0:00
0:00

0:00

Sędzia Sądu Okręgowego w Gliwicach Arkadiusz Cichocki – na zdjęciu u góry – w czwartek 25 lipca 2024 roku pojawił się w Sejmie na zaproszenie posła i adwokata Romana Giertycha, który stoi na czele specjalnego zespołu ds. rozliczeń władzy PiS.

Giertych zapowiadał wcześniej Cichockiego jako sygnalistę, choć właściwsze byłoby określanie go słowem „skruszony". Cichocki był bowiem w samym środku afery hejterskiej, a od kilku lat ujawnia w mediach szczegóły afery. Ostatnio Prokuratura Regionalna we Wrocławiu wystąpiła do Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN o uchylenie immunitetu biorącym udział w aferze sędziom.

Chodzi głównie o byłego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka, stołecznego sędziego Jakuba Iwańca i zastępcę rzecznika dyscyplinarnego Przemysława Radzika. Prokuratura chce im postawić po kilkanaście zarzutów, a trzy – Cichockiemu.

Skruszony sędzia może jednak starać się o status świadka koronnego lub co najmniej małego świadka koronnego. Dziś jest jednym z dwóch źródeł osobowych o tej aferze, razem z Emilią Szmydt, która rozprowadzała w sieci hejt wobec niezależnych sędziów, a potem jako pierwsza ujawniła cały proceder. Szmydt również może starać się o status świadka koronnego. O aferze hejterskiej mówił publicznie jeszcze sędzia Tomasz Szmydt, były mąż Emilii. W maju 2024 roku uciekł jednak do Białorusi, niewykluczone, że w obawie przed zarzutami.

Sędzia Cichocki nie tylko ujawnił wraz z Tomaszem Szmydtem szczegóły afery hejterskiej w mediach: w OKO.press, Onecie i w TVN24. Złożył też zeznania jako świadek w Prokuraturze Rejonowej Kielce-Wschód, która prowadzi śledztwo ws. hejtu w internecie wobec sędziego Waldemara Żurka.

Przeczytaj także:

Dalsze losy Cichockiego zależą od Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu, która prowadzi główne śledztwo ws. afery hejterskiej. Ale ta będzie mogła go przesłuchać dopiero, gdy Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN prawomocnie uchyli mu immunitet.

Przypomnijmy: afera hejterska wybuchła w 2019 roku. Onet ujawnił wtedy, że Emilia Szmydt rozprowadzała w internecie hejt wobec sędziów znanych z obrony praworządności. Współpracowała wtedy z sędziami pracującymi na delegacji w resorcie ministra Ziobry, w tym z Jakubem Iwańcem i Arkadiuszem Cichockim (z nim krótko, około dwóch miesięcy).

Emilia Szmydt miała też kontakt Łukaszem Piebiakiem, członkami neo-KRS i zastępcami rzecznika dyscyplinarnego Michałem Lasotą i Przemysławem Radzikiem. To ona m.in. stała za paszkwilem uderzającym w prezesa Iustitii, prof. Krystiana Markiewicza.

Szmydt, znana jako Mała Emi, pokłóciła się jednak z sędziami bliskimi Piebiakowi i współpraca zakończyła się w II połowie 2018 roku. Jej rolę przejęło hejterskie konto KastaWatch na Twitterze, które założono z komputera w resorcie Ziobry. Potem Mała Emi ujawniła szczegóły afery.

Do drugiej odsłony afery doszło do 2022 roku. Wtedy sędzia Cichocki i Tomasz Szmydt ujawnili kolejne jej szczegóły. Podali, że Piebiak udostępniał wrażliwe dane sędziów.

Ujawnili też istnienie dwóch grup dyskusyjnych: na WhatsAppie była grupa Kasta/Antykasta licząca ponad 20 osób – głównie sędziów skupionych wokół Piebiaka. Z kolei na Signalu dyskutowała mniejsza grupa Niezłomni. Należał do niej m.in. Piebiak, Cichocki, Szmydt i jego żona.

Na obu grupach wymieniano różne informacje o wymiarze sprawiedliwości. Dyskutowano np. o tym, komu trzeba wytoczyć postępowanie dyscyplinarne lub omawiano nominacje neo-KRS.

W 2022 roku Cichocki i Szmydt potwierdzili swoje informacje podczas wysłuchania na sejmowym zespole parlamentarnym.

Poseł Roman Giertych (siedzi po prawej) i sędzia Arkadiusz Cichocki. Zrzut z ekranu TVN24

Cichocki: Szymdt pytał mnie o życie pod Moskwą

W czwartek 25 lipca 2024 roku sędzia Arkadiusz Cichocki wystąpił u boku adwokata i posła Romana Giertycha, który zadawał mu pytania. Jego wystąpienie trwało ponad godzinę. Cichocki tylko częściowo potwierdził to, co już mówił. Skupił się na ujawnieniu nowych informacji z okresu, gdy współpracował z resortem Ziobry i gdy był członkiem grup Kasta/Antykasta i Niezłomni.

