0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Krzysztof Cwik / Agencja Wyborcza.plFot. Krzysztof Cwik ...

Kryzysu wokół kolei ciąg dalszy. Po podwyżce cen biletów trwa on zarówno w PKP Intercity, jak i w rządzie. Rządzący twierdzą, że mogą podratować budżet przewoźnika, ale jedynie wtedy, jeśli ten się zepnie i ograniczy koszty - podają media. W tym samym czasie trwa przepychanka pomiędzy polskimi politykami a zagranicznymi przewoźnikami, którzy chcieliby działać w Polsce jak najswobodniej. Według rządu mają taką możliwość, ale z niej nie korzystają. Zagraniczni kolejarze punktują jednak tę narrację i pokazują, na które połączenia nie mogą wyjechać - choć by chcieli.

Przeczytaj także:

Premier: ceny biletów będą niższe. Ale nie wiadomo, o ile

"Dziennik Gazeta Prawna" we wtorek doniósł o ofercie pomocy rządu dla PKP Intercity. Międzymiastowy przewoźnik otrzymałby od 200 do 300 mln złotych, ale jedynie w zamian za cięcia. Według "DGP" kilkunastoprocentowe podwyżki na kolei zaskoczyły rządzących, łącznie z nadzorującym kolej resortem infrastruktury. Na udzielenie tak dużej pomocy musi zgodzić się Komisja Europejska, która w takich sytuacjach stoi na straży równowagi konkurencyjnej we Wspólnocie.

W tej sytuacji przepadłyby propozycje przedstawicieli opozycji, którzy mieli własne pomysły na obniżenie cen biletów. Według Lewicy pomogłoby obniżenie VAT-u na bilety do stawki zera procent i obniżenie kwot, które przewoźnicy płacą za dostęp do torów. Podstawową zaletą takiego planu byłyby korzyści dla wszystkich przewoźników, nie tylko wożącego na dalekie dystanse PKP Intercity. Propozycję obniżki VAT-u odrzucił jednak rzecznik rządu Piotr Müller.

Ceny biletów poprawią "działania organizacyjne"

Według "DGP" sprawa obniżki cen biletów powinna rozstrzygnąć się jeszcze w tym miesiącu. Wszystko wskazuje na to, że rząd wreszcie docenił wagę tematu, o którym we wtorek wypowiedział się premier Mateusz Morawiecki.

"Będę domagał się od kierownictwa Ministerstwa Infrastruktury zdecydowanych działań oszczędnościowych we wszystkich spółkach PKP, po to, aby doprowadzić do jak najniższych cen biletów" - mówił 24 stycznia szef rządu. Nie sprecyzował jednocześnie, do jakich poziomów mają zejść ceny: "Na ile będą niższe - dzisiaj tego nie przesądzam. Ta decyzja zapadnie po dyskusji z kierownictwem ministerstwa."

Tak czy inaczej rządowi oficjele nadal nie zmieniają tonu swoich wypowiedzi na temat cenowego kryzysu. Według tej opowieści to spółki kolejowe kształtują ceny i to one powinny uporać się z wywołanym przez siebie kryzysem. Rzecznik Müller w zeszłym tygodniu mówił, że do obniżenia cen powinny doprowadzić "działania organizacyjne" w spółkach. Rządzący mimo medialnych doniesień milczą za to o potencjalnym wsparciu publicznym dla kolei.

Czeski scenariusz? Na razie nie dla nas

W tym samym czasie eksperci i komentatorzy kolejowej rzeczywistości przypominają inny pomysł na uzdrowienie polskiego rynku. Ceny mogłoby zbić wpuszczenie na tory konkurencji dla państwowego przewoźnika dalekobieżnego. Tak jest w Czechach, gdzie można korzystać z bogatej oferty trzech przewoźników - państwowych Českich dráh oraz prywatnych - Leo Expressu i RegioJeta.

