Minister Marcin Horała jest specjalistą od Centralnego Portu Komunikacyjnego. I ewidentnie o aborcji w Polsce wie niewiele. A właściwie nic. Sprawdziliśmy jego tezy, wyliczamy trzy bzdury
Joanna z Krakowa ujawniła w mijającym tygodniu, jak została potraktowana przez policjantów po tym, jak przyjęła tabletkę aborcyjną. Zabrano jej telefon, laptop, kazano jej się rozbierać i kucać. W rozmowie z OKO.press opowiadała:
"Usłyszałam, jak ktoś z lekarzy mówił: »Dziękujemy za eskortę, nie jest już potrzebna. Ta pani nie stanowi zagrożenia ani dla siebie, ani dla innych«. Policjanci powtarzali suche hasła: przestępstwo, procedury. Niczego nie wyjaśniali. Lekarze pytali policjantów: Ale proszę powiedzieć, jakie przestępstwo?.
Policjanci odpowiadali: »Chodzi o przestępstwo, nie możemy powiedzieć jakie«. Byłam pewna, że pójdę zaraz do więzienia. Otaczała mnie policja, która nie chciała powiedzieć, jakie popełniłam przestępstwo, nie wiedziałam, dokąd mnie mogą zabrać. Bałam się, że następny krok to areszt".
O sprawę Joanny pytani są teraz w programach informacyjnych politycy PiS. Przyjmują różne taktyki, które opisaliśmy OKO.press:
W tej sprawie wypowiedział się także pełnomocnik ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego Marcin Horała. Sprawdziliśmy jego tezy. I mamy nadzieję, że o CPK wie więcej, niż o aborcji.
Przed orzeczeniem Trybunału w przypadku całego szeregu wad nieletalnych, czasem nawet w przypadku takiej wady, że brakuje jednego palca dziecku albo ma łagodną postać zespołu Downa, również bywały wskazania do legalnej aborcji
Nie wiemy, skąd Horała ma takie informacje – może od znajomych, które aborcje robiły? My znamy statystyki aborcji sprzed decyzji TK Julii Przyłębskiej. Przede wszystkim aborcja była wówczas dozwolona, gdy „badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazywały na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu”. Mowa jest wyraźnie o „ciężkich” wadach. Gdybyśmy mieli zgadywać, czy lekarze interpretowali tę przesłankę szeroko i uznawali, że każda wada jest wskazaniem do aborcji, odpowiedzielibyśmy – nie. Raczej działo się odwrotnie – lekarze, chroniąc się, starali się zawęzić definicję tylko do bardzo poważnych chorób. Ale to już domniemania – jak te w wykonaniu Horały.
A co nam mówią dane? O braku palca nie mówią nic. Mówią natomiast, że latach 2017-2021 aborcję z przesłanki wad płodu przeprowadzono w następujących przypadkach (w nawiasach rok, którego dotyczy dana liczba):
(źródła: sprawozdania z wykonania ustawy na stronie Sejmu za lata 2017, 2018, 2019 i interpelacje poselskie). Co oznaczają poszczególne wady, opisała na łamach OKO.press patomorfolożka, dr Paulina Łopatniuk:
Jeżeli któraś z tych pozycji dotyczy wad mniej groźnych, to ewentualnie wada izolowana. Wydaje się to jednak skrajnie nieprawdopodobne, by w pierwszym roku obowiązywania decyzji TK Przyłębskiej (rok 2021) liczba aborcji z tej przesłanki była wyższa niż z powodu Zespołu Downa (Trisomia 21). Oznaczałoby to, że po wprowadzeniu skrajnie restrykcyjnej ustawy, gdy ta przesłanka została zniesiona, wykonywano na jej podstawie legalne aborcje z powodu niegroźnej wady płodu. To niemożliwe i Horała dobrze o tym wie.
Podsumowując:
Wydaje się więc, że wykonanie aborcji z powodu niegroźnej wady w Polsce, gdzie od 1993 roku obowiązuje bardzo restrykcyjna ustawa, jest bardzo mało prawdopodobne.
Czy przerywanie ciąży przez samą kobietę jest legalne, czy nie jest? – zapytała Marcina Horałę Beata Lubecka, prowadząca program w Radiu Zet.
Odpowiedział:
Czy przerywanie ciąży przez kobietę u siebie jest legalne? Samodzielnie, bez konsultacji lekarza? Nie, oczywiście, że nie
Obecnie (od 27 stycznia 2021) aborcji w szpitalu można dokonać w dwóch przypadkach – gdy stanowi ona zagrożenie dla zdrowia lub życia kobiety lub gdy ciąża jest wynikiem gwałtu. Ale jeżeli aborcja została dokonana w innym przypadku – z odpowiedzialności karnej wyłączona jest osoba w ciąży.
A więc aborcja dokonana przez samą kobietę nie jest przestępstwem.
„Warto jednocześnie wskazać, że przerwanie własnej ciąży z naruszeniem zasad opisanych w ustawie o planowaniu rodziny nie wiąże się z żadnymi negatywnymi konsekwencjami dla osoby w ciąży. Wykonując aborcję, taka osoba nie popełnia żadnego przestępstwa” – piszą adwokatki w analizie „Aborcja w Polsce. Wybrane aspekty prawne”.
A to dlatego, że nie ma takiego zapisu w Kodeksie karnym. Jest natomiast mowa o pomocy w aborcji:
Art. 152. [Aborcja za zgodą kobiety]
§ 1. Kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę z naruszeniem przepisów ustawy, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 2. Tej samej karze podlega, kto udziela kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży z naruszeniem przepisów ustawy lub ją do tego nakłania.
§ 3. Kto dopuszcza się czynu określonego w § 1 lub 2, gdy dziecko poczęte osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8".
W art. 157a czytamy zaś, że „Nie podlega karze matka dziecka poczętego, która dopuszcza się czynu określonego w § 1”.
„Pogląd o braku karalności przerwania własnej ciąży wynika również z orzecznictwa Sądu Najwyższego – w postanowieniu Sądu Najwyższego z dnia 26 marca 2009 r. I KZP 2/09 wskazano, że: „Ustawodawca zdecydował się na takie ukształtowanie modelu ochrony życia w fazie przed, jak i po urodzeniu się człowieka, który ochroną prawnokarną obejmuje życie dziecka poczętego – art. 152 k.k., art. 153 k.k., art. 157a k.k., jak i jego matki w okresie ciąży – np. art. 148 k.k., art. 153 k.k., art. 154 k.k. (uchwała Sądu Najwyższego z dnia 26 października 2006 r., I KZP 18/06, OSNKW 2006, z. 11, poz. 97 i postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 30 października 2008 r., I KZP 13/08, OSNKW 2008, z. 11, poz. 90).” Przyjęcie tego rozwiązania ma między innymi ten skutek, że kobieta ciężarna nie ponosi odpowiedzialności karnej za jakiekolwiek zachowania podjęte na szkodę dziecka poczętego”
- piszą prawniczki.
Ukarana może być natomiast osoba, która w jakikolwiek sposób pomogła w aborcji. Na tej podstawie została ukarana Justyna Wydrzyńska:
„Jeżeli ktoś kupuje środki przez internet i zażywa środki, po których występuje obfite krwawienie, niestety zagraża swojemu życiu”, powiedział następnie Horała. Dopytany sprecyzował, ale jednak nie do końca: „Jeżeli uznajemy, że dobrym pomysłem jest bez kontroli lekarza kupowanie przez internet i zażywanie tego typu środków, to świadczy o tym, że ktoś w pełni...”. Tu umilkł. Nie wiemy, co chciał powiedzieć, więc spieszymy z informacją prosto od WHO, czyli Światowej Organizacji Zdrowia.
W najnowszych wytycznych WHO z marca 2023 roku samodzielne przyjmowanie tabletek aborcyjnych jest rekomendowane (tak jak i robienie tego przy pomocy lekarzy i personelu medycznego):
Całość rekomendacji można przeczytać tutaj. (str. 69). WHO zaleca oczywiście, by przyjmowanie takich leków odbywało się zgodnie z instrukcją i dostępną wiedzą.
Informacje dla osób, które nie chcą być w ciąży, można znaleźć na stronach Aborcyjnego Dream Teamu i Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny:
Informacje o aborcji farmakologicznej, aborcji w polskim szpitalu i aborcji za granicą znajdziecie tutaj.
Informacje o aborcji farmakologicznej, co się dzieje z ciałem po aborcji i kiedy zgłosić się do lekarza znajdziecie tutaj.
Kobiety
Marcin Horała
aborcja
Aborcja Bez Granic
Aborcyjny Dream Team
Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Komentarze