Zaczął od znajomości z Tomaszem Szmydtem, byłym sędzią, który na początku maja uciekł z Polski do Białorusi i jest ścigany listem gończym jako podejrzewany o szpiegostwo na rzecz Białorusi i/lub Rosji. Cichocki mówił, że obaj ze Szmydtem sobie ufali. Jego wyjazd do Białorusi go zaskoczył. Przypomniał sobie, że w 2022 roku Szmydt pytał go, czy myślał o zmianie miejsca do życia, o to, czy myślał o zamieszkaniu w okolicach Moskwy.

Cichocki ujawnił, że Szmydt jako sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego miał nie tylko dostęp do danych funkcjonariuszy służb specjalnych. Zajmował się też sprawą gigantycznego wycieku danych osobowych z Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury. Doszło do niego w lutym 2020 roku, za czasów, gdy dyrektorką KSSiP była Małgorzata Manowska, obecnie neo-sędzia na stanowisku I prezesa SN. Wyciekły wtedy dane ok. 50 tysięcy osób – sędziów, prokuratorów, wykładowców, pracowników KSSiP.

UODO nałożył wtedy na Szkołę karę 100 tysięcy złotych, od której KSSiP odwołała się do sądu administracyjnego. Szmydt był w składzie orzekającym, który rozpoznał tę skargę i ją oddalił. Cichocki mówił, że jeśli w aktach tej sprawy były dane osób, które wyciekły z KSSiP, to Szmydt miał do nich dostęp. A takie dane też mogły być pożądane przez służby specjalne.

Cichocki opowiedział też o okresie, gdy przed wybuchem afery hejterskiej Szmydt pracował na delegacji w neo-KRS. Wtedy w neo-KRS pojawił się pomysł, by ten nielegalny organ poszerzył swój nadzór nad przetwarzaniem danych osobowych przez wszystkie sądy w Polsce. Oznaczałoby to, że neo-KRS miałaby dostęp do tych wszystkich danych.

Były już sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie Tomasz Szmydt. Fot. Mariusz Jałoszewski

Szmydt z wizytą w Moskwie

Do momentu opublikowania tego artykułu Tomasz Szmydt nie skomentował wypowiedzi Cichockiego, chociaż był aktywny w mediach społecznościowych. Relacjonował swój pobyt w Moskwie, w tym spotkanie z redaktor naczelną rosyjskiej agencji informacyjnej Regnum.

„Omówiliśmy możliwości współpracy tak, by słowa prawdy docierały również do polskiego społeczeństwa” – napisał na Telegramie i na platformie X.

Szmydt obecnie funkcjonuje na Wschodzie jako korespondent białoruskiej państwowej agencji Biełta. Współpracuje z szerzącym białoruską propagandę w języku polskim Międzynarodowym Radiem Białoruś. Jako „sędzia z Polski” udziela licznych wywiadów, komentuje bieżące wydarzenia w naszym kraju i w Europie Zachodniej.

Wcześniej wielokrotnie zapewniał, że nie przekazał wschodnim służbom żadnych informacji niejawnych z Polski. Nie ma jednak powodów, by w to wierzyć. Szmydt od pierwszego dnia pobytu w Mińsku został przyjęty z otwartymi rękami przez przedstawicieli reżimu Łukaszenki. Musiał mieć więc z nimi wcześniejsze kontakty. Trwa śledztwo, które ma ustalić, czy i od kiedy były sędzia współpracował ze wschodnimi służbami i jakie informacje mógł im przekazać.

Jak powstała neo-KRS i Izba Dyscyplinarna

Poseł Giertych pytał sędziego Cichockiego, jak powstała neo-KRS i nielegalna Izba Dyscyplinarna przy SN, którą PiS sam zlikwidował w 2022 roku.

Cichocki opowiedział, że miał propozycję, by wejść do neo-KRS. „Złożył mi ją Łukasz Piebiak” – podkreślał sędzia. Giertych: „On wybierał sędziów do KRS?”. Cichocki: „Centrum decyzyjne było w Ministerstwie Sprawiedliwości. Tam zapadały decyzje, kto będzie członkiem KRS”.

Cichocki mówił, że odmówił udziału w KRS i, że bał się konsekwencji odmowy. Wtedy starał się bowiem o delegację do Sądu Apelacyjnego w Katowicach. Dostał też propozycję zostania prezesem Sądu Okręgowego w Gliwicach i tę propozycję przyjął.

