Tekst „Nie chodzi o wasze obrażone uczucia. List otwarty do katolików z nawy głównej” ukazał się 8 sierpnia w magazynie Kontakt. Napisał go w imieniu redakcji Misza Tomaszewski.
Kiedy w nocy z 28 na 29 lipca tęczowa flaga zawisła na figurze Jezusa przy Krakowskim Przedmieściu, głosy sprzeciwu dały się słyszeć nie tylko z prawej nawy polskiego Kościoła. Wielu rozsądnych i wrażliwych katolików, którzy zajmują miejsca w nawie głównej, a niekiedy nawet z sympatią zerkają w lewo, potępiło happening za brak rozsądku i wrażliwości.
O braku rozsądku świadczyć miało według nich to, że akcja, pod którą podpisały się kolektywy Stop Bzdurom, Gang Samzamęt i Poetka, była zbyt obrazoburcza i zbyt prowokacyjna, by mogła przysłużyć się interesom osób LGBT+.
Brak wrażliwości miał się natomiast wyrażać w uwikłaniu najważniejszego dla chrześcijan symbolu w polityczny spór z coraz bardziej radykalizującą się prawicą. „Widzimy waszą krzywdę i rozumiemy wasz gniew, ale naprawdę nie tędy droga” – zdawali się mówić rozsądni i wrażliwi katolicy.
Nie widzicie i nie rozumiecie
To właśnie do nich, to właśnie do was adresuję ten list. Bo nie widzicie i nie rozumiecie.
Naprawdę nie o was chodzi. Nie chodzi o wasz rozsądek ani o waszą wrażliwość. Nie chodzi o ważne dla was symbole.
Chodzi o to, że dominująca instytucja religijna, od której lubimy się dystansować, ale do której przecież należymy, uczestniczy w bezwzględnej wojnie kulturowej przeciwko coraz bardziej zaszczutej i coraz bardziej zdesperowanej mniejszości.
Uczestniczy w niej ramię w ramię z fundamentalistami religijnymi związanymi z Ordo Iuris oraz z opresyjnym aparatem państwa, którym ręcznie sterują politycy rządzącej prawicy.
Katoliccy biskupi i dziennikarze, którzy nie protestują, kiedy na straży ich uczuć religijnych stają policjant i prokurator, a często wręcz głośno domagają się takiej interwencji, lubią portretować się jako ofiary „przemocy symbolicznej” (więcej na ten temat pisałem tutaj).
Przemalowanie aureoli Matki Boskiej na tęczowo lub powieszenie tęczowej flagi na figurze Jezusa stają się w tej opowieści aktami przemocy bardziej brutalnymi i bardziej karygodnymi od mnożących się przypadków agresji, które często bywają motywowane wyznawaną religią, a których ofiarą padają osoby LGBT+.
W ten sposób miłość bliźniego, którego biblijną figurą jest „obcy” (ksénos), ustępuje miłości figur i obrazów, a tak naprawdę miłości własnej polskich katolików.
Tworzycie fałszywą symetrię
Rozsądni i wrażliwi bracia i siostry, kiedy mówicie: „«Nie» dla przemocy wymierzonej w osoby LGBT+, ale także «nie» dla przemocy wymierzonej w katolików”, tworzycie fałszywą symetrię.
Nie ma żadnej symetrii pomiędzy większościową grupą wyznaniową i potężną instytucją religijną, które na dodatek korzystają ze szczególnej ochrony władz państwowych, a dyskryminowaną mniejszością seksualną.
Nie ma żadnej symetrii pomiędzy pojedynczymi happeningami wykorzystującymi lub nawet parodiującymi symbole religijne a powtarzającymi się aktami fizycznej i psychicznej przemocy, o których nie sposób nie słyszeć, jeśli tylko z uporem nie zatyka się sobie uszu.
Kościół jest na wojnie, którą również w waszym imieniu wypowiedzieli osobom LGBT+ liderzy polsko-katolickiej opinii: politycy, dziennikarze i duchowni. Stopniowo normalizują oni narrację spod znaku „tęczowej zarazy”, która nie ma żadnych podstaw w Ewangelii, a która toruje drogę wątpliwym aktom prawnym w rodzaju „stref wolnych od ideologii LGBT”, i stopniowo przesuwają środek ciężkości polskiego Kościoła w kierunku jego prawej nawy.
Jeszcze więcej jest takich, którzy przyzwalają na to swoją biernością, a rachunek za bierność naszą i waszą płacą osoby LGBT+, w tym także katolicy i katoliczki, którzy muszą ukrywać się w Kościele przed innymi, a nierzadko również przed samymi sobą.
