0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Porzycki / Agencja GazetaJakub Porzycki / Age...

Ruszył proces Gliński kontra Festiwal Malta. W 2017 r. minister kultury odebrał poznańskiemu Festiwalowi Malta przyznaną już w konkursie dotację. Zrobił to, ponieważ kuratorem imprezy był Oliver Frljić, znany jako reżyser głośnego spektaklu „Klątwa” z Teatru Powszechnego, który wzbudził kontrowersje. Odebrane pieniądze stanowiły zaledwie 6 proc. budżetu festiwalu i szybko zebrali je oddolnie obywatele, w ramach społecznej akcji „Zostań ministrem kultury”.

Michał Merczyński, prezes Fundacji Malta, komentuje jednak: „Pieniądze to nie wszystko, dlatego postanowiliśmy odwołać się od tej decyzji na drodze sądowej. Jako Fundacja Malta chcemy tylko prawa i sprawiedliwości”.

Między ogłoszeniem przez Glińskiego decyzji w mediach w marcu 2017 a oficjalnym podaniem przez ministerstwo jej podstawy prawnej minęło ponad dwa miesiące. W międzyczasie Gliński rozmawiał z dyrektorem Malty. Merczyński tak opowiada o tym spotkaniu we wczorajszym wywiadzie dla „Gazety Wyborczej Poznań”: „Zaproponował kawę. Ja zacząłem: »Panie premierze, złożyliśmy wniosek, który został przez was wysoko oceniony i on w niczym się nie zmienił«. A premier mówi: »Ale sytuacja polityczna się zmieniła«”.

Fundację Malta reprezentują w warszawskim Sądzie Okręgowym pro bono adwokaci z kancelarii Hogan Lovells.

Przeczytaj także:

Malta: Gliński cenzuruje

Pełnomocnik Fundacji Malta, mec. Wojciech Marchwicki zaczął na poniedziałkowej rozprawie: „Z jednej strony to sprawa łatwa. Został zawarty kontrakt, a druga ze stron odmówiła swojego świadczenia”. Dodał „Sprawa prosta nie jest sprawą błahą. Ma charakter precedensowy. Jak dalece środki publiczne mogą być wykorzystywane, by eliminować z dyskursu publicznego głosy, które z perspektywy władzy niosą jakieś ryzyka?”. Gliński odmówił finansowania, bo obawiał się, że festiwal będzie dla niego niekorzystne politycznie.

Przedstawiciele Fundacji Malta twierdzą, że sprawa odnosi się nie tylko do tej instytucji. „W Polsce mecenat prywatny nie jest jeszcze na tyle silny” – argumentował Marchwicki – „by zastąpić państwo w roli mecenasa kultury. Nie dotyczy to festiwalu Malta, który, jak przyznał mecenas, dałoby radę bez ministerstwa kultury”. I dodał: „Komunikat Glińskiego nie był skierowany do Fundacji Malta – tylko do mniejszych organizatorów wydarzeń. »Jeśli decydujesz się na udział kontrowersyjnych z punktu widzenia władzy artystów – licz się z tym, że stracisz«”.

„Sprawa ma charakter precedensowy. To jedna z pierwszych spraw w Polsce, w której nie przyznano dotacji celowej ze względu na konkretnego artystę” – skomentował przed rozprawą Adam Klepczyński z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, która obserwuje proces.

Mec. Marchwicki stwierdził na sali sądowej, że po cenzorskie działania Gliński sięgnął więcej niż raz.

„To recydywa w tym zakresie, bo Gliński wielokrotnie tak robił. Cenzura nie musi mieć charakteru represyjnego, nie musi opierać się na sankcji. Może posługiwać się miękkimi środkami” – tłumaczył adwokat.

Jakie są przykłady cenzorskich działań ministra? Marchwicki podał wypowiedzi o Muzeum Polin, sprawę zmniejszenia dotacji Europejskiemu Centrum Solidarności czy konsekwentne odmawianie dotacji Krytyce Politycznej, czy Kulturze Liberalnej.

Skarb Państwa: Tu nie ma polityki

Na sali sądowej znalazła się nie przedstawicielka ministerstwa kultury, a Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa. Jest nią mec. Sylwia Hajnrych – radczyni prawna, a także rzeczniczka prasowa tej instytucji. Hajnrych wniosła o oddalenie powództwa w całości. Zgodziła się, że to „prosta sprawa kontraktowa”. Uważa jednak, że „nie ma tutaj wątków politycznych, zostały one przywołane na wyrost”.

Przedstawicielka Prokuratorii powiedziała, że wykładnia umowy jest „trochę inaczej dokonywana przez strony”. „Nie ma wątpliwości co do tego, że ocena postawy osoby pana Frljića miała wpływ na decyzję podjętą przez Skarb Państwa co do zawarcia umowy na 2017” – zgodziła się Hajnrych.

„Warto zadać sobie pytanie, jakie inwestycje powinny być finansowane ze środków publicznych. Czy powinny być to inwestycje, które mogą w jakiś sposób gorszyć czy wzbudzać negatywne emocje? Rzeczą sądu będzie stwierdzić, czy ta okoliczność stanowiła podstawę do niezawarcia umowy” – stwierdziła mecenas z Prokuratorii. „Nie sposób łączyć tej decyzji z jakimkolwiek działaniem w kontekście politycznym” – podkreśliła jeszcze raz.

Hajnrych stwierdziła, że Fundacja Malta „nie zapewniła odpowiedniego przebiegu drugiej edycji festiwalu, co związane było z brakiem możliwości włączenia widza ze względu na osobę reżysera”. Zatem Prokuratoria Skarbu Państwa powtarza dokładnie argumenty Glińskiego. Minister, powołując się na wywiad Frljića z „Gazety Wyborczej”, oświadczył bowiem, iż artysta ten „swoimi działaniami wywołuje głębokie konflikty i falę protestów społecznych, a nie »otwiera odbiorcy na doświadczenie sztuki«, przeciwnie: zraża dużą część społeczeństwa do instytucji teatru”.

Ministerstwo – opierając się na ocenie komisji eksperckiej – przyznało Festiwalowi Malta w 2016 dofinansowanie na trzy kolejne lata, w kwocie 300 tys. zł rocznie. Mec. Hajnrych argumentuje, że istniała konieczność podpisania kolejnych umów na 2017 i 2018, które stanowiły uzupełnienie pierwszej umowy z 2016. Malta odpowiada na to, że ministerstwo mogłoby odmówić podpisania takiego aneksu w przypadku zmian programu (a nie „okoliczności politycznych”).

Nie mamy pańskiego płaszcza

Pełnomocnik Malty podkreślał, że organizator festiwalu od początku informował, że kuratorem w roku 2017 będzie Frljić. Wiedział o tym minister kultury. Resort zmienił zdanie w sprawie dopiero po aferze wokół „Klątwy”.

Marchwicki objaśniał: „Celem tej formuły jest zapewnienie finansowania w perspektywie trzyletniej. Gdyby nie wynikał z tego obowiązek finansowania przez trzy lata, umowa byłaby de facto umową jednoroczną. W uchwalonym przez samo ministerstwo regulaminie wskazano dwa warunki, w których może dojść do zmniejszenia finansowania. To tylko zmniejszenie puli pieniędzy w Funduszu Promocji Kultury [to z niego finansowane są programy ministra – przyp. red.] bądź zmniejszenie wydatków w ramach samego festiwalu”. Do żadnej z tych okoliczności nie doszło.

Marchwicki dodał:

„Minister Gliński wprost uznawał, że ma obowiązek świadczenia i wprost podawał, jaki jest powód, dla którego go odmawia. Powiedział wprost: »Nawet jeżeli przyjdzie mi pójść do sądu, to nie zapłacę«. To sytuacja w rodzaju: »Nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi«”

„Sztuka musi generować kontrowersje” – podkreślał mec. Marchwicki w mowie końcowej, odpowiadając na uwagi Prokuratorii Skarbu Państwa. „Fundacja Malta wypełniła umowę, zrealizowała festiwal i zapewnia najwyższy poziom artystyczny”.

Wyrok ma zapaść 3 kwietnia 8:20. W sprawie orzekać będzie sędzia Jacek Bajak.

W tegorocznym konkursie ministerstwo kultury przyznało festiwalowi Malta dofinansowanie już tylko na rok, a nie na trzy. Wyniosło ono 200 tys. zł – a nie 300 tys. jak poprzednie edycje.

Przeczytaj o dalszych losach procesu Festiwal Malta kontra Skarb Państwa.

;

Udostępnij:

Witold Mrozek

dziennikarz, krytyk teatralny i publicysta. Od 2012 stały współpracownik "Gazety Wyborczej", od 2009 - "Dwutygodnika". Pisze m.in. o kulturze, cenzurze, samorządach i stosunkach państwo-Kościół.

Komentarze