Podróżnicy Karo i Mieszko Stanisławscy prowadzą warsztaty rozwojowe w dzikiej przyrodzie. Mieszko jest też fotografem. Para krytycznym okiem patrzy na to, że niemal wszystkie lasy są w Polsce eksploatowane przez Lasy Państwowe albo osoby prywatne.
Dlatego wpadli na pomysł stworzenia Wolnego Lasu – Strefy Wolnej Ziemi: miejsca bez polowań, wycinek, gdzie królują naturalne procesy a nie gospodarka leśna. I gdzie można by organizować warsztaty zbliżające ludzi do przyrody.
Potrzebowali tylko konkretnego lasu, by to marzenie zrealizować. I go znaleźli – to działka nr 402 w Myscowej (woj. podkarpackie) o powierzchni 5,35 ha w Beskidzie Niskim na terenie Nadleśnictwa Dukla. Właścicielem była osoba prywatna, która gotowa była obniżyć cenę do 139 tys. zł, gdy dowiedziała się, jaki jest cel zakupu.
Sukces… i rozczarowanie
Stanisławscy zorganizowali zbiórkę w internecie. Akcja ruszyła 29 października 2019 roku, a już 4 grudnia udało się osiągnąć całą kwotę. Finalnie uzbierano 151 900 zł. Z pewnością pomogło w tym życzliwe zainteresowanie mediów – również tych największych, jak TVN.
Jeszcze w grudniu 2019 roku powstała Fundacja Bycie w Lesie, która miała stać się formalnym opiekunem Wolnego Lasu. 17 stycznia organizacja podpisała wstępną umowę kupna lasu. Niespodziewanie, 18 lutego 2020,
Nadleśnictwo Dukla skorzystało z prawa pierwokupu, które daje Lasom Państwowym (LP) ustawa o lasach.
„Informacja ta była dla nas dużym ciosem i wywołała sporo emocji” – napisał na Facebooku Mieszko Stanisławski.
Nadleśnictwo: „to w interesie Skarbu Państwa”
W Polsce procedura zakupu lasu z rąk prywatnych jest dwustopniowa. Najpierw podpisuje się umowę wstępną. Na tym etapie LP mają prawo pierwokupu – obowiązuje ono od 2016 roku. Nie stosuje się go jedynie wtedy, gdy nabywcą są krewni sprzedającego lub jednostka samorządu terytorialnego, a także w przypadku dziedziczenia i sprzedaży gospodarstwa rolnego. Jeśli LP prawa pierwokupu nie skorzystają, to dopiero wtedy można sfinalizować transakcję.
Według informacji, które OKO.press przekazała rzeczniczka prasowa LP Anna Malinowska, od 2016 roku do 1 stycznia 2020. Lasy skorzystały z tego prawa 144 razy, nabywając ten sposób 465 ha lasów.
„LP korzystają z tego prawa wyłącznie w uzasadnionych sytuacjach, np. gdy grunt przylega do terenów w zarządzie LP, jego nabycie ułatwia połączenie i scalenie rozdzielonych dotąd kompleksów w zarządzie LP itp. W takim wypadku nadleśniczy jest zobligowany do skorzystania z prawa pierwokupu” – tłumaczy Malinowska.

Zdaniem Zbigniewa Żywca, nadleśniczego Dukli, była to właśnie taka „uzasadniona sytuacja”.
„Skorzystaliśmy z tego uprawnienia, bowiem leży to w interesie Skarbu Państwa. Ta działka łączy bowiem dwa oddzielne kompleksy leśne znajdujące się w zarządzie nadleśnictwa. Jej nabycie umożliwi komunikację pomiędzy tymi lasami, zatem w świetle obowiązujących przepisów nieskorzystanie z tej oferty byłoby ze strony nadleśnictwa niegospodarnością” – napisał w oświadczeniu na stronie Nadleśnictwa Dukla.
Nadleśniczy zapewnił, że zakupiony las „będzie on również wolny i dostępny dla każdego, co wynika z państwowego charakteru własności”.
Z pewnością nie będzie to wolność jaką chciała dać temu miejscu Fundacja Bycie w Lesie: „aby na jego terenie żadne drzewo nie zostało ścięte i ani jedno zwierzę nie zostało zastrzelone”.
Stanisławski: „Lasy strzeliły sobie w kolano”
Nadleśniczy napisał również, że „nikt nie poinformował nadleśnictwa o prowadzonej zbiórce na wykup tego lasu”. To jednak nie zgadza się z wersją Fundacji Bycie w Lesie.
„Już po zakupieniu lasu przez nadleśnictwo pytałem nadleśniczego, czy wiedział o zrzutce na naszą inicjatywę. Odpowiedział, że dotarła do niego taka informacja, więc nie rozumiem, dlaczego w oficjalnym komunikacie twierdzi inaczej” – mówi OKO.press Mieszko Stanisławski.
Zresztą deklaracja niewiedzy nadleśniczego sama w sobie jest dziwna, bo przecież o zbiórce na Wolny Las informowało wiele mediów.
„Jednak ani publikacje w mediach, ani strona zbiórki nie informowały o konkretnej lokalizacji tego lasu. […] Nadleśnictwo w żaden sposób nie zostało też formalnie poinformowane o tego rodzaju zamiarach przez którąkolwiek ze stron potencjalnej transakcji. […] Dopiero z chwilą otrzymania aktu notarialnego dotyczącego sprzedaży działki leśnej, nadleśniczy uzyskał informację o jej numerze ewidencyjnym i szczegółowym położeniu” – usprawiedliwia nadleśnictwo Malinowska w e-mailu do redakcji OKO.press.
„Nie chcę spekulować, czy Nadleśnictwo celowo dokonało pierwokupu, by udaremnić naszą inicjatywę” – mówi Stanisławski.
„Myślę jednak, że z wizerunkowego punktu widzenia dla Lasów Państwowych to kolejny strzał w kolano. Bo przecież o naszym pomyśle informowały niemal wszystkie duże media, i to w życzliwym tonie. Po prostu byłoby dla LP korzystniej, gdyby pozwolili nam kupić ten las” – dodaje.
Co dalej?
W swoich wyjaśnieniach nadleśniczy Żywiec napisał, że Nadleśnictwo Dukla było zainteresowane zakupem tego terenu już w 2017 roku, tyle że nie miało na to pieniędzy. W korespondencji nadleśnictwa z tamtego roku, do której dotarło OKO.press, napisano, że potrzebuje ono do tego dotacji celowej.
Jednak ostatecznie, jak poinformował OKO.press Krzysztof Trębski z Zespołu ds. Mediów, Nadleśnictwo Dukla nie występowało o przyznanie dotacji z budżetu państwa na zakup lasu. Kupiło teren w całości z kasy Lasów Państwowych: 60 tys. zł ze środków własnych nadleśnictwa oraz 79 tys. zł z funduszu leśnego.
„Zgodnie z tym, do czego zobowiązaliśmy się w opisie zrzutki na Wolny Las, w przypadku nieudanej próby zakupu tego konkretnego lasu, pieniądze zostają przeznaczone na zakup innego lasu spełniającego założenia projektu” – napisał Stanisławski na Facebooku.
Nowy las
Fundacja zaczęła już poszukiwania nowego lasu. Wskazała też na jego charakterystykę: powinien być oddalony od siedzib ludzkich, dróg i budynków, mieć charakter naturalny i być częścią większego kompleksu leśnego, a także być położony w taki sposób, by w przyszłości obszar ochronny mógł być powiększany.
„Mamy już na oku potencjalny las do kupienia, ale na razie jesteśmy na etapie rozmów z właścicielem. Zobaczymy, co z nich wyniknie” – informuje fundacja.
„Jeśli wiesz, że ktoś z Twoich sąsiadów, znajomych lub nieznajomych chce sprzedać las w Beskidzie Niskim, Bieszczadach, Pogórzu Przemyskim lub okolicach, napisz koniecznie do nas” – apeluje organizacja i zapowiada napisanie listu otwartego, w którym wyrazi „obawy i sprzeciw wobec sposobu prowadzenia gospodarki leśnej w Polsce”.
Tak na marginesie – strzela się sobie w stopę, nie kolano (byłoby trudno i bez sensu). W kolano strzelają innym gangsterzy. Strasznie się to"strzelanie sobie w kolano" upowszechnia, dlatego zwracam uwagę, żeby nie szło dalej w świat. Pozdrawiam.
Doświadczenie z wycinką Puszczy Białowieskiej, eksterminacją dzików, usankcjonowaną samowolą wycinki drzew itd, mówi mi ,że jedyny powód, to kolejny raz ,wyłącznie chęć zrobienia na złość ludziom kochającym przyrodę.Sekta PIS, a szczególnie jej kieszonkowy dyktator, czerpie niebywałą satysfakcję z robienia na złość, poniżania i niszczenia wszystkiego co inne. Kaczyński, wewnętrznie ale i zewnętrznie to wypisz wymaluj , egzemplifikacja Homo sovieticus.
Ha,ha. ha.
"W interesie Skarbu Państwa"?! Czy w interesie faktycznie prywatnej korporacji leśników?
Kolejne łajdactwo LP, jeszcze bardziej rozzuchwalonych przez obecną władzę. Czysta podłość żeby nawet w takiej sytuacji nie odpuścić 5 ha lasu!
Ładnie to tak pieniądze na drzewa marnować, gdy brakuje na onkologię?
zanim przystapili do zbiórki juz wiedzieli ze LP maj prawo pierwokupu – swoja droga ciekawe jaie pensje sobie przyznali w tej Fundacji?
Może to nie jest aż takie złe co się stało.
Skoro LP tłumaczą się, że nie wiedziały, to wystarczy teraz tylko skierować do nich podanie o wyłączenie z użytkowania gospodarczego tego fragmentu lub wręcz powołania tam rezerwatu.
A uzbierane pieniądze wystarczą na inną akcję.