Od udziału w neo-KRS wykręcił się koniecznością dojazdów do stolicy i ilością obowiązków. Miał się też martwić tym, że nie zbierze poparcia 25 sędziów pod swoją kandydaturą. Cichocki: „Piebiak mówił, że poparcie to nie problem”. Miał je dostać od sędziów pracujących na delegacji w resorcie Ziobry.

I faktycznie listy poparcia kandydatom do neo-KRS podpisywali m.in. sędziowie pracujący w ministerstwie. Najwięcej takich podpisów dostał Maciej Mitera, który był w neo-KRS I kadencji. A sędziowie pracujący w resorcie Ziobry, którzy nie chcieli podpisywać list poparcia, byli odwoływani z delegacji do ministerstwa. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Cichocki przypomniał, że sędziowie, którzy podpisywali listy poparcia m.in. dostawali potem od neo-KRS nominacje do sądów wyższej instancji.

Mówił, że nie ma wiedzy o obsadzie sądów, ale na grupie dyskusyjnej Kasta/Antykasta, do której należeli też członkowie neo-KRS rozmawiano o wynikach konkursów na stanowiska sędziowskie.

Przypomniał to, o czym pisało już OKO.press: że dyskutowano o konkursie do Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze. Ówczesny prezes tego sądu Dariusz Kliś tak dziękował na Kaście za nominację: „Serdeczne dziekuje wszystkim Panom z KRS. Dziekuje bardzo. Jestescie Wspaniali. Brawo!!! [pisowania oryginalna-red.]".

Ówczesny członek neo-KRS Jarosław Dudzicz napisał: „Dzisiaj na tapecie była klisiowa Jelonka [Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze, gdzie prezesem był Dariusz Kliś – red.]. I przeszła zgodnie z planem, chociaż z początkowymi trudnościami i zamętem, spowodowanym przez nasze niektóre przeurocze koleżanki”.

Na co prezes Kliś odpisał: „Cala piatka [kandydatów – red.] przeszła, chyba, ze Chojnacka bedzie krecic to od dzisiaj nasi. Dostalu [dostali – red.] cos o czym mogli marzyc". Z kolei członek neo-KRS Maciej Nawacki o kandydatach do sądów w Olsztynie i w Szczytnie pisał „moi ludzie”.

Sędzia Cichocki mówił w Sejmie, że Konrad Wytrykowski, zanim został członkiem Izby Dyscyplinarnej, był sędzią Sądu Okręgowego we Wrocławiu i prezesem Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu. Cichocki: „Żalił się na warunki pracy i ostracyzm. Mówił, że rzuci to i pójdzie do Izby Dyscyplinarnej”.

Giertych dopytywał, po co PiS powołał Izbę Dyscyplinarną. Cichocki: „Chciano wydalać z zawodu tych, co nie byli po ich myśli. Były sędzia, notariusz Arkadiusz Nikiel [był członkiem grupy Kasta/Antykasta-red.] mówił, że dostał propozycję przejścia do Izby Dyscyplinarnej. Użył sformułowania, że w tej Izbie będzie trzeba czasem ostro przyłożyć. Przedstawił to tak, że czasem, jeśli trzeba będzie kogoś usunąć, to trzeba będzie to zrobić”.

Giertych dopytywał: „Na polecenie usunąć?”. Cichocki: „Na polecenie spoza struktur sądów”. Sędzia mówił dalej, że do Izby trafili głównie prokuratorzy. Jego zdaniem wszystkim zawiadywał Zbigniew Ziobro.

Na koniec Cichocki przeprosił obywateli za to, że brał w tym wszystkim udział. „Nie wiedziałem, jaki jest plan” – bronił się. Przeprosił też za aferę hejterską sędziów, którym podziękował za obronę praworządności. Mówił, że dzięki nim PiS nie udało się domknąć kontroli nad państwem.

Mężczyzna w okularach, przemawia
Były wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak. Najważniejsza postać w aferze hejterskiej. Bliscy mu sędziowie mówili na niego "Herszt". Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl

Giertych chce likwidacji neo-KRS

Wystąpienie Cichockiego poseł Roman Giertych podsumował tak: „Partia próbowała domknąć system kontroli nad wymiarem sprawiedliwości. Chciała wyrzucić z zawodu niezależnych sędziów i zastąpić ich oportunistami”. Zarzucał, że szykowano nam sądy na wzór moskiewski. Że PiS pchał Polskę w stronę Rosji. „Chciano nam odebrać wolność. A bez wolnych sądów nie ma wolności”.

I zapowiedział: „Będziemy chcieli rozpędzić KRS na cztery wiatry i przekazać budynek KRS sędziom”. Deklarował, że po wakacjach Sejm i Ministerstwo Sprawiedliwości zajmą się neo-KRS. Podkreślał, że nie może ona dalej nominować neo-sędziów, a prezydent ich powoływać. „Ten skandal trzeba przerwać. Obywatele zobowiązali nas do realnych rozliczeń”.

;
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze