0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Photo by Eyad BABA / AFPPhoto by Eyad BABA /...

Najpierw kilka faktów z ostatnich dwóch miesięcy:

  • 2 marca Izrael rozpoczął blokadę humanitarną Strefy Gazy i przestał wpuszczać do palestyńskiej enklawy ciężarówki z pomocą, w których znajdowała się żywność, leki i inne podstawowe produkty.
  • W drugiej połowie miesiąca Izraelczycy zerwali zawieszenie broni i wznowili pełną operację wojskową w Strefie Gazy.
  • 18 maja Izraelczycy zgodzili się na przerwanie 11-tygodniowej blokady humanitarnej pod silną presją międzynarodową. „Zamierzamy przejąć kontrolę nad całą Strefą Gazy” – mówił w poniedziałek Benjamin Netanjahu w wideo opublikowanym przez jego biuro. Jasno mówił, że Izrael wznowi dostarczanie jedynie „minimalnej pomocy humanitarnej: żywności i lekarstw”. W optyce Netanjahu chodziło o to, by zmniejszyć międzynarodową krytykę i odsunąć od siebie oskarżenia o głodzenie Gazy. I by dalej móc prowadzić działania wojskowe.

Dziś, po 11 dniach od decyzji o dopuszczeniu ciężarówek z pomocą humanitarną do Gazy, sytuacja humanitarna dalej jest tragiczna. A dodatkowo głodujący mieszkańcy enklawy kilkukrotnie zostali wystawieni na upokorzenia ze strony Izraela.

Hamas przetrzymuje pomoc?

Jednym z oficjalnych powodów blokady pomocy humanitarnej w Gazie, jakie podaje Izrael, jest to, że pomoc jest przechwytywana przez Hamas i pomaga islamistom organizować opór.

„Polityka Izraela jest jasna: żadna pomoc humanitarna nie wjedzie do Gazy, a blokowanie tej pomocy jest jednym z głównych narzędzi nacisku, aby uniemożliwić Hamasowi wykorzystywanie jej jako instrumentu wobec ludności” – mówił w kwietniu 2025 roku izraelski minister obrony Izrael Kac.

Twierdzenia, że Hamas przetrzymuje pomoc humanitarną, pochodzą głównie ze źródeł izraelskich, często blisko związanych z izraelskim rządem. Brak dowodów nie oznacza oczywiście, że tego typu zdarzenia nie mają miejsca. W chaotycznej i trudnej sytuacji Strefy Gazy jest to możliwe, a brak dostępu dla większości dziennikarzy do Gazy utrudnia weryfikację zdarzeń i informacji.

Mamy dobrze udokumentowane dowody na to, że zdarzają się w Strefie Gazy napady na konwoje humanitarne. Jak w listopadzie 2024 roku, gdy ze 109 ciężarówek ONZ 97 zostało zaatakowanych i obrabowanych. Świadkowie przekazali, że zostali zaatakowani przez zamaskowanych napastników z granatami. Hamas twierdzi, że byli to niezwiązani z grupą bandyci, a ministerstwo spraw wewnętrznych w Gazie przekazało, że tamtejsza policja zabiła ponad 20 członków gangu odpowiedzialnego za atak.

Odrzucane wnioski

Ogromnym problemem jest nieustannie, także przed blokadą, niedopuszczanie pomocy do potrzebujących. W grudniu 2024 roku ONZ podała, że Światowy Program Żywnościowy (World Food Program, WFP), agencja ONZ odpowiedzialna za walkę z głodem, od października 2023 roku otrzymała zezwolenie na wjazd do Strefy Gazy tylko w przypadku 3 proc. wniosków, jakie kierowała do Izraela.

