0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot . Kuba Atys / Agencja Wyborcza.plFot . Kuba Atys / Ag...

We wtorek 6 maja 2025 media oraz politycy ujawnili kolejne fakty na temat kawalerki, której właścicielem stał się Karol Nawrocki w 2017 roku. Przypomnijmy – w 2011 najemca mieszkania Jerzy Ż., starsza, schorowana osoba wykupiła ją z 90 proc. bonifikatą (za 12 tysięcy złotych) z zasobów komunalnych miasta. Pieniądze na wykup mężczyźnie przekazał Karol Nawrocki, który – według wstępnych wyjaśnień jego sztabowców – został kilka lat później właścicielem mieszkania w zamian za opiekę na jego lokatorem oraz opłacanie rachunków. Jak dowiedział się Onet, mężczyzna od roku przebywa w DPS-ie, a koszty jego opieki pokrywa w całości miasto Gdańsk.

Przeczytaj także:

OKO.press podsumowuje najważniejsze ustalenia oraz analizuje wersję wydarzeń Karola Nawrockiego, którą przedstawił dziś w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim.

Onet rozmawia z opiekunką pana Jerzego

We wtorek rano Onet opublikował nowy materiał rzucający światło na sprawę. Dziennikarze Onetu Jacek Harłukowicz i Andrzej Stankiewicz rozmawiali z Anną Kanigowską, pracowniczką gdańskiej opieki społecznej, która zajmowała się panem Jerzym od wiosny 2022 do wiosny 2023 roku. Z opowieści kobiety wynika, że starszy mężczyzna był w nędzy.

"Pan Jerzy żył wyłącznie dzięki pomocy państwa. Dostawał zasiłek z opieki społecznej, tzw. zasiłek stały, który jest przeznaczony dla osób bez wypracowanych lat do emerytury.

Niecałe 1000 zł. Plus do tego zasiłek pielęgnacyjny – około 200 zł. Dodatkowo zasiłki celowe z MOPR, np. na odzież jesienno-zimową czy wiosenno-letnią. Oprócz tego dostawał paczki żywnościowe.

Bez przydziału z MOPR i bez dokonywanych przeze mnie zakupów nie miałby jedzenia. Poza paczkami dostawał codziennie darmowe obiady, także z MOPR-u. W tym domu nie było nic. Przez rok mojej opieki nie zauważyłam u pana Jerzego żadnego innego jedzenia poza tym, które dostawał z MOPR, co ja kupiłam lub co przyniosłam, bo czasami przynosiłam mu żywność z domu" – mówi opiekunka.

Kobieta, która odwiedzała Jerzego Ż. codziennie, ani razu spotkała Karola Nawrockiego, ani nikogo z jego rodziny. Prezes IPN miał także nie płacić rachunków za energię, przez co zdarzało się, że mężczyzna siedział zimą bez ogrzewania i prądu. Opiekunka twierdzi także, że Jerzy Ż. nie zdawał sobie sprawy z sytuacji prawnej mieszkania.

„Na pewno żył w przekonaniu, że mieszkanie jest jego. On się ze mną pokłócił wtedy, gdy mu powiedziałam, że jego mieszkanie należy do Nawrockich. Denerwował się, że to jest bzdura, bo to on jest dalej właścicielem mieszkania. Nie jestem w stanie rozstrzygnąć, jak było, bo trzeba pamiętać, że, jak wspomniałam, pan Jerzy miał już początki zespołu otępiennego. Ciężko się z nim rozmawiało. Jedno wiem na pewno, że pan Nawrocki nie sprawował opieki nad panem Jerzym” – czytamy.

PiS: Mieszkanie kupiono za 120 tysięcy

We wtorek po południu odbyła się także konferencja PiS, podczas której politycy partii przedstawiali swoją wersję wydarzeń związanych z mieszkaniem w Gdańsku. Jak opowiadał Przemysław Czarnek, Jerzy Ż. znajduje się od 2007 roku pod opieką MOPS w Gdańsku. Od 2008 regularnie spotykał się z nim także Karol Nawrocki i pomagał „mu w jego bardzo trudnej sytuacji, w jego samotności, ale także w chorobie i wszystkich słabościach”.

W podzięce pan Jerzy miał w 2011 roku sporządzić testament, w którym wydziedziczył żonę i dzieci, z którymi nie ma kontaktu, a swoim jedynym spadkobiercą uczynić Karola Nawrockiego i Martę Nawrocką. Od Nawrockiego dostał także środki pieniężne na wykupienie od miasta swojego mieszkania z 90 proc. bonifikatą.

  • W 2012 Nawroccy i Jerzy Ż. zawierają w formie aktu notarialnego umowę, w której strony zobowiązują się do sprzedaży mieszkania w 2017 roku za cenę wynoszącą 120 tysięcy złotych.
  • Znajduje się w niej także paragraf mówiący o tym, że Nawroccy zapłacili na rzecz Jerzego Ż. kwotę 120 tysięcy złotych.
  • W 2017 doszło do zawarcia umowy sprzedaży, poświadczonej aktem notarialnym.