W 5 lat po wejściu tego ostatniego przewoźnika na rynek liczba pociągów pomiędzy Pragą a Ostrawą wzrosła ponad trzykrotnie.

Wzrost odnotowano z 11 do aż 35 par składów, czyli łącznie 70 pociągów w obu kierunkach. Dziś na 350 kilometrowej trasie pomiędzy stolicą i trzecim co do wielkości miastem Czech kursuje 30 par pociągów. Ceny biletów kupowanych z kilkutygodniowym wyprzedzeniem startują w przeliczeniu od 17 złotych.

Radim Jančura, prezes RegioJeta, tak mówił OKO.press:

"Ceny biletów Pendolino są wysokie i nieadekwatne wobec jakości usługi. Więcej połączeń oznaczałoby niższe koszty dla pasażera. W Czechach po pojawieniu się prywatnych przewoźników wyraźnie wzrosła jakość oferowanych przewozów.

Państwowe České dráhy wyraźnie przez ostatnie 11 lat się poprawiły. Ten sam mechanizm zadziałałby w PKP Intercity.

W ten sposób wspólnie przekonalibyśmy do pociągów więcej ludzi, a przychody wszystkich obecnych na rynku przedsiębiorstw byłyby wyższe".

RegioJet chciałby wozić polskich pasażerów po najpopularniejszych trasach w naszym kraju. Na razie robi to na trasie Praga-Gdynia oraz Przemyśl-Praga i przygotowuje się do wypuszczenia swoich składów na trasę Warszawa-Kraków.

Adamczyk: konkurencja może jeździć, ale widocznie nie chce

Przedstawiciele RegioJeta i LeoExpressu (który również jest zainteresowany częstszymi kursami po polskich torach) zarzucają polskiej stronie faworyzowanie PKP Intercity. Jak często sugerują, przyznający dostęp do torów Urząd Transportu Kolejowego nie chce złamać monopolu państwowej firmy.

Zwróciła na to uwagę posłanka Lewicy Paulina Matysiak:

"Dlaczego wciąż nie ma zgody na wejście na polski rynek dla przewoźników innych niż PKP Intercity? Czeski RegioJet chciał uruchamiać 21 nowych połączeń w Polsce, Urząd Transportu Kolejowego zatwierdził natomiast 16 proc. zgłoszonej oferty. Brak konkurencji w segmencie międzymiastowym oznacza dla Polaków wyższe ceny biletów, z czym mamy do czynienia obecnie" - pytała ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka.

"Dlaczego nie otwieramy polskiej kolei na przewoźników zagranicznych? Poddaję te fakty do namysłu: W 2021 roku Urząd Transportu Kolejowego zezwolił na przewozy w relacji Warszawa – Ostenda, przyznana została koncesja, a przewoźnik wnioskujący z tej możliwości nie skorzystał (…). W 2019 roku UTK zezwolił na uruchamianie pociągów Praga – Terespol. Ponownie nie skorzystano z tego uprawnienia" - odpowiedział Adamczyk.

W 2021 roku Urząd Transportu Kolejowego zezwolił na przewozy w relacji Warszaw –Ostenda, przewoźnik z tej możliwości nie skorzystał. W 2019 roku UTK zezwolił na uruchamianie pociągów Praga–Terespol. Ponownie nie skorzystano z tego uprawnienia
Rzeczywiście, prywatni przewoźnicy nie uruchomili tych połączeń. Dane jasno wskazują jednak, że dostęp do torów dla konkurencji PKP jest blokowany
Odpowiedź na pytanie posłanki P. Matysiak,24 stycznia 2023

Oba te przypadki zbadał Rynek Kolejowy. Branżowy portal zwrócił uwagę na to, że w uruchomieniu połączenia Praga-Terespol przeszkodziła pandemia, a po wybuchu wojny w Ukrainie ruch z białoruskiej granicy do polskich miast i Pragi "jest zerowy". Dlatego Leo Express nie skorzystał z przyznanego mu dostępu. RegioJet mówi z kolei wprost, że kursowanie z Warszawy do Brukseli i Ostendy na razie nie jest opłacalne. Po drodze ze współpracy przy projekcie wycofała się spółka European Sleeper, która skupiła się na połączeniach nocnych z Niemiec.