Na podstawie niewystarczających informacji wychodzących z Gazy z pewnością możemy stwierdzić kilka rzeczy:

  • Pomoc, jaka trafia do Strefy Gazy, była niewystarczająca także przed blokadą narzuconą 2 marca 2025 roku,
  • Część pomocy była rozkradana,
  • Populacja Strefy Gazy jest zdesperowana, a poziom porządku publicznego niski, co sprawia, że kradzież jest możliwa,
  • Hamas bez wątpienia mógł brać udział w zatrzymywaniu części pomocy, ale nie mamy zbyt wielu dowodów na systemowe działanie,
  • Żywności w Stefie Gazy jest zdecydowanie za mało, a o tym, ile pomocy żywnościowej do Strefy wjedzie, decyduje Izrael.

Izrael od dawna oskarżał też organizacje międzynarodowe (np. agencję ONZ do spraw uchodźców palestyńskich UNRWA, czy wspomniane WFP) o współpracę z Hamasem i wspieranie tej organizacji. I z tego powodu chciał stworzyć alternatywny, kontrolowany przez siebie, a nie przez ONZ, system pomocy humanitarnej.

Przeczytaj także:

Nowa fundacja

Tutaj pojawia się Gaza Humanitarian Foundation.

To założona w lutym 2025 roku organizacja, zarejestrowana w stanie Deleware w USA. Planem GHF było zorganizowanie kilku punktów przekazywania pomocy, które ochraniane byłyby nie przez izraelską armię, a przez prywatnych wojskowych, głównie z USA. Plany powstały w zeszłym roku, a częścią grupy są między innymi byli amerykańscy urzędnicy do spraw wywiadu i bezpieczeństwa, a także prywatni amerykańscy biznesmeni. Izraelczycy obecnie temu zaprzeczają, ale dokumenty, do których dotarł „Washington Post” pokazują, że początkowo aktywnie wspierali projekt i byli ważną częścią planowania kolejnych działań.

GHF do 25 maja przewodził były amerykański wojskowy Jake Wood. Tego dnia złożył swoją rezygnację. W oświadczeniu przekazał:

„Oczywiste jest, że da się zrealizować tego planu, jednocześnie ściśle przestrzegając zasad humanitarnych: człowieczeństwa, neutralności, bezstronności i niezależności, z których nie zrezygnuję.”

Po odejściu Wooda organizacja oświadczyła, że rozpoczyna dystrybucję pomocy bez niego, a w ciągu tygodnia zamierza dostarczać żywność do miliona mieszkańców Strefy Gazy.

Niekompetencja i chaos

GHF rozpoczęła pracę na miejscu 26 maja. Dzień później doszło do incydentu, który kosztował życie kilku osób, pokazał organizację jako dalece niekompetentną i upokorzył desperacko potrzebujących pomocy Palestyńczyków.

Tego dnia GHF rozpoczęło rozdawanie pomocy Palestyńczykom w Tel as-Sultan na południu Strefy Gazy. Organizacja nie była jednak w stanie zapanować nad zdesperowanym tłumem, część czekających przebiła się przez zorganizowany naprędce płot. Organizatorzy wycofali się, a obecne w pobliżu wojsko izraelskie podjęło próbę, by przywrócić porządek. Izraelczycy twierdzą, że były to jedynie strzały ostrzegawcze. Władze Strefy Gazy twierdzą, że doszło do ataku na cywili i egzekucji. Zginęły przynajmniej trzy osoby.

GHF twierdzi, że udało się wydać około ośmiu tysięcy paczek, każda z „jedzeniem dla 5,5 osoby na 3,5 dnia”.

GHF działa dalej, ale komunikacja ze strony grupy jest ograniczona. Nie posiada ona oficjalnej strony internetowej ani oficjalnych kont w mediach społecznościowych. Za pośrednictwem dziennikarzy GHF przekazało, że we wtorek 27 maja udało się otworzyć dwa centra dystrybucji, w planach jest ich osiem, ale niezależnych relacji z tych miejsc z 28 i 29 maja brakuje.

Problemy organizacji działających w Strefie od dawna

Rzecznik biura koordynacji pomocy ONZ Jens Laerke powiedział, że działania GHF to „odwrócenie uwagi od tego, co jest naprawdę potrzebne, czyli ponownego otwarcia wszystkich przejść granicznych do Gazy, zapewnienia bezpiecznego środowiska wewnątrz Gazy oraz szybszego ułatwiania wydawania pozwoleń i ostatecznych zgód na wszystkie zapasy awaryjne, które mamy tuż za granicą”.

Agencje ONZ i inne organizacje pomocowe wciąż działają w Strefie Gazy, ale zmagają się z trudnościami. Dostępne informacje sugerują, że przez przejścia graniczne z Gazą dziennie wjeżdża do enklawy kilkadziesiąt ciężarówek z pomocą. Tymczasem organizacje pomocowe działające dotychczas w Gazie jasno mówią, że aby przeciwdziałać dotychczasowemu kryzysowi humanitarnemu, potrzeba co najmniej 500 ciężarówek dziennie.

21 maja przedstawiciel WFP przekazał, że ONZ i partnerzy dysponują około 140 tys. ton żywności, czyli około 6 tysiącami ciężarówek, które mogłoby zostać natychmiast przetransportowane do Strefy Gazy. Izrael blokuje jednak te transporty.

Jednocześnie trudności z organizacją dystrybucji sprawiają, że żywność nie trafia w porę do potrzebujących. A to prowokuje tragiczne wypadki. W środę 28 maja tysiące osób wdarło się do magazynu WFP w Dejr al-Balah w centralnej części Strefy Gazy. Według oświadczenia WFP żywność była przygotowana do dystrybucji. Nie jest jasne, jak i kiedy miała zostać dostarczona potrzebującym. Ale sytuacja jest tak trudna, że najpewniej plotka o magazynie pełnym żywności sprawiła, że ludzie sami wdarli się do magazynu. Niestety w wyniku chaosu zginąć miały co najmniej dwie osoby.

Zawieszenie broni?

Sytuacja w Gazie wygląda na tak trudną, że w najbliższych dniach i tygodniach wszelkie próby pomocy będą napotykały na trudności. Jednym z nich są oczywiście izraelskie działania militarne, które dalej pozbawiają życia codziennie przynajmniej kilkudziesięciu osób.

W przeciwieństwie jednak do ostatnich kilku tygodni, w ostatnich dniach pojawiła się faktyczna nadzieja na doprowadzenie do kolejnego zawieszenia broni. Prasa międzynarodowa, w tym amerykański Axios, donoszą, że specjalny wysłannik Donalda Trumpa Steve Witkoff prowadził w ostatnich dwóch tygodniach intensywne rozmowy z Izraelczykami i Palestyńczykami, a obie strony przejawiają tym razem chęć do kompromisu. Na stole jest 60-dniowe zawieszenie broni, w którym strony miałyby czas na wynegocjowanie dalszych kroków.

Ostatnim razem, w marcu tego roku, Izrael wznowił działania militarne i rozpoczął intensywną kampanię, która – według oficjalnych deklaracji – skończyłaby się czystką etniczną i zniszczeniem dużej części Strefy Gazy.

Dlatego na ostateczny wynik rozmów musimy jeszcze trochę popoczekać, jeśli do nich dojdzie, z uwagą obserwować będzie trzeba kolejne tygodnie. Ale po raz pierwszy od dłuższego czasu widać pewne światło w tunelu, które mogłoby umęczonym palestyńskim cywilom nieco oddechu.

;
Na zdjęciu Jakub Szymczak
Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press od 2018 roku. Publikował też m.in. w Res Publice Nowej, Miesięczniku ZNAK i magazynie „Kontakt”. Absolwent Polskiej Szkoły Reportażu, arabistyki na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu i historii na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Autor reportażu historycznego "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022) o powojennych rozliczeniach wewnątrz polskiej społeczności żydowskiej. W OKO.press pisze głównie o gospodarce i polityce międzynarodowej oraz Bliskim Wschodzie.

Komentarze