje ustawy.

Kryzys konstytucyjny, którego doświadczamy obecnie, polega w znacznej mierze na pozbawieniu parlamentu zdolności definiowania dobra wspólnego w procesie dialogu, na narzucaniu większościowej definicji za pomocą ograniczania debaty, pozbawiania mniejszości możliwości inicjowania prac prawodawczych, zastępowania parlamentu przez występujący w roli faktycznego prawodawcy zależny od większości Trybunał Konstytucyjny.

W tym kontekście postanowienia Konstytucji 3 Maja dotyczące Sejmu brzmią archaicznie i utopijnie, ale tym bardziej warto je przypominać. Ta właśnie wizja Sejmu jest częścią polskiej tradycji ustrojowej, której kultywowanie to patriotyczny obowiązek. Degradowanie roli parlamentu w państwie i uzależnianie losu ustaw od woli jednostek odcina nas od własnych, a nie tylko europejskich korzeni.

„Ktobykolwiek śmiał być przeciwnym niniejszej Konstytucyi..."

Odnajdujemy w Konstytucji 3 Maja koncepcje ustrojowe, które są wyrazem dążeń nam bliskich, związanych z tożsamością kultury europejskiej. Tym bardziej rozumiemy dramat tej Konstytucji, przeczuwany i zapowiedziany w jej słowach o „dogorywającej chwili, która nas samym sobie wróciła”. Z perspektywy naszych dziejów to była chwila, ale zrodzona wtedy wizja konstytucji „jako jedynej twierdzy ojczyzny i swobód naszych”, której świętość do strzeżenia powierzona jest każdemu szlachcicowi ma ponadczasowe znaczenie.

Dziś każdy, kto ma prawa polityczne, jest szlachcicem w rozumieniu Konstytucji 3 Maja, jeśli broni praw zasadniczych.

Duch, a niekiedy nawet litera Konstytucji 3 Maja, bliskie są postanowieniom obowiązującej ustawy zasadniczej, która przecież także mówi o równowadze władz, odrębności władzy sądowniczej, ograniczeniach władzy wykonawczej, o zasadzie przedstawicielstwa.

W Deklaracji Stanów Zgromadzonych, wpisanej do ksiąg grodzkich 5 maja 1791 roku, postanowiono „iż ktobykolwiek śmiał być przeciwnym niniejszej Konstytucyi lub targać się na jej zepsucie, albo wzruszał spokojność dobrego i szczęśliwym być zaczynającego narodu przez zasiewanie nieufności, przewrotne tłomaczenie Konstytucyi (...) ten za nieprzyjaciela ojczyzny, za jej zdrajcę, za buntownika uznany, najsurowszymi karami natychmiast przez sąd sejmowy ukarany będzie”.

Wspomniane tu „przewrotne tłomaczenie” Konstytucji albo ignorowanie jej postanowień jest przesłanką obecnej postaci kryzysu konstytucyjnego, polegającego na zacieraniu granicy między porządkiem a antyporządkiem konstytucyjnym;

można to określić jako oswajanie bezprawia, a więc stan, w jakim prawo wymaga działania na podstawie prawa niezgodnego z prawem.

Duchowi Konstytucji 3 Maja, o którym ona sama stanowi, znosząc wszystko to, co owemu duchowi przeciwne, przeczyłoby wspominanie rocznicy jej ustanowienia w oderwaniu od losów Konstytucji obowiązującej i od tej nadziei wyrażanej znanymi słowami „Witaj majowa jutrzenko ...”

* Ryszard Piotrowski – doktor habilitowany nauk prawnych, konstytucjonalista, pracownik Zakładu Prawa Konstytucyjnego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Zasiada w Radzie Programowej Archiwum Osiatyńskiego.

;
Na zdjęciu Ryszard Piotrowski
Ryszard Piotrowski

doktor habilitowany nauk prawnych, konstytucjonalista, pracownik Katedry Prawa Konstytucyjnego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, członek Rady Programowej Archiwum Osiatyńskiego.

Komentarze