0:000:00

0:00

"Grana Padano: cierpienie cieląt made in Italy" - tak film ze śledztwa nazwali aktywiści organizacji Essere Animali (Być Zwierzętami). To kolejny taki materiał, który ogląda się na raty albo ze łzami w oczach. I kolejne śledztwo Essere Animali pokazujące, jak powstają niektóre produkty importowane na cały świat, będące symbolami dobrej, włoskiej kuchni.

W 2017 roku organizacja opublikowała wyniki swojego sześciomiesięcznego dochodzenia na fermie świń hodowanych na szynkę parmeńską. To jedną z najbardziej rozpoznawalnych i renomowanych włoskich wędlin. Film nagrany przez aktywistów ujawnił chore zwierzęta umierające w agonii, akty kanibalizmu spowodowane nadmiernym stresem oraz pracowników fermy znęcających się nad świniami.

Również tym razem aktywiści chcieli sprawdzić warunki panujące na fermie krów mlecznych od wewnątrz. Jeden z nich, wyposażony w ukrytą kamerę, dokumentował ogromne cierpienie krów i cielaków. Cierpienie, dzięki któremu powstaje uwielbiany ser.

To piąty odcinek naszego cyklu "Rzeźnia", w którym opisujemy, jak wyglądają polskie (i nie tylko) hodowle i jak łamane są w nich prawa zwierząt i naruszane przepisy. Wcześniejsze odcinki cyklu można przeczytać tutaj:

Przeczytaj także:

Miliardowy biznes

Jak podają aktywiści Essere Animali, aż 41 proc. wyprodukowanego we Włoszech Grana Padano wysyła się do innych krajów. Najchętniej kupują go Niemcy - tam trafia aż 26 proc. eksportowanego sera. Dalej na liście jest Francja, kraje Beneluksu i Wielka Brytania. Grana Padano jest najchętniej kupowanym i spożywanym serem z logiem ChNP („Chroniona nazwa pochodzenia”, Włosi stosują skrót DOP - Denominazione di Origine Protetta) na świecie.

To ogromny biznes. Szacuje się, że ten przemysł może pochwalić się rocznym obrotem w wysokości około 5 miliardów euro. W regionach Lombardia, Veneto, Emilia-Romagna, Trentino-Alto Adige i Piemont funkcjonuje 442 producentów i dystrybutorów Grana Padano.

Już pod koniec 2017 roku inna włoski oddział innej organizacji prozwierzęcej - Compassion in World Farming - opisał dramatyczne warunki w gospodarstwach zajmujących się produkcją mleka do Grana Padano i parmezanu. Aktywiści opublikowali wtedy raport, pokazujący realia na dziewięciu farmach w dolinie Padu.

"To, co odkryli nasi śledczy, było po prostu szokujące i naprawdę ujawnia, z jakim cierpieniem wiąże się życie na farmie przemysłowej. [Cielęta i krowy] miały ekstremalną niedowagę.

Przepracowane zwierzęta traktowane są jak maszyny do mleka – niektóre z ranami, urazami, kulejące. Cierpią tylko po to, abyśmy mieli czym posypać nasz makaron"

- mówiła wtedy Emma Slawinski z CiWF. Zaznaczała także, że krowy przez całe swoje życie nie widzą trawy i nie czują świeżego powietrza.

Aktywiści rozpoczęli akcję #notonmypasta (nie na moim makaronie), zachęcając, by wysyłać do reprezentantów marek Parmezan i Grana Padano prośby o poprawę warunków życia krów, a także dostęp do pastwisk przez co najmniej 100 dni w roku.

Niestety, śledztwo Essere Animali pokazuje, że sytuacja się nie poprawiła.

Cielę bez matki

Życie krów mlecznych - hodowanych nie tylko we Włoszech i nie tylko na Grana Padano, jest pasmem cierpień. Kiedy osiągają dojrzałość płciową, czyli mniej więcej w wieku 1,5 roku do 2 lat, są regularnie zapładniane za pomocą specjalnego inseminatora. Po porodzie bardzo szybko odbiera się cielęta matkom. Dzięki temu mleko trafia nie do maluchów, a do ludzi. To powoduje ogromny stres u krów, które, tak jak ludzie, czują przywiązanie do potomstwa. Więcej na temat produkcji mleka pisaliśmy tutaj:

Aktywista Essere Animali wybrał fermę niedaleko Bergamo, gdzie żyje 2,7 tys. krów i 300 cieląt.