Milczenie biskupa Nycza
Tu zachęcam do zrobienia prostej kalkulacji. Mamy w Polsce stu kilkudziesięciu biskupów katolickich. Ilu spośród nich wyraziło święte oburzenie w związku z happeningami w rodzaju Tęczowej Matki Boskiej lub Jezusa z Tęczową Flagą? A ilu ujęło się za osobami doświadczającymi przemocy ze względu na swoją orientację seksualną lub tożsamość płciową?
Kazimierz Nycz – podobno jeden z bardziej rozsądnych i wrażliwych biskupów, o którym rozsądni i wrażliwi warszawscy katolicy wciąż mawiają per „nasz kardynał” – w ciągu kilku godzin wydał oświadczenie w sprawie „profanacji figury «Sursum Corda»”.
Pisał w nim o wywołanym przez happening „bólu ludzi wierzących”, choć jak dotąd ani razu nie zwrócił publicznie uwagi na związany z dyskryminacją ból osób LGBT+. Apelował o zaprzestanie „przekraczania granic w debacie publicznej”, choć nie kojarzymy go raczej z występowaniem w obronie tych granic, gdy naruszają je jego współbracia w biskupstwie.
Kiedy cztery lata temu u stóp tej samej figury Jezusa działacze skrajnej prawicy wywiesili transparent z obraźliwym hasłem „zakaz pedałowania”, ksiądz kardynał nie wydał oświadczenia: ani po kilku godzinach, ani nigdy.
Nie wyda go także po tym, co naprzeciwko tej samej figury wydarzyło się wczoraj, kiedy policjanci użyli brutalnej przemocy wobec osób protestujących przeciwko systemowej dyskryminacji stosowanej przez organy państwa.
Bezsensowna przemoc obraża Jezusa
Mimo że bezsensowna przemoc obraża Jezusa znacznie bardziej niż tęczowa flaga (o ile tęczowa flaga, która jest symbolem inkluzywnym, w ogóle może Go obrażać).
Powiedzmy to sobie wprost:
my, katolicy i katoliczki stojący w lewej nawie polskiego Kościoła, nie mamy „swojego biskupa”. Jak wielu macie ich wy, którzy stoicie w nawie głównej? Na kogo się oglądacie w oczekiwaniu na to, że Kościół przestanie przyzwalać na motywowaną religijnie przemoc?
Karykatura chrześcijaństwa
Chrześcijaństwo, które dostarcza usprawiedliwienia dla przemocy, staje się swoją własną karykaturą. Wiara, której sprawdzianem jest ostatecznie nasza postawa wobec głodnych, spragnionych, nagich, chorych, przybyszów i więźniów (a nie wobec świętych figur i obrazów), domaga się solidarności ze słabymi i wykluczonymi, kimkolwiek by nie byli.
Kto widzi skrzywdzonego Jezusa w oflagowanej figurze „Sursum Corda” albo w samym sobie smucącym się na jej widok, ale nie widzi go w ubranym na tęczowo dzieciaku, którego funkcjonariusze policji biją po drugiej stronie ulicy, ten nie rozumie znaczenia słów: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,40).
Naprawdę nie o was tutaj chodzi
Potrafię sobie wyobrazić, że nie podoba wam się widok figury Jezusa wykorzystanej w ramach politycznego happeningu. Nie została ona jednak wykorzystana jako symbol ważny dla rozsądnych i wrażliwych katolików, lecz jako logotyp potężnej i wpływowej instytucji legitymizującej przemoc wobec pewnej mniejszości.
(Inna sprawa, że uwzględnienie tej figury w happeningu polegającym na wieszaniu tęczowych flag na pomnikach definiujących polską tożsamość można traktować również jako afirmację katolickiego komponentu tej tożsamości).
Sytuacja, w której katolicy i katoliczki, choćby byli rozsądni i wrażliwi, tłumaczą przedstawicielom i przedstawicielkom mniejszości, po jakie środki mogą, a po jakie nie mogą sięgać w obronie własnej, żeby nie urazić dominującej większości, nie świadczy ani o rozsądku, ani o wrażliwości.
Naprawdę nie o was, nie o nas tutaj chodzi.
Autor listu zapewne wierzy, że hierarchowie Krk (i ci drobniejsi) zostali powołani do pełnienia misji. "Bóg im powierzył sumienia Polaków". Nic bardziej mylącego. To już nie ta instytucja, nie ci funkcjonariusze. Może jeszcze kilku ma przebłyski posłannictwa, ale całość popadła w barbarzyńskie bałwochwalstwo i merkantylizm.