„W żadnym dokumencie urzędowym nie ma mowy o jakiejkolwiek darowiźnie. W żadnym dokumencie urzędowym nie ma jakiegokolwiek zobowiązania do opieki i nie ma żadnej mowy o tym, że mieszkanie jest nabyte z powodu przejęcia opieki nad panem Jerzym Ż. (...)".

„Do dzisiaj klucze do tego mieszkania ma Jerzy Ż. Do dzisiaj pan Karol Nawrocki ponosi koszty utrzymania tego mieszkania. Do dzisiaj Karol Nawrocki traktuje to mieszkanie jako mieszkanie w dyspozycji pana Jerzego Ż., dopóki będzie żył" – mówił Przemysław Czarnek.

„I działanie pana doktora Karola Nawrockiego pokazało, że wykazał się dużą szlachetnością i można powiedzieć, że pomógł panu Jerzemu, bo inaczej, gdyby nie było wsparcia pana doktora Karola Nawrockiego, pan Jerzy by się zmagał z problemem bezdomności” – dodał.

Politycy PiS oskarżyli media i polityków KO o kłamstwa oraz spiskowanie ze służbami bezpieczeństwa przeciwko Karolowi Nawrockiemu. Pokazali także wpisy z mediów społecznościowych byłej opiekunki Jerzego Ż., z którą rozmawiał Onet. Kobieta miała postować memy wyśmiewające Prawo i Sprawiedliwość.

Nawrocki: Kwotę 120 tysięcy uiszczałem w opłatach

Karol Nawrocki nie był obecny na konferencji polityków PiS, ponieważ chwilę później udzielał wywiadu na żywo na kanale Bogdana Rymanowskiego. Podczas rozmowy kandydat PiS na prezydenta przedstawił swoją wersję wydarzeń.

Jerzego Ż. Nawrocki poznał jako dwudziestokilkulatek około roku 2007-2008, gdy mężczyzna był już pod opieką pracowników MOPS. Jakiś czas później zaczął mu pomagać. W czasie rozmowy Nawrocki pokazał list z 2011 roku, w którym Jerzy Ż. prosi go o pomoc w wysokości 500 zł i drugi list, z 2012 roku, w którym prosi o „czajnik, jakichś rodzaj skarpet, o koszulę” oraz opłacenie „kart na energię elektryczną”. Według Nawrockiego to oznacza, że jego potrzeby przekraczały to, co mógł mu zaoferować MOPS.

W roku 2011 w Jerzy Ż. ma spisać odręcznie testament, w którym wydziedzicza swoją rodzinę i przekazuje cały swój dobytek Karolowi Nawrockiemu. „Jerzy Ż. jeszcze wiele lat przed tym, jak ja staję się właścicielem tego mieszkania, wiele lat przed kampanią wyborczą, dokonuje tego aktu emocjonalnego związania ze mną i wdzięczności za to, że pomagam” – mówi Nawrocki.

W 2011 roku, gdy pojawiła się możliwość wykupu mieszkania z bonifikatą, Nawrocki przekazuje Jerzemu Ż. pieniądze, za które mężczyzna miał opłacić zaległe czynsze i rachunki oraz wykupić nieruchomość. To miało być razem ok. 20 tysięcy złotych. Skąd pomysł wykupu mieszkania?

„Potrzebuję twojej pomocy, jedyne co mam, to jest to mieszkanie [to słowa starszego mężczyzny], a wówczas jeszcze wiele działo się w życiu pana Jerzego i naprawdę potrzebował mojej regularnej pomocy, a ja, jak mówię, zarabiałem skromnie” – wyjaśnia Nawrocki.

Nawrocki podpisał z nim także przedwstępną umowę sprzedaży, która opiewa na ówczesną rynkową cenę mieszkania, czyli 120 tysięcy złotych. Ta umowa, jak mówi Nawrocki, „jest pewną konkretną gwarancją, że te środki w konkretnej formule zostaną przekazane Jerzemu, uwzględniając te koszty, które zostały już poniesione, a nie uwzględniając tych rzeczy, które robię z dobrego serca”.

Nawrocki potwierdza, że nie przekazał Jerzemu Ż. całej kwoty 120 tysięcy złotych w postaci jednej transakcji, ponieważ „byłoby to zagrożeniem dla jego życia i zdrowia”. Utrzymuje jednak, że pieniądze te trafiały do mężczyzny partiami. Jak wyjaśnia, „to są lata, w których ta kwota na początku mocniej i później mniej jest spłacona w całości. To się zaczęło jeszcze przed spisaniem tej przedwstępnej umowy. Inwestowałem w to środki finansowe na prośbę pana Jerzego, dając mu środki finansowe choćby na wykup mieszkania".

Nawrocki nie może udowodnić, jakie właściwie środki zainwestował w mieszkanie i pomoc. „To są przelewy, które mają miejsce obecnie, to środki finansowe, przelewy do tych miejsc, w których pan Jerzy był przez lata. To jest skomplikowany mechanizm” – wyjaśnia. Spora część tych przekazów miała być także uiszczana gotówką. Nawrocki twierdzi, że suma tych wpłat i danin przekroczyła 120 tysięcy złotych:

„Prosta arytmetyka o tym mówi. To jest 14 lat, więc to jest około 8 tysięcy rocznie”.

Prezes IPN przyznaje także, że w ostatnich kilku latach rzadziej widywał się z Jerzym Ż. Ostatni raz odwiedził go w święta wielkanocne, ale nie pamięta, czy było to w 2024, czy w 2023 roku.

W trakcie rozmowy zaznacza także:

„Niezależnie od tego, czy się opiekowałem panem Jerzym Ż., ja się nim opiekowałem, czy się nie opiekowałem, to mieszkanie, o którym mówimy, nabyłem w sposób legalny, przekazując panu Jerzemu zgodnie z umową kupna-sprzedaży konkretne środki finansowe na przestrzeni 14 lat. Mówimy o 14 latach naszej znajomości”.

Kilkukrotnie podkreśla też, że nie był zobowiązany do pomocy Jerzemu Ż., a jednak to robił.

Odniósł się także do trzeciego mieszkania, które ujawnił w swoim oświadczeniu majątkowym:

„To mieszkanie, które należy do mojej mamy i którego właścicielką jest moja mama, która szczęśliwie żyje (...). Moja mama napisała testament, który został złożony przez notariusza. Ja o tym oczywiście wcześniej nie wiedziałem. Mama mnie o tym poinformowała, postanowiłem wpisywać to do oświadczenia majątkowego. Księgi wieczyste wykazują jasno, że właścicielem tego mieszkania jest moja mama. W zapisanym testamencie napisała, że ja i moja siostra po jej śmierci staniemy się właścicielami mieszkania”.

Co wynika z opublikowanych dokumentów?

We wtorek kolejne media oraz politycy PiS publikowali dokumenty, na które powoływał się Karol Nawrocki i jego sztab.

Rano Emilia Wierzbicki, rzeczniczka sztabu zamieściła na Twitterze (X) oświadczenia majątkowe z roku 2021 oraz roku 2025. Oprócz rodzinnego mieszkania o powierzchni 57 metrów kwadratowych oraz kawalerki znalazło się tam także mieszkanie o powierzchni 57 metrów – współwłasność 50 proc. z siostrą. Jak wyjaśniał – mieszkanie ma być wciąż własnością jego matki.

Testament oraz akt notarialny dotyczący kawalerki opublikowała między innymi Wirtualna Polska. Co się w nich znajduje?

Testament

Dokument pochodzi z 20 października 2011 roku. Jest spisany odręcznie. „Ja, niżej podpisany przekazuję cały swój dobytek (...) Karolowi Nawrockiemu. Zaznaczam, że wydziedziczam przy tym swoją żonę i dzieci. Robię tak z racji braku kontaktu z wyżej wymienionymi ponad 37 lat” – czytamy. Podpisano: Jerzy Ż.

Akt notarialny

Akt notarialny z 2012 dotyczący umowy przedwstępnej do kupna mieszkania głosi w paragrafie drugim:

„Karol i Marta, małżonkowie Nawroccy, oświadczają, że znany jest im stan techniczny przedmiotowego lokalu mieszkalnego oraz aktualny stan zobowiązań związanych z jego eksploatacją. Jerzy Ż. oraz Karol i Marta, małżonkowie Nawroccy, zobowiązują się zawrzeć w terminie nie wcześniej niż dnia 2 stycznia 2017 roku i nie później niż do dnia 31 marca 2017 roku umowę sprzedaży, w której Jerzy Ż. sprzeda, w stanie wolnym od wszelkich obciążeń i praw osób trzecich, prawo własności lokalu mieszkalnego nr 7, klatka C, stanowiącego odrębną nieruchomość, za cenę wynoszącą 120 000 zł, Karolowi i Marcie, małżonkom Nawrockim”

  • Paragraf trzeci aktu notarialnego brzmi:

„„Karol Tadeusz i Marta Sandra małżonkowie NAWROCCY oświadczają, że zapłacili na rzecz Jerzego Ż. Całą cenę sprzedaży w kwocie 120000 zł, co Jerzy Ż. potwierdza”.

  • Paragraf czwarty:

„Jerzy Ż. Karol Tadeusz i Marta Sandra małżonkowie NAWROCCY oświadczają, że wydanie przedmiotu umowy już nastąpiło”

Paragraf piąty mówi o tym, że Jerzy Ż. ustanawia pełnomocnikami Karola i Martę Nawrockich i upoważnia ich do zawarcia umowy sprzedaży na warunkach określonych w umowie przedwstępnej.

Dokument stoi więc w sprzeczności z opisem, jaki Karol Nawrocki roztoczył w dzisiejszym wywiadzie. Wiemy, że mieszkanie nie zostało wydane, ani małżeństwo Nawrockich nie zapłaciło w momencie podpisywania aktu 120 tysięcy złotych na rzecz Jerzego Ż. Czy kwota, którą Karol Nawrocki przekazywał przez lata Jerzemu Ż. zbliżyła się do wartości mieszkania, jest według jego relacji rzeczą w tej chwili nieweryfikowalną.

;
Na zdjęciu Dominika Sitnicka
Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze