0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plFot. Slawomir Kamins...

Oglądamy przesłuchania, kibicujemy „swoim”, z zadowoleniem lub rozczarowaniem oceniamy decyzje jury i tęsknimy za tymi, którzy nie przeszli. Żartujemy z fenomenu kaszlącej publiczności i chętnie zaglądamy za kulisy konkursu. W środowisku muzycznym dyskutuje się nie tylko o sensowności konkursów, ale i wciąż wykonawstwie muzyki kompozytora – jak życzył sobie Żurawlew. Konkurs żyje nie tylko na sali koncertowej, ale w transmisjach radiowych, telewizyjnych i w mediach społecznościowych.

60 tys. euro, złoty medal, a także dożywotnia przepustka na największe sale koncertowe świata i dołączenie do grona najsłynniejszych w historii pianistyki czekają na zwycięzcę XIX Międzynarodowego Konkursu im. Fryderyka Chopina w Warszawie organizowanego przez Narodowy Instytut Fryderyka Chopina (NiFC).

Konkurs potrwa do 23 października. Już niebawem publiczność na całym świecie będzie oglądać wielki finał, do którego dostało się 11 z ponad 640 osób, które zgłosiły się do konkursu. Ci, którzy w ocenie jury muzykę polskiego kompozytora grają najciekawiej i najlepiej. Wśród nich jeden Polak – Piotr Alexewicz.

Konkurs Chopinowski odczarowuje Chopina

Wielokrotnie podkreślana jest trudność konkursu, która wynika z faktu, że jest poświęcony twórczości jednego kompozytora. Wymaga to od uczestników ogromnej znajomości przemian stylistycznych w muzyce Fryderyka Chopina, a także wciąż rozwijającej się tradycji wykonawczej. Pośród czołowych zmagań instrumentalnych te monograficzne należą raczej do rzadkości. Stworzenie konkursu o takiej formule zaproponował w dwudziestoleciu międzywojennym pianista i kompozytor Jerzy Żurawlew, ubolewający nad obserwowanym przez niego błędnym rozumieniem muzyki Chopina, jako „zbyt romantycznej”, a wręcz „roztkliwiającej” i „rozbrajającej psychicznie”.

Wielokrotnie podkreślana jest trudność konkursu, która wynika z faktu, że jest poświęcony twórczości jednego kompozytora. Wymaga to od uczestników ogromnej znajomości przemian stylistycznych w muzyce Fryderyka Chopina, a także wciąż rozwijającej się tradycji wykonawczej. Pośród czołowych zmagań instrumentalnych te monograficzne należą raczej do rzadkości. Stworzenie konkursu o takiej formule zaproponował w dwudziestoleciu międzywojennym pianista i kompozytor Jerzy Żurawlew, ubolewający nad obserwowanym przez niego błędnym rozumieniem muzyki Chopina, jako „zbyt romantycznej”, a wręcz „roztkliwiającej” i „rozbrajającej psychicznie”.

Przeczytaj także:

Co więcej, w pierwszych dekadach XX wieku – czasie pełnym społecznych i kulturowych przemian – w środowisku pianistów zaczęto obserwować negatywne tendencje w zakresie wykonawstwa twórczości kompozytora. Żurawlewa zainspirowało zainteresowanie młodzieży sportem oraz fenomen kibiców. Postanowił muzykę Chopina usportowić, co miało na celu pomóc zarówno w promowaniu dorobku kompozytora, jak i zainicjowaniu dyskusji na temat tego, jak w ogóle tę twórczość wykonywać. Pianistyczne wychowanie pomysłodawcy Konkursu Chopinowskiego w kontekście jego działań miało niemałe znaczenie – artysta był uczniem Aleksandra Michałowskiego, który wykonawstwo muzyki Chopina studiował u ucznia kompozytora, Karola Mikulego.

Pierwsza edycja: 1927

Trwające niemal dwa lata działania Żurawlewa zaowocowały organizacją I edycji konkursu w styczniu 1927 roku. Początkowo zaplanowano go na kilka miesięcy wcześniej – inauguracja miała odbyć się 15 października 1926 roku w połączeniu z uroczystym odsłonięciem pomnika Chopina autorstwa Wacława Szymanowskiego w Łazienkach Królewskich. Nie udało się tego zrealizować.

;
Joanna Kołodziejska

Teoretyk muzyki, wykładowczyni Akademii Muzycznej im. Karola Lipińskiego we Wrocławiu, uczy również w szkole muzycznej I stopnia. Autorka współpracująca i recenzentka „Ruchu Muzycznego”. Publikowała także w radiowej Dwójce i nieistniejącej już „Muzyce w Mieście”. W badaniach interesuje się związkiem muzyki z mediami– głównie radiem (jej wielką miłością) i internetem. Dla balansu, aby nie żyć tylko muzyką, zaczytuje się w literaturze faktu.

Komentarze