Świetny artykuł.
Moze by tak zorgnizowac pare furgonetek z prawda o KK i PiS. Oczywiscie prawda o ksiezach jako nauczyciele seksuologii powinna byc szczegolnie wymieniona. Wszystko naturalnie w taki sposob ze nie macie nic przeciw KK i PiS a tylko przeciw tej ideologii. I wysylac reakcje swietobliwych obroncow czystej Polski life do internetu?
Świetny pomysł – a na furgonetce kontury stojącego księdza przed którym klęczy niewinne dziecko dokonując aktu fellatio. To mniej szokuje kler niż tęczowa flaga i bicie ludzi.
zorganizowac pare furgonetek z prawda o KK
Halo.Radio robi zbiórkę na taką akcję od miesiąca. Zebrano już ponad 60 tys. zł.
Biblia mówi jasno o dziwnych zachowaniach seksualnych.
Biblia też mówi:
– nie zabijaj,
– nie cudzołóż (mowa o pełnieniu czynności poprzez dotykanie czyichś narządów płciowych),,
– szanuj bliźniego swego jak siebie samego.
Reformowany Kościół Katolicki dopuszcza osoby transseksualne.
Szanowna Pani Alicjo Nieszczególna
Poszarpanie kłamcy publicznie szerzącego brednie jest naganne oczywiście, ale zacytuję klasyka (klasyczkę??😂): "nie popieram ale rozumiem". Jeżeli państwo toleruje szczucie większości zorganizowanej przez Matkę Naszą Święty Kościół Powszechny na mniejszość w celu odwrócenia uwagi owiec od degrengolady panującej w tej instytucji, to prześladowani doprowadzani są do desperacji nie widząc możliwości legalnego ukrócenia łajdactwa. Światowa korporacja religijna mająca w swych szeregach takie elementy jak Marcial Maciel Degollado, w której występuje nadreprezentacja kryptogejów i pedofilii, atakuje "odmieńców" przyPiSując im kłamliwie podłe czyny. Sprzeciwia się również edukacji seksualnej małolatów pisząc o niej bzdury. Ten kto panuje nad seksualnością ludzi panuje także nad nimi. Uświadamianie dzieciom czym jest "zły dotyk" jest niedopuszczalną ingerencją w misję naszych kapłanów?
Powiem tak:
– dla pedofili i gwałcicieli powinna być kastracja
– kapłani powinni – zgodnie z tekstem Biblii – mieć żony i dzieci
– każdy dorosły człowiek powinien móc mieć żonę lub męża
o ile nie stosuje przymusu w celu zawarcia związku (jak to bywa w islamie na przykład) i relacje w powstającej rodzinie są dobre i służą wszystkim jej członkom
ALE nie oczekujmy, że KK wprowadzi śluby dla par homo, bo Biblia tego wyraźnie zabrania. I to wielokrotnie.
Oczywiście nie znaczy to, że księża albo katolicy mają prawo obrażać i poniżać innych ludzi.Natomiast osoby LGBT, które określają się jako katolicy, muszą pamiętać, że KK uznaje – zgodnie z Biblią – czyny homoseksualne za grzech. A tekstu Biblii nie zmienimy. Czyli potępienie KK dla zachowań homoseksualnych ma podstawy biblijne i nie jest wymysłem papieża albo któregoś księdza.
Dlaczego "każdy dorosły człowiek powinien mieć żonę lub męża"? A jeżeli ktoś nie chce nigdy, pod żadnym pozorem, w żadnych okolicznościach, uprawiać z nikim seksu? Owszem, ja uważam małżeństwo bez seksu za stuprocentowo prawdziwe; miłość bez seksu to miłość, a nie "TYLKO przyjaźń", małżeństwo bez seksu to małżeństwo, a nie wyłudzanie przywilejów podatkowych. Ale wiem z doświadczenia, że czciciele heteromałżeństwa niemal zawsze są też bardzo ostro po stronie przymusowej seksualności i małżeństwa bez seksu uznają po prostu za z góry nieważne.
Pedofile i gwałciciele dalej to robią mimo kastracji.
> ALE nie oczekujmy, że KK wprowadzi śluby dla par homo, bo Biblia tego wyraźnie zabrania. I to wielokrotnie.
Naucz się rozróżniać stary i nowy testament. RKK i w tym aspekcie jest inny niż KK.
> .Natomiast osoby LGBT, które określają się jako katolicy, muszą pamiętać, że KK uznaje – zgodnie z Biblią – czyny homoseksualne za grzech.
LGBT to też transseksualiści i interseksualiści. To właśnie ta grupa była represjonowana 7 sierpnia. Nad tą grupą też znęcał się pseudoksiądz w myszy (bo to msza nie była) w opisywanym tutajh artykule. Transseksualna kobieta lub interseksualna kobieta czy też osoba niebinarna jest innej płci niż mężczyzna. Taka para NIE JEST homoseksualna i też ma pełne prawo mieć partnera, mimo, że jest bezpłodna. Transseksualiści i interseksualiści stanowią PRAWIE DWA PROCENT naszej ludności, tylko nie wiesz o tym, bo boją się o tym powiedzieć lub się wstydzą do tego przyznać nawet lekarzowi, bo są tak wspaniale przez nich traktowani.
Czyim jest więc wymysłem?
co drugi ksiądz i biskup byłby kastratem..Brawo!
Jestem za! nie przeciw!
Alicja Nieszczególna 22 SIERPNIA 2020
Jestem za! nie przeciw!
co drugi ksiądz i biskup (oraz kilku arcybiskupów) byłoby kastratami.
Brawo!!!
Streszczę dla tych, którym nie chce się czytać, bo za długie: katolicy, milczcie kiedy wasze uczucia są ranione, bo ranią je osoby poranione wypowiedziami jakiegoś biskupa.
Okej, kontynuujmy te zawody, kto kogo bardziej, mocniej i częściej zrani. Rozsądni, zgodnie z sugestią autora, niech się zamkną. Wynik jest łatwy do przewidzenia i oczywiście zupełnie inny niż autor by sobie życzył.
Niczegoś Pan nie streścił tylko manipulujesz. Dokładnie o nieranieniu i szacunku wobec drugiego jest tu mowa, wypada czytać ze zrozumieniem. Miłość do bliźniego, często (dosłownie lub ideowo) "obcego" (ksenos) coraz bardziej zastępujemy ksenofobią. Nie twierdzę, że nic a nic nie są winni owi "obcy" ale obecnie spiralę niezrozumienia i otwartej nienawiści nakręcają usilnie władze ( z niekoniecznie "milczącym" poparciem hierarchii kościelnej), licząc nie wiem szczerze mówiąc na co? Chyba że im będzie gorzej tym lepiej dla nas bo "tylko MY was wtedy zbawimy" (patrz przytaczany tu wczoraj bełkot nowo mianowanego ministra SZ). A w międzyczasie wszystkie realne ("niespektakularne") problemy dzisiejszego świata i społeczeństwa niech sobie diabli wezmą…
Tak, mowa o nieranieniu i szacunku wobec drugiego.
No, chyba że ten drugi jest katolikiem, wtedy można napierniczać we wszystko co dla niego święte, a on sam ma, zgodnie z poradami autora, siedzieć cicho, bo akurat w tym jednym przypadku ranienie i brak szacunku jest ideowo słuszne.
Na razie niczego nie zrozumiałeś z tego artykuu.Przeczytaj jeszcze raz,ze zrozumieniem.
To raczej aktywiści LGBT powinni co nieco zrozumieć, zamiast mnożyć kolejne propagandowe brednie, jak powyższy artykuł. We własnym interesie, bo nie wiem czy widzą, ale ich postulaty zmiany prawa, zmiany nastawienia społeczeństwa itp, są właśnie uroczyście grzebane na długie lata, ich własnymi rękami.
Nietzsche miał rację. Bóg nie żyje. Zabili go sami wyznawcy w Oświeceniu. Za to pierwszy cios zadał Teodocjusz Wielki w 392 roku. Teraz to mity, baśnie i legendy. Reszta to tylko technikalia kontroli, nadzoru i manipulacji. Ramen
Cóż za cudowny tytuł:
"Chrześcijaństwo, które dostarcza usprawiedliwienia dla przemocy, staje się swoją własną karykaturą"
Od samego powstania, chrześcijaństwo nie tylko usprawiedliwia przemoc, ale jest przemocą wcieloną.
Po dwóch tysiącach lat nie brak ludzi bezmyślnych, ktorzy piszą takie teksty i im się zdaje, że chrześcijaństwo nie ma nic wspólnego z przemocą. Są ofiarami przemocy i jej się wypierają. Syndrom maltretowanego dziecka: "to nieprawda, że tatuś mnie bije, bo tatuś mi tylko wyjaśnia co jest dobre i słuszne!"
Nie "od samego powstania" – jako zagorzały i ślepy antyklerykał jak zwykle manipulujesz po swojemu, a to niczemu dobremu też nie służy. Trudno nie tylko początki ale nawet pierwsze wieki chrześcijaństwa uznać za "przemoc wcieloną" (a nie wprost jej przeciwieństwo), natomiast cała długa późniejsza historia (poza szeregiem chlubnych ale jednak raczej wyjątków) takiemu stwierdzeniu już oczywiście sprzyja. Dziś gdy jest już trochę "po ptakach", Kościół próbuje ( i to też nie cały bynajmniej a głównie w osobie Franciszka) coś tam odkręcić i naprawić. Raczej "za mało i za późno" – nie dziwię się takim opiniom, tylko bądźmy obiektywni i nie chodzi tu o żadną "polityczną poprawność" tylko SENS – jeśli, jak mniemam nie pałasz miłością do Kościoła i religii i chciałbyś jego szybkiego "końca", to pisząc tak działasz tylko w odwrotną stronę nie zdając sobie z tego sprawy (pisałem kiedyś o owym "je*aniu Pisu" w kampanii wyborczej, tutaj ten sam mechanizm).
Jak Wroc, to Wroc.
Dobrze, że piszesz. Pisanie to bolesna męka. Niewiele wiesz o chrześcijaństwie i religii w ogóle, co wymownie przedstawiasz.
Istotą każdej religii w jej sensie zbliżonym do chrześcijańskiego jest przemoc. Która jest w religii ukryta, ale dotyczy każdego. Zwłaszcza najsłabszych: kobiet i dzieci Ale także mężczyzn, włącznie z posiadaczami nadwiększej władzy. Papieże zostawali papieżami, bo najpierw przez wiele lat byli dręczeni, paczeni, deprawowani, gwałceni psychicznie, a bardzo wielu także fizycznie. To samo dotyczy reszty kleru i wyznawców.
Przyjrzyj się porządnie Jezusowi, Maryi, Józefowi, a najbardziej sprawcy tego wszystkiego, Bogu Miłującemu.
Jak się porządnie przyjrzysz, zbadasz, przemyślisz, to może będziesz lepszym dyskutantem. Ale to tylko hipoteza i nadzieja, czyli jedna z cnót boskich. Gwarancji nie ma.
Niestety na pewno niczego w "duchu", który mi proponujesz nie przemyślę i nie zbadam, do Twojego poziomu wiedzy w temacie i samej dyskusji chyba też raczej nie dosięgnę ( i jakoś dziwnie nie żałuję…) A ponieważ za żadnego ekstremistę się nie uważam (tak ponoć wcale nie jest dobrze bo z obu stron cię potem atakują ale cóż…), to z mojej strony tylko jedna "bezczelna" rada – świata nie zbawicie – ani Ty (jakkolwiek byś to rozumiał) ani twoi najzagorzalsi fundamentalistyczni przeciwnicy, możecie go najwyżej wspólnie rozwalić do końca ową "dyskusją" (która zapewne na dyskusji by się zresztą nie skończyła). Raczej nie zamierzam brać w tym udziału i nikogo też nie zachęcam.
Pozostaję zaś z nadzieją na to co naprawdę najważniejsze – że w codziennym życiu, takim "pod podziałami", jesteś sensownym i dobrym człowiekiem (jak nie zawsze w słowach, bo sam wiem jakie to nieraz trudne, to chociaż w czynach), co znając różnorodność ludzkich postaw (często w nikłym związku z ich stosunkiem do religii) i Twój głęboki wstręt wobec przemocy (bez ironii!) wcale nie uważam za mało prawdopodobne. Pozdrawiam.
Należy zwrócić uwagę, że bardziej szkodliwe od pisania jest PiSanie!
Ja nie jestem rozczarowana kościołem i nie oczekuję od biskupów niczego. Dla mnie religie to wytwór kulturowy ludzkości, oparty na oszustwie, który przetrwał w formie korporacji bezżennych mężczyzn, zajętych trzepaniem pieniędzy. I tyle.
Joanna El, chyba mnie o jakieś sympatie do PiSu nie posądzasz po tym co tu akurat napisałem (i uwzględniając też co piszę gdzie indziej)??? Bo jeśli jednak tak, to cóż, następny trudny przypadek…
Zauważenie, liczbowe, skutków agitacji partyjnej Kościoła dobrze zrobi naszemu dyskursowi politycznemu. Niechęć badaczy do opisywania politycznych działań tej quasi-partii zastanawia i dobrze nie wróży przyszłości kraju.