Były sędzia Tomasz Szmydt, poszukiwany za szpiegostwo na rzecz wschodnich służb, w białoruskiej telewizji stwierdził, że w Warszawie działał punkt werbunkowy ukraińskich ochotników. Ukraińcy mieliby być werbowani w siedzibie branżowego polskiego portalu Defence24
Tomasz Szmydt wystąpił w programie „To co innego” głównej białoruskiej państwowej stacji telewizyjnej Belarus1. Podczas wywiadu wskazał adres „punktu werbunkowego zagranicznych najemników” w Polsce. Jego zdaniem polskie służby werbowały do wojska ochotników z Białorusi i Ukrainy w zabytkowej kamienicy w samym centrum Warszawy. Podkreślał, że działo się to na długo przed rozpoczęciem wojny w Ukrainie.
To dezinformacja. Jej celem jest zapewne budowanie przekonania u białoruskich odbiorców, że Polska na polecenie NATO szykowała się do wojny z Rosją przed agresją militarną Kremla. Taka wersja pasuje do głównego propagandowego rosyjskiego przekazu na temat konfliktu z Ukrainą: że Putin podjął decyzję o wejściu do Ukrainy, ponieważ musiał przeciwstawić się dążeniom NATO do rozpoczęcia konfliktu militarnego.
We wskazanej przez Szmydta warszawskiej kamienicy mieści się siedziba redakcji branżowego portalu Defence24, który od lat zajmuje się tematami związanymi z obronnością. I to na nią – jako na organizację zaangażowaną w werbunek – wskazał Szmydt w białoruskiej telewizji Belarus1.
„To kompletna bzdura” – komentuje dla OKO.press Piotr Małecki, prezes zarządu spółki Defence24.
Tomasz Szmydt, były polski sędzia, który w maju uciekł na Białoruś, od kilku tygodni realizuje na Wschodzie nowe zadania. Jest „dziennikarzem” białoruskich mediów, a w razie potrzeby – komentuje wydarzenia w Polsce dla mediów na Białorusi i w Rosji. W swoich wypowiedziach powtarza wschodnią propagandę, niemal perfekcyjnie wpisując się w przekazy rozpowszechniane przez służby w Moskwie i w Mińsku. Ze względu na powtarzalność propagandowej narracji zazwyczaj nie zawierają one niczego interesującego.
Jednak jego ostatni występ w państwowej stacji telewizyjnej Belarus1 był zaskakujący. Oto Szmydt udzielił wywiadu Kseni Liebiedzewej, prowadzącej pogram „To co innego”. Ten odcinek zatytułowany był „Warszawa – największe centrum rekrutacji najemników”.
Białoruska propagandystka przekonywała w nim, że Polska jest „największą hieną Europy” (to ulubiona białoruska, a także rosyjska, metafora pod adresem naszego kraju). A to dlatego, że nasz kraj ma być „nie tylko głównym konsumentem europejskich pieniędzy, ale także jednym z liderów zbrojeń wśród członków UE”.
Liebiedzewa wyliczała, ile amerykańskiego sprzętu wojskowego znajdzie się w bazie wojskowej NATO w Powidzu.
Informowała również, że Polska szykuje się do wystawienia kontyngentu wojskowego, sformowanego z obcokrajowców, głównie Ukraińców i Białorusinów.
Polskie władze rzeczywiście zapowiedziały w lipcu, że na prośbę strony ukraińskiej na ziemiach polskich powstanie Legion Ukraiński. Będzie to ochotnicza jednostka wojskowa, składająca się z przebywających dziś w Polsce Ukraińców. Jednostka ta ma być szkolona i wyposażona w Polsce, a dopiero potem trafi na front.
Jak wynika z informacji przekazywanych przez Ministerstwo Obrony Narodowej, za rekrutację ochotników odpowiadać będzie strona ukraińska, a nie polskie władze. Z kolei Ministerstwo Spraw Zagranicznych podało, że po upublicznieniu informacji o tworzeniu jednostki do władz ukraińskich zgłosiło się wstępnie kilka tysięcy chętnych. Jednak formalnie rekrutacji jeszcze nie rozpoczęto.
Tyle faktów. Jednak w białoruskich państwowych mediach nie chodzi o fakty, lecz o kreowanie rzeczywistości zgodnie z interesami Mińska (a często również Moskwy). To właśnie dlatego Ksenia Liebiedziewa przekazała, że „najemników” rekrutują Polacy, co więcej – robią to od dawna.
Na ten temat wypowiadał się Tomasz Szmydt. Chociaż nie wiadomo, skąd były sędzia miałby mieć jakiekolwiek informacje na temat wojska, w programie jego słowa przyjmowano jak słowa eksperta. I właśnie wtedy Szmydt zaskoczył. Wyszedł poza typowy przekaz wschodniej propagandy. Wskazał, gdzie w Polsce, jego zdaniem, znajdował się punkt rekrutacji zagranicznych ochotników do wojska.
„Jeśli chodzi o rekrutację najemników, to dzieje się to już od dawna. Jeszcze przed rozpoczęciem specjalnej operacji wojskowej taka rekrutacja już miała miejsce.
Istniał taki duży punkt werbunkowy dla najemników – Warszawa, przy ulicy Foksal 18.
Pod tym adresem mieści się wydawnictwo „Defence 24”, które jest bardzo ściśle powiązane z polskim wywiadem i kontrwywiadem” – mówił w Belarus1 Szmydt.
Następnie zaznaczył: „Nie jest to więc żadna nowość. (…) Trzeba też sobie zadać pytanie, czy na pewno w tym ukraińskim korpusie będą Ukraińcy. Bo to dobra przykrywka do werbowania zagranicznych najemników i przedstawiania ich jako Ukraińców”.
W Warszawie na ulicy Foksal 18 znajduje się zabytkowa kamienica, z lokalami gastronomicznymi na parterze i biurami na wyższych piętrach. Rzeczywiście ma tam też swoją siedzibę redakcja portalu Defence24. Ale co mieliby tam robić „ukraińscy najemnicy”? Zapytaliśmy o to kierownictwo spółki, do której należy portal.
„Oskarżenia pana Szmydta i białoruskiej propagandy o prowadzenie jakiegokolwiek punktu werbunkowego dla Ukrainy są kompletną bzdurą i pokazują ich, Białorusinów i Rosjan, totalną desperację – tak wypowiedź byłego sędziego skomentował Piotr Małecki, prezes zarządu spółki Defence24. Podkreślił, że ten portal i inne portale należące do spółki od lat zwalczają rosyjską dezinformację. Informują też na temat bezpieczeństwa militarnego, energetycznego i cyberbezpieczeństwa.
„Od początku konfliktu wojny rosyjsko ukraińskiej informowaliśmy o jej przebiegu, a także wielokrotnie wspieraliśmy zbiórki dla potrzebujących cywili poszkodowanych w wyniku działania agresora rosyjskiego. Dzięki naszemu zaangażowaniu udało się między innymi zebrać fundusze na zakup szesnastu polskich dronów bojowych Warmate, które wykazały się dużą skutecznością w rękach ukraińskich obrońców” – wyliczał Małecki. Odnosząc się bezpośrednio do programu z udziałem Szmydta stwierdził:
„Wycie rosyjskiej i białoruskiej propagandy dobitnie pokazuje, że dobrze wykonaliśmy swoją pracę i ich to dzisiaj boli.
Jako media specjalistyczne zajmujące się bezpieczeństwem i jako obywatele polscy zrobiliśmy tyle, ile było możliwe i konieczne”.
Tomasz Szmydt uciekł na Białoruś na początku maja. Obecnie jest poszukiwany listem gończym i podejrzewany o szpiegostwo na rzecz wschodnich służb. Trwa śledztwo w jego sprawie. Na Białorusi współpracuje z tamtejszymi mediami, wielokrotnie wypowiadał się też dla rosyjskich mediów. Zapowiada, że jego publiczna aktywność nie skończy się na działaniach medialnych. Nie wiadomo, czym jeszcze miałby się zajmować na Wschodzie.
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Komentarze