Ofiara śmiertelna kosztuje 2,4 mln zł. Ranny - więcej, bo aż 3,3 mln zł. Opublikowany w Sylwestra (w ostatnim dopuszczalnym ustawowo terminie) raport Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego pokazuje, że poszkodowanymi w wypadkach jesteśmy wszyscy. Liczba ofiar w 2019 roku znowu wzrosła
Na kilka godzin przed końcem 2019 roku i upływem ustawowego terminu Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego opublikowała raport o kosztach wypadków drogowych w Polsce.
Zgodnie z art. 140c pkt 10 kodeksu drogowego KRBRD ma obowiązek sporządzić wycenę co najmniej raz na trzy lata. Dokument przygotowany przez badaczy z Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach miał trafić do Ministerstwa Infrastruktury 1 sierpnia 2019 roku. Ale resort Andrzeja Adamczyka z nieznanych przyczyn zwlekał z jego publikacją. Rzecznik prasowy na nasze pytania odpowiedział jedynie, że KRBRD dotrzyma ustawowego terminu publikacji. Zdążyła w ostatniej chwili.
Z raportu wynika, że koszty społeczne wszystkich zdarzeń drogowych w Polsce w 2018 roku wyniosły 56,6 mld złotych. W tym 44,9 mld to koszty wypadków, a 11,7 mld kolizji.
56,6 mld zł to o 15 proc. więcej niż w 2015 roku. A zarazem odpowiednik 2,7 proc. polskiego PKB.
W OKO.press pisaliśmy już, że polskie drogi należą do najniebezpieczniejszych w Europie. W 2018 roku doszło do niemal 3 tys. śmiertelnych wypadków, w tym 803 śmiertelnych potrąceń, z czego 271 na pasach. Alarmujące są także wstępne dane za rok 2019 - znowu wzrosła liczba zabitych.
To wyniki znacznie gorsze niż w krajach Europy Zachodniej. Pod względem liczby śmiertelnych wypadków w przeliczeniu na milion mieszkańców Polska zajmuje w UE piątą pozycję od końca tabeli.
Pewne światło rzuciło na ten problem badanie Instytutu Transportu Samochodowego przygotowane dla Ministerstwa Infrastruktury pod koniec 2018 roku. W raporcie pokazano, że polscy kierowcy notorycznie łamią ograniczenia prędkości. Także przy zbliżaniu się do pasów. Problem nagłego wtargnięcia pieszych na jezdnię - często przywoływany w medialnych i internetowych debatach - praktycznie nie istnieje.
Każdy wypadek to osobista tragedia dla poszkodowanych. Ale badanie KRBRD pokazuje, że za wypadki płacimy też jako społeczeństwo. Cena jest wysoka - i szybko rośnie.
Zespół badawczy zastosował metodę PANDORA, która zakłada wycenę kosztów całkowitych oraz kosztów jednostkowych zdarzeń drogowych. "Zdarzeniem" może być zarówno wypadek z ofiarami śmiertelnymi bądź rannymi, jak i kolizja, gdzie straty są wyłącznie materialne.
Jednostkowy koszt zdarzenia drogowego (wypadku lub kolizji) w metodzie PANDORA obejmuje następujące zmienne:
By je oszacować, badacze wykorzystali dane statystyczne o liczbie wypadków, ich ciężkości i strukturze z uwagi na płeć, wiek i lokalizację wypadku. Oraz statystyki liczby kolizji oraz rodzaju pojazdu uczestniczącego w zdarzeniu (z bazy danych SEWIK - Systemu Ewidencji Wypadków i Kolizji). Użyli także danych Głównego Urzędu Statystycznego.
Na tej podstawie wyliczyli, że koszty jednostkowe wypadków i kolizji drogowych w 2018 roku wyniosły:
"Największy udział w kategorii kosztów wypadków i kolizji drogowych w Polsce w 2018 roku, wynoszący 58 proc., mają straty produkcji tytułem śmierci bądź niedyspozycji pracownika w pracy. Znacznie mniejszy, ale i tak na wysokim poziomie jest udział strat materialnych (21 proc.) i kosztów administracyjno-operacyjnych (17 proc.). Pozostałe 4 proc. stanowią koszty strat niematerialnych i koszty leczenia" - czytamy w raporcie.
Dzieje się tak także dlatego, że statystycznie najczęściej ofiarami wypadków padają osoby w wieku produkcyjnym - między 25. a 59. rokiem życia.
"W stosunku do 2017 roku odnotowano spadek ogólnej liczby wypadków drogowych (o 3,3 proc.) oraz liczby rannych (o 5,3 proc.). Niestety w 2018 nastąpiło zwiększenie ogólnej liczby ofiar śmiertelnych o 1,1 proc." - podkreślają.
Choć ogólna liczba poszkodowanych w wypadkach w ciągu ostatniej dekady systematycznie maleje, dzieje się to zbyt wolno, by zrównoważyć szybko rosnące koszty. Z badania wynika, że w porównaniu z 2015 rokiem, gdy ostatnio dokonywano wyceny, koszt wypadków drogowych wyniósł 44,9 mld zł i wzrósł o 34 proc. Koszty kolizji zmalały o 20 proc.
Znacznie kosztowniejsze były straty materialne, m.in. w pojazdach i infrastrukturze drogowej. W 2018 roku wyniosły 12,1 mld zł, o około 36 proc. więcej niż w roku 2015. We wszystkich zdarzeniach drogowych wzięło w sumie udział o 9 proc. więcej pojazdów niż przed czterema laty.
Straty gospodarcze wynikają z kosztów utraconej produkcji z powodu przedwczesnej śmierci albo niezdolności do pracy osób rannych. Według szacunków z raportu w 2018 wyniosły 32, 9 mld zł i były o 12 proc. większe niż w 2015. Wyższe były także wypłacone odszkodowania - 1,79 mld zł, blisko 5-procentowy wzrost.
Wzrosły koszty postępowania karnego - w 2018 roku oszacowano je na poziomie 434,5 mln zł co oznacza wzrost o ok. 18 proc. O 6 proc. w porównaniu z 2015 rokiem zdrożała hospitalizacja - jej koszt wyniósł ok. 346, 5 mln zł. Droższe są także usługi prosekcyjne i pogrzeby - w 2018 roku kosztowały 36,8 mln zł, o 3 proc. więcej niż w 2015.
Kosztuje również całoroczne utrzymanie i praca jednostek operacyjnych - straży pożarnej, policji i pogotowia ratunkowego. W raporcie koszt ten oszacowano na poziomie 8,9 mld zł w 2018 - to wzrost o 30 proc. w stosunku do roku 2015.
Poprawę bezpieczeństwa na polskich drogach od lat postulują ruchy miejskie i organizacje pozarządowe, zrzeszone w powstałej niedawno koalicji "Chodzi o Życie". Ostatnio temat podchwyciły też największe partie polityczne.
W pierwszej połowie stycznia zbierze się parlamentarny zespół ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego, by omówić ten projekt oraz propozycje rządu. Na spotkanie zaproszono przedstawicieli ministerstwa infrastruktury, udział mają wziąć także niezależni eksperci BRD.
"Kluczowym kryterium, na które zwracają uwagę różne organizacje, jest to, czy będzie się tam znajdował jakiś zapis dot. konieczności upewniania się przez pieszego, czy nadjeżdża pojazd, czy nie. To są takie kruczki, które mogą spowodować diametralnie różną ocenę zdarzenia drogowego, jeśli do niego dojdzie. Liczę bardzo, że uda nam się nawiązać dialog z rządem” - powiedziała PAP Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (Lewica), przewodnicząca zespołu.
W skład zespołu wchodzi 57 posłów i posłanek. Nie zapisał się do niego żaden parlamentarzysta PiS.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Komentarze