Na nagranym przez niego filmie widzimy narodziny cielęcia, które odbywają się za pomocą liny przywiązanej do przednich nóg. To ma ułatwić mu wyjście. Później cielę jest ciągnięte przez kilka metrów i natychmiast odgrodzone od matki. W innym momencie pracownik wrzuca cielaka na taczkę i okręca mu nogi dookoła szyi - tak, żeby nie mógł się ruszać. Zwierzę ma ogromne, przerażone oczy. Po oddzieleniu od matki, maluch trafia do ciasnego kojca, w którym spędzi w nim nawet osiem tygodni.

Takie klatki są dozwolone prawem. Kojce mają mieć przynajmniej długość zwierzęcia i być tak zbudowane oraz ustawione, żeby umożliwić kontakt wzrokowy i dotykowy między zwierzętami.

Na fermie, do której trafił aktywista Essere Animali, jednak brakuje klatek. Dlatego niektóre cielęta są wrzucane do kojców parami. Depczą się i kaleczą nawzajem. Mają tak mało miejsca, że nie są w stanie się poruszać.

Na nagraniu widać rzędy klatek z cielakami, które ustawiono w stodole przylegającej do szopy. W niej znajdują się krowy mleczne. Cielaki trzymane są kilka, może kilkanaście metrów od swoich matek, z którymi już nigdy nie będą miały bezpośredniego kontaktu.

Brud i agresja

Niektóre kojce są bardzo brudne. Pracownik, którego słychać w filmie, tłumaczy, że cielaki mają biegunki. Nie opłaca się ich myć.

To, że cielęta chorują nie jest żadnym zaskoczeniem. W momencie, kiedy są oddzielane od matek, mają niewykształcony jeszcze układ odpornościowy. Kilka godzin po urodzeniu otrzymują siarę, która zawiera przeciwciała, by pobudzić odporność cielęcia. Potem - zamiast mleka matki - dostają mleko w proszku rozrobione z wodą. Jeśli jest taka potrzeba, do paszy dodaje się antybiotyki.

"Ponadto cielętom hodowanym do produkcji białej cielęciny celowo odmawia się ważnych składników odżywczych jak błonnik czy żelazo przez cały okres tuczu. To ma wywołać anemię, która nadaje ich mięsu specyficzne cechy"

- informują aktywiści Essere Animali.

Większe cielaki, po ósmym tygodniu życia, trafiają do zagrody grupowej.

Ale to wciąż nie jest ulgą w ich cierpieniu. Na filmie z fermy w Lombardii widzimy, jak pracownicy kopią je i uderzają. Jedzenie przynoszą w zaledwie kilku wiadrach, powodując niepotrzebną rywalizację między zwierzętami. Jeden z pracowników chwali się, że dokonał dekornizacji cieląt między 2 a 3 miesiącem życia. To zabieg polegający na usuwaniu zawiązków rogów, który - według włoskiego prawa - może przeprowadzać wyłącznie lekarz weterynarii na zwierzętach poniżej trzech tygodni oraz z zastosowaniem środków znieczulających i przeciwbólowych.

Essere Animali zgłosiło te praktyki do odpowiednich służb.

Każde zwierzę ma znaczenie

"Do produkcji mleka, nawet przeznaczonego do produkcji włoskich delikatesów, takich jak Grana Padano, cielęta są hodowane w warunkach obniżonego dobrostanu i narażone są na stres i cierpienie. Z tego powodu wraz z 77 organizacjami pozarządowymi na całym świecie wzywamy Komisję Europejską do przeprowadzenia kompletnej rewizji przepisów dotyczących ochrony zwierząt gospodarskich" – skomentowała Simone Montuschi z Essere Animali. Odnosi się do kampanii No Animal Left Behind, która ma zachęcić unijne władze do zmiany przepisów.

Aktywiści podkreślają, że unijna strategia „od pola do stołu” powinna zapewniać sprawiedliwy, przyjazny dla środowiska, a także zdrowszy dla ludzi system żywnościowy. Aby to osiągnąć - przekonują - niezbędny jest przegląd przepisów dotyczących ochrony zwierząt gospodarskich.

W kontekście śledztwa w Lombardii, domagają się również:

• umożliwienia cielętom kontaktu z matką przez co najmniej pierwsze osiem tygodni życia;

• zapewnienia warunków bytowych odpowiadających behawioralnym i fizjologicznym potrzebom cieląt, które powinny być wychowywane w grupach z odpowiednią przestrzenią i dostępem do pastwisk.

"To niewiarygodne, że obecne prawodawstwo nadal pozwala na izolację nowo narodzonych zwierząt" -mówi Marta Korzeniak ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki i dodaje: "Są to praktyki okrutne i niepotrzebne. Postulujemy podwyższenie standardów dobrostanu. Bo każde zwierzę ma znaczenie".

Udostępnij:

Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Przeczytaj także:

Komentarze