Kolejowa lista wstydu

Te dwa przypadki nie powinny przesłaniać całej listy połączeń krajowych, na których uruchomienie w ostatnich latach UTK nie wyraził zgody. Zwraca na to uwagę ALLRAIL, organizacja branżowa zrzeszająca europejskich przewoźników prywatnych. Jej członkowie postanowili wymienić relacje zamknięte dla konkurencji po odmownych decyzjach lub długotrwałym procedowaniu wniosków, przez co plany przewoźników zdążyły się zdezaktualizować.

Jak wygląda kolejowa lista wstydu?

  • Decyzja dla Arriva RP (przewoźnik kontrolowany przez niemieckie Deutsche Bahn) z 2016 roku - 9 par pociągów w relacji Warszawa Wschodnia – Kraków Główny – Warszawa Wschodnia - odmowa,
  • Decyzja dla Kolei Mazowieckich z 2016 roku - 4 pary pociągów w relacji Warszawa Wschodnia – Łódź Fabryczna – Warszawa Wschodnia - odmowa,
  • Decyzja dla Arriva RP z 2016 roku - 5 par pociągów w relacji Wrocław Leśnica (Wrocław Nadodrze) – Rzeszów Główny i w relacji powrotnej - odmowa,
  • Decyzja dla Arriva RP z 2017 roku - pociągi w relacji Warszawa Wschodnia – Poznań Główny – Warszawa Wschodnia - odmowa,
  • Decyzja dla Arriva RP z 2017 roku - pociągi w relacji Wrocław Główny – Szczecin Niebuszewo – Wrocław Główny - odmowa,
  • Decyzja dla Arriva RP z 2017 roku - pociągi w relacji Warszawa Wschodnia – Kraków Główny – Warszawa Wschodnia - odmowa,
  • Decyzja dla Arriva RP z 2017 roku - pociągi w relacji Warszawa Wschodnia/Warszawa Gdańska – Łódź Fabryczna –Warszawa Wschodnia/Warszawa Gdańska - odmowa,
  • Decyzja dla LeoExpress z 2022 roku (wniosek z 2019) - 6 par pociągów w relacji Warszawa Wschodnia – Kraków Główny – Warszawa Wschodnia - po ponad 2,5 roku czekania na decyzję rezygnacja przewoźnika,
  • Decyzja dla RegioJet z 2022 roku - 9 par pociągów w relacji Wrocław Główny – Warszawa Wschodnia – Wrocław Główny - odmowa,
  • Decyzja dla RegioJet z 2022 roku - 9 par pociągów w relacji Kraków Główny – Gdynia Główna – Kraków Główny - odmowa.

Zamiast konkurencji nerwowe ruchy rządu

Urzędnicy mają więc narzędzie, dzięki któremu na torach mogłoby zrobić się tłoczniej i taniej, ale z niego nie korzystają. Choć oczywiście otwarcie dostępu do polskich połączeń dla zagranicznych przewoźników nie sprawi, że ceny biletów spadną z dnia na dzień. Wchodzący na nasz rynek przewoźnicy przed wyjazdem na trasy musieliby dostosować swoje oferty i rozkłady do polskich warunków.

Byłoby to jednak systemowe rozwiązanie, które dodatkowo zmobilizowałoby naszych kolejarzy do pracy nad poprawą warunków w ich pociągach. Na razie zamiast taniej i dostępnej kolei mamy nerwowe ruchy rządu, który najwyraźniej nie może pozwolić sobie na drogie połączenia w roku wyborczym.

Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).

Udostępnij:

Marcel Wandas

Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska i Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.

Komentarze